OR MINI
-
Kolezanka jest od 2 miesiecy na sztelli ,gdzie babcia wstaje w nocy 2 razy, do tego oszczedna, daje na zakupy na 3osoby tylko 70euro tygodniowo ,a dziadek probuje klapac opiekunke po posladkach niby dla zartow. Syn przychodzi raz na 2 tygodnie ,wypije kawe i znika mimo ze mieszka 500m dalej. Na poczatku przychodzily siostry z pflege dienstu 2 razy w tygodniu kapac dziadkow,poczym syn zrezygnowal bo po co placic dodatkowo jak jest opiekunka w domu. Sa tez inne nieporozumienia.
Kolezanka opisala te sytuacje dokladnie z adresem na trzech grupach fejsbookowych aby ostrzec inne opiekunki aby tam nie jechaly.Wszystkim Paniom ktore napisaly jej na priv podala dokladne nazwisko i adres rodziny oraz sytuacje i nazwe firmy.
Teraz firma ma faktycznie problem ze znalezieniem zmienniczki na te sztelle. Jutro przedpoludniem do kolezanki na sztelle przyjedzie koordynatorka na ,jak to okreslila przez telefon , POWAZNA ROZMOWE. Co moga jej zrobic ??? Czy moga nalozyc kare ? Potracic cos z wyplaty? Jak sie bronic?
- Pokaż poprzednie komentarze 14 więcej
-
ja tez sie z tym spotkalam niejednokrotnie, ze spotykalam poprzedniczki, ktore nie chcialy wracac w dane miejsce, a mnie bylo super... jest tez kwestia tego, ze kazdy opiekun jest inny, trzeba tez psychologicznie podejsc do pacjenta... czasem forma dosc oficjalana w takim przypadku pomaga, bo stwarza bariere i ktos sie "pilnuje" i zamiast Pflegerin, rodzina pdp czesto mowi o mnie: Schwester Beate aus dem Spital.... i to juz tez jest czesto pomocne... no i takie podejscie, by pdp rozumial kto teraz dyryguje wszytskim i jest odpowiedzialny: ja, a nie on.... czasem trzeba to dosc czesto powtarzac, ale przynosi to porzadany skutek.... aha... i jak jest dziwna sytuacja to nie przechodze nigdy na "ty" bo taki dystans czesto pomaga....
-
7 godzin temu, jolantapl. napisał:
Ja proponuje wkrecic w imadło oczywiscie rękę
@jolantapl. na milośc boską,,co Ty masz za myśli,,takie cudowne sprzęcicho byś w imadło wsadziła??? no nie!!! łapka to łapka,,, a kto potem będzie karmił ,albo ubierał? druga łapka? o czym innym myślałam
-
16 godzin temu, Betty napisał:
ja tez sie z tym spotkalam niejednokrotnie, ze spotykalam poprzedniczki, ktore nie chcialy wracac w dane miejsce, a mnie bylo super... jest tez kwestia tego, ze kazdy opiekun jest inny, trzeba tez psychologicznie podejsc do pacjenta... czasem forma dosc oficjalana w takim przypadku pomaga, bo stwarza bariere i ktos sie "pilnuje" i zamiast Pflegerin, rodzina pdp czesto mowi o mnie: Schwester Beate aus dem Spital.... i to juz tez jest czesto pomocne... no i takie podejscie, by pdp rozumial kto teraz dyryguje wszytskim i jest odpowiedzialny: ja, a nie on.... czasem trzeba to dosc czesto powtarzac, ale przynosi to porzadany skutek.... aha... i jak jest dziwna sytuacja to nie przechodze nigdy na "ty" bo taki dystans czesto pomaga....
Brawo! Mogę się podpisać obiema rękami pod Tobą Betty!
-
Dzisiaj miałam niewątpliwy zaszczyt zaliczyć dwie zabawne wpadki.
Rano chciałam po kąpieli podopiecznej spłukać prysznicem brodzik i omyłkowo przekręciłam gałkę w drugą stronę. Trzymam ten prysznic a z dysz prosto na mnie walą bicze wodne. Tak się śmiałam że zanim zakręciłam wodę to byłam kompletnie przemoczona a w łazience kałuża wody na podłodze.
Jakby tego było mało, później stałam na ganku i nie zablokowałam drzwi bo w nich stałam. Nagle zobaczyłam że konewka stoi za bardzo na środku więc ją przestawiłam na miejsce. Za plecami usłyszałam - klik. Drzwi zamknięte, w domu nie ma nikogo a na dworze pada deszcz. Córka z podopieczną wrócą na noc. Usiłowałam się włamać do domu ale mi się nie udało bo słaby ze mnie włamywacz. Wiedziałam że druga córka mieszka niedaleko poszłam "na czuja" i pod drugim domem jak wołałam ją po imieniu - Bingo ! Dostałam klucze. A już miałam w perspektywie leżakowanie w deszczu na tarasie do 22-giej.
- Pokaż poprzednie komentarze 2 więcej
-
Ja nosiłam klucz na szyi a i tak zatrzasnęłam drzwi z babcią w domu na szczęscie była w łózku masakra a córka 400 km dalej ale skończyło się szczesliwie na dodatek było to na 4 dni przed zjazdem.
-
Na szyji mi przeszkadza, jak się nachylam.
-
15 minut temu, LENA_57 napisał:
Na szyji mi przeszkadza, jak się nachylam.
Mi też
-
Dzień dobry. Dziewczyny jak zwykle wyjechałam z laptopem w torbie opatulonym ubraniami. Po przyjeździe już go nie włanczałam tylko następnego dnia zobaczyłam pęknięty ekran. Zadzwoniłam do przewoźnika, ale powiedział mi że takie rzeczy trzeba zgłaszać przy wysiadaniu a zresztą uszkodzenie mogło nastąpić w domu i próbuję go naciągnąć na naprawę. Jestem wściekła sama na siebie bo widziałam, że na moim bagażu był inny bagaż, ale myślałam że nic się nie stało. Tak więc przestrzegam przed zostawianiem laptopów i tabletów w torbach. Waszym zdaniem powinnam uznać własną winę czy dalej walczyć bo nie ukrywam, że jestem wściekła i trudno mi się pogodzić z tym co się stało bo laptop ma rok.?
- Pokaż poprzednie komentarze 9 więcej
-
O 8.05.2017 at 15:07, Gość Jola napisał:
Dzień dobry. Dziewczyny jak zwykle wyjechałam z laptopem w torbie opatulonym ubraniami. Po przyjeździe już go nie włanczałam tylko następnego dnia zobaczyłam pęknięty ekran. Zadzwoniłam do przewoźnika, ale powiedział mi że takie rzeczy trzeba zgłaszać przy wysiadaniu a zresztą uszkodzenie mogło nastąpić w domu i próbuję go naciągnąć na naprawę. Jestem wściekła sama na siebie bo widziałam, że na moim bagażu był inny bagaż, ale myślałam że nic się nie stało. Tak więc przestrzegam przed zostawianiem laptopów i tabletów w torbach. Waszym zdaniem powinnam uznać własną winę czy dalej walczyć bo nie ukrywam, że jestem wściekła i trudno mi się pogodzić z tym co się stało bo laptop ma rok.?
Witam!!! Jadąc do pracy...w busie jest nas wiele osób i jeszcze więcej naszych ciężkich bagaży - i my wiemy o tym. Niestety,żaden przewożnik i kierowca nie odpowiada za uszkodzenie laptopa,który był wśród bagażu lecz my sami - to nasza wina,bo to nie jest extra przesyłka w extra klasie osobno nadana. Takie rzeczy jak sprzęt elektroniczny powinniśmy trzymać niestety przy sobie i starać się go chronić w miarę możliwości (trzymać osobno przy sobie lub w podręcznym bagażu). Pewnie że jest wtedy trochę mniej wygodnie,bo trzeba na niego uważać,ale bez przesady - są specjalne torby na laptop i można go położyć przy nogach,pod siedzeniem, powiesić na podgłówku przed sobą - a jak się w podróży torba nieco pobrudzi,to można ją potem wyczyścić. Ja też kilka lat temu jadąc do pracy busem - do bagażu pomiędzy mięciutkie ubrania włożyłam nowy tablet (tyle,co kupiony przed wyjazdem) i choć był w grubym skórzanym futerale,to po rozpakowaniu nie działał...mimo iż nie był na oko nigdzie uszkodzony - dziwiło mnie to. Po ofercie wróciłam do domu i mówię do zięcia,że chyba musi mnie znów nauczyć obsługiwać,bo nie umiem go nawet włączyć i że nie działa. Zięć obejrzał (jest informatykiem) i pierwsze o co spytał,to: JAK I W CZYM GO WIOZŁAM... Mówię,że go ładnie zapakowałam między takie mięciutkie, delikatne rzeczy... Powiedział,że jest zgnieciony / zduszony! Nie wierzyłam co mówi... przecież ekran cały...nic nie jest wgniecione...żadnej rysy... Zawieżliśmy do serwisu - naprawili - a to,co mówił zięć okazało się prawdą i nie wolno przewozić w bagażu laptopa czy tableta,bo może przytrafić się nam przykra niespodzianka. Jest zbyt czuły. Nawet nie musi być rozbity czy pęknięty... lecz zgnieciony... - i już po ptokach ,,Miałam nauczkę z mojej własnej winy,, Gdzie miałam szukać winnych...skoro to ja sama włożyłam go do bagażu... Teraz już nie pakuję laptopa do bagażu. Przezorny zabezpieczony !!!
-
A ja ostatnio ,,napakowalam do walizy full i jeszcze laptop,,a tu waliza nie ma zamiaru się zamknąc ,,usiadlam na nią i zamykam i duszę ją,,mocuję się ,,jak to ! ja muszę ją zamknąc,,gdy już była zduszona i zamknięta to wtedy mi się ten temat ukazał przed oczami,,, przecież jest tam laptop trudno co będzie to będzie,,waliza zamknięta,zawsze go tak przewożę,,ale po rozpakowaniu laptop żyje
-
2 godziny temu, Blondi napisał:
A ja ostatnio ,,napakowalam do walizy full i jeszcze laptop,,a tu waliza nie ma zamiaru się zamknąc ,,usiadlam na nią i zamykam i duszę ją,,mocuję się ,,jak to ! ja muszę ją zamknąc,,gdy już była zduszona i zamknięta to wtedy mi się ten temat ukazał przed oczami,,, przecież jest tam laptop trudno co będzie to będzie,,waliza zamknięta,zawsze go tak przewożę,,ale po rozpakowaniu laptop żyje
Super! To Ci się udało - miałaś szczęście. Trafiłaś na dobry, mocny ''egzemplarz'' Ale to wyjątkowo czuły ''instrument'' i często nawet nie musi być widać uszkodzenia i nie działa
-
Ostatnio w innych tematach pojawił się wątek okazywania czułości naszym Pdp, więc tutaj pozwolę sobie napisać o moich doświadczeniach.
Uważam, że bardzo rzadko pojawiają się okoliczności w których można okazać czułość naszym Pdp np. pożegnanie przy wyjeżdzie albo uścisk ręki w trudniejszym momencie. Poza wyjątkowymi sytuacjami okazywanie czułości Pdp jest ryzykowne i raczej - jak sama myślę - chybia celu.
W pracy za podstawową sprawę uważam zachowanie dystansu, dodam - dystansu pełnego szacunku oraz okazywanie zainteresowania, ale z fachowego punktu czy bardziej ogólnego, a nie jako namiastka córki czy ukochanej - ja jestem opiekunką a nie czyimś dzieckiem i w taką rolę - rolę dziecka pdp - nie daję się wcisnąć i sama tego unikam. Dlaczego ? bo od dziecka wymaga się więcej i ...ja jestem tym kim jestem czyli opiekunką, osobą, która wykonuje swoją pracę, najlepiej jak można, ale przecież nie z powodów osobistych. Pewne granice nie powinny być przekraczane ; dla mnie np byłoby to codzienne pocałunki w policzek Babuniu, przytulanie przed Tv czy choćby częste głaskanie jej po głowie jako zwykły codzienny rytuał...
Dlaczego uważam, że to ryzykowne ?
1) rodzina może zauważyć, a prawie zawsze takie czułości dotkną niemiło dzieci naszych Pdp. Widziałam takie opiekunki. Jedna odjeżdżając głaskała Babcię po głowie i po rękach i ob-ści-ski-wa-ła, a córce szczęki latały. Wbrew pozorom nie kupi się tak życzliwości dzieci naszych Pdp. Opisywana kochająca opiekunka nie wróciła już na to miejsce, choć dzwoniła i chciała wracać. Mnie wprost zaproponowano powrót, ale ja jeździłam wtedy tylko po miesiącu i zmieniałam miejsce za każdym razem, bo to był początek mojej pracy i zbieranie doświadczeń.
2) Pdp który by tego oczekiwał(a) jest już dość zdziecinniały, bo takie czułości z obcymi nie bardzo leżą w kulturze niemieckiej, jest to bardzo niedojrzałe, a my jako opiekunowie musimy wspierać dojrzałe zachowania : np chwalić pdp który sam coś robi, a nie leży i co godzinę żąda nacierania Voltarenem ale delikatnie.....pomału .. i jeszcze raz troszeczkę..... choć skóra już złazi przesuszona.
3) jasne, że łatwo przekroczyć pewną granicę.
Zwłaszcza w przypadku par to już po prostu nie wolno pozwalać sobie i innym na najmniejsze podejrzenie. I nie chodzi tu tylko o układ opiekunka - Dziadek, bo i o Babcię Dziadziuś może być cholernie zazdrosny. Nawet małe czułości mogą wzbudzić niedobre emocje i prowadzić do późniejszych konfliktów, a już na pewno można się bez tych czułości doskonale obejść.
Niemniej w mojej pracy rzadko się spotykałam z oczekiwaniami czułości ze strony moich pdp i bdb. Generalnie ci ludzie starsi oczekiwali uwagi i rozmowy, a nie fizycznego kontaktu. Czasem nadmiernie żądali mojej obecności : miałam taką panią Babcię, że praktycznie nie mogłam wyjść z pokoju do łazienki, a i w nocy prosiła , żebym drzwi zostawiała otwarte, ale bez podtekstu
Moi drodzy piszcie o swoich doświadczeniach z czułością naszych Pdp i naszą wobec nich.
- Pokaż poprzednie komentarze 93 więcej
-
O 15.05.2017 at 17:08, kinga napisał:
Tam gdzie ostatnio bylam przez 4 lata to mowilam Oma Opa bo tak chcieli tutaj gdzie teraz jestem to po imieniu a maja 95 i 93 lata , ale gdzie moj Jacek jest, to Pan iPani, wszystko zalezy jak trafimy
Ja bym. unikala mowienia Oma czy Opa,nawet jeśli pdp zupelnie już zdziecinniali. Musimy pamiętać, że od rodziny i od przyjaciół zawsze oczekuje się wiecej zaangazowania i w taką rolę np kochajacej wnusi czy przyjaciolki ja nie daję sie wpedzic. Nie warto.
-
A ja na pożegnanie wyściskałam i wycałowałam moją podopieczną, pożegnałam się też z jej mężem ale już nie tak serdecznie, cały czas byliśmy na dystans.
-
Ja pomimo ,ze miałyśmy z moja ostatnią podopieczną bardzo dobre relacje to na pozegnanie ograniczyłam się do potrzymania ją za rekę i patrzyłysmy na siebie przez dłuzsza chwilę bez zbędnych słów na wycałowanie i wyściskanie nie miałam odwagi chociaz rozwazałam taką możliwość bo czesto myślałam o tym w jaki sposób się pozegnać z moją ulubioną podopieczną Nawet sie nie popłakałam chociaż oczki mi się pewnie zaszkliły gorsze dla mnie były dni przed wyjazdem niż samo pozegnanie
-
Tak,podjęłam taki temat bo miałam i mam marzenia .Bardzo dużo marzeń mi się spełniło ,nie czekałam specjalnie aby jakieś marzenie mi się już i teraz spełniło,to samo z czasem się spełniało.
Np.marzyłam aby kolejny raz polecieć do Australii ,ale ze względu na finanse było to niemożliwe i nawet nie myślałam ,że jeszcze kiedyś tam polecę.A jednak po 5 latach poleciałam i to na 3 miesiące do Australii.
Zawsze chciałam zobaczyć Bawarie w Niemczech i co? jestem na Bawarii
i mam jeszcze wiele wiele marzeń co się spełniły i kocham marzenia bo po cichu myslę ,że może też się spełnią.
Napewno też macie marzenia !!!
- Pokaż poprzednie komentarze 7 więcej
-
Hmmm... ciekawy temat Blondi. Marzenia czasem mam - takie materialne. Udaje mi się je zrealizować - chociaż nie powiem że wszystkie. Marzenia inne - no cóż życie - warto marzyć, ale nie wszystko od nas zależy.
-
powiem Wam, że dużo zależy od nastawienia do życia - wraz z nim zmienia się też to, jak jesteśmy postrzegani. Jeśli z marzeń robimy sobie plany, które konsekwentnie realizujemy, to jestęśmy szczęśliwe
Pamiętajmy przy tym, że zawsze warto mieć marzenia, do któtych będzie się dążyć - bez nich życie staje się nudne i przewidywalne.
-
Marzenia osobiste już spełniłam - mam rodzinę. Marzenia materialne- jestem w trakcie :-)
-
-
x365 dni w roku do dzisiaj i dalej jestem i bede matka.Dzisiejszy dzien spedzilam razem z dziecmi na dzialce zajadajac kielbaski, szaszlyczki, kaszaneczke (pychota) , suroweczki, popijajac soki i....male piwko.Piekne prezenty od dzieci jak zawsze trafione w moj gust.Wlasnie jestem na przerwie zjazdowej i chce wam powiedziec ze to jak zawsze najpiekniesze chwile gdy moge na zywo spotkac sie z dziecmi bo sms czy emaile to nie to.Dla wszystkich mam w KRAJU czy na wyjezdzie ..samych slonecznych i pieknych dni oraz zdrowia i cierpliwosci i kazdego dnia duzo rodzinnej milosci.
-
A ja bardzo daleko spedziłam ten dzień,,ale liczy się zawsze pamięc
-
-
@Łukasz oj wiem i się cieszę,że chodz nie musze się martwić o jedzenie,,czytam wszystkie posty i nieraz mi włosy na głowie stają,,no bo ja sobie nie wyobrażam aby nie miec obiadu,bo np, PDP nie jest głodna albo PDP chce zaoszczędzić,,no ja sobie takiego czegoś nie wyobrażam,,niech to będą same kartofle z masłem ale niech będzie ten obiad,,biedny bo biedny ale smaczny,, Ja w takiej sytuacji bym postawiła na swoim ,ze obiad musi być,pracuję ciężko i muszę mieć siły,,ja muszę jesc, przecież nie jestem martwa słyszę dośc często ,że obiad jest o 19 godzinie,,obiad masakra,,a od śniadania do 19 nie ma nic ja bym agencję postawiła na nogi ,,ja bym dopominała się od PDP obiadu i to nie o 19 a o 12-13 godzinie,,bo o 19 to kolacja,,Dziewczyny nie dawajcie się tak traktować,,trzeba walczyć i się nie bać,,jedzenie musi być i to conajmniej 3 posiłki,,nie wspomne o dodatkowych owocach,,o kawie i ciescie można zapomniec ,ale cala reszta musi być do normalnego funkcjonowania,,,piszcie czy macie zagwarantowane te 3 posiłki,czy Wam starcza,,czy odpowiadają Wam pory -czas na posiłki,,
- Pokaż poprzednie komentarze 34 więcej
-
Mam nowa sztele jestem tu od tygodnia.na wyżywienie i opłaty dostaje 500e na tydzień. Musze z tego opłacić fizykoterapeute, aptekę i ogrodnika,a reszta na życie. Niczego nam nie brakuje.
-
wallmarii, to masz dobrze, jak miałem ja teraz. Na miesiąc miałem tysiąc, zrobić zakupy,kupić leki,paliwo i zostało mi 550 euro, co oczywiście zwróciłem. Byli zaskoczeni, że tylko 250 na zakupy wydałem. Ale co miałem kupować jeszcze, skoro wszystko mieliśmy, a zmiennikowi zostawiłem pełną, średnią lodówkę.
Jednak w większości chyba przypadków Niemcy są pazerni, oszczędni.
-
7 godzin temu, Łukasz napisał:
wallmarii, to masz dobrze, jak miałem ja teraz. Na miesiąc miałem tysiąc, zrobić zakupy,kupić leki,paliwo i zostało mi 550 euro, co oczywiście zwróciłem. Byli zaskoczeni, że tylko 250 na zakupy wydałem. Ale co miałem kupować jeszcze, skoro wszystko mieliśmy, a zmiennikowi zostawiłem pełną, średnią lodówkę.
Jednak w większości chyba przypadków Niemcy są pazerni, oszczędni.
I to jeszcze jak
-
poszukuje na stanowisko;
Opiekunka do Seniora z zamieszkaniem (okolice Częstochowy)
Wynagrodzenie: 2000-2400 złotych netto (umowa o pracę)
Inne świadczenia: ZUS od 4055 złotych, płatny urlop
Termin zlecenia: od 25 czerwca na 3 tygodnieOPIS ZLECENIA
Podopieczny mieszka wraz z żoną w domku jednorodzinnym, porusza się przy pomocy chodzika. Potrzebuje wsparcia i asekuracji przy codziennych czynnościach.
ZADANIA
Do obowiązków opiekunki będzie należeć: pomoc w codziennych czynnościach higieniczno- toaletowych, prowadzenie domu, przygotowywanie posiłków, robienie zakupów, dotrzymywanie towarzystwa.
WYMAGANIA
Wymagania w stosunku do opiekunki: doświadczenie w opiece, łagodne usposobienie.
Zapraszamy do kontaktu:
EUROPAcare24 Sp. z o.o.
Rynek Główny 6
31-042 Krakówtel. (+48 12) 431 01 88
mail: [email protected]
www: europacare24.comlub prosimy o wypełnienie poniższego formularza. Oddzwonimy:
-------------------------------
Chcesz być na bieżąco z nowymi agencyjnymi i prywatnymi ofertami pracy, poradnikami i postami? Polub forum opiekunkaradzi.pl na Facebooku:
-
Moje doświadczenia ze zmienniczkami są prawie w całości pozytywne, ale raz widziałam opiekunkę na prawdę męczącą się w tej pracy - była poniżej 30tki, dała radę ze wszystkim, ale widać było, że się męczy tym tkwieniem przy starych ludziach. Inna dziewczyna już trochę po 30tce sporo wniosła w moje obecne miejsce, bo bardzo ożywiła pacjenta, ale ...z kolei robiła nieco za dużo.
Moja najstarsza zmienniczka miała 66lat i była już osobą bardzo otrzaskaną w tej pracy i radziła sobie znakomicie, co daje mi nadzieję na długie lata tej pracy. Najstarsza o jakiej słyszałam to 74latka pracującą tu w pobliżu na czarno i ...bez języka.
Gdybym miała wybierać sobie zmienniczkę ( choć to teoria, bo obecnie agencje nie dają klientom wielkiego wyboru )
to bałabym się trochę osób poniżej 30tki, a tak to nie mam uprzedzeń wiekowych, byle ktoś miał zdrowie i opanowanie to da sobie radę.
Moi drodzy, piszcie o swoich doświadczeniach.
- Pokaż poprzednie komentarze 48 więcej
-
22 godzin temu, jolantapl. napisał:
Ja też bym takiego dziadka chciała nie musi się zakochiwać wystarczy,ze majątek mi odda
To chyba tylko w przypadku, gdyby udało się Tobie i jemu przeżyć całą jego rodzinę
-
8 minut temu, Beata Giz napisał:
To chyba tylko w przypadku, gdyby udało się Tobie i jemu przeżyć całą jego rodzinę
Nie koniecznie
-
O 12.05.2017 at 09:21, jolantapl. napisał:
Dołączam się do tego klubu ja zaczęłam myśleć o pracy w opiece dopiero po śmierci mojego taty a opiekowałam się nim przez prawie 20 lat najpierw wspólnie z mama a po jej śmierci sama.Ale jaką to mi dało siłę i odporność psychiczną a jakiej pokory wobec życia mnie nauczyłoDlatego bardzo sie dziwię,że w niektórych agencjach przyjmują osoby bez doswiadczenia bo ja w wieku 20-30 lat nie miałabym ani cierpliwości ani zbytniej chęci żeby opiekowac się i przebywać tak długo ze starszymi schorowanymi ludżmi.Ale kazdy jest inny
Ja tej pokory dopiero się uczę.Miałam jak byłam dzieckiem w domu przez dwa lata wujka mojej mamy-starego i schorowanego.Ale jako podlotek to nie opiekowałam się nim bardzo.Kanapkę zrobiłam,herbatę, jak chciał,ale wtedy mnie trochę to ruszyło.teraz jak już pracuję,to odbieram świat na nowo-zdecydowanie więcej pokory dla życia i zdrowia.
-
Gość adra
Kochane, w środę mój chrzestny kończy 44 lata, a ja nie mam bladego pojęcia, co kupić mu w prezencie.
Z racji dziury budżetowej mam do dyspozycji 50zł.
Odpada alkohol, ubrania, książki i gry komputerowe. Wujek jest górnikiem i kawalerem, ma lekką nadwagę, kiedyś jeździł dużo na rowerze, ale padł mu kręgosłup. Nie wiem o nim zbyt wiele, bo zazwyczaj nie rozmawiamy o sobie. U nas to się mówi o tym co, kogo i gdzie boli...
Może macie jakieś pomysły co mogłabym mu podarować?
Pozdrawiam!- Pokaż poprzednie komentarze 3 więcej
-
Pani Adro, myślę, że już dzisiaj Pani wystarczająco zaspamowała nasze forum. Wątek pozostawiam ze względu na mądre odpowiedzi naszych Użytkowników.
Pozdrawiam.
-
Może portfel? Znajdziesz spokojnie do ceny 50 zł plus opakowanie. Gorzej jeśli posiada dobrej jakosci portfel tak wiec wypadałoby się wcześniej dowiedzieć. Jeśli nie to dobrą opcja bedzie książka. MOże byc to na przykład książka historyczna bo z tego co wiem to większość mężczyzn lubi takie książki.
-
Kilka miesięcy temu miałam podobny dylemat z prezentem dla mojego wujka,jedynego żyjącego. Kupiłam mu taki scyzoryk wielofunkcyjny w markecie. Były na promocji dałam chyba jakoś 44 zł.Bardzo był zadowolony.