Skocz do zawartości

Czy nowy związek 50 +/- ma sens ?


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, amissa napisał:

Nie pisz o "esencji" faceta "starszego".

Przepraszam ale w ogóle nie Wiesz o czym piszesz.

Akurat jestem z tzw branży i jestem po związku, tak strasznym

z facetem "starszym" z TEJ branży, którego z pewnoscią znasz z pierszych stron gazet...

Nie Wiesz, o czym piszesz. Życzę Ci, żebyś się nigdy nie dowiedziała.

Nigdy nie wie się, kto pisze - pod jakimś nickiem.

 

Łukasz - masz racje:  obie osoby są wolne i nie mają przeróżnych zobowiązań różnej natury, czy to ekonomicznej, czy rodzinnej....

@amissa nie bierz tak dosłownie tego co tu piszemy o "esencji" :) W każdej "branży" są owce białe i owce czarne. I poza "branżami" też. I związki mogą być udane, ale mogą i nie. Po to jest ten wątek, aby można wypowiedzieć było swoje opinie. Być może nie wychwyciłaś żartobliwego tonu z paru postów i dlatego nasz "zachwyt" cię wzburzył. Ja przyznaję się do platonicznego uczucia do Roberta Redforda. I jest to również uczucie z przymrużeniem oka, bo nie wiem, czy w realu też by mnie zachwycił ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, przepraszam...jestem "świeżo upieczoną" osobą, której dano czarną polewkę. 

Oczywiście, że - nie ma reguły - chyba ale widzę, jeśli różnica wieku jest duża a w moim przypadku była duża - rodzą się z obu stron uczucia zniecierpliwienia... różne, we mnie akurat było wiele czułości do "dziwactw" :) każdy z nas zasługuje na miłość, jak napisano , uczucie czułości, szacunek.

  • Zgadzam się 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Mirelka1965 napisał:

@amissa nie bierz tak dosłownie tego co tu piszemy o "esencji" :) W każdej "branży" są owce białe i owce czarne. I poza "branżami" też. I związki mogą być udane, ale mogą i nie. Po to jest ten wątek, aby można wypowiedzieć było swoje opinie. Być może nie wychwyciłaś żartobliwego tonu z paru postów i dlatego nasz "zachwyt" cię wzburzył. Ja przyznaję się do platonicznego uczucia do Roberta Redforda. I jest to również uczucie z przymrużeniem oka, bo nie wiem, czy w realu też by mnie zachwycił ;) 

Amissa nie zrozumiała tytułu wątku. Tu nie chodzi o to czy można pokochać starca :)i konsekwencje tej miłości . Tylko o to czy nowy związek w późniejszym wieku ma sens . Na miłość nie ma rady jak śpiewała Eleni .  Amissa ocknęła się dopiero  jak ją facet wystawił :( . Więc jednak liczyła na trwały związek.

A jaka branżę masz na mysli @Mirelka1965 , już się pogubiłam. Czy weszłaś w kontakty z juhasami i bacą? coś o owcach piszesz.

A Robert Redford jest rudy :)  :)    :):) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, aga1 napisał:

A jaka branżę masz na mysli @Mirelka1965 , już się pogubiłam. Czy weszłaś w kontakty z juhasami i bacą? coś o owcach piszesz.

A Robert Redford jest rudy :)  :)    :):) .

Na myśli siedzi mi branża, która robi z nas te owce i barany, bo "wierzymy", że wszystko jest możliwe...że osobnicy płci obojga, w naszym wieku i starsi, nie mają zmarszczek, protez, nadwagi, gdzie świat jest kolorowy, piękny, bez trosk, zmartwień i problemów, a Robert Redford jest blondynem :haha:  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O 21.12.2017 at 15:12, Serenity napisał:

    Czy będąc w wieku 50 plus minus można jeszcze zbudować sobie udany związek z perspektywą na resztę życia, a nie tylko wyjazd na wycieczkę czy miłą kolacją ?

Przyglądam się różnym ewentualnym kandydatom ale wciąż coś jest nie tak i w sumie brak mi też tego zdecydowania, woli działania... Wszędzie wietrzę trudności.

A może jednak lepiej pozostać singielką ?

to zalezy komu z cym lepiej.... ja jednego bym unikala, unikalabym faceta, czy tez kobiety, ktorzy majac kolo 50-tki maja tzw czystą karte, czyli zadnych malzenstw, zadnych zwiazkow... u mnie sie czesto slyszy: jak to, ma 40-stke i nigdy w zwiazku nie byl, to cos musi byc z nim nie tak.... czasami tez rozsadnym rozwiazaniem jest zwiazanie sie z kims, kto uwolnil sie z jakiegos toksycznego zwiazku, bo on potrafi normalnosc docenic.... a swiadomie i  premedytacja decydowac sie na samotnosc nie jest dobrze, chcociaz nic na  sile, ze za wszelka cene... ze lepszy rydz niz nic..... 

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Betty napisał:

czasami tez rozsadnym rozwiazaniem jest zwiazanie sie z kims, kto uwolnil sie z jakiegos toksycznego zwiazku, bo on potrafi normalnosc docenic....

5 minut temu, Betty napisał:

a swiadomie i z  premedytacja decydowac sie na samotnosc nie jest dobrze,

Też tak czuję, że aż tak nie należy decydować się naa samotność i dzięki Betty.

Znależć kogoś z dawnego toksycznego związku ? a to zupełnie byłby dla mnie nowy kierunek...

i kto wie czy nie najlepszy.

  • Lubię to 1
  • Zgadzam się 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 jeszcze jedna mala dygresja: mam wiele kolezanek, kolegow i spostrzezenia: niestety czesto jest tak, ze patrzac dookola na innych, ze kazdy kogos ma jest troche myslne... dlaczego? bo wiem ile osob tkwi w nieudanych zwiazkach tylko dlatego, ze boja sie samotnosci. a nie ma chyba niczego gorszego niz samotnosc w zwiazku... juz chyba lepiej byc samemu niz sie oklamywac, ze jestem przeciez w zwiazku, a tak naprawde wogole sie w tym zwiazku nie spelniamy, ani dobrze nie czujemy...

ja wierze powiedzeniu, ze jak ktos chce miec szczesliwy zwiazek to powinien sie zwiazac z kims, z kim uwielbia rozmawiac i dobrze sie czuje... ja poszlam tą droga i chociaz sie nie nudze w zwiazku.... wyszlam za mąz za kogos, z kim sie kiedys dlugo przyjaznilam.... mimo, ze mialam narzeczonego to z nim sie nie dogadywalam, a z Bogdanem super sie rozumielismy i pewnego pieknego sierpniowego dnia zerwalam zareczyny z poprzednim narzeczonym, z ktorym bylam 8 lat i z dnia na dzien zwiazalam sie z Bogdanem... oboje bylismy wtedy po 30-stce i wydawalo nam sie, ze juz tacy baaaardzo dorosli jestesmy

  • Lubię to 1
  • Zgadzam się 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Betty napisał:

 jeszcze jedna mala dygresja: mam wiele kolezanek, kolegow i spostrzezenia: niestety czesto jest tak, ze patrzac dookola na innych, ze kazdy kogos ma jest troche myslne... dlaczego? bo wiem ile osob tkwi w nieudanych zwiazkach tylko dlatego, ze boja sie samotnosci. a nie ma chyba niczego gorszego niz samotnosc w zwiazku... juz chyba lepiej byc samemu niz sie oklamywac, ze jestem przeciez w zwiazku, a tak naprawde wogole sie w tym zwiazku nie spelniamy, ani dobrze nie czujemy...

ja wierze powiedzeniu, ze jak ktos chce miec szczesliwy zwiazek to powinien sie zwiazac z kims, z kim uwielbia rozmawiac i dobrze sie czuje... ja poszlam tą droga i chociaz sie nie nudze w zwiazku.... wyszlam za mąz za kogos, z kim sie kiedys dlugo przyjaznilam.... mimo, ze mialam narzeczonego to z nim sie nie dogadywalam, a z Bogdanem super sie rozumielismy i pewnego pieknego sierpniowego dnia zerwalam zareczyny z poprzednim narzeczonym, z ktorym bylam 8 lat i z dnia na dzien zwiazalam sie z Bogdanem... oboje bylismy wtedy po 30-stce i wydawalo nam sie, ze juz tacy baaaardzo dorosli jestesmy

:róża:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Betty napisał:

czasami tez rozsadnym rozwiazaniem jest zwiazanie sie z kims, kto uwolnil sie z jakiegos toksycznego zwiazku, bo on potrafi normalnosc docenic....

Betty, myślałam nad tym, ale ja mam też poważny problem: wydaje mi się, że zawsze to facet jest winny rozkładowi związku...i że to on był uprzywilejowany a jeszcze sprawę spieprzył, bo chciał już niewiadomo czego... Wszystkie opowieści mężczyzn- rozwodników, których się nieźle nasłuchałam wydają mi się niewiarygodne. Po prostu , biorę stronę kobiet. Łatwo się domyśleć jak bardzo zawęża mi to potencjalny wybór...

Jak szybko  rozpoznać, że facet nie był winny w poprzednim związku ?

Pytanie oczywiście do wszystkich obecnych.

Ja nie mam pojęcia.

  • Zgadzam się 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy kto się zeni czy za mąż wychodzi uważa, że to ta jedyna osoba i będzie z nią do póki Orkiestra Świątecznej Pomocy będzie grała . Zycie to nie jest tabliczka mnożenia tu wszystko ulega zmianie z wielkiej miłości często rodzi się nienawiść . Miłość to silne uczucie odbiera człowiekowi możliwość logicznego myślenia . Każdy ma szanse na silny związek . Bez względu na to co przeżył i z kim. Są ludzie nie stali w uczuciach nie mający hamulca moralnego i lepiej  na takich nie trafić. Koniecznie trzeba dać sobie szansę, żeby ktoś pokochał i odwzajemnić miłość. I tu nie ma nic do rzeczy ile się ma lat . Ja uważam , że związek w późniejszym wieku jest mniej wybuchowy :) , dojrzały i spokojny .

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minut temu, aga1 napisał:

Każdy kto się zeni czy za mąż wychodzi uważa, że to ta jedyna osoba i będzie z nią do póki Orkiestra Świątecznej Pomocy będzie grała . Zycie to nie jest tabliczka mnożenia tu wszystko ulega zmianie z wielkiej miłości często rodzi się nienawiść . Miłość to silne uczucie odbiera człowiekowi możliwość logicznego myślenia . Każdy ma szanse na silny związek . Bez względu na to co przeżył i z kim. Są ludzie nie stali w uczuciach nie mający hamulca moralnego i lepiej  na takich nie trafić. Koniecznie trzeba dać sobie szansę, żeby ktoś pokochał i odwzajemnić miłość. I tu nie ma nic do rzeczy ile się ma lat . Ja uważam , że związek w późniejszym wieku jest mniej wybuchowy :) , dojrzały i spokojny .

oj kazdy z wiekiem sie zmienia... ja sama po sobie widze... to, ze kiedys zwiazalo sie z jedna osoba, ktora pod wplywem calego zycia i doswiadczen sie zmienila w kogos calkiem innego, czasem w kogos lepszego, dojrzalszego, czasem zycie pokazalo, ze ten nasz wybrabek okazal sie w "praniu" nieudacznikiem, ktorego trzeba nianczyc i pchac przez zycie, bo on nie wie, nie umie, on sie do tego, czy śmego nie nadaje.... prawda jest taka, ze wiekszosc kobiet, ktore wyjezdzaja do pracy jako opiekunki robi to, bo nie moglo, czy nie moze liczyc na faceta w zyciu, ze zycie pokazalo, ze to kobiety maja wieksze tzw jaja, niz faceci.... przykre, ale prawdziwe...

  • Lubię to 1
  • Zgadzam się 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

49 minut temu, Serenity napisał:

Betty, myślałam nad tym, ale ja mam też poważny problem: wydaje mi się, że zawsze to facet jest winny rozkładowi związku...i że to on był uprzywilejowany a jeszcze sprawę spieprzył, bo chciał już niewiadomo czego... Wszystkie opowieści mężczyzn- rozwodników, których się nieźle nasłuchałam wydają mi się niewiarygodne. Po prostu , biorę stronę kobiet. Łatwo się domyśleć jak bardzo zawęża mi to potencjalny wybór...

Jak szybko  rozpoznać, że facet nie był winny w poprzednim związku ?

Pytanie oczywiście do wszystkich obecnych.

Ja nie mam pojęcia.

Jestem po rozwodzie z orzeczeniem o winie Ex.

Co prawda wina była jego ale..... no właśnie, może gdybym była inna, mądrzejsza to nie doszłoby do tego ? Już pomijając te dywagacje to sama nie jestem bez winy i wiem o tym. Nie walczyłam, nie chciało mi się, za bardzo pielęgnowałam urazy i poczucie krzywdy, nie umiałam wybaczać. Nie bardzo wierzę ( poza patologicznymi przypadkami ) w winę tylko jednej ze stron.

 

 

  • Lubię to 1
  • Zgadzam się 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maria Jolanta To już coś : muszę spróbować nie oceniać tak negatywnie tych mężczyzn - rozwodników, założyć - jak piszesz, że wina była obustronna i że nikt właściwie nie wie czemu tak wyszło. Ale to jest trudne, bo mężczyźni za często i za bardzo plują jadem opowiadając o swoich byłych.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli związek uszczęśliwia obie osoby to ma sens w każdym wieku. Pod koniec 2010 roku "ożeniłam" swojego podopiecznego który miał 78 lat a jego wybranka 73. Marta można powiedzieć wygryzła mnie z pracy, bo nie byłam już potrzebna. Do dzisiaj mam z nimi kontakt. Dziadek odżył a po depresji nie ma już śladu.

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O 21.12.2017 at 15:12, Serenity napisał:

Zbliżają się Święta, ja spędzę je z moim Pdp, na którego nie narzekam, ale zastanawiam się coraz bardziej czy jeszcze spędzę Święta z kimś mi naprawdę bliskim.

    Czy będąc w wieku 50 plus minus można jeszcze zbudować sobie udany związek z perspektywą na resztę życia, a nie tylko wyjazd na wycieczkę czy miłą kolacją ?

Przyglądam się różnym ewentualnym kandydatom ale wciąż coś jest nie tak i w sumie brak mi też tego zdecydowania, woli działania... Wszędzie wietrzę trudności.

A może jednak lepiej pozostać singielką ?

@Serenity w każdym wieku można zbudować trwały związek! Naprawdę! Czy 50+ to coś innego? Może, bo 50+ to bagaż jakichś doświadczeń życiowych, mniej lub bardziej bolesnych, dostosowanie się do partnera, lub nie.

I będę powtarzał jak mantrę. Każdy związek, w każdym wieku polega na akceptacji cudzych wad! Jak nie, to wszystko się później rozsypie. Przyzwyczajeń nie zmienisz, a tym bardziej po 50+

  • Lubię to 2
  • Zgadzam się 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij



O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworząc ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będący uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik


×
×
  • Dodaj nową pozycję...