Rozmowa przy kawie (2)

@Grzegorz B szacun za taką pracę. To ja już wolę swój oddział demencji. 

4 minuty temu, Maria Jolanta napisał:

@Grzegorz B szacun za taką pracę. To ja już wolę swój oddział demencji. 

Heinz i jego demencja to zupełnie inna para kaloszy chwała bobru że nie chodzi...

48 minut temu, Maria Jolanta napisał:

zostawiłam ponad 90 EUR. Nastepnym razem na zakupy pojadę za miesiąc, ale już gdzieś indziej. 

Ocho,  kolejna co musi się uczyć asertywności. 

2 minuty temu, Maria Jolanta napisał:

@Grzegorz B szacun za taką pracę. To ja już wolę swój oddział demencji. 

A ja nie

..wybrałbym takiego albo innego lezaczka mariolanto..mój kogutek mnie dzisiaj wqkw..l A jegokurka do pary zirytowala..dialog możliwy jest tylko wtedy gdy ktoś nastawiony jest na uslyszenie A nie sluchanie...no i byłoby zajebiscie gdyby jeszcze ten drób rozumiał istotę pracy opiekuna...nie sprzataczki lub sprzątacza...

Nie czuje tego miejsca...I tyle...jak to się mówi?? Brak chemii

1 minutę temu, Grzegorz B napisał:

Heinz i jego demencja to zupełnie inna para kaloszy chwała bobru że nie chodzi...

Byłoby mega ciekawie 

4 godziny temu, beatrix+ napisał:

Złota polska jesień zagląda z mojego okna kuchennego. Firanka na wagę platyny. Już nigdy nie kupię,  bo się wstydzę odmówić..;)

 

Sąsiad nowe dziury zrobił na karnisze. Dzięki przytomności umysłu sąsiadki dało się parę karniszy uratować bez przesuwania. No i zaś burdello bumbum i na miotle latam. No taki urok świętokrzyskiej czarownicy. 

Miłego dnia Robaczki!

Nie identyczne , ale ciutkę podobne już mi kiedyś pani w sklepie ( dawna sąsiadka - szyją , obszywają na miejscu ) sięgnęła z beli , żeby odmierzać i później poobszywać . Cena wydała mi się bardzo przystępna ...dopóty nie przeliczyłam ile wyniesie w całości ....okazało się , że ok. 4 stówek Poprosiłam , żeby mi jeszcze inne pokazała i nie patrzyłam , że bele z drabinki sięgać musiała , tylko kupiłam takie za 140 zł....i też ładne . Możliwe , że dla kogoś to pikuś - firanki w kuchni za 4 stówki , ale dla mnie za drogie . W tym samym sklepie kupowałam " pokojowe " i tamte były ździebko tańsze od tych do kuchni , więc szlag by mnie trafiał , jakbym sobie przypominała ile zapłaciłam ...odważyłam się i odmówiłam , mimo zachwaleń sprzedawczyni . Powiedziałam otwarcie , że dla mnie za drogie ,bo przede wszystkim lubię sobie robić wymianę firan po każdym umyciu okien ...i w międzyczasie też

P. S...Kupiłaś , zawiesiłaś , wyglądają naprawdę ślicznie ...nie żałuj , nie wymawiaj sobie

Dobranoc życzę wszystkim

skradam sie cichutko do kuchni zeby foremek nie obudzic bo przeciez niedziela dzisiaj

melduje ze kawusia czeka na chetnych 

jako ze sloneczny dzien sie zapowiada wybieram sie zwiedzic te nascie ulic jakie sa w okolicy...wczoraj przemknelam cale "miasto" w godzine znalazlam most jakas wode alejki do spacerowania oczywiscie kilka pizzerii dwie piekarnie i miejsce gdzie moge w ciszy kawe wypic moze ciastem sie wspomoc w stanach silnego wqw...u...

lasy widze przez okno wiec raczej spacer po lesie i rozmowa w drzewami w gre nie wchodzi - daleeeeeko, ale skupie sie na bardziej szczegolowym zwiedzeniu miasteczka....waskie uliczki i kilka typowo bawarskich domow maja  swoj urok- bede sobie wmawiac ze jestem gdzies na poludniu wloch 

pozytwy...kogutek sporo spi , kurka sie krzata wedlug swojego programu , ja przysiadam sobie na laweczce w jadalnym jak nie znajde czegos czym glowe i rece moglabym zajac , za miotle nie zamierzam sie brac...zreszta jak to kurka powiedziala...TU SIE SPRZATA RAZ W TYGODNIU.i basta ..brak satysfakcji i poczucia bycia potrzebnym lekko irytuje ale..... stelomierz odlicza wiec zlecenie minie  jak z picza strzeli...widocznie mialam tu byc z jakiegos powodu jak to mirelka mawia

powiem wam tylko ze ni w zab nie rozumiem ich mowy...w mojej obecnosci jezeli juz to rozmawiaja w swoim dialekcie wiec czuje sie jak idiotka wylapujac pojedyncze slowa i nic sobie robia z tego ze siedzi obok ktos kogo ewiedentnie w ten sposob sie lekcewazy no ale...widocznie sa tak nauczeni a ja nie po to tu jestem zeby ich jeszcze ze tak powiem kultury uczyc ...

zatem milej spokojnosci na niedzielny calutki dzien zycze panstwu

i zamierzam te metode zastosowac 

pozdrowionka 

21 godzin temu, fioletowa.mysz napisał:

Dzień dobry. Dzisiaj idę zbierać głóg i dziką różę na nalewki. Przy okazji na grilla się załapię. Kiełbacha śląska będzie degustowana. Nie mogę się doczekać

Zrób Serce Batiara. Musi postać,  jak każda nalewka,  ale orgazm totalny!

42 minut temu, lucinda napisał:

skradam sie cichutko do kuchni zeby foremek nie obudzic bo przeciez niedziela dzisiaj

melduje ze kawusia czeka na chetnych 

jako ze sloneczny dzien sie zapowiada wybieram sie zwiedzic te nascie ulic jakie sa w okolicy...wczoraj przemknelam cale "miasto" w godzine znalazlam most jakas wode alejki do spacerowania oczywiscie kilka pizzerii dwie piekarnie i miejsce gdzie moge w ciszy kawe wypic moze ciastem sie wspomoc w stanach silnego wqw...u...

lasy widze przez okno wiec raczej spacer po lesie i rozmowa w drzewami w gre nie wchodzi - daleeeeeko, ale skupie sie na bardziej szczegolowym zwiedzeniu miasteczka....waskie uliczki i kilka typowo bawarskich domow maja  swoj urok- bede sobie wmawiac ze jestem gdzies na poludniu wloch 

pozytwy...kogutek sporo spi , kurka sie krzata wedlug swojego programu , ja przysiadam sobie na laweczce w jadalnym jak nie znajde czegos czym glowe i rece moglabym zajac , za miotle nie zamierzam sie brac...zreszta jak to kurka powiedziala...TU SIE SPRZATA RAZ W TYGODNIU.i basta ..brak satysfakcji i poczucia bycia potrzebnym lekko irytuje ale..... stelomierz odlicza wiec zlecenie minie  jak z picza strzeli...widocznie mialam tu byc z jakiegos powodu jak to mirelka mawia

powiem wam tylko ze ni w zab nie rozumiem ich mowy...w mojej obecnosci jezeli juz to rozmawiaja w swoim dialekcie wiec czuje sie jak idiotka wylapujac pojedyncze slowa i nic sobie robia z tego ze siedzi obok ktos kogo ewiedentnie w ten sposob sie lekcewazy no ale...widocznie sa tak nauczeni a ja nie po to tu jestem zeby ich jeszcze ze tak powiem kultury uczyc ...

zatem milej spokojnosci na niedzielny calutki dzien zycze panstwu

i zamierzam te metode zastosowac 

pozdrowionka 

 

 

Hej. A gdzie w tej Bawarii osiadłaś? Moja Elka umie po niemiecku, na codzień nawija po szwabsku i jeszcze umie gadać tak jak jej matka, jak Niemcy wypędzeni tutaj z dawnej Czechosłowacji. Jej matka mieszkała 5 km od Karlovych Varów.  Szwabski to szwabski, wiadomo, śmieszny, ale ten czeski niemiecki to faktycznie inna bajka.  Elka nawija w tym dialekcie ze swoją ciotką,  siostrą jej matki. 

No i jestem  A jakoby mnie wcale nie było  Zapowiadają piękną pogodę, ale na grzybki się nie wybiorę, bo plany mam inne Córunia w odwiedzinach, do Mamuni w odwiedziny, obiadek rodzinny, no i mobilizacja pełna w określonym, wiadomym celu na dzisiaj...to dzisiaj mnie czeka   A potem...a potem lenistwo  Lecz teraz cisza...błoga cisza i hoboczek z kawunią do towarzystwa to jest to, co lubię  Zatem zaczynamy......i tym optymistycznym akcentem życzę fajnego dzionka  

Dzień dobry ....

Wczoraj , kiedy już , już miałam zagnieździć się na forum ....na ekranie wyświetlał mi się " ERROR "  i coś tam jeszcze w jakimś dziwnym dla mnie , indiańskim chyba języku  , ale nie dochodziłam, bo możliwe , że mi ubliżano...wolałam nie wiedzieć ....zdrowsza będę Nic to , ważne , że dzisiaj forum u mnie  działa ....Niedziela niby jak co tydzień , jednak ważniejsza , bo spacer zaliczony będzie w wiadomym , bardzo ważnym celu - mój jeden , może i marny głos będzie ważny i choćby nie wiem co , to będę dumna z siebie , że poszłam , oddałam ( głos ...żeby nie było ) a kropla drąży nawet skałę .

Miłej , spokojnej , rozsądnie , patriotycznie  spędzonej niedzieli .

16 minut temu, Grzegorz B napisał:

Hej. A gdzie w tej Bawarii osiadłaś? Moja Elka umie po niemiecku, na codzień nawija po szwabsku i jeszcze umie gadać tak jak jej matka, jak Niemcy wypędzeni tutaj z dawnej Czechosłowacji. Jej matka mieszkała 5 km od Karlovych Varów.  Szwabski to szwabski, wiadomo, śmieszny, ale ten czeski niemiecki to faktycznie inna bajka.  Elka nawija w tym dialekcie ze swoją ciotką,  siostrą jej matki. 

Roding

19 minut temu, Grzegorz B napisał:

Hej. A gdzie w tej Bawarii osiadłaś? Moja Elka umie po niemiecku, na codzień nawija po szwabsku i jeszcze umie gadać tak jak jej matka, jak Niemcy wypędzeni tutaj z dawnej Czechosłowacji. Jej matka mieszkała 5 km od Karlovych Varów.  Szwabski to szwabski, wiadomo, śmieszny, ale ten czeski niemiecki to faktycznie inna bajka.  Elka nawija w tym dialekcie ze swoją ciotką,  siostrą jej matki. 

Myślę że  niemiecki nie jest im obcy ale wolą swoją gwarą nadawać 

Pochmurne bry bry:)Ciepło:)Wycieczka obywatelska do FnM dopiero o 17-ej.

Dzień zapowiada się jak zwykle czyli leniwie i spokojnie:)I oby tak do końca turnusu zostało:)

Wam też spokojności życzę:)

Dzisiaj ma być cisza niczym makiem zasiał, ale nie zdzierżę i zapodam, by na dzisiejszy spacer nie zapomnieć zabrać własnych środków piszących  Zainteresowani wiedzą o co biega....ja tylko tak...na wszelki wypadek przypominam 

Ależ można.mowić o głosowaniu. Tylko nie można już agitować. 

Ja się zbiorę trochę później i za jakieś dwie godzinki ruszam w drogę.

5 minut temu, Maria Jolanta napisał:

Ależ można.mowić o głosowaniu. Tylko nie można już agitować. 

Ja się zbiorę trochę później i za jakieś dwie godzinki ruszam w drogę.

Niby można mówić, ale kto wie, co "big brother" uzna za agitację?  Lepiej tak "między wierszami" napomykać 

Dzień dobry 

zadowolonym i malkontentom, mięsożercom I roślinolubnym, dziergaczom I dłubaczom, wszelakiej maści i płci oraz profesji, a zwłaszcza zakręconym grzybiarzom, do których siebie zaliczam. 

I mnie o 7.00 było 15,3 stopnia. Znaczy, że rosną . 

Wczorajsze częściowo przerobione, częściowo rozdane. Trza na jutro następny wypad planować. 

A mnie tu Elka pół turnusu męczyła że jak to, nie głosuje... naprawdę nie umie zrozumieć że ja na polityków obrażam się raz a dobrze i już więcej nie mogą liczyć na mój głos. W końcu się skońcczyło, jak jej powiedziałem że ok, skorzystam z oferty wzięcia auta i pojadę do Monachium i zagłosuję, na sami wiecie kogo  

Znam ją dobrze, od dzisiejszego wieczora będzie mi dokuczać że to przez mnie wygrali sami wiecie kto

4 minuty temu, MisiekFfm napisał:

Dzień dobry 

zadowolonym i malkontentom, mięsożercom I roślinolubnym, dziergaczom I dłubaczom, wszelakiej maści i płci oraz profesji, a zwłaszcza zakręconym grzybiarzom, do których siebie zaliczam. 

I mnie o 7.00 było 15,3 stopnia. Znaczy, że rosną . 

Wczorajsze częściowo przerobione, częściowo rozdane. Trza na jutro następny wypad planować. 

U mnie w "najgorętszym" momencie dnia będzie 14 stopni, ale nie szkodzi...warunki są i jutro też wypadam w las  Vivat grzybofiśnięci 

Żeby nie było :

10 minut temu, MisiekFfm napisał:

Żeby nie było :

 

Ja w ocet nie kładę, bo jeść nie ma komu  A tyle kani pozbierałam, że byłoby "parę" słoiczków ze smażonymi w marynacie  A tak "musiałam" ususzyć I sosu tatarskiego jeść nie chcą, więc podgrzybki i prawdziwki surowe zamrozić "musiałam" Może jak dzisiaj i jutro mięsko na obiad zapodam, to rodzina nabierze znowu ochoty na dania wegetariańskie? 

@Mirelka1965 Mam już dobry kilogram suszonych, kilka woreczków zamrozonych świeżych, kilka podgotowanych i sporo rozdane. 

Marynowane uwielbiamy.

Dzisiaj przyjeżdża brat Pani Misiowej i mamy w planie tzw. "odrobaczanie" , więc te "octowe" będą jak znalazł . 

A teraz... 

... pojadł, popił I do zadań