Skocz do zawartości

Czy robicie domowe przetwory ?z czego ? i jakie?


 Udostępnij

adfafadfdafdafda  

  1. 1. t1

    • t2
      0
    • t3
      0


Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, jolantapl. napisał:

Ja robię ale nie mam teraz czasu pisać zapraszam Wszystkich do pisania i chwalenia się w tym temacie.:)

Ja robię, ale nie mam czasu teraz pisać :d Zamelduję się jak skończę to co mam zaplanowane na dzień dzisiejszy ;) i wtedy coś skrobnę :d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My Polacy  robienie  przetworów chyba mamy w kodzie  genetycznym zapisane :) . Podziękować tu się należy naszym babkom i matkom :). Pewnie dlatego tyle sił do walki ze smokami w DE  mamy :)  Ja też robię ,ale farby nie puszczę >:(  !!!  O nie !!!! (póki Co :) )

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra już :o. nie wytrzymałam :) . Nie stać mnie na szafran, to sięgam do mojego ogrodu. Zatem: Pewnego razu po wichurach, z róży opadły wszystkie płatki, więc nic innego mi nie pozostało jaki je pozbierać i zrobić konfiturę, a że róża jest obłędnie pachnąca, konfitura wyszła niezwykle aromatyczna. Róża ma już ponad 30 lat sadziła ją jeszcze moja babcia. Babci już nie ma a róża przetrwała, jest bardzo żywotna i cieszy oko od połowy czerwca do listopada. Konfiturę z róży w moim domu robi się od pokoleń, więc jak najbardziej polecam. Idealna do ciast, pączków, deserów jaki do podjadania jako samodzielny deser.     

20 dag płatków róży

50 dag cukru

Sok z  jednej cytryny

2 szklanki wody

Płatki oczyści z wszelkich zanieczyszczeń, pyłków. Oczyszczone płatki polać sokiem z cytryny, (z sokiem należy uważać niektóre róże same w sobie mają kwaskowy smak) Następnie płatki z sokiem ugniatać lub ucierać np. w makutrze do momentu aż puści sok w tedy znacznie zmniejszy swoją objętości, pozostawić w chłodnym miejscu  na 24 h. Po tym czasie zagotowujemy wodę dosypujemy cukier i gotujemy syrop. Do  syropu dodajemy nasze płatki i gotujemy aż wyraźnie zgęstnieje. Konfiturę przekładamy do wyparzonych słoików i zakręcamy. I już możemy się delektować naszą różą

KANDYZOWANE PŁATKI ROŻY

Przy okazji robienia konfitury z róży, przygotowuję  kandyzowane płatki róży, pięknie wyglądają na ciastach, tortach, deserach. Łatwe w przygotowaniu, a nadają niepowtarzalny urok.

Garści płatków

1 białko

Cukier

Białko ubić na delikatną pianę, płatki oczyści (można zanurzyć na chwilę w gorącej wodzie, początkowo mogą stracić barwę, ale kolor powróci, osuszyć). Przygotowane płatki maczać w białku układać na talerzu i posypać cukrem. Odstawić do całkowitego wyschnięcia, można przyspieszyć proces wstawiając płatki do nagrzanego piekarnika z uchylonymi dziwaczkami na około godzinę. Całkowicie wysuszone płatki przechowywać w szczelnie zamkniętym słoiku.

 

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Heidi napisał:

 

No dobra już :o. nie wytrzymałam :) . Nie stać mnie na szafran, to sięgam do mojego ogrodu. Zatem: Pewnego razu po wichurach, z róży opadły wszystkie płatki, więc nic innego mi nie pozostało jaki je pozbierać i zrobić konfiturę, a że róża jest obłędnie pachnąca, konfitura wyszła niezwykle aromatyczna. Róża ma już ponad 30 lat sadziła ją jeszcze moja babcia. Babci już nie ma a róża przetrwała, jest bardzo żywotna i cieszy oko od połowy czerwca do listopada. Konfiturę z róży w moim domu robi się od pokoleń, więc jak najbardziej polecam. Idealna do ciast, pączków, deserów jaki do podjadania jako samodzielny deser.     

20 dag płatków róży

50 dag cukru

Sok z  jednej cytryny

2 szklanki wody

Płatki oczyści z wszelkich zanieczyszczeń, pyłków. Oczyszczone płatki polać sokiem z cytryny, (z sokiem należy uważać niektóre róże same w sobie mają kwaskowy smak) Następnie płatki z sokiem ugniatać lub ucierać np. w makutrze do momentu aż puści sok w tedy znacznie zmniejszy swoją objętości, pozostawić w chłodnym miejscu  na 24 h. Po tym czasie zagotowujemy wodę dosypujemy cukier i gotujemy syrop. Do  syropu dodajemy nasze płatki i gotujemy aż wyraźnie zgęstnieje. Konfiturę przekładamy do wyparzonych słoików i zakręcamy. I już możemy się delektować naszą różą

KANDYZOWANE PŁATKI ROŻY

Przy okazji robienia konfitury z róży, przygotowuję  kandyzowane płatki róży, pięknie wyglądają na ciastach, tortach, deserach. Łatwe w przygotowaniu, a nadają niepowtarzalny urok.

Garści płatków

1 białko

Cukier

Białko ubić na delikatną pianę, płatki oczyści (można zanurzyć na chwilę w gorącej wodzie, początkowo mogą stracić barwę, ale kolor powróci, osuszyć). Przygotowane płatki maczać w białku układać na talerzu i posypać cukrem. Odstawić do całkowitego wyschnięcia, można przyspieszyć proces wstawiając płatki do nagrzanego piekarnika z uchylonymi dziwaczkami na około godzinę. Całkowicie wysuszone płatki przechowywać w szczelnie zamkniętym słoiku.

 

Ło jesu!!! A ja tyle w tym roku płatków miałam, chyba pół tony! i nie wiedziałam, że tak można!!! Katastrofa!!!!:rozpacz::rozpacz::rozpacz: Nazbierałam dwa kosze z górką płatków stulistnej,pachnącej róży, nawet tych białych końcówek nie obcinałam i zrobiłam tylko nalewkę różaną, syrop różany i marmoladkę różaną ( z pozostałości po nalewce). Żebym to ja wcześniej wiedziała!!! :rozpacz: A ten przepis na konfiturę to już zanotowałam, chociaż ja leniwa i wygodna jestem, to nie wiem, czy zastosuję. Jednak dobrze jest posiadać konfiturkę :d Ja to nawet moją marmoladkę na ciasta wszelakie nakładam, rurki francuskie nadziewam, do lodów dodaję itd. Ale tymi płatkami to mnie normalnie @Heidi powaliłaś na łopatki :całus: Szapo, czyli czapki z głów :serce:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może nie jestem taka różana specjalistka jak @Heidi ale też w temacie róży napiszę. Otóż zapragnęłam posiadać nalewkę różaną i syrop różany. W celach pozyskania materiału do produkcji tychże produktów, udaliśmy się na zadupie straszliwe, z dala od siedzib ludzkich i zanieczyszczeń cywilizacyjnych, coby produkt najwyższej jakości zdobyć. No i zdobyliśmy. Mnóstwo materiału. I mnóstwo pracy, dla mnie oczywiście, jako że małżonek, poza zbieraniem, przy dalszej pracy już nie uczestniczył :cool: Tak więc, jak napisałam w poście powyżej jestem potwornie leniwa i zrobiłam oba wymarzone produkty w trybie superekspresowym, a trzeci produkt uboczny, czyli marmoladkę w dniu następnym. Nie jestem tak poukładana jak @Heidi więc nie napiszę ile gramów, czy dekagramów spożytkowałam do produkcji nalewki i syropu. Po prostu zawartość obu koszy ( odsypałam dwie garście) po sprawdzeniu czystości i wyeliminowaniu hipotetycznego białka zwierzęcego wrzuciłam do gara olbrzymiego, dolałam ciut, ciut (jakiś litr lub dwa) wody i na maciupeńkim ogienku gar z zawartością nastawiłam. I tak sobie pyrkotało czas jakiś. Możliwe, że jakiś film w tak zwanym międzyczasie obejrzałam. I stwierdziłam, że już wystarczy tego pyrkotania. Zlałam zawartość przez durszlak do innego gara. Do przecedzonego baaaaardzo gęstego syropu dolałam jeszcze trochę wody i dosypałam cukru. Ile? Nie wiem, ale szacuję ze pewnie z 1,5 kg. Zagotowałam, ale nie na wielkim ogniu aby szumu nie było i podzieliłam na dwie nierówne części. Pierwszą część, tę mniejszą wlałam do słoja, tak mniej więcej 3 litrowego, celem ostygnięcia i zabrałam się za drugą część która sobie nadal pyrkotała. Buteleczki pieczołowicie zbierane postawiłam na blacie w bliskości gara, nabierałam syropku, nalewałam, zakręcałam i stawiałam do góry dnem. W tak zwanym międzyczasie pierwsza część zdążyła ostygnąć, tak więc dodałam do słoja 0,75 litra zwykłej wódki i 0,5 litra spirytku. Małżonek ocknąwszy się z letargu przyszedł ku pomocy, czyli degustacji mocy nastawu :święty: Nawet dla niego było ciut mocne, dodaliśmy wcześniej przegotowaną i ostudzoną wodę z cukrem. I tym sposobem otrzymaliśmy 3 litry przecudnego, zarówno barwą, smakiem jak i aromatem napoju. I nie czekaliśmy ani miesiąca, ani roku, ani nawet dwóch lat, gdyż gości mieliśmy parę dni po produkcji i wszyscy orzekli, że czekanie na nalewkę to bzdura! :święty: A następnego dnia płatki róży, które oddały kolor syropkowi, doprawiłam odsypanymi wcześniej świeżymi płatkami, zblendowałam, dodałam cukru, pogotowałam niedługo i na ciepło wpakowałam do słoiczków. I nic się nie zmarnowało! Koniec bajki :święty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra. O róży było. A teraz czas na pigwowca. @jolantapl. zabroniła mi w kawusiowym wątku się uzewnętrzniać to tu będę :cool: Ma 52 sztuki maleńkich owocków pigwowca. Opłukałam je już i zaraz biorę się za robotę. Napiszę co będę robić a potem zdam relację jak skończę. Kroimy na desce na 4 części. Wydłubujemy pestki i torebki nasienne. Robota katorżnicza, gorsza jak machanie wiosłami na galerach :rozpacz: Ben Hur miał lajcik :święty: I jak już wydłubaliśmy te torebki i nasionka ( nie wyrzucamy nasionek!!!-potem napiszę dlaczego) krimy najdrobniej jak nam się che owocki. Do dość sporego słoja wsypujemy warstwami na przemian pokrojone owocki i cukier. Przepisy mówią 1:1 i tak mniej więcej robię ( Przy PIGWIE dajemy 1:0,5 bo jest mniej kwaskowa). Stawiamy słoik na blacie, przykrywamy ściereczką i codziennie ( 3-4 dni) mieszamy. Już następnego dnia widać, że stało się niemożliwe! Owocki puściły więcej soku niż ich jest :święty: Cud! Hi, hi, hi....:d Po tych 3-4 dniach na sito kładziemy gazę, albo tetrę i przecedzamy. Gazę/tertrę razem z zawartością solidnie wyciskamy, ale zawartości niekoniecznie się pozbywamy. No i teraz mamy do dyspozycji przewspaniały materiał do dalszej obróbki. Ci którzy chcą napój bezalkoholowy posiadać muszą czysty syropek zagotować, sprawdzić zawartość cukru w cukrze, w razie konieczności dosłodzić bądź rozrzedzić ( to kwestia smaku i gustu, oraz przeznaczenia syropku), następnie wrzący syropek przelać do buteleczek lub słoików, odwrócić do góry dnem i voila!!! Gotowe!!!  Dla tych którzy chcę przyrządzić nektar powalający nawet Bogów na kolana mają łatwiej. Do naczynia wielkiego wlewają syropek, dolewają wódeczki a potem spirytku. Właśnie w tej kolejności, w przeciwnym razie nektar Bogów może się zwarzyć!!!! Degustujemy czy moc jest odpowiednia, dolewamy przegotowanej wody, albo przegotowanej wody z cukrem, ewentualnie więcej mocy dodajemy i zakręcamy słój. A potem czekamy. Czekamy. Czekamy. Ale nie dwa lata!!! Czekamy może dzień, albo dwa i  degustujemy!!!!!! I jest pycha!!!!! Koniec następnej bajki :d A teraz biorę się za robotę :rozpacz: A potem obejrzę Ben Hur'a z Charlton'em Cheston'em żeby mu pozazdrościć tych wakacji na galerach hi, hi, hi....:d 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O.... bosko opisałaś sposób przyrządzenia  i podałaś najważniejszą infor, że nie 2 lata trzeba czekać, bo my opiekunki strasznie szybkie jesteśmy. Takie latawce :) tu wpadną na 2 m-ce , tam wpadną na miesiąc , tu łykną na powitanie , tam łykną na pożegnanie. Dużo nie lubimy łykać, bo odpowiedzialne jesteśmy za to dobrze i ładnie podane :drink:ma być !!! .Zawsze powtarzam, że prosta potrawa pięknie podana lepsza od nawet wielkiego schabowego rzuconego na talerz (chociaz mięsem nie gardzę !).  Przyznam szczerze , że w kwestii nalewek to Achilles jestem i tu na pięty muszę uważać ;). O pigwie i pigwowcu to ja zielona byłam. Dobrze, że tu jesteś:serce: i głupią w mój rozum uderzasz :p. Całe życie się uczę!!! i ja głupia umrę pewnie :rozpacz: . Przymierzam się doczegoś co nazywa się :

NALEWKA MIĘTOWA jako, że i mięty w moim ogrodzie bez liku, . Cholerstwo jak perz opanowało moje zagony, wytępić nie idzie, kosę kupić muszę. Wyjścia nie ma trzeba będzie zacząć produkcję uskuteczniać , bo sposób prosty jak struktura cepa. Mam już ukradziony przepis: Głównymi składnikami są mięta i alkohol. Nalewka ma piękny, zielony kolor, orzeźwiający miętowy smak i zapach. Wspaniale gasi pragnienie w upalne, letnie dni (pije się ją rozcieńczoną z wodą mineralną z lodem).

Moc nalewki jak również jej słodycz regulować należy wg własnego uznania. Nalewka nie wymaga dojrzewania, można ją degustować od razu..

Składniki:
Pęczek świeżych liści mięty pieprzowej

0,5 litra spirytusu

0,75 litra wody

0,30 kg cukru.

Wykonanie:           Czyste liście mięty mieścić w szklanym naczyniu, zalać spirytusem, szczelnie zamknąć i ustawić na 8 - 10 dni w ciemnym miejscu. Następnie przefiltrować, zmieszać z syropem z wody i cukru, jeszcze raz przefiltrować.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Heidi napisał:

O.... bosko opisałaś sposób przyrządzenia  i podałaś najważniejszą infor, że nie 2 lata trzeba czekać, bo my opiekunki strasznie szybkie jesteśmy. Takie latawce :) tu wpadną na 2 m-ce , tam wpadną na miesiąc , tu łykną na powitanie , tam łykną na pożegnanie. Dużo nie lubimy łykać, bo odpowiedzialne jesteśmy za to dobrze i ładnie podane :drink:ma być !!! .Zawsze powtarzam, że prosta potrawa pięknie podana lepsza od nawet wielkiego schabowego rzuconego na talerz (chociaz mięsem nie gardzę !).  Przyznam szczerze , że w kwestii nalewek to Achilles jestem i tu na pięty muszę uważać ;). O pigwie i pigwowcu to ja zielona byłam. Dobrze, że tu jesteś:serce: i głupią w mój rozum uderzasz :p. Całe życie się uczę!!! i ja głupia umrę pewnie :rozpacz: . Przymierzam się doczegoś co nazywa się :

NALEWKA MIĘTOWA jako, że i mięty w moim ogrodzie bez liku, . Cholerstwo jak perz opanowało moje zagony, wytępić nie idzie, kosę kupić muszę. Wyjścia nie ma trzeba będzie zacząć produkcję uskuteczniać , bo sposób prosty jak struktura cepa. Mam już ukradziony przepis: Głównymi składnikami są mięta i alkohol. Nalewka ma piękny, zielony kolor, orzeźwiający miętowy smak i zapach. Wspaniale gasi pragnienie w upalne, letnie dni (pije się ją rozcieńczoną z wodą mineralną z lodem).

Moc nalewki jak również jej słodycz regulować należy wg własnego uznania. Nalewka nie wymaga dojrzewania, można ją degustować od razu..

Składniki:
Pęczek świeżych liści mięty pieprzowej

0,5 litra spirytusu

0,75 litra wody

0,30 kg cukru.

Wykonanie:           Czyste liście mięty mieścić w szklanym naczyniu, zalać spirytusem, szczelnie zamknąć i ustawić na 8 - 10 dni w ciemnym miejscu. Następnie przefiltrować, zmieszać z syropem z wody i cukru, jeszcze raz przefiltrować.

 

@Heidi przepis niezły, ale marnujesz przy odcedzaniu sporo mocy ;) Zrób ciut inaczej. Zagotuj wodę z cukrem, lekko ostudź. Miętę wsadź do słoja. Na wierzch połóż ze dwie sparzone i pokrojone ze skórką cytryny. Zalej przygotowanym syropem. Przykryj naczynie gazą i przez 3-4 dni mieszaj- tak raz dwa razy dziennie. I zlej przez gazę. Syrop do słoja, alkohol ( ja mieszam wódkę ze spirytkiem) do tego słoja wlej i czekaj. Tak długo jak uważasz :d Z melisy tak samo się robi lekarstwo na uspokojenie :d Pyyyyycha!!! Moja mamusia twierdzi, że nie ma lepszego lekarstwa na bezsenność! ;)

Przyznam się bez bicia, że na obcej ziemi testowałam wszelakie sposoby przyrządzania lekarstw naturalnych ;) Zielona byłam jak ty, a popatrz!!! Zaraz poradnik wydam, hi, hi, hi.....:święty: Jednak ta wraża ziemia jakieś przymioty dla latawców ma :d Zwłaszcza ekonomiczne :święty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mirelka dzięki za wskazówki. Mam nadzieję szybko miotłę zgubić i na łono swojej nieruchomości trafić. W te pędy na miętę się rzucę (oby jeszcze czekała) i zaczynię co trzeba, bo zimę tęgą zapowiadają:p. Trzeba sobie robotę w domu zapewnić: siedzieć i delektować się ,i wzrok wyprostować O.o.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mirelka1965 napisał:

I jak już wydłubaliśmy te torebki i nasionka ( nie wyrzucamy nasionek!!!-potem napiszę dlaczego)

No i bym zapomniała :rozpacz:  Nasionka pozostałe po katorżniczej pracy ( mogą być zbierane z jabłek i gruszek-ja zbieram cały rok; suszę je i potem dodaję do tych z pigwowca) w ilości około szklanki wrzucamy do słoja. Zagotowujemy 500ml wody z 0,5 kg cukru. Studzimy. Wlewamy do słoja z pestkami, dodajemy 250 ml wódki i 250 ml spirytku. Zakręcamy słój i czekamy. Tu niestety musimy poczekać....ze dwa dni :święty: A potem.....nie wiem jak to określić, ale nikt kto posmakuje, nigdy nie zgadnie, że zamiast amaretto pije pestkówkę :d No i ważna wiadomość: jest to lekarstwo na tarczycę i raka. I nie jest to żart!!! Koniec kolejnej bajki :d

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Heidi napisał:

@Mirelka dzięki za wskazówki. Mam nadzieję szybko miotłę zgubić i na łono swojej nieruchomości trafić. W te pędy na miętę się rzucę (oby jeszcze czekała) i zaczynię co trzeba, bo zimę tęgą zapowiadają:p. Trzeba sobie robotę w domu zapewnić: siedzieć i delektować się ,i wzrok wyprostować O.o.

I ja toż właśnie czynię :d Wszystko dla zdrowotności :święty:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, ankka napisał:

Hej, macie może pomysł na kwiaty hibiskusa?

U mnie właśnie kwitnie .... Ja tylko wiem ,że można wysuszyć i zrobić herbatkę...:kawa:

Znam tylko herbatkę. No ale pomysł godny uwagi. Dzisiaj już za późno, ale temat trzeba rozkminić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie nie przepadam za powidłami ale robię raz na 2-3 lata.

Przepis idealny.

Powidła ze śliwek.

Składniki

3 kg śliwek bez pestek

3 łyżki octu

pół kg cukru

Wszystkie składniki wymieszać w sporym garnku .Odstawić na 24 godz. Po upływie tego czasu postawić na średnim gazie i gotować 3 godz. w odkrytym garnku , ponieważ muszą odparować.Nie wolno mieszać !

Po upływie ok.3 godz. zaczynamy mieszać (ok. 1/2 godz), do uzyskania pożądanej, dość gęstej konsystencji.Gorące przekładamy do słojów i natychmiast zakręcamy.

Kompletnie nie czuć octu, można dosłodzić jak ktoś woli, ale bezwarunkowo NIE MIESZAĆ bo się zaczną przypalać. Pasteryzować albo nie, jak kto woli. :)

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Maria Jolanta napisał:

W sumie nie przepadam za powidłami ale robię raz na 2-3 lata.

Przepis idealny.

Powidła ze śliwek.

Składniki

3 kg śliwek bez pestek

3 łyżki octu

pół kg cukru

Wszystkie składniki wymieszać w sporym garnku .Odstawić na 24 godz. Po upływie tego czasu postawić na średnim gazie i gotować 3 godz. w odkrytym garnku , ponieważ muszą odparować.Nie wolno mieszać !

Po upływie ok.3 godz. zaczynamy mieszać (ok. 1/2 godz), do uzyskania pożądanej, dość gęstej konsystencji.Gorące przekładamy do słojów i natychmiast zakręcamy.

Kompletnie nie czuć octu, można dosłodzić jak ktoś woli, ale bezwarunkowo NIE MIESZAĆ bo się zaczną przypalać. Pasteryzować albo nie, jak kto woli. :)

 

Mam taki sam przepis, tylko troche inne proporcje, tzn. 5 kg sliwek, 5 lyzek cukru, 5 lyzek octu, 1/2kg cukru.

Robie z malych wegierek, ktore nie maja duzo soku. Wstawiam w duzej brytfannie do piekarnika na 2 godziny(200stopni), albo troche krocej. Nie mieszam. Nie przypalaja sie.

Sa pyszne, nie za slodkie.Uwielbiam te niby kandyzowane skorki. Mniam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, hawana napisał:

Mam taki sam przepis, tylko troche inne proporcje, tzn. 5 kg sliwek, 5 lyzek cukru, 5 lyzek octu, 1/2kg cukru.

Robie z malych wegierek, ktore nie maja duzo soku. Wstawiam w duzej brytfannie do piekarnika na 2 godziny(200stopni), albo troche krocej. Nie mieszam. Nie przypalaja sie.

Sa pyszne, nie za slodkie.Uwielbiam te niby kandyzowane skorki. Mniam:)

Zaraz mi język ucieknie do.... A już się obśliniłam :love:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Harowałam jak głupia do późnej nocy nad owockiem przecudnym, acz trudnym w obróbce i miałam aż nadto czasu na myślenie. No i wymyśliłam :love: Przedwczorajszy soczek przerobię na naleweczkę :wino:, a wczorajszy produkt na soczek :d Cukru muszę dokupić, bo tylko kilogram stał w domku, a pigwowiec kwaśny jest, oj kwaśny. Jakby ktoś nie wiedział, to pigwowiec ma 7 razy więcej witaminy C niż cytryna i chociaż w procesie obróbki termicznej traci się część tego cennego zdrowia, to i tak zostaje więcej niż z cytryny :love: Może ktoś popuka się w czoło, po jakiego diabła ta baba się tak męczy, po jakiego grzyba pęcherze i odciski na łapkach hoduje? Za jakie grzechy po nocach przesiaduje? O.o A ja odpowiem: bo lubię! :p Lubię mieć coś do roboty, lubię gdy wiem co piję i jem, lubię mieć świadomość, że mam choć ciut, ciut wpływu na nasze zdrowie, że podnoszę naturalnymi metodami odporność swojej rodzinki i lubię jak im smakuje to co robię :d A mówię tu nie tylko o pigwowcu, bo później załączę jeszcze przepis na syrop i nalewkę z kwiatów czarnego bzu, czyli kolejny naturalny lek :d:d Tak więc uzbrójcie się w cierpliwość, lub niecierpliwość, bo wrócę tu, by znowu jakąś bajkę wstawić :love:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra. Przerwa była, a teraz czas na kolejną bajkę :d  Kwiaty czarnego bzu, mało znane, niedoceniane, a wspaniałe do przyrządzania na wiele sposobów. Taki rarytasek kulinarny, naturalne lekarstwo, wspomagacz układu odpornościowego i pyszność nad pysznościami...:d Tym razem będzie o syropie z kwiatów czarnego bzu. Niestety musimy poczekać do wiosny, aż krzewy i drzewa bzu czarnego zaczną kwitnąć. Przed wypadem na zbiór zaopatrujemy się w cytryny, jakieś 5-6 sztuk i sparzamy je. I niech sobie czekają. I jedziemy/idziemy na wycieczkę. Zbieramy sobie na łonie natury, w suchy i słoneczny dzionek, z dala od cywilizacji, na odludnych terenach, coby kwiatki bez zanieczyszczeń benzynowych były. I tak uzbrojeni w zwykłe nożyczki obcinamy dojrzałe, rozkwitnięte baldachy. Dość spory koszyczek napełnić należy, jakieś 200-300 sztuk, coby syropku na całą zimę i dla całej rodziny starczyło :d Po powrocie do domu delikatnie ( nie wysypujemy, tylko przekładamy aby jak najmniej drogocennego pyłku stracić) rozkładamy na jakimś prześcieradle, albo gazetach celem ułatwienia sobie pracy, czyli żyjątka wszelakie mają drogę wolną, wędrują sobie gdzie chcą, byle dalej od naszych kwiatków. Nie płuczemy baldachów. Zasiadamy wygodnie, przed sobą umieszczając jakieś olbrzymie naczynie, w którym będziemy syrop macerować, i znowu nożyczki w rączki bierzemy. Nad naczyniem cząstkujemy/obcinamy kwiaty, aby jak najmniej zielonych gałązek pozostawić ( im krócej przy kwiatkach, tym lepiej). No i najgorsza część pracy za nami. Teraz już z górki. Kroimy uprzednio przygotowane cytryny na dogodne dla nas części i wrzucamy na kwiatki. Gotujemy 4 litry wody z 4 kilogramami cukru i zalewamy syropem nasze kwiaty z cytryną. Przykrywamy naczynie lnianą ściereczką, stawiamy w jakimś niezbyt słonecznym i niezbyt ciepłym miejscu ( piwnica, garaż) i przez jakieś 3-4 dni codziennie mieszamy w naszym naczyniu. Jeśli pojawi się szum, to nastaw nadaje się tylko na nalewkę!!! Po tych paru dniach przygotowujemy kolejne naczynie, na nim stawiamy największy durszlak jaki mamy, na to gazę, albo pieluchę tetrową, albo cienką lnianą ściereczkę i zlewamy nastaw. Ja robię to w paru częściach, bo kwiatki z cytryną trzeba bardzo dokładnie odcisnąć, aby jak najwięcej syropu odzyskać. Dokładnie odciśniętą masę wyrzucamy. Przygotowujemy butelki bądź słoiki. Zagotowujemy syrop ( ale nie na pełen gaz, musi delikatnie w końcowej fazie pyrkotać) i takim bardzo gorącym,prawie wrzącym zalewamy przygotowane naczynka. Odwracamy do góry dnem i voila!!! Lekarstwo gotowe!!! :d Latem syrop podany z wodą , kostkami lodu i listkiem mięty napój cudownie orzeźwia, a zimą, z herbatką, wzmacnia nas do walki z wirusami i bakteriami. A w pozostałe pory roku jest cudownym dodatkiem do czegokolwiek chcemy. I koniec kolejnej bajki :serce:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij



O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworzą ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będacy uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...