Skocz do zawartości

Sentencje na dziś


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

,Lepiej jest dokonać wyboru zanim zostaniemy postawieni w sytuacji gdy  nie będziemy już mieli takiej możliwości "

Taka sentencja ,a właściwie wniosek jaki wyciągnęłam po przeczytaniu książki pt.,Odmieniec "lata temu to było i tak jakoś w głowie zostało ,a do ,lektury  ," często wracałam

Edytowane przez INEZ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żyj chwilą, ale nie zapominaj o przyszłości...

Gdzieś mi już tu ten filmik mignął. Chodzi o życzenia noworoczne. Widzimy na nim zadowolonego imprezowicza życzącego sobie w kolejnym roku tego samego co w roku mijającym - wódki, pieniędzy i snu.

Facet wydaje się być wykształconym, bogatym biznesmenem i przede wszystkim szczęśliwym człowiekiem. Czego chcieć więcej?

 

25 lat później ten sam gość o swoich życzeniach z 1997 roku dobrze jednak nie mówi:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary jak świat temat. 

Odświeżam 😁

, Zadaj się z plewami, to Cię świnie zjedzą '

Warto starannie dobierać sobie nawet internetowych znajomych, bo niestety może nas czekać przykra niespodzianka.!!!! 

Samo życie 

Ach  życie, uparcie i skrycie, kocham Cię ponad życie....... 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Kunegunda

Kiedyś urodzi mi się syn.
I zrobię wszystko odwrotnie.
Od trzeciego roku życia będę mu powtarzać:
– Kochanie! Nie musisz być inżynierem. Nie musisz zostawać prawnikiem.
Nie ma znaczenia, kim zostaniesz, gdy dorośniesz.
Chcesz zostać patomorfologiem?
Proszę bardzo!
Komentatorem sportowym? Dlaczego nie!
Klaunem w galerii handlowej?
Świetny wybór!
A potem, gdy będzie miał trzydzieści lat, przyjdzie do mnie – ten spocony, łysiejący klaun z rozmazanym makijażem na twarzy – i powie:
– Mamo! 
Mam trzydzieści lat! 
Jestem klaunem w centrum handlowym! 
Czy o takim życiu marzyłaś dla mnie?
Co ci przyszło do głowy, kiedy mówiłaś, że studia nie są obowiązkowe? 
Czego chciałaś, gdy pozwalałaś mi zamiast matematyki kopać piłkę z kolegami?!
A ja powiem:
– Skarbie, ja tylko szłam za tobą. Nie chciałam cię naciskać. Nie lubiłeś matematyki, lubiłeś bawić się z młodszymi dziećmi.
A on odpowie:
– Nie wiedziałem, dokąd to mnie zaprowadzi! 
Byłem dzieckiem, nie mogłem podejmować decyzji. 
A ty… ty zniszczyłaś mi życie!
– i zetrze szminkę brudnym rękawem.
Wtedy wstanę, spojrzę mu prosto w oczy i powiem:
– Wiesz co? Na świecie są dwa typy ludzi: jedni żyją, a drudzy całe życie szukają winnych.
I jeśli tego nie rozumiesz – to jesteś idiotą.
Powie „ach” – i zemdleje.
Na terapii spędzi jakieś pięć lat.

Albo inaczej. Kiedyś urodzi mi się syn. I zrobię wszystko odwrotnie.
Od trzeciego roku życia będę mu powtarzać:
– Nie bądź głupi, Władku. 
Myśl o przyszłości. 
Ucz się matematyki, jeśli nie chcesz całe życie siedzieć na infolinii.
A potem, gdy będzie miał trzydzieści lat, przyjdzie do mnie – ten spocony, łysiejący programista z głębokimi zmarszczkami na czole – i powie:
– Mamo! 
Mam trzydzieści lat.
 Pracuję w Google. 
Haruję po dwadzieścia godzin na dobę. 
Nie mam rodziny. 
Co ci przyszło do głowy, kiedy mówiłaś, że dobra praca uczyni mnie szczęśliwym?
 Czego chciałaś, zmuszając mnie do nauki matematyki?
A ja powiem:
– Synku, chciałam, żebyś miał wykształcenie! Żebyś miał wszystkie możliwości.
A on odpowie:
– A po co mi te wszystkie możliwości, jeśli jestem nieszczęśliwy, mamo?
 Przechodzę obok klaunów w galerii i zazdroszczę im.
 Oni są szczęśliwi. 
Mogłem być jednym z nich, ale ty… ty zniszczyłaś mi życie!
– i przetrze palcami nos pod okularami.
Wtedy wstanę, spojrzę mu w oczy i powiem:
– Wiesz co? 
Na świecie są dwa typy ludzi: jedni żyją, a drudzy całe życie marudzą.
I jeśli tego nie rozumiesz – to jesteś idiotą.
Powie „och” – i zemdleje.
Na terapii spędzi jakieś pięć lat.

Albo jeszcze inaczej. 
Kiedyś urodzi mi się syn. 
I zrobię wszystko odwrotnie.
Od trzeciego roku życia będę mu powtarzać:
– Nie jestem tu po to, by ci mówić, co masz robić. 
Jestem tu po to, by cię kochać. Idź do taty, kochanie.
 Jego zapytaj. Ja nie chcę być znów tą złą.
A potem, gdy będzie miał trzydzieści lat, przyjdzie do mnie – ten spocony, łysiejący reżyser z wieczną melancholią w oczach – i powie:
– Mamo! 
Mam trzydzieści lat i od trzydziestu lat próbuję zasłużyć na twoją uwagę.
 Poświęciłem ci dziesięć filmów i pięć spektakli.
 Napisałem o tobie książkę.
 Ale mam wrażenie, że to dla ciebie bez znaczenia.
 Dlaczego nigdy nie mówiłaś, co myślisz? 
Dlaczego zawsze odsyłałaś mnie do taty?
A ja powiem:
– Synku, ja po prostu cię kochałam. 
Nie chciałam podejmować decyzji za ciebie. 
A po porady był tata.
A on odpowie:
– A po co mi rady taty, skoro pytałem ciebie, mamo? 
Całe życie walczę o twoją uwagę. 
Jestem tobą owładnięty, mamo. 
Oddam wszystko, żeby choć raz, choć jeden jedyny raz usłyszeć, co o mnie myślisz.
 Tym milczeniem, tą obojętnością… ty… ty zniszczyłaś mi życie!
– i teatralnie zarzuci rękę na czoło.
Wtedy wstanę, spojrzę mu w oczy i powiem:
– Wiesz co? 
Na świecie są dwa typy ludzi:
 jedni żyją, a drudzy całe życie czekają.
I jeśli tego nie rozumiesz – to jesteś idiotą.
Powie „ach” – i zemdleje.
Na terapii spędzi jakieś pięć lat....😏

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Amba

"Syn nagle się wzbogacił.
Wybudował dom pod Warszawą, w zamkniętym osiedlu willowym. Może nie pałac, ale solidny, porządny i nowoczesny. Kupił luksusowy samochód. Zatrudnił ekipę remontową, która zrobiła wnętrze jak z katalogu.
Z czasem pojawiła się duma. Z nadętą miną zaczął opowiadać o przedsiębiorczości jako nowej elicie społeczeństwa.Twierdził, że ci, którzy mają pieniądze, będą się „uszlachetniać”, czyli rozwijać intelektualnie. Dlatego jego dziesięcioletni syn, Michałek, dostał prywatną nauczycielkę angielskiego – miał mówić płynnie i pewnie, a w dalszej perspektywie – poprawnie pisać.
Znalazł gdzieś specjalistę od kindersztuby. Raz w tygodniu cała rodzina uczestniczyła w lekcjach: jak używać sztućców do ryb i deserów, jak prowadzić konwersację na poziomie i jak się elegancko ubierać. Nowa polska szlachta, nie mniej, nie więcej.
Wytworzyło się nowe grono znajomych – tylko ci, którzy też „dorobili się”. Z nimi było miło, lekko – swoi ludzie. Można było pogadać o wszystkim, bez skrępowania. Dzieci z tej grupy chodziły do prestiżowej szkoły, gdzie uczono ich „nowoczesnego myślenia”. Czasem wysyłano je do Anglii – żeby doszlifować język, bo elita powinna być elitą.
Wszystko jak z żurnala. Z jednym wyjątkiem – rodzice. Tu już kompletny zgrzyt.
– Wiesz, tato... – powiedział któregoś dnia – nie obrażaj się, że się z tobą i z mamą prawie nie widuję. Mój czas dużo kosztuje. A poza tym... jesteśmy z innych światów.
Ojciec, pan Zbyszek, przepracował całe życie jako tokarz w zakładach Ursusa. Mama, pani Hela, też była robotnicą. Prości ludzie. Wstyd było ich przedstawić nowym znajomym. Mówili niegramatycznie, mlaskali przy stole, ubierali się jak „ze wsi”.
I wnuka – broń Boże – nie wolno było do nich puszczać. Bo co miałby tam zobaczyć? Szare życie, ciężką pracę i zapach bigosu. Nie! Dziecko musi obracać się w błyszczącym, wolnym świecie. Bo dziadkowie – to pokolenie niewolników. Całe życie na państwowym, niczego się nie dorobili.
Nie można zarażać dziecka „przeszłością”. Trzeba w nim wyhodować nowego człowieka. Bez blizn PRL-u. Z poczuciem własnej wartości. Żeby znał swoją cenę.
Michałek miał dziesięć lat, kiedy na nich spadło to całe bogactwo. Minęło pięć lat. Chłopak urósł, nabrał siły. Świetnie mówił po angielsku. Piątki z każdego przedmiotu. Zaczął wychodzić z domu. Czasem znikał na sześć, siedem godzin. Rodzice nie pytali – bo przecież bunt może wybuchnąć. On to przecież osobowość! Trzeba ufać. Jakżeby inaczej?
Minął kolejny rok. I pewnego dnia Michałek nie wrócił na noc. Zadzwonił tylko, żeby się nie martwić.
Pomyśleli – może dziewczyna się pojawiła? Czas leci, wszystko się zmienia.
Wrócił smutny. Powiedziałbym nawet – poruszony. Ojciec zapytał:
– Wszystko w porządku, synu?
I usłyszał odpowiedź, w którą wielu by nie uwierzyło. Ale to ich sprawa.
Michałek powiedział:
– Spałem u dziadka. Wczoraj go wypisali ze szpitala. Po operacji biodra. Babcia pojechała na działkę, bo ogórki więdną. A dziadkowi nie miał kto podać herbaty.
Zamilkł ojciec. Zamilkła matka.
– Operacja biodra? Herbatę? Ale opowiedz wszystko, dokładnie!
I wtedy wyszło na jaw coś jeszcze. Michałek bywał u dziadków od pięciu lat. Dziadek prosił, żeby nie mówił. Ale teraz już mu wszystko jedno.
– Dziadek mi w nocy opowiadał o swoim życiu... – dodał. – Mało się nie popłakałem. Wiesz, tato... Trochę mi wstyd za ciebie. Nie obraź się.
Pojawił się nowy człowiek.
Z duszą, sercem i sumieniem." 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

 Udostępnij



O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworząc ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będący uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik


×
×
  • Dodaj nową pozycję...