Skocz do zawartości

  • Witaj, czego szukasz? (kliknij, by wybrać)

Pozaopiekuńcze obowiązki Opiekunów - dr Sylwia Timm


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

8 minut temu, jolantapl. napisał:

Dokładnie a ostatnio coraz częściej zauważam,że do opieki wyjeżdżają osoby bardzo sfrustrowane a nawet mogę powiedzieć agresywne wręcz przybite swoimi problemami w Polsce,które tą pracę traktują jako ostatnią deskę ratunku no i niestety przenoszą swoją frustrację na tamten grunt nie mają odpowiedniego podejścia do podopiecznych nie potrafią się odciąć i zastawić po za sobą problemów ,które mają .Takie osoby nie sprawdzają się w opiece a już na pewno mają bardzo ,bardzo ciężko.Kiedyś pewna bardzo mądra osoba powiedziała mi ,że dobry kierowca to taki ,który zostawia swoje problemy na zewnątrz samochodu i to samo ja mogę powiedzieć o pracy w opiece :)

Bardzo sensownie napisałaś. Dodac jeszcze trzeba, że jadą do pracy osoby chore , uzależnione . I gdzie u takiej osoby jest cierpliwość ? jeśli sama cierpi ? Nie chcę nikogo obrażać ani wytykać , ponieważ wszystkie jedziemy w jednym celu  I chociaż mowią a nawet śpiewają, że pieniądze szcześcia nie dają to , to , jest nasz cel. Dopisze jeszcze, że nie tylko osoby z problemami mają cieżko ale też podopieczny z taką osobą lekko nie ma. No coż takie jest życie ,że cudze pod lasem a swoje pod nosem .............. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Gość aga napisał:

Bardzo sensownie napisałaś. Dodac jeszcze trzeba, że jadą do pracy osoby chore , uzależnione . I gdzie u takiej osoby jest cierpliwość ? jeśli sama cierpi ? Nie chcę nikogo obrażać ani wytykać , ponieważ wszystkie jedziemy w jednym celu  I chociaż mowią a nawet śpiewają, że pieniądze szcześcia nie dają to , to , jest nasz cel. Dopisze jeszcze, że nie tylko osoby z problemami mają cieżko ale też podopieczny z taką osobą lekko nie ma. No coż takie jest życie ,że cudze pod lasem a swoje pod nosem .............. :(

Zgadzam się :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie powiedzonko mi przyszło na myśl Mierz siły na zamiary":serce: i jeszcze od siebie dorzucę,że nie zawsze udaję mi się odciąć od pewnych spraw w Polsce jestem czasami smutna i przygaszona i tego niestety nie da się ukryć ale nigdy nie daje tego odczuć swoim zachowaniem  podopiecznemu czy jego rodzinie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minut temu, jolantapl. napisał:

Dokładnie a ostatnio coraz częściej zauważam,że do opieki wyjeżdżają osoby bardzo sfrustrowane a nawet mogę powiedzieć agresywne wręcz przybite swoimi problemami w Polsce,które tą pracę traktują jako ostatnią deskę ratunku no i niestety przenoszą swoją frustrację na tamten grunt nie mają odpowiedniego podejścia do podopiecznych nie potrafią się odciąć i zastawić po za sobą problemów ,które mają .Takie osoby nie sprawdzają się w opiece a już na pewno mają bardzo ,bardzo ciężko.Kiedyś pewna bardzo mądra osoba powiedziała mi ,że dobry kierowca to taki ,który zostawia swoje problemy na zewnątrz samochodu i to samo ja mogę powiedzieć o pracy w opiece :)

Ha! Ja nie ukrywam że do opieki zaczęłam jeździć właśnie przez frustrację zawodową w Polsce. Ale pracę od samego początku traktowałam poważnie i nie przenosiłam swoich problemów na swoich podopiecznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minut temu, Beata Giz napisał:

Ha! Ja nie ukrywam że do opieki zaczęłam jeździć właśnie przez frustrację zawodową w Polsce. Ale pracę od samego początku traktowałam poważnie i nie przenosiłam swoich problemów na swoich podopiecznych.

Ja również. Ale za to jaką radochę sprawia mi wykonywanie prostych czynności.

Zaraz po powrocie do domu zaczęłam tęsknić za swoją podopieczną czule nazywaną "Gangreną". Dobrze się czułam w domu z rygorami i w idealnym porządeczku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Maria Jolanta napisał:

Ja również. Ale za to jaką radochę sprawia mi wykonywanie prostych czynności.

Zaraz po powrocie do domu zaczęłam tęsknić za swoją podopieczną czule nazywaną "Gangreną". Dobrze się czułam w domu z rygorami i w idealnym porządeczku.

Ja nie chcę Cie martwić , ale to co czujesz po powrocie do domu , to się nazywa syndrom sztokholmski :hahaha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje pierwsze i narazie jedyne doświadczenie trafiło właśnie na babcię bardzo sprawną fizycznie, ale demencyjną. Nigdy wcześniej w życiu nie miałam do czynienia z demencją w rodzinie, ani wśród znajomych. Jak sie okazuje sama intuicja załatwia sprawę. Z natury nie jestem konfliktową osobą, więc i z babcią poszło mi łatwo. Mam z nią takie bardzo fajne relacje, bo nigdy się jej nie sprzeciwiam. Ja i tak swoje zrobię, ale dopiero po chwili, jak ona tego nie widzi, albo już zapomni. Spokój w domu jest dla niej złotym lekiem. Źle było, gdy wiedziała wcześniej, że ma iść na urodziny do koleżanki, 3 dni wcześniej stroiła mi się już do wyjścia, przeżywała prezent, chciała ciągle jechac do sklepu coś kupować. Powiedziałam o tym rodzinie, że najlepiej jest, gdy się o tym jej wcześniej nie mówi, Teraz stawiam ją przed faktem dokonanym tego samego dnia. Ja jestem przygotowana do wyjścia i ją też bez jej wiedzy przygotowuję, a potem przed południem robie jej fryzurę i mówię, że po obiedzie idziemy na urodziny. Wszystko ma przygotowane do ubioru, fryzurka machnięta, umalowana i jest szczęśliwa. Na imprezie cieszy się jak małe dziecko, chociaź widzę, że osoby dyskutujące tam przy stole  pomijają ją w dyskusji. Nikt jej nie traktuje już na serio. To jest bardzo przykre, kiedy to obserwuję. Mam świadomość, że powinna wychodzić do ludzi, nie można jej zamykać w czterech ścianach, ale szkoda , że jej otoczenie tak ją traktuje i nie dyskutuje z nią nawet o pogodzie. Widzę, jak ona lgnie do swoich znajomych, a oni traktują ją jak piąte koło u wozu. Jest mi jej szkoda i nie rozumiem, dlaczego oni zdrowi jeszcze na umyśle ludzie  tak się zachowują. Pozdrawiam Was miłe Panie ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo Ty jesteś Polką, a oni niemcami. Dlatego tego nie rozumiesz. Ja też nie rozumiem, z jakiego powodu na rodzinnych spotkaniach ja nie mogę zająć miejsca obok mojej Podopiecznej. Dzieci zazdrosne są o matkę???

Na początku nie zwróciłem na to uwagi, że odciągają matkę daleko ode mnie jak rodzina jest. Jednak, za trzecim, czwartym razem zaczęło mi to przeszkadzać, tym bardziej, iż starsza pani wyraźnie wskazuje mi miejce obok siebie, które z reguły zajęte już jest przez wnuka, lub innego członka rodziny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Muszę teraz się poprawić ... Pozdrawiam nie tylko Was miłe Panie , ale jak widzę do dyskusji dołączył Pan Mąż, więc oprócz miłych Pań pozdrawiam i miłego Pana. Dziękuje za komentarz, ale dopowiem jeszcze jedną rzecz w tym temacie. Gdy jesteśmy z moja podopieczną na imprezie, siedzę zawsze obok mojej podopiecznej. A co najlepsze ? Moja babcia pierwsza podaje mi półmisek z jedzeniem, żebym sobie nałożyła ... Jest jeszcze bardzo zwinna, więc robi to w mgnieniu oka ... Rodzina to widzi i śmieją się z tego, że babcia tak o mnie dba ... Ja  wtedy tez sie śmieję i kieruję swój uśmiech w stronę rodziny . Zauważam, że rozumiemy się z rodziną bez słów ... Chciałoby sie powiedzieć po polsku : BLIŻSZA KOSZULA CIAŁU NIŻ ...  Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marynia wspaniale się zachowujesz przy demencji,,tak właśnie trzeba,,taka osoba musi miec dużo spokoju ,,czego nie jedna rodzina nie rozumie,, ale tak jest jak piszesz,,z nimi jak z dziecmi trzeba ,,a będzie dobrze,, @Mąż ja zawsze siedziałam przy babci,,no ale ,,babcia herszt -130 kg żywej wagi i jej słowo się liczyło, hahahha ale przy innych to też np, dziadek pilnował abym siedziała przy nim,,chodz wnuczek się pchał, ale dostał miejsce z drugiej strony,,jest tak ,gdzie pcha się każdy z rodziny a Ty opiekunko czy opiekunie poszukaj sobie wolnego miejsca,,nieraz nawet by   mi to pasowało,,ale czy tak było? myślę i myślę,,gdzie ja to bylam daleko od PDP,,,może kiedyś ,,

@marynia a co do otoczenia i do rozmów,to tak jest,bo rodzina nie ma cierpliwosci do słuchania,,nawet do odwiedzenia,,czasu nie mają,,moi PDP mają trochę rodziny,,wczoraj babcia bardzo czekała na odwiedziny kogokolwiek,,a tu nikogo,,a są wnuki i prawnuki,jest ich trochę,, nikomu się nie chce  nie mają takiej potrzeby,,wiedzą,że jest opiekunka,to uważają ,że dziadki mają raj ,,nie są sami,,a widzę jak dziadek wczesniej poważny był a teraz co mnie widzi to gębucha uśmiechnięta i zadowolona,,,i od razu rozmowa ,,hahahha  takich ludzi trzeba lubić ,,trzeba rozumiec ,chciec z takimi przebywać,,a wtedy i praca nasza jest super,,spokojna ,:hahaha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Mąż napisał:

Bo Ty jesteś Polką, a oni niemcami. Dlatego tego nie rozumiesz. Ja też nie rozumiem, z jakiego powodu na rodzinnych spotkaniach ja nie mogę zająć miejsca obok mojej Podopiecznej. Dzieci zazdrosne są o matkę???

Na początku nie zwróciłem na to uwagi, że odciągają matkę daleko ode mnie jak rodzina jest. Jednak, za trzecim, czwartym razem zaczęło mi to przeszkadzać, tym bardziej, iż starsza pani wyraźnie wskazuje mi miejce obok siebie, które z reguły zajęte już jest przez wnuka, lub innego członka rodziny.

Przewrażliwiony jesteś...:p Trzeba znać swoje miejsce w szeregu!>:( I dlaczego mają nas traktować np po 2 tygodniach pracy jak kogoś bliskiego? Uczestniczyłem w różnych spotkaniach rodzinnych.Imieniny, urodziny, stypy, wesela, nawet jedną komunię obskoczyłem! :d Były spotkania gdzie podopieczny nie uczestniczył, ale z reguły był. Jak trzeba było pomagać mu przy jedzeniu, to zawsze miejsce koło niego było.:d Raz zajęła miejsce wnuczka - jak się zorientowała że dziadziusia karmić trzeba to szybko zabrała swój talerz i zajęła "bezpieczne" miejsce!:p

Spotkania rodzinne mają to do siebie, że często rodzina nie widzi się od dłuższego czasu. Po co im przeszkadzać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Marianek napisał:

Przewrażliwiony jesteś...:p Trzeba znać swoje miejsce w szeregu!>:( I dlaczego mają nas traktować np po 2 tygodniach pracy jak kogoś bliskiego? Uczestniczyłem w różnych spotkaniach rodzinnych.Imieniny, urodziny, stypy, wesela, nawet jedną komunię obskoczyłem! :d Były spotkania gdzie podopieczny nie uczestniczył, ale z reguły był. Jak trzeba było pomagać mu przy jedzeniu, to zawsze miejsce koło niego było.:d Raz zajęła miejsce wnuczka - jak się zorientowała że dziadziusia karmić trzeba to szybko zabrała swój talerz i zajęła "bezpieczne" miejsce!:p

Spotkania rodzinne mają to do siebie, że często rodzina nie widzi się od dłuższego czasu. Po co im przeszkadzać?

Też tak uważam . Szczegółną wagę przykładam , żeby umknąc gdzieś na chwile przy rozsadzaniu gosci a potem usiąść w szarym kącie :) nie musze nurkować pod stołem jak podopiecznej łyzka spadnie. Bo kto podniesie ? ten co siedzi blisko. A w dodatku trochę zapoznają sie z  czynnosciami jakie trzeba wykonac przy ich bliskiej osobie :) a to buzie wytrzeć a to okulary porawić a to przytrzymac trzęsącą sie rękę. A gorzej jak windeln trzeba wymienić. Siedzę i podziwiam  kochająca sie rodzinkę. Nawet jka robią mi miejsce to zawsze jakąs wymówke znajdę. A tak w ogóle starałam sie nie uczestnicyzć w takich rodzinnych przyjęciach. Nie lubię , bo co mam robić ? słuchać ich opowieści o osobach , ktorych nigdy nie widziałam na moje szczęście :):) /

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem komentarze nt. sytuacji "przy stole".

Mojej Pdp ani nie trzeba karmić, ani nosa wycierać. Tym bardziej wymieniać pampersa. Jest osobą chodzącą i sprawną, nie tylko fizycznie.

 Pracuję u tej samej Pdp już ponad 5 lat. Niemiecki znam perfekt, nie ma problemu z konwersacją.

Sytuacja powtarza się na dużych uroczystościach, na które także jestem zapraszany. Jestem opiekunem Pdp i nie będę chował się po kątach, lub też unikał towarzystwa innych ludzi. Naturalnie, że po jakimś czasie, wychodzę po angielsku, aby Pdp swobodnie mogła porozmawiać ze swoją rodziną. 

Jestem osobą taktowną i wiem, jak należy się w różnych sytuacjach zachować. 

Tu jednak całkowicie czuję się wyalienowany. 

Jeśli jestem zaproszony do restauracji, i wszyscy zajmują miejsca, to dokąd niby mam się na samym wstępie udać???

Lepiej już chyba podziękować za zaproszenie i od początku pozostać w "domu".

A takie odciaganie mnie na siłę od Pdp w mojej ocenie wygląda komicznie i dziwnie, tym bardziej, że Pdp chce, abym siedział obok niej i wskazuje mi miejsce. Bo to ja zawożę Pdp na uroczystość. To nie odbywa się w domu. 

To właściwie, w jakiej roli ja tam jestem???

Czy nie opiekuna przypadkiem??

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jeszcze ja dopiszę w temacie miejsce przy stole :) Jesteśmy tylko opiekunami , a nasi  PoP  traktują nas jak swoich aniołów stróżów . Przebywamy z naszymi dziadkami non stop i oni tak bardzo się od nas uzależniają , że bez nas , nawet w otoczeniu swoich bliskich  czują się jak dzieci we mgle . Ja zawsze im przypominam  , że mają swoją rodzinę , która ich bardzo kocha . Na uroczystościach rodzinnych siadam obok osoby z którą mam najlepszy kontakt , żebym miała z kim pogadać . Uważam , że miejsce obok PoP należy się najbliższym członkom rodziny i w tym przekonaniu utwierdzam  swoich dziadków . Nie chciałabym , żeby opiekunka mojej mamy , nawet gdyby była prawdziwym aniołem , zajęła należne mi miejsce przy stole .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, violka napisał:

No to jeszcze ja dopiszę w temacie miejsce przy stole :) Jesteśmy tylko opiekunami , a nasi  PoP  traktują nas jak swoich aniołów stróżów . Przebywamy z naszymi dziadkami non stop i oni tak bardzo się od nas uzależniają , że bez nas , nawet w otoczeniu swoich bliskich  czują się jak dzieci we mgle . Ja zawsze im przypominam  , że mają swoją rodzinę , która ich bardzo kocha . Na uroczystościach rodzinnych siadam obok osoby z którą mam najlepszy kontakt , żebym miała z kim pogadać . Uważam , że miejsce obok PoP należy się najbliższym członkom rodziny i w tym przekonaniu utwierdzam  swoich dziadków . Nie chciałabym , żeby opiekunka mojej mamy , nawet gdyby była prawdziwym aniołem , zajęła należne mi miejsce przy stole .

"Należne mi miejsce przy stole". Jest gdzie jaka etykieta, że koniecznie córka, a nie opiekun może zajmować miejsce pobok rodzica??

Moje zdanie jest następujące:: jeśli kochająca córka nie ma, czy też nie chce poświęcić rodzicowi czasu na co dzień, nie zabiera go nigdy do swojego domu, to i praw żadnych do robienia pozorów też mieć nie powinna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W każdej rodzinie są inne zwyczaje i tradycje,,powiem,że mi by nie robiło różnicy kto i gdzie,,sama bym sobie zorganizowała miejsce ,gdzie ja bym się dobrze czuła ,,przy stole,,co to za problem ,,kto gdzie siedzi,,powiedzcie,,aby krzeseł starczyło,abyśmy nie musieli stac na bacznośc,ja to lubię a takim miejscu posiedzieć gdzie można zajarać ,,gdzie mam blisko drzwi do wyjscia,,aby śmignąc np, z telefonem na długą rozmowę,,czas leci mi szybko i moi PDP się dobrze bawią,,bo mają towarzycho,,:hahaha:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też nie robię z tego problemu. Jeśli tylko mam możliwość to się ulatniam po jakimś czasie. W sumie to zawsze siedziałam obok podopiecznej ale czy to cokolwiek znaczy ? Nic, poza tym że w razie czego to ja służę pomocą a nie rodzina. Wydaje mi się że miejsce obok pdp jest bardziej naturalne bo w końcu często to jedyna osoba jaką znam. Gdybym miała siedzieć gdzieś na szarym końcu to też nie problem. Co z tego że jesteśmy z podopiecznymi całą dobę skoro tak naprawdę jesteśmy tylko najemną siłą roboczą. Bez względu na to jak miło się do nas odnoszą i jak ich lubimy nie możemy o tym zapominać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, violka napisał:

No to jeszcze ja dopiszę w temacie miejsce przy stole :) Jesteśmy tylko opiekunami , a nasi  PoP  traktują nas jak swoich aniołów stróżów . Przebywamy z naszymi dziadkami non stop i oni tak bardzo się od nas uzależniają , że bez nas , nawet w otoczeniu swoich bliskich  czują się jak dzieci we mgle . Ja zawsze im przypominam  , że mają swoją rodzinę , która ich bardzo kocha . Na uroczystościach rodzinnych siadam obok osoby z którą mam najlepszy kontakt , żebym miała z kim pogadać . Uważam , że miejsce obok PoP należy się najbliższym członkom rodziny i w tym przekonaniu utwierdzam  swoich dziadków . Nie chciałabym , żeby opiekunka mojej mamy , nawet gdyby była prawdziwym aniołem , zajęła należne mi miejsce przy stole .

Każda osoba , demencyjna  wie doskonale  obok kogo czuje sie dobrze . Do opiekunki jest przyzwyczajona i  nie wstydzi sie jej . Przy rodzinie resztkami sił  pragnie pokazać że jest , że jeszcze jest w miare sprawna . Wiem o tym ponieważ po takich przyjęciach  juz po powrocie do domu podopieczna  była jak "flak" cała energia wypalona . Osobiście byłabym za spokojem dla podopiecznej . Lepiej w domu odwiedzić niż ciagac często na siłę do lokalu czy innego mieszkania. A te nerwy przed wyjazdem ? po co to i komu potrzebne. Jesli kocha sie rodzica  miłościa córki czy syna, to tą miłość nalezy okazać codziennie , chociażby wspólną  chwila spędzoną w spokoju .  Są rózne stadia choroby i jesli to jest  przyjemnościa dla podopiecznej to nich bywa :)  ale najlepiej beze mnie . Tak tez często robię , tłumaczę się, że wreszcie swoje sprawy pozałatwiam w spokoju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Mąż napisał:

Przeczytałem komentarze nt. sytuacji "przy stole".

Mojej Pdp ani nie trzeba karmić, ani nosa wycierać. Tym bardziej wymieniać pampersa. Jest osobą chodzącą i sprawną, nie tylko fizycznie.

 Pracuję u tej samej Pdp już ponad 5 lat. Niemiecki znam perfekt, nie ma problemu z konwersacją.

Sytuacja powtarza się na dużych uroczystościach, na które także jestem zapraszany. Jestem opiekunem Pdp i nie będę chował się po kątach, lub też unikał towarzystwa innych ludzi. Naturalnie, że po jakimś czasie, wychodzę po angielsku, aby Pdp swobodnie mogła porozmawiać ze swoją rodziną. 

Jestem osobą taktowną i wiem, jak należy się w różnych sytuacjach zachować. 

Tu jednak całkowicie czuję się wyalienowany. 

Jeśli jestem zaproszony do restauracji, i wszyscy zajmują miejsca, to dokąd niby mam się na samym wstępie udać???

Lepiej już chyba podziękować za zaproszenie i od początku pozostać w "domu".

A takie odciaganie mnie na siłę od Pdp w mojej ocenie wygląda komicznie i dziwnie, tym bardziej, że Pdp chce, abym siedział obok niej i wskazuje mi miejsce. Bo to ja zawożę Pdp na uroczystość. To nie odbywa się w domu. 

To właściwie, w jakiej roli ja tam jestem???

Czy nie opiekuna przypadkiem??

 

Jeśli nie wiesz w jakiej roli tam jesteś to ci napiszę , w roli pomocy domowej .  Nikt specjalnie nie przejmuje się  'pomoca" i nie jest ona główna osoba na uroczystościach rodzinnych . Moga poświęcic jej uwagę przez parę minut ale pózniej zajmą się sobą. I nie daj sie odciagać od podopiecznego na siłę. Pokaz im, kto wazny .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień Dobry ! A jeśli jesteśmy przy temacie demencji, to chciałam zapytać Państwa z doświadczeniem pracy w opiece ... Jaką pracę wolicie ? Z osobą demencyjną, czy bez demencji ? Jest rzeczą oczywistą, że zawsze spotkamy sie z jakimiś ułomnościami naszych podopiecznych, bo inaczej, by nas nie potrzebowali. Od jakiegos czasu się nad tym zastanawiam, gdyż narazie miałam do czynienia tylko z jedną podopieczną z demencją . Nie wiem, czy mam rację, ale myślę, że z osobą bez demencji miałabym więcej wolności, a tak to przez cały dzień mam ją na oku, bo nigdy nie wiem, co ona może wymyśleć. Na przykład w jednej chwili wsiąść na rower i pojechać do miasteczka bez mojej wiedzy i szukaj wiatru w polu ... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, marynia napisał:

Dzień Dobry ! A jeśli jesteśmy przy temacie demencji, to chciałam zapytać Państwa z doświadczeniem pracy w opiece ... Jaką pracę wolicie ? Z osobą demencyjną, czy bez demencji ? Jest rzeczą oczywistą, że zawsze spotkamy sie z jakimiś ułomnościami naszych podopiecznych, bo inaczej, by nas nie potrzebowali. Od jakiegos czasu się nad tym zastanawiam, gdyż narazie miałam do czynienia tylko z jedną podopieczną z demencją . Nie wiem, czy mam rację, ale myślę, że z osobą bez demencji miałabym więcej wolności, a tak to przez cały dzień mam ją na oku, bo nigdy nie wiem, co ona może wymyśleć. Na przykład w jednej chwili wsiąść na rower i pojechać do miasteczka bez mojej wiedzy i szukaj wiatru w polu ... 

Z demencją też może tak zrobić jak ją na sekundę z oka spuścisz ;) Na pytanie odpowiadam ,że sama nie wiem i z osobami z demencją dobrze mi się pracuje i z takimi bez demencji ale jak bym miała wybór to wolę bez demencji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałam podopieczną bez demencji, naprawdę sprawną ale i tak wymagała bym była przy niej, nieważne czy mam coś do zrobienia czy nie. Z kolei u podopiecznej z początkami demencji miałam jak w raju. Chyba zależy od charakteru i zaawansowania demencji.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilką rozmawiałam ze znajomą , która ma teraz panią z demencją . Dziewczyna mówi , że nie daje rady i zaraz zjeżdża :( No cóż , ja mam teraz PoP  z demencją i jest to moja sztela marzeń :) Każda demencja jest inna , wszystko zależy od stopnia zaawansowania choroby i od tego czy jest to postać agresywna . Miałam panią z bardzo zaburzoną pamięcią krótkotrwałą i przestrzenną a do tego bardzo sprawną fizycznie . Po miesiącu wyglądałam jak zombi i powiedziałam nigdy więcej :( Od tego czasu byłam jednak u trzech demencji i sobie chwaliłam :d Osobiście jednak wolę karmić i zmieniać pampersy ale mieć obok siebie człowieka komunikatywnego i bez zaburzeń psychicznych 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Mąż napisał:

 Pracuję u tej samej Pdp już ponad 5 lat. Niemiecki znam perfekt, nie ma problemu z konwersacją.

Jeżeli przez ten czas nie zrozumiałeś specyfiki tej rodziny, to pewnie niczego już nie zrozumiesz...:p  Zachowanie rodziny jest często zależne od regionu Niemiec, statusu majątkowego i wielu innych. I tyle w tym temacie!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

 Udostępnij



O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworząc ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będący uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik


×
×
  • Dodaj nową pozycję...