Skocz do zawartości

Zmienniczka ze schizofrenią?


Gość Aldona
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Dziewczyny mam nową zmienniczkę, która trzy tygodnie po moim wyjeździe pisze mi głupoty, oskarża i ostrzega. Wczoraj napisała czy wiedziałam że dom jest na podsłuchu a jeden z agentów jest ukryty w telewizorze i chce nas załatwić więc nie można go włączać. Pytała czy z nią trzymam i czy też mi się wydaję, że babcia może być w tym spisku i tylko udaje chorą bo wcale tak źle nie wygląda albo ją przerobili lekami bo "lekarz jest na pewno Polakiem udającego Niemca i chodzi na smyczy polskich służb". Dzisiaj rano zadzwoniła i kazała mi nasłuchiwać z nią przez telefon głosów dochodzących z piwnicy gdzie jest baza agentów. Jak jej mówię, że nic się tam nie działo to krzyczy że jestem naiwna, bo szczekanie psa to tak naprawdę system komunikacji agentów i muszę nauczyć się to rozpoznawać i nie dać po sobie znać że wszystko wiem i że może oni tymi lekami ogłupiają babcię, żeby nas nie ostrzegła. Doszło do tego że boję się odbierać tych telefonów.

Babcia jest fajną osobą i boję się, że tam się jeszcze stanie coś złego nie mówiąc już o lekach które musi przyjmować regularnie zwłaszcza insulinę. Obie pracujemy prywatnie i nie bardzo wiem jak to ugryźć; dać znać rodzinie? To oni ją zatrudniali i mówili, że to ktoś z polecenia a jak jej powiedzą i zrobi się draka? Ja to mam szczęście, co robić? W dniu zmiany zmienniczka była ok i sympatyczna wydawała się normalna i zadbana i na pewno wykształcona, często dzwoniła i pytała o to i tamto i nawet pomyślałam, że będzie fajnie, bo chciała się dostosować do warunków. Jest tam 3 tygodnie więc zostało jej jeszcze 5 bo zmieniać się mamy co 2 miesiące. Była któraś z was w takiej sytuacji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Gość Aldona napisał:

Dziewczyny mam nową zmienniczkę, która trzy tygodnie po moim wyjeździe pisze mi głupoty, oskarża i ostrzega. Wczoraj napisała czy wiedziałam że dom jest na podsłuchu a jeden z agentów jest ukryty w telewizorze i chce nas załatwić więc nie można go włączać. Pytała czy z nią trzymam i czy też mi się wydaję, że babcia może być w tym spisku i tylko udaje chorą bo wcale tak źle nie wygląda albo ją przerobili lekami bo "lekarz jest na pewno Polakiem udającego Niemca i chodzi na smyczy polskich służb". Dzisiaj rano zadzwoniła i kazała mi nasłuchiwać z nią przez telefon głosów dochodzących z piwnicy gdzie jest baza agentów. Jak jej mówię, że nic się tam nie działo to krzyczy że jestem naiwna, bo szczekanie psa to tak naprawdę system komunikacji agentów i muszę nauczyć się to rozpoznawać i nie dać po sobie znać że wszystko wiem i że może oni tymi lekami ogłupiają babcię, żeby nas nie ostrzegła. Doszło do tego że boję się odbierać tych telefonów.

Babcia jest fajną osobą i boję się, że tam się jeszcze stanie coś złego nie mówiąc już o lekach które musi przyjmować regularnie zwłaszcza insulinę. Obie pracujemy prywatnie i nie bardzo wiem jak to ugryźć; dać znać rodzinie? To oni ją zatrudniali i mówili, że to ktoś z polecenia a jak jej powiedzą i zrobi się draka? Ja to mam szczęście, co robić? W dniu zmiany zmienniczka była ok i sympatyczna wydawała się normalna i zadbana i na pewno wykształcona, często dzwoniła i pytała o to i tamto i nawet pomyślałam, że będzie fajnie, bo chciała się dostosować do warunków. Jest tam 3 tygodnie więc zostało jej jeszcze 5 bo zmieniać się mamy co 2 miesiące. Była któraś z was w takiej sytuacji?

A kto podaje insulinę? Opiekunkom obojętnie na biało czy na czarno nie wolno mierzyć cukru i podawać insuliny. Te czynności to zadanie Pflegedienstu .Gdyby było coś nie halo z głową opiekunki na pewno zauważyłby to  ktoś , kto  tam regularnie przychodzi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starsza, chora osoba znalazła się pod opieką osoby chorej psychicznie. To jest przeogromnie niebezpieczne, bo może dojść do jakiegoś nieszczęścia. Każdy człowiek o zdrowych zmysłach, która zauważył/ dowiedział się/ dostrzegł/ zrozumiał, co tam się dzieje, musi babcię ratować i niezwłocznie zawiadomić ludzi, którzy są za babcię odpowiedzialni, czyli albo agencję, albo rodzinę, albo jakieś służby społeczne.

Rozumiem, że dotychczasowa opiekunka, pracując na czarno, nie ma kontaktu do agencji oraz ma obawę kontaktu ze służbami społecznymi. Pozostaje więc rodzina babci, którą należy niezwłocznie telefonicznie zawiadomić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Gość Aldona napisał:

Dziewczyny mam nową zmienniczkę, która trzy tygodnie po moim wyjeździe pisze mi głupoty, oskarża i ostrzega. Wczoraj napisała czy wiedziałam że dom jest na podsłuchu a jeden z agentów jest ukryty w telewizorze i chce nas załatwić więc nie można go włączać. Pytała czy z nią trzymam i czy też mi się wydaję, że babcia może być w tym spisku i tylko udaje chorą bo wcale tak źle nie wygląda albo ją przerobili lekami bo "lekarz jest na pewno Polakiem udającego Niemca i chodzi na smyczy polskich służb". Dzisiaj rano zadzwoniła i kazała mi nasłuchiwać z nią przez telefon głosów dochodzących z piwnicy gdzie jest baza agentów. Jak jej mówię, że nic się tam nie działo to krzyczy że jestem naiwna, bo szczekanie psa to tak naprawdę system komunikacji agentów i muszę nauczyć się to rozpoznawać i nie dać po sobie znać że wszystko wiem i że może oni tymi lekami ogłupiają babcię, żeby nas nie ostrzegła. Doszło do tego że boję się odbierać tych telefonów.

Babcia jest fajną osobą i boję się, że tam się jeszcze stanie coś złego nie mówiąc już o lekach które musi przyjmować regularnie zwłaszcza insulinę. Obie pracujemy prywatnie i nie bardzo wiem jak to ugryźć; dać znać rodzinie? To oni ją zatrudniali i mówili, że to ktoś z polecenia a jak jej powiedzą i zrobi się draka? Ja to mam szczęście, co robić? W dniu zmiany zmienniczka była ok i sympatyczna wydawała się normalna i zadbana i na pewno wykształcona, często dzwoniła i pytała o to i tamto i nawet pomyślałam, że będzie fajnie, bo chciała się dostosować do warunków. Jest tam 3 tygodnie więc zostało jej jeszcze 5 bo zmieniać się mamy co 2 miesiące. Była któraś z was w takiej sytuacji?

Och co za historia. Znowu powraca temat cierpiących na schorzenia psychiczne. No tak to jest...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

' Może to bez te nawozy śtucne

Może był w szkole zbyt pilnym uczniem

Może to wszyćko bez te atomy

Że waryjota momy".

Tak jakoś  temat skojarzył mi się że starą piosenką Grześkowiaka "Odmieniec "

Biedna kobieta tak swoją drogą, ale nie powinna pracować w opiece.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Gość Fiki napisał:

A kto podaje insulinę? Opiekunkom obojętnie na biało czy na czarno nie wolno mierzyć cukru i podawać insuliny. Te czynności to zadanie Pflegedienstu .Gdyby było coś nie halo z głową opiekunki na pewno zauważyłby to  ktoś , kto  tam regularnie przychodzi. 

Czasami to mam wrażenie że nie wiecie jak to jest. Podają i to nie tylko insulinę. Takie życie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę do opieki od 20 lat!!! Widzę, że gdybym opisała tu 1/3 swoich przygód to większość by nawet nie uwierzyła.

Zgłoś rodzinie i zobaczysz co się stanie. Lepiej coś teraz zrobić niż potem żałować. 

Trzymam kciuki! JK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pani jest w tej chwili daleko. Zawiadamiając rodzinę babci o zaistniałej sytuacji niczego Pani nie traci. Nawet jeśli rodzina babci nie uwierzyłaby Pani, wówczas jedyna draka, jaka mogłaby zaistnieć, polegałaby na opierdzielaniu Pani przez telefon. Nikt przecież nie przyjedzie, aby Pani zrobić w Polsce awanturę, nie dostanie Pani kary, ani więzienia. Do przewidzenia jest natomiast, że coś prędzej, czy później wydarzy się w domu babci, jeśli opiekunka wygaduje takie rzeczy. Gdyby coś wydarzyło się, może Pani natomiast stracić tę babcię, w tym sensie, że na przykład trafi do szpitala wskutek pobicia przez opiekunkę widzącą w niej agentkę, przed którą trzeba się bronić. Albo babcia zemdleje z niedocukrzenia, a opiekunka nie wezwie pomocy, bo będzie właśnie zajęta nasłuchiwaniem odgłosów agentów z piwnicy. Wtedy rodzina babci może stracić zaufanie ogólnie do polskich opiekunek i oddadzą babcię do Heimu. Wskutek ostrzeżenia rodziny pracy Pani nie straci, wręcz przeciwnie, będą Pani wdzięczni za sygnał, że coś niepokojącego się dzieje. Jeśli wskutek zaniechania ostrzeżenia babcia wyląduje w szpitalu lub Pflegeheimie, straci Pani tę pracę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam prośbę do Pani Joanny K., która powyżej napisała, że w ciągu ostatnich 20 lat bywania w Niemczech przeżyła tyle niesamowitych sytuacji, że w Polsce nie uwierzono by w nie, gdyby opisała choćby jedną trzecią z nich. Ja także często bywałam w Niemczech, byłam tam kiedyś studentką, Baby-sitterem, miałam tam rodzinę i przyjaciół, więc jeździłam często, ale ogólnie mieszkałam cały czas w Polsce. W czasie każdego z tych licznych pobytów przeżyłam coś, co rodzinie i przyjaciołom w Polsce nie mieści się w głowie i nie wierzą, że coś takiego może być prawdą. Mam prośbę, aby opisała Pani tu na forum niektóre z tych, nam Polakom, niemieszczących się w głowie sytuacji. Osobiście, po wielu przykrych oraz zabawnych doświadczeniach, ja Pani na pewno uwierzę i jeszcze będę przeogromnie wdzięczna za opis niektórych sytuacji, bo mam świadomość, że przy kolejnym pobycie w Niemczech, może mnie coś podobnego spotkać i mogę przemyśleć sobie z góry, jaka reakcja na daną sytuację byłaby najlepsza. To, co wtedy dla spotykanych na mej drodze ludzi było normalne, dla mnie było tak chore, jak ta pani ze schizofrenią.

Opiszę jedną sytuację dla przykładu. Jako studentka byłam w Niemczech na kursie językowym stypendialnym. Kwota stypendium starczała na wyżywienie i wynajem pokoju. Wynajęłam pokój w niemieckim domu. W domu był starszy Niemiec, jego chora nic nie kumająca i przywiązana do łóżka żona oraz opiekunka z Polski, nie znająca języka, ale opiekująca się starszą Niemką, żoną tego pana. Z góry zostało mi przez tego pana powiedziane coś, co było dla mnie oczywiste, mianowicie, że wynajmuję tylko pokój i wyżywić mam się we własnym zakresie. Obiady jadłam na stołówce uczelni, na której był kurs językowy. Śniadania i kolacje- własny prowiant u siebie w pokoju lub gdzieś na mieście. Gdy byłam akurat w domu, zdarzało się często, że Niemiec z Polką-opiekunką wołali mnie do siebie, abym tłumaczyła im ich rozmowy, bo ona wcale nie znała niemieckiego, a on wcale polskiego. Najczęściej wołali mnie, gdy siedzieli przy stole w czasie śniadania, zanim wyszłam z domu, albo w czasie kolacji, gdy zdążyłam wrócić do domu. Z wdzięczności za tłumaczenie, a także mając we krwi polską gościnność, Polka stawiała przede mną talerz i zachęcała, abym jadła z nimi. Oczywiście ona jako pracownik tego Pana miała wyżywienie oprócz pensji i jej się należało, ale mnie ten Pan zapowiedział przecież, że mi się u nich jedzenie nie należy, więc ja zawsze odmawiałam, a on nigdy nie zachęcał, abym mimo wszystko poczęstowała się. Kiedyś wkurzył się i wyniósł talerz, który przyniosła mi Polka i jej nagadał w mojej obecności, że ona rządzi się jego jedzeniem i chce mnie gościć, jakby była tu u siebie, a to on jest panem domu i ona bez jego zgody nie ma prawa mnie częstować. Musiałam przetłumaczyć jej treść, która mnie samej dotyczyła. Polka rozpłakała się i argumentowała, że przecież ja im służę jako tłumaczka, więc wypada mnie poczęstować. Przetłumaczyłam to Niemcowi, a on odparł, że jeśli ktoś przyjeżdża do pracy w Niemczech bez znajomości języka to jest to problem takiego pracownika, a nie pracodawcy, więc tłumaczka służy tu pracownicy, a nie pracodawcy. Zaproponował, że następnym razem Polka może kupić jakieś jedzenie za własną kasę, aby mnie z wdzięczności za tłumaczenia poczęstować, ale on nie zamierza. Jednocześnie stwierdził też, że jestem miłą osobą i nie z wdzięczności za cokolwiek, ale tak po prostu - jako miłą osobę, on chce mnie zaprosić do restauracji na kolację, aby sobie ze mną pogawędzić, ale pójdziemy tam tylko we dwoje, bo opiekunce restauracja nie należy się, bo ona u niego dużo zarabia, używa prąd, mieszka i je, więc jej zapraszać nie zamierza. I to też musiałam przetłumaczyć. Mimo tej sytuacji, kolejnym razem Polka znów uparcie stawiała przede mną talerz i zachęcała do konsumpcji nie swojego jedzenia, a on ten talerz znów wynosił i wygadywał, a ja znów to wszystko tłumaczyłam. Z ciekawości do jakiej restauracji mnie zaprosi i z chęci gadania po niemiecku zgodziłam się na zaproszenie do restauracji i wybrał drogą, luksusową i namówił mnie na pełne menu z dwoma daniami, deserem i przystawkami, ciekawie dyskutował o kulturze i polityce. Mimo to opisane powyżej sytuacje nie mieszczą mi się do dziś w głowie.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa załatwiła się sama hura!. Córka zadzwoniła rano czy kogoś mam i tak koleżanka wejdzie na to miejsce, bo wcześniej nie pasował jej termin :). Okazało się, że zmienniczka dzwoniła do niej kilka razy dziennie i pytała czy ktoś o nią wypytywał i czy wie o agentach w piwnicy.

A co do insuliny to nigdzie nie napisałam, że ja wstrzykuję chociaż mogłabym, bo jestem z zawodu pielęgniarką.

Mam nadzieję, że zmienniczka zacznie brać leki i wyjdzie na prostą, bo wygląda na fajną kobitkę. Straszne to i nigdy nie wie człowiek czy na niego nie padnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Trelemorele

 "Babcia jest fajną osobą i boję się, że tam się jeszcze stanie coś złego nie mówiąc już o lekach które musi przyjmować regularnie zwłaszcza insulinę. "

Wyraźnie pisze o insulinie. Kto jej w takim razie podaje? Jeżeli  robi to sama to po co pisanie o strachu z powodu regularnego przyjmowania leków w tym insuliny. Jeżeli Pflege to nie widzą tak zaburzonej jak wynika z opisu osoby?  Babcia nie umie mówić? Odcięło babcię od telefonu a córka nie dzwoni do matki ? 

Pustkowie za górami  , za lasami i znikąd pomocy tylko marny horror nakręcić. A zmienniczka zastanawia się co robić , że aż na forum trzeba pytać. Kto w takim przypadku nie zgłosiłby rodzinie czy chociażby sąsiadom i narażał podopieczna na przebywanie z chora psychicznie. Ale urojona historia.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Gość Trelemorele napisał:

Jeżeli  robi to sama to po co pisanie o strachu z powodu regularnego przyjmowania leków w tym insuliny

Pytają trelciamorelcia po co ci głowa? A trelciu odpowiada: "jem niom".

Wyobraź sobie, że gdyby babcia sama pilnowała brania tych wszystkich leków i pomiarów to pewnie nie potrzebowałaby pomocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Gość Aldona napisał:

Pytają trelciamorelcia po co ci głowa? A trelciu odpowiada: "jem niom".

Wyobraź sobie, że gdyby babcia sama pilnowała brania tych wszystkich leków i pomiarów to pewnie nie potrzebowałaby pomocy.

No  właśnie. Babka  pewnie już demencyjna i jak jej się nie powie to poziomu cukru sama biedna nie zmierzy i insuliny sobie nie wstrzyknie. Przypomni się jej i działa , po co jej Pflege.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Był już  na forum  temat o chorobach psychicznych i znowu powrócił...Moze właśnie dlatego gdy przeglądałam listę książek jakie ostatnio się ukazały i można już je kupić zwróciłam uwagę na książkę pt: " Artystka przetrwania. O życiu z chorobą psychiczną." Autorka Dorota K. Stolarska cierpi na zaburzenia osobowości napisała tą książkę z myślą  o innych chorych , którzy mogą skorzystać z opisanych przez nią sprawdzonych  strategii  radzenia sobie  w  trudnych chwilach .

To może być też lektura dla tych , którzy chcą zrozumieć rzeczywistość osób spoza spektrum tak zwanej normalności. A jak się okazuje mamy z takimi osobami do czynienia nie tylko wśród podopiecznych .

Dorota Stolarska. "Artystka przetrwania. O życiu z chorobą psychiczną." Wyd. Oficyna Związek Otwarty . Cena dość wysoka bo 65 złotych ale jeśli ktoś uważa , że ta lektura mu się przyda warto kupić.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałam taką zmienniczkę tylko że ona zadzwoniła na policję i ci ją zabrali do psychiatryka bo straszyła, że zabije wszystkich w bloku. Jeszcze kilka miesięcy później wydzwaniała do domu i straszyła potem już słuch o niej zaginął. Jak się dużo jeździ to się spotyka wiele dziwnych historii. Jakiś procent nas jest odbiciem społeczeństwa więc co w tym dziwnego? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Rok 2006. Zmienniczka zamiast leków zaczyna podawać cukrzykowi  z padaczka ziółka twierdząc że go trują dziadostwem. Efekt taki że jechałam na pilną zmianę bo dziadek wylądował w szpitalu a wariatka w szpitalu psychiatrycznym po tym jak zaatakowała załogę karetki. Po wyjściu że szpitala po chyba tygodniu przyjechała i się jeszcze awanturowała, że robimy z niej wariatkę. Odebrała ją uwaga agencja polskim autem, bo córka zrobiła awanturę. Szkoda dziewczyny, ale z taką chorobą to trzeba się leczyć a nie opiekować innymi. Żółte papiery uratowały ja przed odpowiedzialnością, ale to pokazuje, że agencje nic nie mogą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. 

To teraz pomyślcie sobie o tych wszystkich znanych wam walniętych sąsiadkach i wyobraźcie sobie że każda z nich może jechać na sztelę i wywijać podobne numery. Mnie też już nic nie zdziwi. Są agencje które przed podpisaniem umowy wymagają osobistej rekrutacji a nie telefonicznej jak większość. To nie rozwiązuje problemu, ale na pewno pozwala wyeliminować widoczne problemy.

Pozdrawiam i życzę dobrych szteli i jeszcze lepszych zmienniczek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.09.2022 o 17:25, Gość Ajka napisał:

Jak się dużo jeździ to się spotyka wiele dziwnych historii.

Dokładnie. W Berlinie zmieniłam kobietkę w moim wieku i wszystko było fajnie... do wieczora. Położona babcia i ja też leżę w łóżku a nagle wołanie i pytanie kiedy przyjdę spać, bo ona nie może usnąć. Okazało się, że zmienniczka SPAŁA z podopieczną codziennie w jednym łóżku. Jak zadzwoniłam do niej to usłyszałam, że może mi się uda to zmienić, ale ona tak zrobiła, żeby babcia jej co chwilę nie wołała i tylko z nią przesypiała całe noce. Efekt? Zmiana szteli po 4 dniach, bo babcia nie dopuszczała innego rozwiązania i faktycznie kilka razy w nocy albo wołała albo przychodziła. Zmienniczka była na tej szteli 3 miesiące. Nie wiem czy wróciła, ale nic mnie już nie zdziwi, oj nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Gość Szewska napisał:

Dokładnie. W Berlinie zmieniłam kobietkę w moim wieku i wszystko było fajnie... do wieczora. Położona babcia i ja też leżę w łóżku a nagle wołanie i pytanie kiedy przyjdę spać, bo ona nie może usnąć. Okazało się, że zmienniczka SPAŁA z podopieczną codziennie w jednym łóżku. Jak zadzwoniłam do niej to usłyszałam, że może mi się uda to zmienić, ale ona tak zrobiła, żeby babcia jej co chwilę nie wołała i tylko z nią przesypiała całe noce. Efekt? Zmiana szteli po 4 dniach, bo babcia nie dopuszczała innego rozwiązania i faktycznie kilka razy w nocy albo wołała albo przychodziła. Zmienniczka była na tej szteli 3 miesiące. Nie wiem czy wróciła, ale nic mnie już nie zdziwi, oj nie. 

Dobre!!! Jak zepsuć sztelę wersja ekstremalna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To myślenie na raz, egoistyczne i bez wyobraźni. Można zrozumieć, że zadbała o swój komfort ale co chciała osiągnąć przyzwyczajając babkę, przywiązując wręcz do siebie? mając wszak w zanadrzu jakieś zmiany opiekunek. Fundowanie huśtawki pdp, fundowanie sobie zniewolenia w pewnym sensie. Czy tak samo postąpiła by np. w heimie proszona co rusz o taką opiekę. Zasady i reguły jakieś obowiązują w każdej pracy a to tez jest praca, nic innego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Gość Gość napisał:

To myślenie na raz, egoistyczne i bez wyobraźni. Można zrozumieć, że zadbała o swój komfort ale co chciała osiągnąć przyzwyczajając babkę, przywiązując wręcz do siebie? mając wszak w zanadrzu jakieś zmiany opiekunek. Fundowanie huśtawki pdp, fundowanie sobie zniewolenia w pewnym sensie. Czy tak samo postąpiła by np. w heimie proszona co rusz o taką opiekę. Zasady i reguły jakieś obowiązują w każdej pracy a to tez jest praca, nic innego.

Ale też pokazuje do jakich skrajnych ruchów ta praca może nas zmuszać. Jeżeli opiekunka została bez pomocy agencji i koordynatora a nie chciała zjeżdżać to wymyśliła, że to najlepsze rozwiązanie. Z drugiej strony masz brak wiedzy i doświadczenia, bo pewnie można było sobie z tym poradzić inaczej. Ech, szkoda gadać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Gość beata napisał:

Ale też pokazuje do jakich skrajnych ruchów ta praca może nas zmuszać. Jeżeli opiekunka została bez pomocy agencji i koordynatora a nie chciała zjeżdżać to wymyśliła, że to najlepsze rozwiązanie. Z drugiej strony masz brak wiedzy i doświadczenia, bo pewnie można było sobie z tym poradzić inaczej. Ech, szkoda gadać.

Dokładnie tak. Brak wiedzy , znajomości niemieckiego, doświadczenia i strach przed utratą pracy. Agencja i koordynator  a nawet rodziny często nie wiedzą co się dzieje na konkretnej szteli , bo opiekunka ich nie informuje udając że sobie dobrze radzi . Nie raz opisywane były takie przypadki przez oburzone  zmienniczki.  Nie musi  ta sytuacja mieć  jakikolwiek wpływ na pracę następnej. Nikt nie może wymagać żeby opiekunka chcąc mieć w nocy spokój spala z podopieczną , wystarczy poinformować rodzinę , agencję i na pewno szybko problem się rozwiąże. Byłam na takiej szteli jako  czwarta z kolei opiekunka. Sytuacja już była wtedy całkiem inna i mogę powiedzieć , że to była dobra sztela.  Po Chorwatce nie śpiącej w nocy i bez wolnego , po przestraszonej , dopiero zaczynającej pracę  że słabym niemieckim kobiecie przyjechała opiekunka , która po jedne okropnej nocy w tym miejscu zaczęła działać i się udało. Rodzina załatwiła leki nasenne , rozmawiała z babką , z opiekunka i było już normalnie. Nikt nie miał za złe tej poprzedniej że zamiast spać na górze u siebie koczowała w sypialni babki , trudno to było nazwać zadbaniem o swój komfort jak pisze Gość Gość , to byla raczej desperacja , najlepsze wyjście na ten czas wymyślone przez nią aby pozostac na szteli. Podobno po dwóch miesiącach w takim " komforcie" wyglądała bardzo źle a na pytanie zmienniczki dlaczego nic z tym nie zrobiła po prostu się rozpłakała .

Nie zawsze ten respekt i obawa dotyczy tylko niedoświadczonych opiekunek.  Znam przypadek opiekunki już mocno starszej pani która po latach pracy na czarno nie dorobiła się nawet niskiej emerytury , to co wcześniej zarobiła wpakowała w dzieci a teraz na starość nie może spokojnie odpocząć szczególnie teraz gdy taka drozyzna. Babka nie dawała tyle pieniędzy ile rodzina przeznaczyła na Hausgeld to kupowała jedzenie za swoje , cieszyła się że i tak jest do przodu a nikomu nie mówiła bo nie latwo w tym wieku  o lekką i dobra sztele jak tam byla. Następna zgłosiła problem rodzinie i jest ok.

.Inaczej ma się sprawa z nadgorliwcami , taka milusia co sama z siebie siedzi cały czas z podopieczną , traktuje i czuję się niczym rodzina i to najbliższa. Śpi w łóżku , przykrywa kołderką  ,  gładzi po rączkach,  cały dzień pilnuje.  Może to wynika z jakichś deficytów uczuciowych w dzieciństwie czy później i przenosi się ten brak na obce zależne osoby. Poświęca się według niej chociaż kasy za to jednak nie odmówi mając za złe innym , że Tylko pracują. No bo jak to chcieć mieć tylko do swojej dyspozycji oddzielny zanykany pokój  , w miarę dobre warunki, co muszą Niemcy zagwarantować bo taki wymóg mają w umowie . Nikt przecież nie wymaga tego, że musi być pałac i oddzielny pokój kąpielowy jak dla Kleopatry tylko każdy bierze pod uwagę przede wszystkim stan zdrowia podopiecznych , zarobki. Co komu z salonów gdy agresywny Alzheimer  z permanentna inkontynencja kalowa, no chyba żeby było gdzie zwiewać w razie ataku. Nikt nie ma takich wymagań ale nie musi zgadzać się na spanie w Wohnzimmerze czy dla odmiany w piwnicy. No i tylko takie ideały wyjeżdżają do  Chorych a inni na wczasy. Biorąc pod uwagę liczbę opiekunek pracujących w Niemczech choćby  tylko legalnie to wynika z tego , że wbrew temu co się potocznie o Niemcach sądzi to  jest  to jednak  bardzo rozrzutny i lekkomyślny naród , nie potrafiący liczyć. Przecież tylko  jakiś procent idealnych opiekunek pracuje  z  ich chorymi rodzicami , dziadkami a reszta tylko się obija. Idealna porówna to nawet do pracy Zenka z budowy z lat dawno minionych. Czy się stoi czy się leży a dniòweczka leci . A Niemcy fundują wczasy i jeszcze za to płacą.  No może odliczyć trzeba koszty ogrodnika , pracownika co myje okna , fizjoterapeutę , Ergoterapeuta to w sumie idealna taniej wyjdzie. Wolne dzień czy pół? Jak ktoś nie chce , niech sobie robi co chce. Nigdy nie było problemu żeby następna opiekunka chciała ale trzeba się upomnieć. Czasem dłuższe wolne jest niemożliwe bo nie ma kto zostać z seniorem , nie dziwi mnie też gdy komuś nie chce się jechać  co tydzień do jakiejś mieściny gdzie nic ciekawego nie ma . Ważne obowiązki zgodne z umową i po stronie rodzin z ich umowa. Czas wolny to czas wolny , czasem idealna przycina wtedy coś w ogrodzie. A co gdy przyjedzie następna ? A nic!  Bywa , że mówią a Marysia to a Zosia tamto. Pogadają i przestaną. Trudno im się w sumie dziwić. Jeśli cenią , są zadowoleni z następnej opiekunki szybko im przejdzie. Ważna jest też tzw. chemia między podopiecznymi i opiekunka , o tym też piszą na swoich stronach do klientów niemieckie agencję. Jeśli chemia nicht stimmt klient może zmienić opiekunkę. Nie pomoże dokładne odtwarzanie tego co robiła Zosia czy Marysia , ogródki , wałówki itp. Wiadomo też , że nikt nie jest cały czas na nie. Zdarza się wyjść poza czynności jakie są w umowie , wszystko zależy od atmosfery na zleceniu no i nie w zastępstwie za osoby , które wykonują takie prace zawodowo.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czym się różni zmienniczka ze schizofrenią od tej z cukrzycą czy inną chorobą??? Przecież ludzie sobie chorób nie wybierają. Cieszcie się że same jej nie macie. To agencje wysyłają opiekunki i skąd mają wiedzieć co kto ukrywa a podejrzewam, że takie choroby psychiczne właśnie na wyjeździe mogą zaskoczyć, bo to spore obciążenie psychiczne dla każdego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

 Udostępnij



O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworząc ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będący uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik


×
×
  • Dodaj nową pozycję...