Skocz do zawartości

Plan "B" - nowe otwarcie

  • wpisów
    29
  • komentarzy
    103
  • wyświetleń
    2004

Wpisy na tym blogu

NIESPODZIANKA...

Jak wyżej pisałam ,po piątkowej rozmowie z dyrekcją wszytko było dla nas oczywiste a tymczasem dziś znów zostałam zawezwana przed oblicze prawie przed końcem pracy..Przekonana,że idę dalszą umowę podpisywać a tu zonk.Pani dyrektorka oświadczyła,że jednak gruntownie przemyślała sprawę i postanowiła nam obojgu umowy nie przedłużać...Mhm....gdzieś jest pies pogrzebany, ale gdzie ,to się już nie dowiemy.Ale jakos wielkiego szoku nie doznałam,Foka gorzej,ale mu przejdzie.Widać coś ,ktoś przez te dwa dni kiedy mieliśmy wolne:( No,ale na DPS świat się nie kończy przecież.To zresztą powiedziałm na koniec rozmowy,he he Widać pisane mi wracać do Opiekunkowa.Mówiłam,że jeśli wrócę ,to tylko wtedy, kiedy coś się wydarzy ,co mnie zmusi. Se wykrakałam, albo co?Kij z tym:(Jeszcze za nami zatęsknią ,ha ha ha A ja potraktuję te 3 miechy ,jako ciekawy epizod w mojej karierze zawodowej.Może po prostu przestraszyli się moich kompetencji i doświadczenia????He he he Póki co jesteśmy na należnym urlopie do końca czerwca.W sumie 5 mcy w domu,licząc od ostatniego zjazdu.Zresetowałam się na maxa ,jeśli chodzi o bycie w domu:)

Za sukces mogę sobie zapisać ,że po porannej rozmowie ze mną,pani Kazia podpisała zgodę na PEG.:)

Tak więc blog o pracy w  polskim DPS  uważam za zakończony.

WPIS Z 22 CZERWCA

Schodziłyśmy z dyżuru już,na szczęście nasze windą, nie po schodach.Gdyby nie to ,nie zauważyłybyśmy ,że jakaś wredna maupa podrzuciła nam w kąt swój wór z pampersami .....W ogóle ,gdyby nie kromka chleba,która tam leżała i gdybyśmy poszły schodami wór zostałby do następnego dnia a my z Kornelką wylądowałybysmy na dyrekcyjnym dywaniku:( Któa pinda nas mocno nie lubi:(Domyślamy się kto,ale za rękę nie złapałyśmy:( W takich chwilach przypomina mi się co na prawie każdym raporcie mói kierowniczka - "jesteśmy zespołem...."he he he Gniazdem os albo żmij raczej:(

Wstydliwy Henryczek

I jeszcze bardziej wstydliwa Kornelka:)Henryczek uszczęśliwiony,ze takie dwie "babki" go do kąpieli wzięły i nieco zawstydzony,że musi golutki paradować:)

"Oj,ja taki goły a tu takie fajne babki.Oj,teraz to TAM nic nie ma,ale kiedyś ,to ho ho ho:)"Kornelka była lepsza bo nie miałą śmiałosci TAM dziadeczka wypucować ,ani nawet wymówić na głos co zamierza zrobić:):):)Wybawiłam ją z kłopotu i jajęta wraz z TYM wypucowałam na glanc:)Ha ha ha 

Świetlana przyszłość

Jako,że połowa miesiąca do końca umowy została poszłam zapytać najwyższą dyrekcję o naszą przyszłość świetlaną:) Dyrekcja pyta czy my chcemy pracować i jak siebie oceniam.No,chcemy,chcemy.Gdybysmy nie chcieli to już 1 maja by nas tu nie było przecież.Oceniłam się na 7/8 w skali od 1 do 10.Uznała,że uczciwie:)No,tak.Bo wciąz nie do końca ogarniam tzw.bemar,czyli wydawanie posiłków/ 9 / oraz gdybym dała sobie 10,to wyszłąbym na jakąś siostrę Idealię ,a ten gatunek w przyrodzie nie istnieje:)Pogadałysmy jeszcze o mojej poprzedniej pracy we Wro i w Opiekunkowie.Dostałam oficjalną zgodę na rozmowy z mieszkanką znowotworem grzbietu języka.W planie PEG i hospicjum ,bo stan coraz to cięższy.O tym niżej.

Pani Kazia

Niezależnie od zgody ,często do niej zaglądam bo to "temat" z mojej łączki zawodowej.Ponieważ normalne jedzenie jest już prawei niewykonalne ,picie też ,lekarz z domwego hospicjum zaproponował założenie PEGa.Początkowo pani Kazia się zgodziła,ale przed samym podpisaniem zgodę wycofała.Z zawodu jest pielęgniarką ,nie ma demencji,umysł jasny.Ale nie je,ginie w oczach,bóle są coraz większe.Męczy się okropnie.Sonda byłaby dobrym wyjściem,ale ona sięboi ,ze jak ją zabiorą na zabieg ,to potem oddadzą do hospicjum i do nas już nie wróci.ma ponad 90 lat,córki w Kanadzie i jedną w Polsce ,ale ciężko chorą i praktycznie nikogo więcej z kim mogłaby pogadać o tym .Z drugiej strony mnie się wydaje ,że ma już dość i jest zmęczona wszystkim.I takie nakłanianie jej do podjęcia decyzji jest zbyt dużym naciskiem i przynosi skutek odwrotny.Poza tym ,jak wpada pracownik socjalny i ni z gruchy ni z pietruchy zaczyna naciskać i robi to kilka razy dziennie, to każdy by się wkurzył.Więc się pani Kazia wkurzyła i stanęła okoniem.Nie wiem czy sama bym tak nie zrobiła.Bo ona to odbiera tak,że chcemy się jej pozbyć jak najszybciej.A brutalna rzeczywiśtośc naprawdę taka jest:(

Rowerkiem do pracy.

Nagle i niespodziewanie okazało się w czwartek wieczorem ,że auto nam zdechło i do roboty nic ,tylko rowerkiem,15 km w jedną stronę:(Szczęśliwa nie byłam ,oj nie.Szczególnie ,że rano ,to wiadomo trzeba się śpieszyć.Wyjechaliśmy odpowiednio wcześniej i spokojnie zajechaliśmy nawet sporo przed czasem.Z pwrotem już bez pośpiechu ,ale ciężej mi się jechało do dupina bolała okrutnie:( Z rok chyba na rowerze  nie jechałam.Autko już działa.Dwa dni wolnego  i wczorajszy moczantus w ciepłej wodzie zrobiły dobrą robotę i dziś już tak gnatów nie czuję:)

Ona schudła a on przytył,hi hi hi

Ona czyli "mła" - 3 mce i 3kg w dół

On ,czyli mister F.analogicznie ,ale w górę,ha ha ha .Z 5x na wagę wchodził od wczoraj ,oburzony:):):)

 

Przyszła kolejna nowa,też Kasia,zapowiada się sympatycznie:)Kolega mówi,muszę wam jakieś ksywki ponadawać, bo już was 4 Kasie.Mówię do niego,że  "gruba" może być ,ale jak powie "stara", to w mazak:):):)Teraz jest na po 3 osoby na piętro ,to jest dużo lżej ogarnaić wsio.A całkiem niedawno było po 1.....Przed nami jeszcze.

Od trzech dni mgły śmietanowe od rana do nocy,zero słonka,zimno.Niby te 14-18 stopni ,ale wilgoć taka w powietrzu.A to dziś przecież pierwszy dzień lata.Jeśli chodzi o pracę,to dobrze że nie ma upałów,bo jak parę dni było cieplej ,to te pokoje i korytarze niczym puszki nagrzane:( Budynek prawie cały dzien jest w słońcu i nawet nieliczne rolety w pokojach nie pomagają:(Dla leżących mieszkańców to horror:(

Jutro kolejna "ósemka"Więc dzień  pracowy szybki:)Ale i tak codziennie w tym systemie, to bym jednak nie chciała.W "12" wolnego więcej:)

wpis z 17 czerwca

 

W zeszłym tygodniu jakisik sponsor zafundował nam ozonowanie całego budynku.Przysparzając na full dodatkowej roboty:( Dobrze ,ze w miarę ciepło było bo musieliśmy wszystkich mieszkańcó wyprowadzić i wywieźć na dwór na 4 godziny.Cały rytm dyżuru zaburzony,wszystko opóźnione.Dobrze,że po 2 piętra dziennie tylko/są 4/.Zabieg sam w sobie pożyteczny ogólnie.http://wsse.waw.pl/aktualnosci-i-komunikaty/komunikaty/opinia-nizp-pzh-z-dn-2-04-2020-r-dot-dezynfekcji-pomieszczen-biurowych-poprzez-ozonowanie-i-skutecznosci-powyzszej-metody-w-zwal  Ale wszyscy byli kaput tego dnia,dyrekcja też.Mieszkańcy ,powiedzmy ,średnio zadowoleni.My też.

Następna "atrakcja" to nowy mieszkaniec,niejaki pan Henryczek,lat 98 ,na skandalicznie dobrym chodzie i kumaty.Malutki ,jak krasnoludek:)Zamnknięty w izolatce,kwarantanna.I z rączkami macającymi.Opierdziel od każdej ,która do niego wchodziła bo tylko patrzył ,jak tu dotknąć ,klepnąć,pogłaskać...Stuletni prawie erotoman:):):)Jeszcze tydzien izolatki i wyjdzie "na wolność"Niedowidzący,niedosłyszący a duszyczka hula:)

Kolejna w izolatce to nasza PEG Krysiula.Na własne życzenie ,bo wyrwała sobie sondę tak,że trzeba było pogotowie wołać i do szpitala ,do  naprawy.Po oczywiście kwarantanna.Demencja duża,całymi dniami wali w drzwi,nocami też.Nasenne nie działają:( Ja tam nocek nie ma to mi lotto ,ale dyżurującym i mieszkańcom współczuję.

W sobotę rano okazało się ,że dwóch panów nawalonych po kokardę....Na zewnątrz nie byli wypuszczani,więc trwa dochodzenie ,kto im alkohol dostarczył,kto z personelu...Stara kadra wie,ale pary nie puszcza.Dodatkowo jeden wygląda jak miś panda bo się podobno z którymś innym poszarpał.Groźba wezwania policji poskutkowała na tyle,że się uspokoili i nie rozrabiali.Ale ponoć różnie to bywa.

Z innej planety,bo inaczej się nie da tego zjawiska nazwać przybył do pracy pan opiekun K.,lat 24.Tak nieogarniętego młodego człowieka oczy me i wszystkich innych dawno nie widziały:( Podobno pracował jako opiekun w innym DPS ,podobno pracował w Niemczech w heimie,podobno skończył kurs opiekuna,podobno pracowity.... 6 dyżurow za nim i nic się nie sprawdza:( trzeba go na każdym kroku pilnować,sprawdzać wszystko.Dwa dyżury z nim miałam i umęczona schodziłam, jak pies:( Dostałyśmy go na swoje pięterko z  koleżanką,niestety:( Głównie pilnujemy kluczy od obu wejść,które wiecznie gubi i barierek ,któych notorycznie nie zamyka jeśli coś przy mieszkańcu robi.O nieszczęście nietrudno.Nie ma nawyku zakładania rękawiczek,maseczki,dezynfekowania.Nie usiedzi w jednym miejscu minuty..Coś znim ewidentnie nie halo.Wisi 12 godzin na telefonie ,pali 2 paczki fajek w ciągu dyżuru,mówisz coś do niego odwraca się i wychdzi i na okragło powtarza ,"boże jaki ja jestem chory"Pytam więc dzieciaka czy jest chory i na co ,bo jak to coś co zagraża nam,mieszkancom lub jemu ,to musimy o tym  wiedzieć..Zero konlretów,tylko stała śpiewka,"jestem chory,co się ze mną dzieje" itp itd.Mój nos mi mówi ,ze to nie jest zwykły stres a jakaś psychiczna  choroba,być może schizofrenia.Albo ćpa,bo co dyżurkowa z dyżurki to on już tam leci.Zaczęłyśmy w końcu zamykać na klucz bo tam przecież lekó od zarypania,psychotropy też.Masakra:( I na deser....czy tego chcą, czy nie ,opiekun K całuje mieszkańców...... po rękach,po głowie, w policzki.

Mówię wam ,różne spotkałam osoby w  opiece ,ale takiego UFO jeszcze nie:( Na każdym raporcie jest o nim mowa,dyrekcja każe obserwować,ale nam to średnio w smak,bo to trzba pilnować jak źrenicy oka ,zeby komu krzywdy nie zrobił

Dodatku od wojewody ,co to miał być wpołowie miesiąca jakoś nie widać:(Buuuuuu

Truskawki tanieją,euro spada,rata kredytu też.Nie pada,duszno,dziki się z młodymi prowadzają:)W Mielnie dzikie tłumy.

 wpis z 16 czerwca

Uff,uff:)

Koroniasty  nas nie dopadł:)Podejrzany okazał się czysty,test potwierdzający za 10 dni.Nastąpił lekki powrót do normalności,co nieco ograniczyło nasze dodatkowe obowiązki.Dyżur był lekki i spokojny,nawet ośmielę się określić ,przyjemny:)

`DAMSKIE BOKSERKI

Mamy kilka pań ,które lubują się w biciu i dokuczaniu tym zupełnie bezbronnym,czyli leżącym wpółlokatorkom.Zazwyczaj w 2-3 oobowych pokojach jest jedna na chodzie.Ale chyba to się zacznie zmieniać ,bo już 2 takie chodzące bokserki musieliśmy zostawić pojedynczo, bo biją te leżące.Póki co są miejsca bo 7 wolnych łóżek i nie ma przyjęć ,ale co potem????Faceci to się raczej tłuką między sobą ,jak pochleja a na to się wciąz nie zanosi.Kobiety nadrabiają statystykę/Dziś musiałyśmy przenieść jedną taką atakowaną panią do pokoju ,gdzie są same leżace,tam będzie bezpieczna.Oczywiście agresorki to demencja,chyba najgorszy rodzaj bo i na chodzie i agresywna:(

PAN IGIEŁKA -ODSŁONA DRUGA

Panu Igiełce od czasu do czasu musowo robić wielkie porządki ,bo istny z niego mister Fleja.I dziś był ten wiekopomny dzień .Połączony z kąpielą,poprzedzoną awanturą wszechczasów.Ale chciał ,nie chciał ,Igiełka został wykąpany,ubrany w czyste ciuchy i przeżył to niczym osobistą tragedię:)Biedaczek,taki czysty i pachnący.Igiełka nie ma demencji ani żadnych znak chorób otępiennych ,kumaty jest że ho ho ho.Brzydzi się tylko czystością i ma śmierdzące hobby, zwane zbieractwem.W szafie między ciuchami znaleziono m.in.niezliczone ilości spleśniałego chleba  ,oszczanych ciuchówi obeschniętych z zawartości majtasów pampersowych....W łóżku,to już tradycyjnie, igły w hurtowych ilościach.O każde majty,każdą igłę i każdą spleśniałą kromkę odsądzane byłysmy od czci i wiary,ale reakcji naszej nie było.Twardo ,bez komentarzy wsio co uznałyśmy za be i brzydkie do wora.Prawie płakał Igiełka z powodu utraty swoich ciężko zdobytych skarbów.

Natomiast jego współlokator naprawdę się popłakał,ze wzruszenia,kiedy mu powiedziałam,że go podziwiam,że tak sobie świetnie radzi,mimo identycznej niepełnosprawności ,jak Igiełka,że zawsze jest czyściutki i pachnący i że jest dla mnie przykładem ,że jak się chce ,to można:)Normalnie ,łezki mu się w oczach mocno zakręciły i powiedział,że jestem pierwszą osobą,która to na głos doceniła,tzn.jemu powiedziała i jakie to dla niego ważne.A powiem wam,że pan K. rzadko się uśmiecha i generalnie jest negatywnie nastawiony do wszystkiego i wszystkich,zwykle naburmuszony a dziś banana miał na twarzy cały dzień:)

RAK GRZBIETU JĘZYKA

Mamy panią z tą diagnozą.Pani jest w  pełni świadoma swojego stanu.Rak wypycha język na zewnątrz i przyrasta do dolnej wargi.Jedzenie tylko rzadziutkie ,zmiksowane a i tak z tym ciężko.Pani jeszcze w jedzeniu samodzielna,ale ciężko jej jeść, bo boli.Plastry nie pomagają,albo na chwilę.Nikt nie pomyślał,że może łatwiej będzie jej jeść małą łyżeczką albo przez rurkę.Dałam jej obie te rzeczy przedwczoraj a dziś patrzę futruje mixa:)Satysfakcja:)Tylko ,że u nas długo nie pobędzie, bo wymaga typowej opieki paliatywnej,czeka na miejsce w hospicjum.

Jutro wolne i może wreszcie uda mi się coś więcej w kuchni zrobić ,choć nie wiem,bo w planie mam gołąbki a z tym zawsze robota jest.

J.w a konkretnie dyrekcja...Na raporcie ani słowa nt wyników testu "podejrzanego" No ,cisza kurna, jak makiem zasiał.Język mnie świerzbił,ale skoro żadna ze starej kadry się nie zapytałą ,to ja mam się znów wychylac?I tak pracujemy w błogiej nieświadomości:(Dyskutując między sobą. Jak wszędzie wszystkie odważne ,ale nie wtedy ,kiedy trzeba:( I tak się wyda prędzej czy później.Jedyny pozytyw dla przymusowo urlopowanych ,to taki ,ze te urlopy i wszystkie inne zaplanowane oraz ew.okolicznościowe nie będa miały wpływu na dodatkową kase od wojewody,Tylko L4.

OŚRODEK WYTCHNIENIOWY

Powiat dla strudzonych pracownikó DPSów zorganizował tzw.ośrodek wytchnieniowy,czy zwykły ośrodek wczasowy w Sarbinowie z pełnym wyżywieniem,gdzie można do 7 dni skorzystać,ale normalnie chodzic do pracy a tam wracać i odpoczywać.Pełne wyżywienie i noclegi za darmo.My raczej nie skorzystamy bo nasz osrodek wytchnieniowy mamy w domu,no i pies.Inni to nie wiem,ale oferta dotyczy tylko pracowników,bez rodzin.Niemniej jednak sprawa fajna,że ktoś pomyslał o czymś takim.Niektóe DPSy sa sporo od morza oddalone,a tu plaża 50 m od pokoju-kuszące:)I dla tych co najdalej ,darmowy dowóz do roboty:)

NAGANA

Afera się ciągnie chyba od soboty a dziś wyjszła była na wierzch.Jedna z opiekunek ścieła się z mieszkanką na noże i wulgaryzmy,a że był to jakiś enty raz nie było entego upomnienia tylko nagana.Ogłoszona na raporcie i z wpisaniem do akt:(Zasrane papiery i o dodatku od wojewody dziewczyna może zapomnieć,niestety:(Ona jest już w okresie ochronnym przed emeryturą i w zasadzie jest chroniona przed zwolnieniem ,ae nie w momencie ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych  a za takie dyrekcja uznała to zdarzenie:( Mieszkanka kumata na 100%   i całe zajście nagrała telefonem,taka sprytna,dowód  bardzo mocny.Poskarżyła dyrekcji i taki efekt.To jest to ,o czym pisałam wczoraj - wszystko, tylko nie wulgaryzmy i nie rękoczyny.Z obu stron najlepiej.Nie bylo mnie orzy tym ,ale 'występy" koleżanki już widziałam przy innej mieszkance.Więc mogę sobie wyobrazić  tę akcję.

Dyżur był dośc lekki i spokojny .Obsada fajna ,to sie fajnie robiło.Jutro wiekie miasto Koszalin na nas czeka:)My niekoniecznie ,ale mus.

Zaraza u wrót

HISTERIA

Żarło,żarło i w piątek przed południem wzięło i zdechło:(

Jeden z konserwatoró poinformował dyrekcję,że jego żona miała kontakt z osobą,która miała kontakt z osobą ,która aktualnie leży w szpitalu na COV19...i się kurna zaczęło....histeria na maxa,ze strony dyrekcji przede wszystkim.Pierwsze zarządzenie ,to zakaz wchodzenia do biura,he he .Następne ,to poz maseczkami nakaz noszenia też przyłbic.Efekt odwrotny od zamierzonego,bo mieszkancy też zaczęli panikować ,co się dzieje.Kolejny,najgłupszy moim zdaniem krok ,to wysłanie części personelu,tego który miał kontakt z tym konserwatorem w czwartek i piątek,do domu.Nas nie,nie wiadomo dlaczego,chociaż Foka korzysta z tej samej szatni i witał się w piątek z tym "podejrzanym",drugi konserwator tak samo  i też nikt go do domu nie wysłam.Żeby było ciekawiej ,personel nie został wysłany na typową kwarantannę  a na przymusowy urlop,tygodniowy póki co,dopóki wyniku "podejrzanego" nie będzie.Zrodziło to swoisty bunt urlopowanych,bo niby dlaczego urlop i co z dodatkową kasą od wojewody,którą mają dostać tylko ci,co pracują bez zwolnień i urlopów????Powinna być klasyczna kwarantanna.Nie jest ,bo to oznaczałoby zamknięcie DPS ,powiadomienie wójta,starosty,Sanepidu itd....I kwarantannę na miejscu,tych ,którzy w  momencie jej ogłoszenia  byliby w pracy....Dziś niby powiniwn być wynik ,ale cisza,nikt do nas nie zadzwonił,więc albo jest ok,albo jeszcze nie ma.

W każdym razie jesli tak odbyła się całą akcja u nas ,to podejrzewam dziej się podobnie w każdym DPS podejrzanym o zakażenia.Tzn.robi się wszystko,żeby się władza nie zwiedziała,chyba że już nie da się sprawy pod dywan zamieść.Wtedy dopiero się ujawnia prawdę:(

Przez to,że te urlopy przymusowe w takich ilościach ,jest nas strasznie mało i zapierdziel masakryczny.W piątek padłam,wczoraj też,dopiero dziś funkcjonuję jako tako.

WYBUCH NIEKONTROLOWANY

Gdybym wiedziała co mnie czeka ,doopy bym na ten konkretny dzwonek wczoraj nie ruszyła,he he.A zadzwoniła pani Ł. gdyż stomia jej wzięła i wybuchła niczym wulkan jaki sycylijski,g.....płynęło niekontrolowanie, jak lawa:)Podobnie jak wcześniej PEGa ,stomii też od dawien, dawna nie robiłam,ale jak już opanowałam epicentrum i wybuchy wtórne poszło ,jak z płatka:)Zmieniły się tylko trochę przez te ponad 10 lat kosmetyki do pielęgnacji stomii,ale niewiele.Założyłam porządnie ,bo do wieczora erupcji nie było:)Ł.oceniła na 5 z minusem:)Brawo ja,hihi hi Mogę nauczać zakładania stomii ,jakby co:)

WYOBCOWANIE?

Dziwnie się tu czujemy wszystkie nowe,znaczy te co zaczęły pracę od kwietnia i potem.W rzadkich wolnych chwilach,kiedy idziemy do socjalnego czy do dyżurki na nasz widok milkną rozmowy,albo zmienia się temat....Tyle lat z ludźmi pracowałam ,ale nigdzie z takim zachowaniem "starej" kadry się nie zetknęłam.Bywa nawet tak ,że kiedy komentujemy jakiś temat,ten nasz komentarz dosłownie "odbija się:"od ściany...Naprawdę dziwne mamy odczucia:(.Nie tylko ja to zauważyłam.Bo nawet myślałam,że jakaś przewrażliwiona jestem czy co,ale nie.Koleżanki to samo mówią.Spośród "starej "kadry jest może 4 osoby ,które zachowują się normalnie.Może się to zmieni z czasem ,ale póki co jest denerwujące.Jakby brak akceptacji,nie wiem tak naprawdę z czego wynikający.Co ciekawe ,na samym początku w ogóle tego widać nie było.Teraz wyłazi.

ZAKUPY NA PARTYZANTA

Póki co obowiązuje zakaz zakupów dla mieszkanców.Najpilniejsze typu papierosy i kawa robi raz w tygodniu pracownik socjalny.Ale jak się okazuje są opiekunki,które po cichaczu robią te zakupy niektórym  i nie są to ani fajki ani kawa ,bo te nie są pakowane do butelek.....Pech chciał,że wlazłam do pokoju mieszkańca akurat kiedy koleżanka wypakowywała te "dobra"....Nie było mnie tu powiedziałam i wyszłam.I tak się wyda ,jak się chłop nabomba...Bo niby skąd wziął?

AWANTURA W WINDZIE

Jeden z mieszkańców,który moim zdaniem w ogóle nie kwalifikuje się do DPS,bo w lecie dorabia sobie w wesołym miasteczku,czyli jest zdolny do pracy,czyli na tyle zdrowy,Że raczej powinien być w schronisku dla bezdomnych ,bo DPS jest dla chorych ludzi,rzucił się w środęz łapami do koleżanki,tylko dlatego,Że poprosiła go,żeby się przesunął,żeby inny na wózku też się zmieścił...Agresja spowodowana brakiem fajek i wódy.Zwyzywał od ku....i dzi...i gałęziami zaczął machać,łobuz jeden.Poszłyśmy obie na skargę na niego i wpisałyśmy w raport.Na następnym dyŻurze jakby nic mówi do mnie: cześć Kasia,a ja na to dzień dobry panie A.Zdziwiony.Mówię więc ,że nie życzę sobie tykania.Obrażony do wczoraj,he he Nam nie wolno do mieszkańców zwracać się na ty a im wolno???O ,niedoczekanie panie A!

Inna sprawa ,że do pyskówek wzajemnych dochodzi między personelem a niekórymi mieszkańcami dość często i obie strony nie szczędzą wulgaryzmów:(Byłam świadkiem przynajmniej dwóch takich sytuacji.Niedopuszczalne, jak dla mnie to raz ,a dwa brak umiejetności rozwiązywania i łagodzenia takich konfliktów.W podobnych sytuacjach staram się głosu nie podnościć i bardzo się pilnuję ,zeby mięsem nie rzucać.Choć i mnie się zdarzyło z raz,ale to było dawno temu.

W każdym razie z tego co wiem pan A.dostał reprymendę,którą pewno ma gdzieś ,ale na jakiś czas będzie spokój.

OBSESJA PANNY W.

Znow ścięłam się z panną W.poszło o agresywną panią B.,któa miałą fazę wrzaskliwą/demencja dzika/raz wrzeszczy i oskarża ,raz po rękach chce całować.No i własnie wrzeszczała " w kosmos",ja karmiłąm tę naprzeciwko.Wchodzi panna W i co robi?Zaczyna dyskusję a pani B jeszcze bardziej się nakręca...Grzecznie poprosiłam ,wyjdź ,nie nakręcaj jej niepotrzebnie.Jak  się nie wydrze na mnie"nie rządź mną!ja wiem co robię!"No zatkało mnie  totalnie.ale przy mieszkankach nie prowadzę takich dyskusji.Smarkula ma 25 lat,zero doświadczenia z demencją ,ale "wie co robi" Tragedia jakaś depeesowska normalnie.Nic sobie nie pozwala wytłumaczyć,żadne argumenty nie trafią.koszmar.Poradziłam,żeby sobie poszerzyła wiedzę o chorobach otępiennych,szczególnie o demencji i AL. Powiedziałam też,że to już kolejny  raz ,kiedy do mnie głos podnosi i że wydzierać się może na chłopa a ja sobie nie życzę ,bo za duzo ma jeszcze mleka pod nosem.I poszłam.Parę godzin po tej scycji jakas gadka na przerwie a tu patrzę miodek się leje,Kasia to a Kasia tamto...Moim skromnym zdaniem dziewcze ma jakąś obsesję na punkcie zwracania jej uwagi ,nawet w dobrej wierze.Foka powiedział,że jak znów się wdam z panną W w dyskusje to mi nakopie do doopy:)ha ha ha 

Jutro zaś do roboty  i oby się całą afera zarazowa dobrze skończyłą,bo na kawarantannie w DPS ,to nam się nie uśmiecha być.

Na dobranoc poczytałąm sobie moejgo bloga od początku i wychodzi na to,że "do meritum" to mój ulubiony zwrot:)Ze 4 x go użyłam:)W Niemcowie to było "genau":):):)

Przyszły dziś moje wkłady do szuflad w kuchni i wreszcie będę mogła zacząć porządkowanie zasadnicze:)Czekam jeszcze na wieszaczki.A na wkłady wymysliłam sobie takie zielone cieniutkie 3mm płyty ,jakie kładzie się pod panele na podłodze.Są trwalsze od oferowanych do tego celu rolek specjalnej folii i łatwiejsze w czyszczeniu.Jedna rolka takiej foli 150x30cm kosztuje ok 15 zł a wkłady 20 szt.tylko 43.i jeszcze zostanie z tego co zamówiłam.

Jutro do roboty,1 pięterko,najlżejsze i z fajną koleżanką:)

Moje podanko o niemanie nocek przeszło pozytywną weryfikację i nocki mi nie grożą na szczęście:)

Zrobiło się nieprzyjemnie zimno,lodowaty wiatr:(A fe:(

Spadam lulać.Wyjący budzik o 5 rano nie jest moim przyjacielem:(

Branżowo następnym razem:)

Co się dzis wydarzyło ,to już na swieżo jutro napiszę:)

Naszych mieszkańców płci męskiej dopadła jakaś dziwna choroba jajec....Tak to między sobą nazwałyśmy bo mamy już trzech takich :"zainfekowanych",dwóch leżących i jeden chodzący.O ile leżący ,to nie byłoby nic dziwnego, to ten co na chodzie ,nas zdziwił.Otóż,jądra są zaognione jak polane wrzątkiem,złazi z nich skóra i pękają na zewnątrz naczynia krwionośne i jest to dolegliwośc bardzo bolesna:(.We wtorek ma być dr  obejrzeć delikwentów.Jak się domyślacie ,doszło nam dodatkowe zadanie w postaci bardzo ,ale to bardzo rzetelnej pielęgnacji owych jajec,oraz przypilnowanie każdego chłopa w tej kwestii.Naoglądamy się na zaś ile fabryka dała.ha ha ha Gorzej,że niektóre najnowsze koleżanki mają wielkie opory ,żeby przerzucać jajęta w te i nazad 3x dziennie:)Ja tam nie mam:) Nogi szeroko,łapki na brzuchu i ani drgnąć!I lecimy z maściami:):):)A potem leżymy w pozycji ginekologicznej pół godziny i wietrzymy klejnoty:)A jak się słuchają:):):)Jak tak dalej pójdzie zostanę specjalistką od pielęgnacji jajec:)Niejaki Mareczek ,to nawet żałował,że nic mu nie jest:):):)

Pan Igiełka

Przedwczoraj robiłam porządki z łóżkiem mieszkanca brudasa i zbieracza wszelkiego możliwego dobra.Czego tow  tym barłogu nie było....Ludu mój:( Bułek w róznym stanie rozkładu i kolorach wszelakich nazbierała się cała torba,taka zakupowa jak z ALDI,kolonia grzybówi innych takichdługopisy,śmierdzących gaci i skarpet od groma.Ale najciekawsze znalezisko, to były igły.takie zwykłe ,krawieckie,co się w pasmanterii kupuje,na tekturkach i luzem...Ze 40 sztuk nazbierałam.Pan Igiełka był krawcem i widać zamiłowanie do igiełek mu pozostało.Pan na wózku,nie ma obu nóg,brudas niemożebny,nie myje się ,kąpieli odmawia,nie ejst ubezwłasnowolniony i jest kumaty więc żadne "siłowe" rozwiązania nie wchodzą w grę:( No koszmarny współlokator dla drugiego,który tak samo poszkodowany czyli bez nóg ,ale czyściutki i pachnący,wszystko sam koło siebie robi.I to on właśnie o interwencję poprosił,bo waliło w pokoju tragicznie.Kłocą siębez przerwy o ten syf ,bo jak żyć :(A my nic zrobić nie możemy:( Poza tym pan igiełka jest erotoman molestujący:(Upatrzył sobie taką panią A.,na chodzie ,ale demencja galopująca i potrafi nawet w nocy wjechać do jej pokoju i do łóżka się pakować.Nocne mają przechlapane bo muszalatać i łobuza gonić.Ale nawet straszenie policją nie pomaga:( A w dodatku pani A.,któa nie rozumie ,że to dla jej dobra jest płacząca i nieszczęśliwabo przeganiamy jej "przyjaciela"

Bilans płynów i panna W./była o niej mowa wczesniej/

Ambicją panny W .jest chyba udowodnić wszystkim ,a szczególnie dyrekcji ,że jak innym się nie udaje, to ona tak cudownie potrafi napoić każdego mieszkańca ,że wypijają naraz nawet 500ml....co jest nieprawdą ,bo dziś akurat sprawa się rypła.Ta częśc mieszkańców ,która jest już w stanie "roślinka" nie pije płynów,niestety:( Nakarmić taka osobę ,to naprawdę sztuka a już napojenie przynajmniej 3-4 x dziennie to naprawdę cud.Jak wypiją po 100ml za każdym razem ,to radocha,o 500ml nie mam mowy.Ale nie,pannie W "fantastycznie się to "udaje" a to dlatego ,że np.dzisiejsze kakao zostało wylane do kibelka a do bilansu wpisane, jako wypite i została na tym wylewaniu przyłapana przez koleżankę,która ,jako opiekunka jest naprawdę rzetelną osobą i b dokładną .Afera się zrobiła i raczej nie zostanie zamieciona pod dywan....W środę się dowiemy,jakie było zakończenie,bo mamy dwa dni wolnego.

Fryzjerka

Okazało się ,że jedna z opiekunek to zawodowa fryzjerka i wreszcie wyglądam jak człowiek:):)Z okazji ,ze niedziela i wąłdza zwierzchnia wolne miała,ja i jeszcze dwie dziewczyny na miejscu zaliczyłysmy wizytę:)Ostatni raz byłam na postrzyżynach 4 lutego....Hełm miałam już na głowie koszmarny,teraz czuję się lżejsza o kilogram:):)

Składka na wieniec 

Tak się smutno złożyło,że koleżance tato zmarł wczoraj.Normalna rzecz w takim przypadku, to ściepa na wieniec od koleżanek i kolegów z pracy.Chyba wszędzie tak to funkcjonuje.I wydarzyła się bardzo dziwna i wydaje mi się niesmaczna w odbiorze/moim na pewno/ sytuacja.Każdy kto dziś był w pracy dał dychę,a jedna z dziewczyn na komentarz,że biedna L .sierota, bo już nie ma obojga rodziców a taka młoda/27/,odrzekła ,że ona też już rodziców nie ma,obróciła się na pięcie i poszła...No ,nie wiem.są takie sytuacje ,kiedy należy  osobiste animozje na bok odłożyć.Tak  czy nie?Szczególnie ,jak się razem pracuje.Nikt tego słowem nie skomentował,każdy tylko po sobie spojrzał,ale my,te najnowsze, to wszystkie w lekkim szoku byłymy....

Dzień dziś wyjątkowo się dłużył,nie wiem dlaczego,chyba pierwszy taki długaśny.Roboty nic mniej a jak ślimak się ślimaczył.

Kuchnia jeszcze nie wypicowana ,czekam na zamówione dodatki i jeszcze dwie poprawki majstra.

Pogoda wietrzna ,ale słoneczna i dośc ciepło ,nawet jeszcze teraz,po 22 - ej.

 

"Opiekunowie z Heimów nie muszą niczego dokumentować,żadnej straty.To dodatek za pracę w trudnych warunkach, narażanie się na ryzyko. Każdemu zatrudnionemu się należy."

Pozwoliłam sobie zacytować kawałeczek posta @Marta B gdyż i polskie DPSy, przynajmniej te w moim województwie, decyzją pana wojewody dostaną,tzn.pracownicy dostaną ,przez 3 mce dodatek za ciężką pracę w czasie pandemii.Pod warunkiem jednakże,że od 15.04 do 15.07 przepracują ten czas bez urlopów,zwolnień itp.Rzecz jest już podobno "klepnięta"Pożywiom uwidim:)Ma być po  1450 PLN brutto na dziób:)

Testy wyszły wszystkim pracownikom ujemne.uff uff.

Tyle na dziś, bo już mi paluszki zasypiają:)

Plan ucieczki

Teren dookoła budynków zajmuje prawie hektar.Są miejsca,gdzie ogrodzenie jest tak niskie ,że bardzo łatwo je przeskoczyć. I taki plan powziął wczoraj jeden mieszkaniec.Przechytrzyć pilnujacą go opiekunkę i spierdzielić w miasto.Zgodnie z prikazem dyrekcji nie ma wychodzenia na zewnątrz na dłużej niż 15 min,co 2 godz. i za wypuszczonych na swieże powietrze odpowiada ta,co wypuszcza.Najczęściej panowei korzystają z tej namiastki wolności na papieroska.Ale pan G.niepalący.Od razu wiadomo było ,że ma innego plana:)Więc do pilnowania była nas trójka:) I plan się nie powiódł był:(A był prozaiczny-do Biedry po alkohol pan się wybierał.O tym,że środków do dezynfekcji pilnujemy ,jak źrenicy oka, to nie muszę pisać.Gdybyśmy nie pilnowali dopiero by było kino.Niby juz 2 miechy zamknięcia i odwyku a jednak głód alkoholowy jest wciąż silny.Druga sprawa,że gdyby się panu udało i miał kontakt z innymi ludźmi to nie wiadomo co nam by w prezencie przyniósł.Ale co się uganialiśmy za nim ,to nasze,ha ha ha 

Wczorajszy dyżur był spoko,tym bardziej ,że piatkowa ekipa się pomyliła i wykąpała nam naszych sobotnich z grafiku :) Nie płakałyśmy z tego powodu:)Korzystając z okazji przeglądałam sobie historie chorób.I ku memu zdziwieniu bardzo dużo osób ,to osoby dość młode,roczniki 51-61,a wyglądające  na dobre 90 lat...I to te osoby są najmniej sprawne albo wcale.A jest np.pani lat 96 i druga 93, zwinne jak sarenki fizycznie i umysłowo.Stan aktualny ,to oczywiście efekt stylu życia,jaki się prowadziło.Płciowo skład jest pół na pół i to kobiety są tymi bardziej sprawnymi.Jest pani,bardzo czysta i elegancka wciąż,na super chodzie,nie ma jeszcze siedemdziesiątki za to AL galopujący.

Książkę by pisać i mało będzie.

Jeśli chodzi o relacje między pracownikami ,to strasznie mnie wnerwiają te wojenki podjazdowe,to obrabianie tyłków,podsrywanie jedna drugą:(Koszmar.Do teog nigdy nie przywyknę:( Staram się unikac takich dyskusji,wychodzę albo się nie odzywam,ale jęzor świerzbi.

Jutro pięterko mam  trzecie,najcięższe ,ale z opiekunem D.więc spoko, bo to kawał silnego i pracowitego chłopaka:)

 

Dzis króciutko ,bo późno,a ja zarobiona po uszy.Nowa kuchnia już prawie skończona,pochwalę ,jak będzie finisz:0

A teraz będzie naprawdę obrzydliwie.Kto delikutaśny,niechaj nie czyta dla własnego dobra!!!

Na wczorajszym dyżurze,który miałam na innym piętrze, z taką samą świeżynką ,jak ja - znaczy razem do pracy przyszłyśmy przypadły nam 3kąpiele pań całkowicie leżących,kolokwialnie zwanych "roślinami".Ciężki temat i trudny do realizacji.Dwie wykąpałyśmy na pipistuhlu pod prysznicem a tę trzecią w łóżku, bo tak potworne przykurcze wszystkich kończyn,że nie było innej opcji.Zanim przejdę do meritum ,powiem tylko ,że starym stażem opiekunkom taka kąpiel zajmuje max 15 min od początku do końca....Nam każda z pań zajęła ok 30 min a ta ostatnia prawie godzinę.A to dlatego ,że jak zaczęłam czyścić uszy ,to wierzcie mi wyjęłam z obu słoik miodu normalnie:(No masakra jakaś:(Zgodnie z grafikiem każda kąpana 1x w tygodniu....Co się działo pod przykurczonymi kończynami nie będę tak szczegółowo opisywać, bo się porzygacie czytając:( Biedna Asia,która  dopiero zaczęła swoją "przygodę" z chorymi ,leżącymi ludźmi,gdyby nie to ,że musiała podtrzymywać pani ręce i nogi, kiedy ja myłam i smarowałam ,uciekłaby daleko.Akurat przyszła koleżanka z tych "starych" i Asia mówi ,widziałaś coś takiego????Wzruszenie ramion i komentarz ,oj tam, oj tam.....Tak to wygląda niestety:( Nawet dla mnie,co wydaje się ,wszystko już widziałam, stan skóry tej mieszkanki było szokujący:(Zwyczajne zaniedbanie ,wielomiesięczne, bo to się nie zrobiło w tydzień:( 

Ale z drugiej strony trudno do końca winić kogoś ,bo personelu jest mało,pracy od zarypania i stąd się to bierze.Tro nie jedyna tak "zapuszczona" osoba:(

Na piętrze ,któe miałąm wczoraj 24 osoby,tylko 3 na chodzie i samodzielne,reszta leżace, w pampersach i nas dwie....Kiedy znaleźc czas na porządną ,kompleksową kąpiel,pielęgnację,na rozmowę chociażby z kimś ,komu to potrzebne.Plus papierzyska do wypełnienia.Plus prawie godzina wyjęta na codzienny raport o 11- ej.Pracę skończyłyśmy  10 minut przed 19- stą...

I nikomu o tym miodzie nie powiem ,bo temat wyjdzie na raporcie,opierdziel dostaną poprzednie kąpiące a my zostaniemy wrogami nr 1....

Jeśli perfekcjonizm to choroba ,to praca w takim DPS to kuracja odwykowa.

Wczorajszy dzień był średni,pogoda koszmarna:(Wszyscy do obiadu snuli się jak pijane muchy,masakra.Lało,grzmiało,ciśnienie spadło,łeb napitalał a pampki nie czekały niestety, na poprawę :(No i zmiana piętra ,tym razem z Elą,zwaną w kuluarach Zasadniczką....Przypadło mnie karmienie przez PEG.Nie pamiętam,kiedy ostatni raz to robiłam,na pewno więcej jak 10 lat temu/w Niemcowie ani razu/ i kurna ,normalnie zapomniałam, o co kaman,ha ha ha Musiałam się dobrą chwilę zastanowić od czego zacząć:)Ale te wszystkie medyczne czynności ,to jak jazda na rowerze,nigdy się nie zapomina:)Na wszelki wypadek Ela nade mną stała,żebym jakiego babola nie strzeliła.:)Kąpiele nas niemal ominęły, bo na 4 panie,3 odmówiły,tylko jedna nam została do kąpania w łóżku i tę wypucowałyśmy elegancko:)

W sumie od jakiejś trzeciej to już spokój był.Zakłóciła go rozmowa z p.dyrektor.A zaczęła się niewinnie tak...Skończyło się puentą podumowującą,że najpierw należy coś od siebie dać a potem negować decyzje dyrekcji.Nie,nie ,tym razem milczałam jak głaz:)Koleżanka Zosia grzecznie zapytała o sens wolontariatu tak niedoświadczonej osoby, jak nasza Panna W.I usłyszała właśnie to ,co powyżej oraz ,że Panna przychodzi w czasie wolnym i w związku z tym może robić co chce i zajmować się kim chce....No,nie wiem....w szpitalu to oddziałowa lub ordynator wyznaczał zadania dla wolontariuszy.Tu dyrekcja dała wolną rękę i coś mi mój nos mówi ,że będą z tego tylko problemy .A to dlatego ,że Panna zajmuje się od paru dni tylko rozmową z jednym ,dość młodym mieszkańcem....Jak się chłop w niej zakocha ,to będą kłopoty:(Ale siedziałam sobie cicho za zasłonką w dyżurce i ani pisłam.Kiedy dyra pojechała do domu wreszcie,Zocha wściekła powiedziała,że żeby skały srały nigdy więcej się nt temat nie wychyli.Oraz,że własnie się po 14 latach pracy przekonała ,gdzie jest jej miejsce w szeregu...Również nie zamierzam się wychylac w temacie,chyba że zdarzy sięcoś ,co będzie szkodziło mieszkańcom.Wtedy na pewno. 

Żeby nie musieć pracować na nocki musiałam napisać podanie.odpowiedzi nie ma jeszcze ,a przyjmując się do pracy zapewniono nas ,że będziemy pracować na jedną ,dzienną zmianę.Mam nadzieję ,ze to nieszczęśne podanko to tylko formalność i podkładka.Nie mam ochoty na noce pracować,nie te lata a i cały grafik by się nam rozwalił:(

Naskrobałam,teraz lecę kafelki pucować.Jutro,mam nadzieję ,dokumentacja foto z rewolucji kuchennych:)

Wolontariuszka

Wolontariuszka to jedna z nas .najnowszych opiekunek.Młoda dziewczyna z wysokimi aspiracjami.Już po drugim dyżurze zgłosiła dyrekcji,że bardzo chętnie w swoim wolnym czasie będzie przyjeżdżała i oddawała się wolontariatowi.Cel wydawałoby się szczytny i godny pochwały ,ale ....Otóż to:( Przyjeżdża  codziennie,nawet ,kiedy ma tego dnia nockę.Siedzi na świetlicy,gra w karty z mieszkańcami albo rozmawia.Pięknie,to też potrzebne ,ale są w pokojach leżący ,rozumni mieszkańcy ,którym  bardzo brakuje rozmów i towarzystwa.Nie wiem na jakiej zasadzie to działa,czy terapeutka wyznacza jej  co ma robić czy wybiera sobie sama z kim gada.

Aspiracje ma wielkie- roczna szkoła o kierunku terapeuta zajęciowy,potem studia ratownika medycznego.Dobrze.Fajnie,mieć ambicje, to przecież nic złego,ale jednocześnie wszystko ,co się mówi między nami opiekunkami dziwnym trafem wie dyrekcja prawie natychmiast,kiedy panna ambitna jest obecna.Wcześniej tego nie było...Poziom wiedzy medycznej i terapeutycznej prosto od wujka Google i ciotki Wikipedii.Czasem,jak z czymś wyskoczy w dyżurce,to ręce opadają.Na plus,że jest bardzo pracowita i się nie obija,ale jakoś się tak porobiło ,że swoim sposobem bycia zraziła do siebie większość dziewczyn i mówiąc delikatnie nie jest lubiana.Te starsze stażem, co jeszcze mają sporo lat do emerytury ,to się śmieją ,że doczekają  jako dyrektorki panny ambitnej:)Co nie jest wykluczona,bo obecna idzie na emeryturę tak samo ,jak ja:)He he

Drugi dzien wolnego z trzech:)Majówka grilowa :)Zrobiłam  fajną sałatkę,przepis w Sałatkach.Posiedzieliśmy sobie we dwoje plus pies, ptaszków posłuchaliśmy,cieplutko:) Jeszcze jutro laba,potem jeden dzień do pracy i znów 2 dni laby:)Trochę poogarniałam przed montażem kuchni.Klamociuchów przydasiowatych multum.Nie wiem po co człowiek gromadzi tyle nieprzydatnego bele czego,czego ani razu nawet nie użyje?:( Chyba z jakiejś dziwnej potrzeby posiadania wszystkiego na nieokreślone potem:)

W ogrodzie po deszczu wszystko ruszyło jak szalone.Kwitnie aronia,jabłonki,grusze,porzeczki,agrest,poziomki i czosnek niedźwiedzi.Na grządkach też się zazieleniło:)Będzie co robić  niedługo,hi hi hi.Ale plewić to akurat lubię,dobrze mi się myśli przy tym:)

Jutro może rowerami na plażę pojedziemy posłuchać morza dla odmiany:)

Wczorajszy dyżur był tak intensywny ,że nie wiedzieć kiedy zrobiła się 19-sta. Roboty było od zarypania,w sumie to usiadłam na tyłku dopiero późnym popołudniem.Po kolei:) Dyzur na pietrze przypadł mi z Zochą,która szła jak struś Pędziwiatr z poranną zmianą pampków,do tego stopnia,że całe piętro zajęło nam godzinę mniej niż normalnie.Ale ,niestety wyszła szybkość z wora ,jak po śniadaniu zaczęłysmy kąpiele,bo każda z osób ,które rano "obsługiwała " ona ,była zwyczajnie nieumyta....Czyli zmieniała tylko na czysty i tak 3/4 piętra:(Kąpałam z Iwonką ,bo Zosia objęła dyżurkę.Pewnie dlatego tak się jej spieszyło.

Po obiedzie znów miałam chłopaków do golenia.M.in.Stasinka,tego od zmiany łóżka.Stasinek jeszcze pół roku temu był na chodzie ,potem jakaś go deprecha dopadła i zrobił się leżący.Przyczyny fizycznej tego stanu właściwie nie ma ,ale on jak już zaległ, to leży.Była o nim mowa na raporcie,przejrzałam też jego kartę.W opinii dr,po licznych badaniach diagnostycznych ,Stasinek chodzi....A nie chodzi:( Podczas golenia pogadałam sobie z nim nt."wycieczki" na świetlicę-bardzo chętny:)Czy już dziś to się zadziało, to nie wiem ,bo wolne mamy,mam nadzieję że tak.Może Stasinek regularnie wywożony do ludzi "ruszy z kopyta":)Więcej jest takich osób w DPS.Co ciekawe sąpracownicy socjalni w ekipie dwoje terapeutów zajęciowych,nawet wolontariuszka/o niej dłuższa historia/.I dopiero wczoraj ,na raporcie wyszedł temat aktywizacji  takich mieszkańców.

Drugi do golenia ,w tym samym pokoju pan Henio ,na wózku-zarośnięty jak zwierz,Rączki sprawne,Pytam, czemu sam się nie goli ,Aaaaaaa,bo nie.Mówię ,o nie, nie panie Heniu ,już ja pana dopilnuję póki to moje piętro.To tez rehabilitacja jest ,takie golenie!

Chryja nr1

Sprawa się rypła podczas obiadu,kiedy dyżurkowa roznosiła leki.Te poranne i obiadowe rozkładają nocki.I się okazało ,że popołudniowe są ma maxa pomieszane!!!Pech chciał ,że pomyłki zauważyli sami mieszkańcy i to tacy,którzy dziś na bank zgłosili ten fakt dyrekcji.Juz sobie wyobrażam dzisiejszy raport...Nockę miała Kłamczuszka- ratowniczka z drugą dziewczyną,która na dziennych zmianach obija się, jak może .Dobrze,że nikt na tym bajzlu lekowycm nie ucierpiał,bo mogło się b źle skończyć:(

Chryja nr 2

Z info jakie dostaliśmy dziś na Mess wyszło,że ktoś z personelu,jeszcze nie wiadomo kto ,udostępnił klucz od wyjścia z budynku jednemu z mieszkańców,co jest bezwzględnie zakazane - śledztwo trwa....

Testy

Mają nam je robić 19-ego,ale te z krwi,niewiele warte:(Sztuka dla sztuki,ten wymazowy, to koszt ponad 500zł a żylny 120,więc wiadomo o co kaman,ale się będzie łądnie nazywalo,że DPS przetestowany....I tak w wielu placówkach służby zdrowia się to, podejrzewam, odbywa.No,ale gmina zapłaciła ,to zrobią.Specjalnie musimy jechać ,bo mamy dzień wolny wtedy.Wrrr

Na sam koniec dyżuru spotkała mnie gówniana niespodzianka i z tego co wiem nocka miała przerąbane z ilością niespodzianek tego rodzaju ,gdyż dobry samarytanin podarował DPS śledzie z przyprawami ,które były wczoraj na śniadanie......

Od czasu do czasu różni "dobrzy" ludzie ofiarowują żarcie albo napoje ,które kończą ważność.Mają poczucie dobrego uczynku a my roboty ponad miarę,bo bo takich "smakołykach", jak te nieszczęsne śledziki większośc mieszkanców ma po prostu sraczkę giga:( Nam się też służbowy przydział dostał ,ale chyba damy psu,ten żre wsio,jak odkurzacz i nie ma biegunki:):):)Ja tam nie myślę ryzykować,He he

Wolontariuszka ,to oddzielny temat ,napiszę następnym razem.

Opierdziel.

Pisałam o tych tonach dokumentacji do wypełniania i jak się wczoraj okazało,szefostwo czyta i to uważnie czyta w dodatku:(Dostałysmy z kolezanką opiepapier za kąpiele niewpisane....Jako,że to pierwszy raz, to bez pisania wyjaśnienia...Losie mój ty,tak rozbudowanej biurokracji jeszcze nie spotkałam.Wiele z nas zebrało wczoraj manto od kierowniczki,bo jedni wpisują ,drudzy nie ,albo niedokładnie wpisujemy.Jak potem sobie z kolezanką usiłowałyśmy przypomniec to czarna dziura ,19 kwietnia to było,kto to pamięta co się działo 2 tyg wcześniej:( Znaczy trzeba pilnowac tych papiórków,żeby znów nie wyczytali,ha ha .Normalnie ,jak na wywiadówce w szkole:)Ale np .wczorajsze 4 kąpiele zrobiły nam dzień wcześniej inne koleżanki i wpisały jako swoje.I co z tym zrobić?Masło maślane.Dlatego  od teraz ,jako że nas na piętra podzielili,kąpiemy na swoim piętrze i tych ,których same sobie do tej przyjemności wybierzemy.1x na tydzień każdy ma być wykąpany i kropka.Chyba ,że odmówi,wtedy wpisujemy odmowę.

W sumie z tymi papierzyskami chodzi o to,o czym pisała w komentarzu jednaz koleżanek-że myślała,że się olewa wiele rzeczy.Mają na uwadze,ze to DPS państwowy ,rzeczywiście mozna tak pomyśleć.Może gdzie indziej jest mniej formalnie ,ale tu na olewactwo nie ma szans:(Oczywiście ,są rzeczy które robi się mniej dokłądnie albo rzadziej,np.porządkowanie w szafach mieszkańców,ale to co wiąże się z opieką i pielęgnacją stricte, ma być zrobione rzetelnie i wpisane gdzie trzeba,z tego rozliczają. I nie ma zmiłuj.

Golenie

Część samodzielnych mieszkańców goli się sama,ale są mniej samodzielni ,których od czasu do czasu mus ogolić.Zwykle zajmują się tym chłopaki,ale wczoraj Iwonka wpadła na pomysła ,że jednego ,bardzo opornego pana,leży ale rączki sprawne,musowo trza ogolić bo wygląda jak majowy św.Mikołaj. Niezadowolony,protestujący,syczący jak wąż po każdym ruchu maszynki.....No,kuźwa delikutaśny taki ,jakby nigdy się nie golił.Maszynki na stanie są aż trzy,delikatnie mówiąc średnio ostre,elektryczne oczywiście,ale działające.Pan kumaty, ale z serii "czystofobia przewlekła" Wszystko na nie ,co wiąże się z higieną.Poszłysmy we dwie,golenie zaczęła Iwonka ,ale delikwent wił się jak piskorz,sykiem mówgłby węża dubbingować w TV:)Istny cyrk. Mówię do niej ,dawaj,ja mam wprawę,nieboszczyków goliłam to pana J też ogolę,nawet lepiej bo skóra ciepła:):):)Konsternacja:):):)Pan J.zamarł w łóżku w całkowitym bezruchu.....Ogoliłam do połowy i maszynka padła.Więc mówię ,naładuję i wrócę do pana po kolacji dokończyć.I poszłam.Po kolacji przychodzę a pan J do ściany odwrócony ,"śpi".Mówię ,panie J.przecież pan udaje ,pan nie śpi.Taki wielki chłop i golenia się boi,pan się nie wygłupia ,kładzie się na plecki i jedziemy z tym koksem.Pomruczał,pomruczał i rozłożył się na płask jak żaba:)Ogoliłam do końca elegancko i mówię ,no panie J,teraz pan podobny do człowieka.I szok,bo podziekował nawet.A tego to oni tu często nie robią,oj nie.Pocieszyłam go jeszcze na do widzenia,że dobrze,że jajek nie golimy, bo dopiero by była zabawa:)Nieboszczyków rzeczywiście goliłam dawno ,dawno temu i widzę,że z wprawy nie wyszłam:)

Zgon

Odkąd pracujemy ,ten wczorajszy był trzeci...

Pan po amputacji ,którego dziś miał nam szpital oddać ,jeszcze o 12ej był w stanie zadowalającym a o 17 juz go nie było.Odpadnie więc ubieranie się w kosmiczne ubiorki kolejne 2 tyg ,bo pan samobójca już kończy kwarantannę-mam go jeszcze tylko raz,ale tylko podać posiłek i leki oraz pogadać.

Nie wiem z czego to wynika ,ale  w szpitalu zgony też szły trójkami...Przypadek?Mhm....Mam przeczucie ,że narazie dłuższy czas będzie spokój,choć wczoraj mało brakowało ,a statystyka trójkowa zostałaby zaburzona

Zajączek

To mieszkaniec o nazwisku Zając,zwany potocznie Zajączkiem,w ogóle na cały pokój mówimy Zajączki.Mieszkają we dwóch z Krzysiem.Zajączek cukrzyk na chodzie,lichym ale własnym. Krzyś leżacy.W obiad pokojowa poszłą do Zajączków z obiadem i leci z powrotem ,że Zajączek dziwny jakiś ,cały się telepie i gada od rzeczy.Biegiem akcja ratunkowa i się okazało,że cukier na poziomie 48,mało brakowało,żeby nam Zajączek do zajączkowego nieba pokicał:(Czyli trzeba kolejnego mieszkańca nadzorować z posiłkami.Nie je regularnie,chomikuje po szafach jedzenie i wyszło jak wyszło.

Agresywna pani B.

Już raz miałam "przyjemność" doświadczyć słownej agresji tej mieszkanki,zaawansowany AL,leżąco-siedząca.Wtedy odwróciłam się i wyszłam,po chwili wróciłam i pani już nie pamiętała akcji sprzed 5 minut.Wczoraj padło na koleżankę,Sidziała na przeciw agresorki i karmiła inna panią a ta jak nie zacznie się wydzierać i oskarżać o jakieś wyimaginowane cuda wianki.Druga opiekunka podchodzi a ta z rękami i zaczęłą kubkami rzucać z szafki.Wyszłyśmy wszystkie z pokoju/4 osobowy-3 do karmienia/Po chwili ,takiej dłuższej wracamy a B ,jak aniołek....Ale tak czy tak dawno konsultacji psychiatrycznej nie było,pewno trzeba leki inaczej ustawić ,coś pozmieniać bo ewidentnie agresja rośnie.W amoku była,szaleństwo w oczach :(

Projektantka wnętrz:)

Jedna z mieszkanek  mieszka w pokoju zamykanym na klucz od zewnątrz bo ucieka i ładuje się do łóżek innym.Z nią w pokoju pani całkowicie leżąca i nie mówiąca,spokojna.Moim zdaniem, ze względów bezpieczeństwa tej leżacej, para dobrana niewłaściwie całkiem.Rzecz miała miejsce w środę.Otwieramy w obiad a tam pobojowisko.Projektantka ,zaznaczam malutka i drobniutka ,ale jak widac to w niczym nie przeszkadza kiedy szału dostaje.Z łożek obu wszystko co możliwe pościągane,na łóżku krzesła,szafki w łazience,na  twarzy leżącej poduszki,na podłodze rozlane picie ze wszystkich butelek,w tym słodki ulepek....Dobrze ,że TV nie dała rady zrzucić ,bo jakby na podłogę, to pal sześc, ale jakby walnęła w tę leżącą ,to prokurator...Zgłoszone oczywiście,TV zabrany,dyrekcja ma pomysleć nad szybką zmianą w tym pokoju.

I tak,na każdym dyżurze,jakieś atrakcje,na nudę nie ma czasu:)

Wczorajszy dzien był luzacki i spokojny,nawet wolnych chwil było więcej niż normalnie.Bez oddechu dyrekcji na plecach.Robotęi tak trzeba zrobić.Jesteśmy teraz podzieleni na piętra i bardzo mnie ten podział odpowiada .Robię na swoim piętrze i reszta mnie nie obchodzi praktycznie.Znów pracowałam z Iwonką,miałyśmy nawet sporo czasu na wyciągnięcie nóg w socjalnym:)

POLIGON

Jak wcześniej pisałam ,przyjęłam póki co pozycję obserwatora,bardziej obserwuję niż komentuję czy wdaję się w dyskusje.I to co widzę bardzo mi się nie podoba,bardziście.Może dlatego ,że po wieloletniej przerwie odwykłam od pracowych ukłądów,układzików i nieustannego obrabiania tyłka nieobecnym.Przecież tak jest chyba wszędzie,tylkoja o tym zapomniałam.ha ha ha.Tu swoisty poligon,poletko doświadczalne dla socjologa.Kuchnia skarży na opiekunki,opiekunki na pralnie ,pralnia na pokojowe a te na konserwatorów.No i wszyscy solidarnie nienawiedzą dyrekcji......Jednocześnie trzymając się w swoich grupkach zawodowych,jedna zmiana psy wiesza na drugiej....Podobno jesteśmy jednym wielkim kochającym się zespołem...Tylko w teorii:(Masakra:(

Język powinnam mieć czerwony od krwi, bo kilka razy dziennie gryzę się w niego ,żeby milczeć,ha ha ha  I milczę wciąż.Ale jak znam siebie długo to nie potrwa.Oboje z Foką w zasadzie codziennie powinniśmy mieć czkawkę,bo nasze tyłki też regularnie obrabiane o czym usłużnie donoszą tzw.życzliwi.

Wlaściwie nic nowego w małym środowisku pracowym te zachowania,ale po długiej przerwie wkurzające okropnie.nic to,korony poprawiamy i robimy swoje:)

Mieszkańcy  alkoholicy już tracą cierpliwość,bo wyjśc nie ma i wódy nie ma:(Zaczynają się zachowania agresywne u niektórych,głód alkoholowy daje znac o sobie z cała mocą.Wczoraj jeden pan wyskoczył z rączkami do koleżanki,mało brakowało dostałąby w twarz.Postraszony wezwaniem policji ,uspokoił się prędziutko.Ale to się będzie powtarzać bo im większa patologia tym bardziej roszczeniowi i agresywni są.W sumie ci kumaci żyją teraz tylko posiłkami,papierosami i wojnami o dostęp do pilota od TV.

Ponieważ wolnego było trochę przejrzałam sobie teczki mieszkańców.Spora część jest prawnie ubezwłasnowolniona,wiele  trafiło do DPS z powodu bezdomności i schorzeń,alkoholicy,kryminaliści,pedofil,opóźnieni w rozwoju w stopniu nieznacznym,zaledwie kilkoro ,to osoby po prostu chore i w związku z tym niesamodzielne ,które trafiły tu bo nie mają żadnej rodziny/sieroty zupełne/.Ale część,to takie,których miejsce tak naprawdę jest w schronisku dla bezdomnych a nie w DPS.Na 76 ,tylko 5 osób regularnie odwiedzają bliscy lub interesują się telefonicznie.O pozostałych krewni zapomnieli całkowicie lub ich nie ma.Wieksza część nie ma ani emerytur ani rent tylko zasiłki stałe,to też świadczy o ich przeszłości,co robili całe życie ,że nie zdołali sobie wypracować choćby minimalnych świadczeń?Poligon socjologiczny nr 2.

Na tzw.całokształcie spokojnie można habilitację zrobić:)

Dyżurkową znów była Kłamczuszka i tym razem rączo pobiegła z nami rano pomagać przy toaletach....Lekcja z poprzedniego dyżuru podziałała:)

Papierologia stosowana.

Nigdy bym nie pomyślała,że w DPS jest tak rozbudowana biurokracja i wszystko robi się z długopisem w ręku bo nie ma komputerów i specjalnego programu ,w który można by nanieść to wszystko ,co codziennie musimy wpisywać ręcznie w odpowiednie formularze.Część mi znajoma bo bardzo podobna do szpitalnych procedur,ale np.trzeba zaznaczać każda zmianę pampka,każdy posiłek zjedzony samodzielnie i z pomocą,każdą ,nawet najmniejszą aktywność fizyczną u tych mieszkanców,kórzy mają ją ograniczoną  czyli każde posadzenie do pionu osoby leżącej,każdą zmianę pozycji.Itd,itp.Staramy się w wolnych chwilach robić to na bieżąco, bo pod koniec dnia to się zwyczajnie nie pamięta co ,kto i co przy kim się robiło.Nie wiem czy ktoś to czyta,ale  na pewno program komputerowy wiele by ułatwił.

Dziś dzień leniwca,robimy tylko to, co konieczne i odpoczywamy.Zmiana pogody chyba idzie  ,bo cosik gnaty dokuczają bardziej niż zwykle.Ale jeszcze tylko 2 dyżury i całe 3 dni wolnego:):):):)

 

Otóż to!Bardzo nawet nieładnie i bardzo się to potem mści na kłamczuszku.A oszukała nas nasza koleżanka  w pracy ,nas i mieszkankę też.Że o złamaniu zasad etyki zawodowej nie wspomnę.Było tak.Rano z koleżanką jak zawsze robiłysmy poranne toalety potrzebującym.Koleżanka kłamczuszka była wyznaczona tego dnia na tzw.dyżurkową.Czyli do ósmej powinna pomagać reszcie w toaletach a potem zająć się opatrunkami,zastrzykami/heparyny,insuliny/,papierologią i wszzystkim innym ,co robi dyżurkowa.Po pierwsze udała,że nie słyszy co dziewczyny do niej mówią i nie poszła z nikim do toalet,w wyniku czego na 3 piętrze kolega robił sam,wkurzony ,jak 100 diabłów.My z Iwonką robiłyśmy swoje na 1-szym.Przyszła Kłamczuszka nakarmić mieszkankę do PEGa.Zapytana czy od razu zrobiła przy niej toaletę/umycie i zmiana pampka,prześcielenie łóżka/odrzekła ,że tak,oczywiście.Na pytanie gdzie brudny pampek ,powiedziała,że od razu wywaliła do śmietnika.A tak nikt nie robi,tzn.luzem się nie wyrzuca.tylko do specjalnych worów ,ona wora nie miała.No nic ,skończyłyśmy swoje i Iwonka mówi,że cośjej nie pasi i zajrzyjmy do mieszkanki z PEG.Tak zrobiłysmy....pampek nie zmieniony,pani nie umyta,gabki i miska suchutkie,ręczniki też,łóżko rozmemłane.Akurat ta mieszkanka sama w pokoju.Chodząca,ale z głęboką demencją,niepokierowana  niczego sama nie zrobi. Zrobiłyśmy ,co było trzeba,wkurzone na Kłamczuszkę.Za oszustwo.Jednocześnie śmaiłyśmy się ,że spryt kłamstwa niedopracowany ,nie poszedł w parze z inteligencją,tej zdecydowanie zabrakło,he he ,bo nawet tych durnych gąbek nie zmoczyła.Jak już kombinować ,to myśleć trzeba,żeby się nie wydało.No tak,czy nie?

Pozchodzili się wszyscy z pięter i Iwonka przy całym zespole powiedziała, co myśli nt postępowania Kłamczuszki.Burak powinien się zawstydzić ,że taki blady,ha ha ha.Kłamczuszka słowem się nie odezwała,milczała,łeb spuściła a Iwonka  dodała jeszcze ,że tu/znaczy wDPS /tak się nie robi i żeby nie prosiła nikogo z nas dziś o żadną pomoc ,bo nikt jej nie pomoże,tak jak ona nie pomogła nam.....I ,że po osobie z medycznym wykształceniem i  bardzo dużym doświadczeniem,bo Kłamczuszka to ratowniczka medyczna,o której pisałam na początku bloga,nigdy by się nie spodziewała,że posunie się do oszustwa,które szkodzi przede wszystkim  mieszkance czyli  de facto pacjentce a na koniec,że zastanowi się ,czy poruszyć to na poniedziałkowym raporcie.Iwonka pracuje w tym DPS 14 lat,widziała już niejedno ,ale o taką przemowę bym jej nie posądzała.Skończyła,rozeszliśmy się wszyscy do dalszych czynnosci i cały dzien było tak, jakby nic się nie wydarzyło.Nikt tematu nie ciągnął,nikt z Kłamczuszką nie gadał,nikt jej nie pomagał.O 19ej schodziła z dyżuru zziapana jak pies myśliwski.Może następnym razem ,kiedy przyjdzie jej do głowy podobny numer 3x się zastanowi czy to warto.Może....

Ogólnie to jest tak,że dyrektorka dumna jak paw z tego ,że ma wśród opiekunek prawdziwą ratowniczkę  i wpatrzona w nią jak w obraz, na wiele rzeczy jej pozwala ,co wkurza starą kadrę opiekuńczą.Do pracy obie przyszłyśmy tego samego dnia,ale  ja dopóki nie będę miała przedłużonej umowy i papierków,że odbyłam wszystkie stosowne i wymagane  szkolenia ,nie będę ani wykonywała czynności medycznych,ani nie będę dyżurkową/do tego się wcale nie palę bo to full roboty,głównie papierkowej i rozkładanie leków dla 80 osób:( A jej dyrekcja pozwoliła, bo ratowniczka...Starych pracowników to wyróżnianie wkurza  oraz to ,że Kłąmczuszka ma się za kogoś wyżej postawionego od pozostałych pracowników.Nie zmienia to fatu ,ze rzeczywiście ma jako pracownik medyczny najwyższe kwalifikacje ,ale w DPS jest takim samym opiekunem ,jak każdy z nas i podejrzewam,ze prędzej czy później bomba wybuchnie i stara kadra oficjalnie poruszy całokształt...

Pan samobójca zamknięcie w kwarantannie znosi dość spokojnie,szyje maseczki,spotkał się wczoraj z psychiatrą,pogadali sobie w parku, bo doktorka do budynku nie wpuściliśmy i  na razie zadowolony z okazywanego zainteresowania.Miejmy nadzieję ,że dotrwa w tym stanie do końca i nie zacznie szaleć.

Gorzej ,ze chyba nam już na dniach oddadzą pana z amputowaną nogą.Już o zabiegu i szpital chce się pozbyć.Czekamy na wyniki testu.

Dostaliśmy takie białe kombinezony wielorazowego użytku,oddychające,lepsze od tych zielonych, fizelinowych fartuchó i pomarańczowych kombinezonów typu sauna:)Teraz wyglądamy jak ci,co w Czarnobylu po awarii reaktora pracowali.Tzn.ubieramy się tak do pana samobójcy i do pana amputowanego też tak będzie.

Wczorajszy dyżur,jak każdy gdy dyrekcja ma wolne minął na większym luzie i nie czułam się mocno zmęczona,ale jednak pod kołderką byłam juz przed 22ą.I padłam nie wiem kiedy.Cały praktycznie dzień na nogach robi swoje.

Oczywiście, jak planowałam stanęłam wczoraj na wadze a tu tylko 2kg mniej:(Łeeeeeeee No nic,za miesiąc znów wskoczę na wagę,hi hi hi

Kąpiele.

Każdy mieszkaniec,który sam tego nie potrafi zrobić, musi być przynajmniej raz na 2 tyg porządnie wykąpany.Jak wiecie z autopsji niechęć seniorów do wody i mydła występuje pod każdą szerokościa geograficzną,w PL też.W DPS, o ile mieszkaniec jest ubezwłasnowolniony nie ma z tym problemu-kąpiel, nawet przy głośnych protestach się odbywa bez nikakich.Natomiast pozostali mają prawo kąpieli odmówić ,korzystają z tego bardzo często i nie ma możliwości zmusić ich do kontaktu z wodą i mydłem.I mężczyźni i kobiety.W efekcie bywa ,że ktoś jest niewykąpany tygodniami:( Na każdy dzień ,każda opiekunka solo lub z drugą ma wyznaczone osoby do wykąpania ,2 albo 4.Tak miałam wczoraj,solo i dwie panie.Jedna na chodzie o chodziku i chętna ,oraz druga leżąco-  siadająca,kąpielowa abstynentka. Koleżanka do mnie mówi,oooooo,Kowalska/nazwisko zmienione oczywiście/.....nie masz szans,ona się nie da wykąpać!Cooooo?Mnie się nie da?Mnie???Żadne takie,sobie pomyślałam a głośno powiedziałam tylko ,"zobaczymy".Panią chętną wykąpałam po obiedzie,bez żadnych kłopotów.A od samego rana "pracowałam" nad abstynentką:)Psychologicznie pracowałam i wstępnie ustaliłyśmy,że ją kąpię po kolacji,ok 18ej.No to przychodzę do pokoju a pani abstynentka już z niecierpliwości nóżkami pod kołderką przebiera,doczekać się nie może:)Dlaczego taka zmiana?Bo nie może być tak,że koleżanka z pokoju ma czyste łóżko przebrane i ładną ,czystą koszulkę,ona też tak chce:):):)No i wykąpałam .A potem sprawdziłam,że ostatnie 4 tygodnie odmawiała...Można?Można:)

Niedoszły samobójca

Psychiatryk oddał nam wczoraj mieszkańca,który wykazywał samobójcze skłonności.Podobno ustawionego lekowo i po teście na COV19,wynik ok.Oddali ,więc kwarantanna ,mimo tego dobrego wyniku,ostrożności nigdy za wiele.Pan wyraził zgodę,na piśmie na zamknięcie w pokoju na te 14 dni.Na szczeście sam w pokoju, więc nie było potrzeby pakować go do wyznaczonej izolatki.Do odbioru z karetki i wchodzenia do niego  kosmiczne ubiorki ,tak samo jak przy tym,którego wcześniej opisywałam,a, którego rano oddałyśmy do szpitala, na zabieg amputacji nogi wyznaczone koleżanka i ja .Pan wyciszony i zadowolony,ze wrócił do swojego pokoju.Każde wejście to także rozmowa na różne tematy,żeby nie czuł się pozostawiony sam w zamknięciu i nie zaczął coś kombinować.Dzwonek zadzwonił popołudniu u niego więc poszłam,pyta dlaczego klamek w oknach nie ma a wcześniej były/Pan ma na parapecie mnóstwo kwiatów,o któe dba i z nimi gada:)Zawsze też otwierał okno i zapominał zamknąć.Więc mówię ,ze ze względu na te kwaitki,bo w nocy przymrozki i by mu znmarzły.A klamki zdjęte bo to 3 piętro.....Może by się mu zachciałao wyjśc przez okno:(Pogadałam jeszcze o różnych pierdach,zapewniłam że wieczorem też ktoś do niego zajrzy .A wcześniej koleżanka była i też siedziałą długo o gadała,wychwalała,porządek,firaneczki,obrazki,pan szczęśliwy:)Pod koniec zmiany dyskutując o przypadku pana doszłyśmy wszystkie do wniosku,że być może metoda na jego stabilne samopoczucie,przynajmniej do chwili zakończenia kwarantany jest chwalenie pana za różne drobiazgi,żeby się poczuł doceniony i nie odwalił nam jakiegoś numeru.Chociaż na to reguły nie ma.W rozpoznaniu poważna choroba psychiczna.Jest to jedyny nasz mieszkanieć z diagnozą psychiatryczną.ale jest u nas ponad 15 lat i tak zostanie. 

MB Pieniężnej:)

Stan konta zadowalający:)Nagród, o których były jeszcze 2 dni temu takie gorące rozmowy ,nie dostał nikt w tym miesiącu.Kto na nie nie liczył ,rozczarowania nie doznał:)Nam pensję podwyższa wysługa lat ,ale kto jej nie ma ,jak  młoda koleżanka, co dopiero zaczęła pracować, to ma naprawdę grosze.Ala,ta koleżanka, mówi,"no! na waciki zapracowałam".2100zł do wypłaty:( I się śmieje ,że na niepłacenie podatku jest za stara, bo ma skończone 26 lat  a na wysługę za młoda ,bo ta jest liczona od stażu 5 lat pracy.I tak źle i tak niedobrze.

 

Dobra wiadomośc jest taka,że ponieważ już 3x byłam kosmitką, to raczej mnie to ominie .Niech się inne koleżanki wykażą:)Chyba ,że amputowanego nam oddadzą szybko, to się wtedy może jeszcze pozmieniać.W każdym razie ,jak kto chce sauny spróbować  a nigdy nie korzystał ,to polecam kosmiczny ubiorek ponosić jeden dzień czy nawet parę godzin.Sauna jak malowana i to za darmoszkę.

Z pamięcią u mnie coraz lepiej ,już większość kojarzę ,kto w którym pokoju.Mam jeszcze problem z posiłkami -dietami itp.A prędzej czy później padnie na mnie być rozdawającą.

Ogólnie wczorajszy dzień ,choć obfitujący w atrakcje, zaliczam do średnio ciężkich.Na poziom ciężkości/lekkości dyżuru znacząco wpływa skład zespołu.Jak jest zgrany zespółl to i praca idzie lepiej.Wczoraj był ,powiedzmy,taki sobie... I "derekcja" wmocno zmiennym nastroju.Opier papier zaliczyli niemal wszyscy,Foka też.Nas,kosmitki ten "zaszczyt" ominął:)

Dzień wolny przeleciał skandalicznie szybko:(Ale w perspektywie niedalekiej aż trzy dni wolnegow  kupie:):):)Hurrrra!

Butem o ścianę rzucił opiekun....Butem mieszkańca,żeby nie było.Naprawdę, ja  to jakaś inna jestem:(Takie zachowania w mojej ocenie są niedopuszczalne.I to opiekun bardzo pracowity,nie z tych migających się od pomocy,nie ten od dżemu.Cierpliwość to  chyba jednakcecha dawno zapomniana i u jednego i u drugiego,niestety.Ale do meritum.

Było tak- mieszkaniec na wózku,noszący specjalne ortopedyczne ,bardzo ciężkie do zakładania buty, na korytarzu mnie poprosił,żebym spróbowała mu jeszcze raz ubrać buta , bo stopa do konca nie dochodzi i wykręcona po wylewie noga boli.Zaczęłam próbować,ale ni hu hu.Przechodził D.więc poprosiłam,żeby może on spróbował, bo ja nie daję rady. Zaczął zakładać tak na szybko,na siłę ,mieszkaniec zaczął się drzeć z bólu/stopa zupełnie sztywna,nie rusza nią,trzeba tego buta dobrze ucelować ,żeby wlazł na miejsce/ i nic ,ciągnie ciągnie i nagle, jak nie pierdyknie tym nieszczęśnym butem o ścianę.Komentarza nie opiszę bo nie było w nim ani jednego normalnego słowa:(No po prostu zaniemówiłam....Spróbowałam jeszcze raz i udało się bucisko ubrać.Bez krzyków.potem pod koniec zmiany opiekun D. pyta mnie czy założyłam tego buciora i mówi"co?zatkało cię?"Odpowiedziałam mniej więcej ,że jest mało cierpliwy:)A w duchu to sobie myślę i w życiu zawodowym tę zasadę stosuję-traktuj każdego pacjenta tak,jak sam chciałbyś być traktowany w analogicznej sytuacji.I nieważne kim ów pacjent/mieszkaniec był w tzw.poprzednim życiu.Bo ten akurat mieszkaniec był dilerem narkotyków,kryminalistą i ogólnie złym człowiekiem.Dostał wpie...,sparaliżowało go i rodzina korzystając z okazji oddała go do DPS.Jest niemiły,niegrzeczny,roszczeniowy ,ale jednocześnie chory i zależny od nas,opiekunów.Nie wiem czy ja też z nim spięcia kiedyś miec nie będę,póki co ,dogadujemy się:)Jest jeszcze parę takich osób,z którymi większość ma problem i bardzo niechętnie je obsługuje.Są także mieszkańcy upierdliwi,wymagający,testujący na nas,nowych ,na co moga sobie pozwolić-całkiem jak na szteli w Niemcowie, tylko w hurcie:)Dla mnie nic nowego.Może dlatego,że wiem o co kaman i jestem cierpliwa do bólu ,ale i granic ,nie mam problemów z kontaktami z tymi bardziej konfliktowymi.Co nie znaczy ,że tak cacy lali zawsze będzie .W każdym razie lata doświadczenień z pacjentami w szpitalu i PDP w D bardzo się tu przydają każdego dnia:)Generalnie wg mnie ,to ma być tak,żeby mieszkaniec miał komfort funkcjonowania na miarę możliwości DPS i umiejętności opiekunów a opiekunowie czyste sumienie ,że zrobili wszystko, co potrzebne.

Z drugiej strony  muszę zachowac równowagę i nie być zbyt wyrywna,,żeby na siostrę Idealię nie zostać pasowana,ha ha ha.Jest nas na zmienie 6 opiekunów,pracy dla każdego aż nadto:)

Wracając jeszcze do niecierpliwego D. ,to jest taka mieszkanka wymagająca karmienia,którą za skarby świata prawie nikomu nie udaje się nakarmić, bo zaciska buzię i koniec,a wchodzi D i pani otwiera usta ,jak wrota od stodołuy i wszystko zjada:) 

Jutro znów kosmiczny ubiorek.Oddajemy pana na chirurgię w innym mieście ,bo Koszalin zakażony i szpital nieczynny:(Wczoraj koleżanka ,której przypadła izolatka, poza maseczką i rękawiczkami nie ubierała się w nic więcej i śmiała się z drugiej,że przesadza.....My tam jutro się poubieramy i machniemy sobie fotkę ,jak nie zapomnimy:)

WOT

Wczoraj pod DPS zajechał samochód WOT.Panowie nie uprzedzili o swojej wizycie i nie zostali wpuszczeni w ogóle na teren .Od dawna nie wpuszczamy na teren nikogo z zewnątrz,nawet przed budynek.Robili foty,bram,wejśc ,wyjśc.Coś się święci ,bo ponoc po całym powiecie tak latali z aparatami.Przypomniało się rządowi ,że jest coś takiego, jak DPS w naszym kraju,he he .Dostaliśmy też info niepotwierdzone,że będa robione testy  dla pracowników i mieszkanców DPS w całym powiecie .Jutro będzie może coś nt temat wiadomo.Narazie to tylko plota.

W każdym razie odnośnie WOT, to myślały "żołnierzyki patykowe "Antosia,że wstępując do tej formacji będą sobie po lesie biegać ,z patyków strzelać i kasę brać a tu przyszedł koronek i zapędził towarzycho do zajęć ,których by się nigdy nie spodziewali.ha ha ha 

Ogólnie wczoraj był fajny dyżur,dość lekki.Ale przy okazji większej ilości czasu wolnego powychodziły różne anse między personelem,niby po wierzchu tiu tiu tu  a każdy lub prawie każdy ma doopsko obrobione w te i nazad.Ja też,bo już "życzliwi" donieśli,ha ha ha .Mnie samej,poza dwoma osobami ,z resztą pracuje się dobrze.Jak będzie dalej się okaże.W sumie to wszędzie,szczególnie w babskim zespole tak się dzieje,że jedna na drugiej suchej nitki nie zostawia,czasem słusznie  a czasem nie.Samo życie:)Ja się mało przejmuję ,bo to co robię robię dobrze a przynajmniej się staram i wisi mi koło kisi ,to co o mnie mówią te osoby,którym nie podpasowałam.Za duża już jestem,żeby się pierdami ekscytować:)Ma być z mojej pracy zadowolony podopieczny,dyrekcja i ja,przede wszystkim.I robota zrobiona.Konflikty się ujawnią i obrabianie zaraz po wypłacie,bo ponieważ nie ma tu premii, dyrekcja wg uznania co miesiąc przyznaje dodatkowe,nieduże pieniądze, jako nagrody i o to też są zawsze pretensje, bo ona dostała a ja nie.....My raczej nie ,bo pierwszy miesiąc dopiero pracujemy ,więc w ogóle się nie nastawiamy ale niektórzy już dzielą skórę na niedźwiedziu.

Generalnie to błyskawicznie ten pierwszy miesiąc przeleciał.Dopiero zaczynaliśmy a tu już za 4 dni maj będzie:)I moja śliczna ,nowa kuchnia:)Jajko znoszę ,tak się doczekać nie mogę:)Hi hi hi

 

Biedniusi ,oj biedniusi w kwestii wyposażenia ten nasz DPS:(Typowych łóżek szpitalnych  jest b mało,reszta, to też szpitalne ,ale z epoki późny Gomułka,wczesny Gierek.Lwia część bez możliwości jakiejkolwiek regulacji:(Raczej zajmują je mieszkańcy bedący na chodzie ,ale czasem ,z czasem z chodzących robią się leżący i wymagający pełnej obsługi w łózku właśnie ,co nie jest ani dla nich ani dla opiekunów komfortowe i zdrowe.

Nie wiem dlaczego nikt na to nie zwrócił uwagi.Jest m.in.taki pan Stasio,cichutki ,spokojny,leżący,wciąż jeszcze kumaty ,ale z tych ,co to się o swoje nie upomną:(No to się na raporcie wczoraj wzięłam i upomniałam bo naprawdę, łożeczko metalowe, niziutkie,toaletę przy panu robiłyśmy z koleżanką niemal na kolanach,z karmieniem też kłopot.I dostał Stasinek łóżeczko ,jak należy:)I jemu przyjemniej i nam lżej będzie:)Były wolne łóżka w innych pokojach,po co puste mają stać ,kiedy są potrzebne?Ja bym w takim barłogu leżeć nie chciała.

Poza tym wiekszość wyposażenia to zbieranina szafek ,stolików foteli ,krzeseł od Sasa do lasa.Ładnie wygląda na zewnątrz czyli na korytarzach i na parterze.Wiadomo ,że liczy się tzw.pierwsze wrażenie.Ale to wszystko to akurat wina decydentów przeznaczających środki na takie cele i wieloletniego niedofinansowania DPS=ów.

Taka sytuacja:(

Wkurzyłam się ,ale się nie odezwałam.Po części dlatego,że wciąż obserwuję ,po części nie chciałam się wychylać znów,he he .Bo już było tak,że Foce ktoś powiedział,że ja za dużo się interesuję i za dużo pytań zadaję,he he I żeby mnie pouczył,że się wychylam.Więc nic tym razem nie powiedziałam ,ale jak się to przy mnie powtórzy to powiem.

Do meritum:)

Kolacja-jeden z mieszkańców nie je ani wędlin ,ani serów,dlaczego to nie wiem ,ale zawsze na kolację dostaje chleb z dżemem,niezależnie od tego co na tę kolację jest.Nikt dżemu z kuchni nie wziął i na piętrze go nie było.Więc pan dostał chleb z twarożkiem z komentarzem kolegi:,"nie ma k....dżemu,niech żre ser...i nie pie...li"Gdzie wiadomo było ,że tego chleba człowiek nie zje wcale i do śniadania będzie głodny:( Wkurzyłam się podwójnie ,bo specjalnie po ten dźem zjechałam do kuchni i zanim wróciłam,kanapki były juz dane:( A rozdająca nie miała już czystego chleba do zrobienia nowych kromek.Sama,długoletnia pracownica,nic się też nie odezwała.Po cholerę robić na złośc ,bo to nic innego nie było ,tylko czysta złośliwość opiekuna,po co ???Podłe i nieludzkie,mimo że dotyczące niby błahej sprawy:( Nie mogę z tym iśc na skargę ,bo życia nie będę miała,ale przynajmniej w te dni,kiedy pracuję będę tego dżemu pilnowała.Pan od dżemu też ,jak Stasinek,nic nie powie,nie upomni się:(Nawiasem mówiąc sławny,koszaliński malarz swego czasu. 

Dużo jest takich zdarzeń kiedy gryzę się w język,oj sporo:(  Nie planuje donosic :derekcji",ale na takie coś, to się mnie nóż w kieszeni otwiera i na pewno długo milczeć nie będę.

Mnie tak nie uczono, ani w domu ani w pracy.Kolega ,który był taki "empatyczny" w moim wieku....

Kosmitka

Tak,tak,kosmitką wczoraj byłam na dyżurze i w poniedziałek też mnie ten zaszczyt "kopnie".Przywieźli nam mieszkańca,któy był w szpitalu.Mamy go w izolatce i traktujemy ,jak potencjalnego zakażonego,mimo że  szpitalu był z innego powodu.W związku z tym pan ma full servis czy codziennie 2 osoby wyznaczone tylko do niego.Padło wczoraj na mnie i na koleżankę.Wchodziłyśmy do niego kilka razy i za każdym razem musiałyśmy się poubierać we  wszystkie możliwe zabezpieczenia,łącznie z przyłbicą.Powiem wam,że współczuję medykom,którzy w  tych strojach chodzą na okragło:(Ani w tym pracować ,ani oddychać,pot po gaciach leci,szyba paruje ,nic nie widać,masakra.A tu trzeba i zastrzyki podać i opatrunek zmienić.I nakarmić ,przebrać  itp.Od odkażania tj psikania po sobie i wszystkim dookoła, to pod koniec dyżuru normalnie nawalone byłyśmy jak Messerschmity,ha ha ha .Aż się śmiałam,że powinniśmy mieć alkomat na wyposażeniu:)

Jedna z nowych koleżanek,tych najnowszych, po drugim dyżurze oświadczyła,że rezygnuje,więc znów jedno miejsce czeka na ochotniczkę lub ochotnika.I ktoś przyjdzie ,bo zainteresowanie karierą w DPS jest b.duże.W naszym rejonie,nie dość ,że nie ma przemysłu,to ten ,co jest pada z powodu epidemii.Praca jest w służbie zdrowia,sklepach dużych i firmach kurierskich oraz od paru dni na poczcie.Czyli wszędzie tam,gdzie ryzyko zakażenia jest duże.Ale jak ktoś nagle zostaje bez roboty, to bierze kazdą propozycję.Nasz  pracowy telefon gorący wciąż.Nawet dyrekcja mówi,że jeszcze nigdy nie była w sytuacji ,kiedy może wybierać,przebierać w kandydatach zamiast brać jak leci.

Poza tym wreszcie poranek bez przymrozku,całę 5 gradusków i ciepełko miłe nadchodzi.Dziś trza w stronę cywilizacji ruszyć ,znaczy na pocztę, bo ze skrzynki awiza się wysypywały.Auto zatankować ,bo mieście Mielnie stacji benzynowej nie uświadczysz:( 

I jak to zwykle, dzień wolny minie zbyt szybko:(Ale sobota zawsze w robocie lżejsza bo "derekcja" się nie kręci ze swym czujnym okiem ,hi hi hi I pracy nie dezorganizuje:)

Awans,hi hi hi

Awans ,bo już nie jestem nowa:)Przyszły dwie nowe dziewczyny i w ten sposób z nowej stałam się "starą" ha ha ha .Szybko poszło:)

W ogóle dziś był pierwszy dyżur,z którego nie zeszłam zmęczona,znaczy wsiąkam w robotę:)Na tyle,że już wprowadzam do obowiązków te nowe nabytki:)

Jutro wolne i jeśli spełni się prognoza pogody ,to trza się za okna brać i za klombik.Powyłaziły piękne wrzosowe tulipany ,ale chwaściska też poczuły bluesa,niestety:( 

Bardzo odpowiada mi zmianowość tej roboty.Nie wiem ,czy codziennie po 8 godzin byłoby lepsze.Wolę chyba tak właśnie ,bo w sumie wychodzi 14 dni w pracy,reszta w domu. 

 

Maseczki

Od dwóch dni bezwzględny prikaz pracy w maseczkach.Mamy ich na szczęscie tony,z czego "aż" 20 sztuk dała szczodra gmina ,ha ha ha

I tak: ta najzwyklejsza, jednorazowa po ok. 15 min jest ,mokra i do wyrzucenia.Szyta ,bawełniana po ok. pół godz. to samo-zużyłam wczoraj 22 sztuki... 

Na szczęście nie ma oszczędzania,ile potrzebujemy do pracy wszystkiego,tyle dostajemy.Najbardziej to chyba pomaga na lokalna drużyna harcerska,szyją maseczki,zasponsorowali drugi kombinezon.Na tle innych DPS z tego, co czytam w sieci i slucham w TV pozytywnie się wyróżniami w temacie zaopatrzenia i zabezpieczeń.

Z pracą ,jako taką nie mam problemów,nie jest lekko ,ale spokojnie daję sobie radę.Z zapamiętaniem i przypisaniem mieszkańców do pokoi i pięter to chyba jeszcze trochę,chociaż część już zapamiętuję:)Znaczy ,skleroza mało zaawansowana:)Foka podobnie:)Starzy,ale jarzy,hi hi hi

Pogoda dziś piękna,pierwsze pranie suszone na podwórku:)Wiosna :)

Domowe funkcjonowanie już w miarę przeorganizowaliśmy pod kątem pracy zmianowej.Praca w D,gdzie niemal każda sztela rządzi się swoimi rytuałami ,zgodnie z zegarkiem, teraz procentuje :)U nas teraz podobnie:)Zadania na dzień wolny podzielone i każdy robi swoje.Zakupy robimy wracając z dyżuru,żeby dnia wolnego nie tracić.Obiad na dwa dni.Prace na zewnątrz ogarnia pan F.,moja działeczka, to wszelkie sprawy w domu.Idzie, jak po maśle:)

Sucho jest niemożebnie,więcej jak pół metra w głąb ziemia sucha na wiór:(I taką suszę zapowiadają na lato.Ale nocą wciąż przymrozki jednak.Dziś o 5-ej było - 2 stopnie:( Teraz wciąż słonecznie  i 8 gradusków.

Wczoraj przyszły do pracy dwie nowe dziewczyny i jedna z nich już w połowie dnia zameldowała dyrekcji ,że dziękuje ,ale rezygnuje.Dlaczego?Bo ona myślała,że pampersy, to pokojowe zmieniają,ha ha ha Na propozycję przejścia na to zacne stanowisko zareagowała oburzeniem,bo przecież ona ma maturę i na miotle nie zamierza jeździć.Musi biurowa jakaś była ,albo inna umysłowa:)Zabrała manele i poszła.Usprawiedliwiam ją trochę ,bo nie miała nigdy styczności z chorymi w żaden sposób i mogła być w szoku jak to w realu wygląda.

 

Święta,nie święta

Takich świąt za naszego żywota nigdy nie było...Z wczorajszych rozmów w robocie to prawie nikt nic nie robi,albo prawie nic.Dyrekcja dała po "zajączku" dla każdego,czekoladowym.

Wczorajszy dzień zleciał szybko,intensywnie ,ale jakoś lżej niż poprzednie dyżury.Ale,jak się okazało zmęczona byłam, choć niby tego nie czułam.Zasnęłam z okularami na nosie i książką ,co nigdy mi się nie zdarzyło,a przynajmniej nie pamiętam.

Od rana nerwówka, bo coś nam prąd fiksuje.Problem duży bo jak padnie całkiem ,to przede wszystkim zostaniemy bez wody.A nasz fajny elektryk siedzi pod W-wą i nie przyjedzie  póki co.A obcy jakiś to zedrze do cna:(Szlag by to:(

Zimno:(W nocy przymroziło,rano szron był wszędzie :(Teraz jakieś 7 stopni,słonko niby świeci ,ale słabowicie grzeje.

Sałatkę jarzynową zrobiłam,klasyczną.Reszta w poniedziałek chyba.

Życzę wszystkim zdrowych świąt :)

O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworząc ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będący uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik


×
×
  • Dodaj nową pozycję...