OZONOWANIE,DZIADECZEK HENRYCZEK I OPIEKUN Z INNEJ PLANETY
W zeszłym tygodniu jakisik sponsor zafundował nam ozonowanie całego budynku.Przysparzając na full dodatkowej roboty:( Dobrze ,ze w miarę ciepło było bo musieliśmy wszystkich mieszkańcó wyprowadzić i wywieźć na dwór na 4 godziny.Cały rytm dyżuru zaburzony,wszystko opóźnione.Dobrze,że po 2 piętra dziennie tylko/są 4/.Zabieg sam w sobie pożyteczny ogólnie.http://wsse.waw.pl/aktualnosci-i-komunikaty/komunikaty/opinia-nizp-pzh-z-dn-2-04-2020-r-dot-dezynfekcji-pomieszczen-biurowych-poprzez-ozonowanie-i-skutecznosci-powyzszej-metody-w-zwal Ale wszyscy byli kaput tego dnia,dyrekcja też.Mieszkańcy ,powiedzmy ,średnio zadowoleni.My też.
Następna "atrakcja" to nowy mieszkaniec,niejaki pan Henryczek,lat 98 ,na skandalicznie dobrym chodzie i kumaty.Malutki ,jak krasnoludek:)Zamnknięty w izolatce,kwarantanna.I z rączkami macającymi.Opierdziel od każdej ,która do niego wchodziła bo tylko patrzył ,jak tu dotknąć ,klepnąć,pogłaskać...Stuletni prawie erotoman:):):)Jeszcze tydzien izolatki i wyjdzie "na wolność"Niedowidzący,niedosłyszący a duszyczka hula:)
Kolejna w izolatce to nasza PEG Krysiula.Na własne życzenie ,bo wyrwała sobie sondę tak,że trzeba było pogotowie wołać i do szpitala ,do naprawy.Po oczywiście kwarantanna.Demencja duża,całymi dniami wali w drzwi,nocami też.Nasenne nie działają:( Ja tam nocek nie ma to mi lotto ,ale dyżurującym i mieszkańcom współczuję.
W sobotę rano okazało się ,że dwóch panów nawalonych po kokardę....Na zewnątrz nie byli wypuszczani,więc trwa dochodzenie ,kto im alkohol dostarczył,kto z personelu...Stara kadra wie,ale pary nie puszcza.Dodatkowo jeden wygląda jak miś panda bo się podobno z którymś innym poszarpał.Groźba wezwania policji poskutkowała na tyle,że się uspokoili i nie rozrabiali.Ale ponoć różnie to bywa.
Z innej planety,bo inaczej się nie da tego zjawiska nazwać przybył do pracy pan opiekun K.,lat 24.Tak nieogarniętego młodego człowieka oczy me i wszystkich innych dawno nie widziały:( Podobno pracował jako opiekun w innym DPS ,podobno pracował w Niemczech w heimie,podobno skończył kurs opiekuna,podobno pracowity.... 6 dyżurow za nim i nic się nie sprawdza:( trzeba go na każdym kroku pilnować,sprawdzać wszystko.Dwa dyżury z nim miałam i umęczona schodziłam, jak pies:( Dostałyśmy go na swoje pięterko z koleżanką,niestety:( Głównie pilnujemy kluczy od obu wejść,które wiecznie gubi i barierek ,któych notorycznie nie zamyka jeśli coś przy mieszkańcu robi.O nieszczęście nietrudno.Nie ma nawyku zakładania rękawiczek,maseczki,dezynfekowania.Nie usiedzi w jednym miejscu minuty..Coś znim ewidentnie nie halo.Wisi 12 godzin na telefonie ,pali 2 paczki fajek w ciągu dyżuru,mówisz coś do niego odwraca się i wychdzi i na okragło powtarza ,"boże jaki ja jestem chory"Pytam więc dzieciaka czy jest chory i na co ,bo jak to coś co zagraża nam,mieszkancom lub jemu ,to musimy o tym wiedzieć..Zero konlretów,tylko stała śpiewka,"jestem chory,co się ze mną dzieje" itp itd.Mój nos mi mówi ,ze to nie jest zwykły stres a jakaś psychiczna choroba,być może schizofrenia.Albo ćpa,bo co dyżurkowa z dyżurki to on już tam leci.Zaczęłyśmy w końcu zamykać na klucz bo tam przecież lekó od zarypania,psychotropy też.Masakra:( I na deser....czy tego chcą, czy nie ,opiekun K całuje mieszkańców...... po rękach,po głowie, w policzki.
Mówię wam ,różne spotkałam osoby w opiece ,ale takiego UFO jeszcze nie:( Na każdym raporcie jest o nim mowa,dyrekcja każe obserwować,ale nam to średnio w smak,bo to trzba pilnować jak źrenicy oka ,zeby komu krzywdy nie zrobił
Dodatku od wojewody ,co to miał być wpołowie miesiąca jakoś nie widać:(Buuuuuu
Truskawki tanieją,euro spada,rata kredytu też.Nie pada,duszno,dziki się z młodymi prowadzają:)W Mielnie dzikie tłumy.
wpis z 16 czerwca
- 1
1 komentarz
Rekomendowane komentarze