Basiaim

Ja tak miałam niedawno na wp. Też samo się "naprawiło"

Wzięłam się dziś za pranie, sprzątanie, więc obiad na szybciora: Bratkartoffeln, kiełbaski smażone i surówka z kapusty (z pudełka).

@Teresadd mówisz o czymś tego typu? Też czasem używam:

U mnie dziś też rolady wołowe, kapusta czerwona i kluchy z gotowca

@Janeczka1963 fakt, nie powinnyśmy dać się wykorzystywać, ale dużo rzeczy trzeba brać na zdrowy rozsądek. Nie odśnieżam całej posesji, ale chodnik przed domem, czy dróżkę do garażu machnę, skoro muszę nią kilka razy chodzić. Mam brnąć w śniegu, nanieść go potem do domu? Czy nie daj Bóg, połamać nogi. Nie zbieram liści, nie grabię całego ogrodu, co nie przeszkadza mi kilku spod drzwi zamieść i zebrać, jak przy każdym otwarciu drzwi wlatują do domu. Okien też staram się nadgorliwie nie myć (w jednej agencji miałam to w umowie), ale lubię rano z sypialni spojrzeć za czyste okno, czy kawę w kuchni wypić i widzieć, co dzieje się na dworze.

Dzień dobry się z Wami. Dziś u mnie dzień zakupowy, nauczyłam się już planować zakupy na cały tydzień, choć chyba przesadzam w drugą stronę- za dużo zapasów robię, no ale tu po sól np. do sklepu obok nie wyskoczę Coś za coś...rano piłam kawę w towarzystwie dwóch saren, które pod okna bliziutko podeszły.

Na zakupach dłużej mi zeszło, bo jeszcze z synem pdp na kawę skoczyliśmy, więc obiad był na szybko: Odsmażone mielone, ziemniaki i spitzkohl podduszony z cebulką i mnóstwem koperku.

Nie, nie poszczą. Kiedyś byłam u ewangelików. Ich sąsiedzi właśnie w piątek wybrali się do "rybnej" restauracji. Babka komentowała- "Ale dzień wybrali, w piątek katolicy mają rybny dzień".

A śmiejemy się z naszych pdp, jak w gotowości do wyjścia, czy przyjścia czyjegoś są dużo wcześniej Basia- fajnego czasu z bliskimi. Naładuj akumulatory po czubek

Taki mam plan na jutro. Też wczoraj robiłam kotleciki mielone i kilka zostało.

Placki ziemniaczane

Dzień dobry się z Wami. Lepiej późno niż wcale. Szwungu do roboty dziś dostałam. Poodkurzane,pomyte, łazienki wypucowane. Piszecie o rowerach. Mam na adresie, ale strach tu jeździć. Moja ulica (hmmmm...ulica ) kończy się niedaleko domu. W drugą stronę drogi przejezdne, ale wąziutkie, bez pobocza, a tym bardziej drogi rowerowej. Auta śmigają mimo ograniczenia prędkości. Pisałam już, ze nawet przejście z przystanku (ponad 1 km) to tylko w kamizelce odblaskowej. Nie ma miejsc idealnych.... :/

Jak dobra knajpa, to jeszcze git, ale faktycznie za swojskim można zatęsknić. Ja miałam takie miejsce z cateringiem na przemian z Bofrostem.

Kotlety mielone będą, ziemniaki marchewką może wzbogacone i (jeszcze nie wiem) kalarepka lub fasolka szparagowa.

Nie gotujesz?

Często agencje nie zmieniają pierwszego opisu pdp i miejsca. Bazują na tym, co mają od początku (ale to już @Andreaa napisała). Nie zawsze słucham wprost, co mówi poprzedniczka, bo wrażenia każdy różne odnosi, ale słucham, co i jak mówi. Jak w rozmowie często powtarza się "zobaczysz, jak przyjedziesz", "będzie ci tu dobrze", to nie zawsze jest różowo.

Ano można

Ziemniaki, jajko sadzone i szpinak. Na szybko, bo w miasto iść chcę, a dyliżans mój co 1,5 godziny jeździ, muszę zdążyć na wcześniejszy. Ostatnio później i dalej jechałam, jak wracałam od przystanku, to już szarawo było, dobrze, że kamizelkę odblaskową miałam,bo by mnie niejeden rozjechał, takie tu trasy spacerowe mam

@foczka63 Wyjaśnij jak najprędzej, żebyś w większe koszta nie popadła. Ładnych parę lat temu, gdy jeszcze sieć "era" była, moja córka miała tam telefon na kartę. Zdziwiona któregoś dnia informuje mnie, że ma ponad 100 zł na minusie (telefon na kartę, przypominam), niedługo potem ponad 200 zł. Jak dotarłyśmy do punktu (na infolinii jakoś nic nie widzieli), było już koło 300 zł. Kobita zaczęła sprawdzać. Dziwne częste krótkie połączenia na zagraniczne numery, smsy na takowe. W telefonie żadnych śladów nie było. Ja murem za córką, że niemożliwe, żeby tak natrzepała . Któreś z połączeń było o takiej godzinie, że na 100% byłam pewna, że tego nie zrobiła. Okazało się, że (najprawdopodobniej) coś nacisnęła, zaakceptowała i telefon żył swoim życiem. To jeszcze było przed erą smartfonów i internetu nie miała w telefonie, ot zwykły aparat do połączeń. Babka w salonie poradziła mi, żeby kartę zniszczyć i kupić nową, nawet nie duplikat. Nie mówię, że u Ciebie też coś takiego, to tylko przykład, jak technika nieraz zawodzi.

A propos pączków niemieckich. W zeszłym roku w Szwabii pyszne z ichniejszej prywatnej cukierenki jadłam. Tam "tłusty czwartek" nazywa się Schmotzigen Donnerstag (Schmotz w dialekcie to tłuszcz)

@Mirelka1965 @Joy - fajnego spotkania!