OR MINI
-
Dzień dobry. Jesteśmy po wyborach, ale co chwilę słyszymy o gotowości do ew. wojny i patriotyzmie. Zostawiam do przemyślenia wiersz Juliana Tuwima pt. „Do prostego człowieka”
Gdy znów do murów klajstrem świeżym
Przylepiać zaczną obwieszczenia,
Gdy „do ludności”, „do żołnierzy”
Na alarm czarny druk uderzy
I byle drab, i byle szczeniak
W odwieczne kłamstwo ich uwierzy,
Że trzeba iść i z armat walić,
Mordować, grabić, truć i palić;
Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić „historyczną racją”,
O piędzi, chwale i rubieży,
O ojcach, dziadach i sztandarach,
O bohaterach i ofiarach;
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę – bić się trzeba;
Kiedy rozścierwi się, rozchami
Wrzask liter pierwszych stron dzienników,
A stado dzikich bab – kwiatami
Obrzucać zacznie „żołnierzyków”.
– O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z panami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: „Broń na ramię!”,
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami;
Że coś im w bankach nie sztymuje,
Że gdzieś zwęszyli kasy pełne
Lub upatrzyły tłuste szuje
Cło jakieś grubsze na bawełnę.
Rżnij karabinem w bruk ulicy!
Twoja jest krew, a ich jest nafta!
I od stolicy do stolicy
Zawołaj broniąc swej krwawicy:
„Bujać – to my, panowie szlachta!”- Pokaż poprzednie komentarze 4 więcej
-
Możesz iść na L4.
-
"¹Opowiem Wam historię (nie bajkę, tylko prawdziwą historię) o pewnym żołnierzu. Nazwijmy go Maciek. Maciek w zeszłym roku postanowił zaciągnąć się do DZSW. Jak pomyślał, tak zrobił. Trafił idealnie, bo akurat w jego
²okolicy organizowany był turnus szkolenia dla DZSW, więc udał się do WCR, wypełnił wniosek i został skierowany do JW. Na potrzeby tej nitki przyjmijmy, że to był 666 samodzielny dywizjon okrętów podwodnych z Helu.
Musicie wiedzieć, że Maciek to się w czepku urodził.
³Trafił w idealny okres dla takich jak on. Stawił się do 666 dywizjonie na szkolenie podstawowe, gdzie dzielnie stawiał czoła codziennym wyzwaniom i niedogodnościom. Szczęściem Maćka była polityczna presja Kierownictwa MON na szybki wzrost liczebności armii. Tęgie głowy w
⁴CWCR myślały całą godzinę jak usprawnić system naboru nowych rekrutów do wojska i wymyślili. Trzeba kuć żelazo puki gorące! Skoro ochotnicy przyszli do armii, to trzeba jak najszybciej wcielić ich do służby zawodowej, żeby przypadkiem się nie rozmyślili w trakcie trwania
⁵służby dobrowolnej (toż to aż 12 miesięcy). Jak pomyślano (nie mam innego słowa na określenie tego procesu) tak zrobiono: wydano wytyczne i bezwzględnie zaczęto je egzekwować. A cóż takiego wymyślono? Szanowni Państwo, wymyślono oszczędność czasu (co nie jest równoznaczne z
⁶oszczędnością pieniędzy). W ramach tej oszczędności żołnierzy DZSW w okresie szkolenia podstawowego (które trwa tylko 28 dni) wysyłano do Rejonowych Wojskowych Komisji Lekarskich (RWKL) oraz na badania psychologiczne celem określenia przydatności do pełnienia zawodowej
⁷służby wojskowej.
Bohater naszej opowieści, Maciek, wraz z tuzinem innych został zatem w trybie ekspresowym wysłany do RWKL. Niestety, bywały przypadki, że nie wszyscy docierali do odległej o 100km komisji lekarskiej, więc dowódca dywizjonu zaczął wysyłać z dobrowolsami
⁸kaprala do opieki nad tym stadkiem zbłąkanych owieczek. Wycieczka w jedną stronę, badania, powrót do JW – jeden dzień ze szkolenia wypadał. Choć bywało różnie. RWKL była tak zawalona robotą (bo przyjmowała na badania żołnierzy z całego niemałego rejonu), że często zdarzały
⁹się jej obsuwy i badania przeciągały się na dwa lub trzy dni. Bywały przypadki, że część żołnierzy powtarzała jakieś badanie – czyli wypadał kolejny dzień ze szkolenia.
Maciek został jeszcze skierowany na badania do psychologa – wypadł kolejny dzień z napiętego jak baranie
¹⁰jaja na wiosnę programu szkolenia (nic to, nadrobi później).
Termin zakończenia szkolenia podstawowego (i przysięgi wojskowej) zbliżał się nieubłaganie, a Maciek czekał na wyniki z RWKL i od psychologa, ale te nie nadchodziły, bo komisje nie wiedziały w co ręce włożyć.
¹¹Nadszedł dzień przysięgi. I znów szczęście uśmiechnęło się do Maćka. Nie dość, że przyszły pozytywne wyniki z RWKL (kategoria A, zdolny do służby zawodowej), to jeszcze został w 666 dywizjonie na Helu na dalsze szkolenie w ramach DZSW. Tyle, że zgodnie z wytycznymi CWCR nie
¹²miał czasu na to szkolenie.
Maciek, gdy po przysiędze przyszedł w poniedziałek do jednostki, został wraz z innymi chętnymi zabrany na świetlicę, gdzie podpisał wniosek o przyjęcie w poczet żołnierzy zawodowych. Jego badanie były już w teczce u kadrowców, brakowało tylko
¹³kilku kwitków, które Maciek doniósł w trakcie tygodnia. W piątek teczka Maćka (wraz z tuzinem innych) była już kompletna i pędziła od 6:00 razem z kadrowcem w Honkerze do dowództwa Flotylli. Czas naglił. W poniedziałek trzeba było zameldować do DG, że w tabelkach przybyło!
¹⁴Flotylla (cała w strachu) była już gotowa, rozkaz personalny czekał na wydrukowanie i podpisanie już od środy. Maciek w ten sam piątek potwierdził swoim podpisem, że zapoznał się z rozkazem o powołaniu do zawodowej służby wojskowej i stał się promilem sukcesu w propagandowej
¹⁵akcji zwiększania liczebności SZ RP.
Powiecie „a czym jest taki mały promil?”. Sęk w tym, że takich Maćków były setki w ten piątek w całym kraju. I tak co piątek.
W kolejny poniedziałek Maciek przyszedł do 666 dywizjonu na Helu już jako żołnierz zawodowy i pierwsze swoje
¹⁶kroki skierował do sekcji personalnej, celem złożenia wniosku o dodatek na zagospodarowanie i zdobycia niezbędnych podpisów na wniosku o wypłatę dodatku mieszkaniowego do AMW.
Można powiedzieć, że po uzyskaniu niezbędnych podpisów błyskotliwa kariera Maćka w wojsku się
¹⁷skończyła. Od kolejnego poniedziałku Maćka już w 666 dywizjonie na Helu nie było, tzn. był na ewidencji i pobierał niemałą wypłatę, ale był nieobecny z powodu choroby. Przeziębił się biedak i poszedł na
L4.
Mała dygresja. Wiecie, że po okresie pandemii zostały nam
¹⁸telefoniczne wizyty u lekarza? Wchodzisz na stronę, wybierasz lekarza i godzinę, płacisz 70zł BLIKiem, dzwoni do ciebie poradnia lekarska, ty przedstawiasz objawy, a lekarz wystawia ci receptę i pyta, czy chcesz L4. Tak po prostu.
Wracając do Maćka, no rozchorował się
¹⁹biedak okrutnie. Non stop katar, bóle głowy, gorączka… Wprawdzie pani Krysia z WOGu potrącała co miesiąc Maćkowi 20% pensji, ale i tak niezła kasa wpadała regularnie każdego 1-go. Tak więc Maćka w dywizjonie nie widzieli, bo jedno L4 się kończyło i wpływało kolejne.
²⁰Dowódca dywizjonu zgodnie z przepisami Ustawy o obronie Ojczyzny (art. 190 pkt 2 ppkt 1) co 3 miesiące kierował Maćka do RWKL, Maciek stawał przed komisją, a ta orzekała, że z punktu widzenia przepisów nadal jest zdolny do zawodowej służby wojskowej (bo przecież żadna
²¹sieczkarnia czy tokarka nie urwała mu kończyny). Ale dowódca był cierpliwy. Doskonale wiedział, że żołnierza zawodowego można zwolnić w trybie art. 228 pkt 1 ppkt 11, czyli po 12 miesiącach nieprzerwanej choroby. Istniało oczywiście zagrożenie, że Maciek wróci na jeden
²²dzień do jednostki i tej ciągłości nie będzie, ale kadrowcy i dowódca wierzył, że Maciek tego przepisu nie zna. Nawet nie wyobrażacie sobie radości w 666 dywizjonie na Helu, gdy w 12 miesiącu nieobecności Maćka wpłynęło jego kolejne L4 i spełnione zostały wszystkie warunki
²³do zwolnienia darmozjada ze służby. Przygotowano stosowny rozkaz, dowódca go podpisał, wysłano jeden egzemplarz Maćkowi i już z gąską się witano… Ale Maciek, zapewne za namową jakiegoś uczonego w piśmie, odwołał się od rozkazu o zwolnieniu. Odwołanie powędrowało do wyższego
²⁴szczebla, w tym przypadki do DG, a tam jakaś mameja, której wojsko uratowało życie, uznała odwołanie Maćka za zasadne pisząc w uzasadnieniu, że przecież Maciek jest zdrowy, bo był w okresie minionego roku 3 razy kierowany na RWKL, a ta za każdym razem stwierdzała, że jest
²⁵zdolny do służby. No Maciek rokuje na przyszłość, w końcu wyzdrowieje i będzie służył Ojczyźnie! NO WUJU ZŁOTY (przez „ch”), A CO KOMISJA MIAŁA ORZEC, skoro do jej kompetencji należy tylko sprawdzenie, czy żołnierz nie poniósł uszczerbku na zdrowiu kwalifikującym się do
²⁶zmiany kategorii zdrowotne z A na inną literkę! Przecież art. 228 pkt 1 ppkt 11 (choć daleki jest od ideału) po to ktoś wpisał do ustawy, by się takich pasożytów i darmozjadów jak Maciek pozbywać z szeregów armii, a ta nieostra kredka z piórnika DG pisze takie uzasadnienie
²⁷i podtyka do podpisu Dowódcy Generalnemu. No i Maciek dalej „służy Ojczyźnie” i pobiera co miesiąc wypłatę wraz z dodatkiem mieszkaniowym.
Zapewne mameja z DG rozpatrująca odwołanie Maćka nie spędziła ani jednego dnia w jednostce wojskowej i nie ma zielonego pojęcia, jaką
²⁸krzywdę wyrządziła. Teraz w dywizjonie czekają na wykwit takich Maćków na potęgę, a cwaniaczków nie brakuje – po co się męczyć i biegać po poligonie, jak można pół życia spędzić na zasiłku z MON. Dodatkowo ci, co przyszli służyć „zirytowani” są do granic możliwości, bo
²⁹przez takie martwe dusze pokroju Maćka muszą robić za dwóch.
Opcje na zwolnienie Maćka skurczyły się do ziarenka fasoli. Można jeszcze próbować wystawić mu negatywną ocenę z opiniowania służbowego, ale to „prawnicy” z DG też już potrafili podważyć: jak można ocenić kogoś,
³⁰kto nie brał udziału w zajęciach i przebywał na L4? Przecież taka osoba może być idealnym żołnierzem, tylko nie miała okazji się wykazać!
Dziękujemy panie @mblaszczaki @MiroslawBrys za stworzenie tak fantastycznego systemu naboru kandydatów do zawodowej służby wojskowej!
³¹Brawo! A można było poczekać choć ze 3 miesiące i przyjrzeć się kto jaką postawę reprezentuje przed powołaniem do zawodowej. Miło z waszej strony, że zebraliście również wnioski z pierwszych lat funkcjonowania U3O i załataliście luki prawne… A nie czekaj, wy nic w niej nie
³²poprawiliście.
Dziś system trochę się zmienił, bo DZSW najpierw odbywa 12-miesięczne szkolenie i dopiero pod koniec służby ci z największym zaangażowaniem dostają propozycje przejścia do służby zawodowej, ale nawet oni muszą uzbroić się w cierpliwość, bo takie Maćki zajmują
³³stanowiska i nie ma jak ich przyjąć.
Tylko prosiłbym Wicepremiera @KosiniakKamysz nie osiadać na laurach, bo jak widać U3O jeszcze wiele brakuje do ideału. Wybory za nami, może czas pomyśleć o nowelizacji ustawy? Tylko nie na kolanie przez oderwanych od rzeczywistości
³⁴sztabowców z Warszawy, a z zasięgnięciem języka na samym dole, u ludzi, którzy na co dzień zmagają się z absurdami wynikającymi z ustawy.
Prośba również do @DGeneralneRSZi gen. Sokołowskiego – może tym waszym „prawnikom” to trzeba jakiegoś impulsu, by otrzeźwieli i chwilę
³⁵pomyśleli o konsekwencjach swoich decyzji. Nie zaszkodzi chyba wydać jasne polecenia, jak wojsko powinno traktować pijawki systemowe, by uniknąć zdeptania morale tych, którzy chcą coś zrobić dla kraju.
Podniosłem Wam ciśnienie? To dobrze, bo we mnie się gotuje, jak słyszę
³⁶od wiewiórek takie historie.
Proponuję akcję re-ćwierkającą – podajemy dalej i oznaczamy kogo się da.
Albo coś się zmieni na lepsze i ktoś dostanie za takie praktyki, albo rozpropagujemy model służby „na Maćka” i wtedy MON będzie musiał zająć się tym wrzodem "na wczoraj".
Suplement
Zaciągajcie się, bierzcie L4 do końca świata (i jeszcze dłużej), bo nie da się was zwolnić.
A na koniec dostaniecie jeszcze odprawę i zwrot za niewykorzystane urlopy". -
W dniu 10.06.2024 o 02:25, Gość Aria napisał(a):
Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin
Pobłogosławić twój karabin,
Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba,
Że za ojczyznę – bić się trzeba;u nas biskupi agitują za pisem. Taki kościół...
-
Czy ktoś był w opiece w Holandii?
Z Poland to Holland – Polacy największą społecznością unijnych imigrantów w Niderlandach, nawet 100 chętnych na miejsce pracy
HoSPAM to jeden z najpopularniejszych kierunków migracji zarobkowej Polaków. Według Centralnego Biura Statystyk Królestwa Niderlandów (CBS) nasi rodacy stanowią największą społeczność unijnych imigrantów mieszkających w tym kraju (niemal 25%). Jak wynika z danych Grupy Progres, głównym wabikiem jest obecnie m.in. wzrost minimalnych stawek płac od lipca br. – do 13,68 € oraz atrakcyjne warunki zatrudnienia. Sprawiają one, że na ogłoszenie rekrutacyjne odpowiada nawet 100 osób. Największa grupa chętnych to ludzie z pokolenia X (40%).
W ciągu 10 lat imigracja z UE do Holandii wzrosła dwukrotnie. Według CBS co czwarty imigrant w tym kraju jest Polakiem. Kolejne miejsce na liście narodowości zajmują Niemcy, Bułgarzy, Włosi i Rumuni.
Główną przyczyną migracji są zarobki, a etatów nie brakuje. Z danych Grupy Progres wynika, że liczba ofert pracy w Holandii systematycznie rośnie. W maju tego roku zanotowano wzrost o 20% w porównaniu z poprzednim miesiącem, a w czerwcu o 35%.
Największą społeczność osób decydujących się na migrację do Królestwa Niderlandów stanowią ludzie z pokolenia X – 44-59 r.ż. (40%), za nimi są Millenialsi – 30-44 r.ż. (25%), pokolenie Z – 18-29 r.ż. (20%) oraz osoby z pokolenia Baby Boomers – 60+ (15%).
Duża część migrujących opuszcza Holandię po pewnym czasie. Ponad połowa spośród mieszkających tam w 2011 roku, wyjechała w ciągu trzech lat, a prawie trzy czwarte – w ciągu dziesięciu lat.
W ciągu 10 lat imigracja z UE do Holandii wzrosła dwukrotnie. Według danych CBS (Centraal Bureau voor de Statistiek) liczba imigrantów pochodzących z państw członkowskich Unii Europejskiej w Niderlandach wynosi 745 500 (stan na 1 stycznia 2024 roku). Dekadę wcześniej, w analogicznym okresie (1.01.2014) było ich ok. 360 tysięcy. Kraj tulipanów i wiatraków przyciąga wiele osób znad Wisły. Jak podaje Centralne Biuro Statystyk, stanowią one największą grupę unijnych imigrantów, liczącą ok. 185 tys. osób. Oznacza to, że co czwarty imigrant w Holandii jest Polakiem (niemal 25%). Kolejne miejsce na liście narodowości zajmują Niemcy (11% – ok.74 tysiące osób), a za nimi są kolejno Bułgarzy, Włosi i Rumuni.
– Polacy najczęściej wybierają właśnie Holandię jako miejsce pracy, zarówno jeśli chodzi o dłuższe pobyty, jak i sezonowe. Ten kraj cieszy się dużą popularnością ze względu na wyższe zarobki niż w Polsce, jedną z najwyższych stawek minimalnych oraz korzystniejsze warunki zatrudnienia, takie jak elastyczny grafik – mówi Szymon Żdanowicz, dyrektor ds. rozwoju rynku niderlandzkiego w Grupie Progres. I dodaje, że obecnie minimalne stawki za pracę to 13,27 € brutto, a od 1 lipca tego roku już 13,68 €. Dla porównania, rok wcześniej najniższe wynagrodzenie za godzinę pracy wynosiło 11,51 €. Często jednak te zarobki są wyższe. Średnie pensje w różnych sezonowych zawodach wahają się od 2300 € netto do 3000 € netto miesięcznie. Pracodawcy oferują też dodatkowe premie czy bonusy za wykonaną pracę, bezpłatne posiłki, napoje i produkty firmowe.
Według danych Grupy Progres, liczba ofert pracy w Holandii systematycznie rośnie. W maju tego roku zanotowano wzrost o 20% w porównaniu z poprzednim miesiącem, a w czerwcu o 35%. Po letnim sezonie, pod koniec sierpnia oraz na początku września, spodziewany jest tradycyjny spadek zapotrzebowania na pracowników. Kolejny wzrost na ogół zaczyna się od października i trwa do końca roku. Najwięcej miejsc pracy oferują branże związane z logistyką oraz szeroko pojętym sektorem agro (pracownik: gospodarstwa rolnego, hodowli zwierząt, sadownictwa, ogrodnik, praca przy zbiorach). Są też etaty na produkcji, w handlu czy sektorze HoReCa. Wymagania przełożonych coraz częściej skupiają się na gotowości i chęci do pracy, motywacji i sprawności fizycznej kandydatów. Znajomość języka nie jest konieczna, choć na pewno ułatwia komunikację na miejscu.
– Jedyny koszt, jaki trzeba ponieść na początek, w przypadku podjęcia etatu w Holandii oferowanego przez agencję pracy, to zazwyczaj koszt transportu do tego kraju. Jego wysokość jest uzależniona od dystansu, który trzeba pokonać, i wynosi od 500 do 800 złotych w jedną stronę. Mieszkanie czy dojazdy do pracy często są zapewnianie przez pracodawców – mówi Szymon Żdanowicz, dyrektor ds. rozwoju rynku niderlandzkiego w Grupie Progres. – Na początek, czyli na pierwszy miesiąc pobytu, trzeba mieć też ze sobą środki na podstawowe wydatki tj. jedzenie czy artykuły higieniczne. Przydadzą się z pewnością, zanim otrzymamy wynagrodzenie za pracę. Czasami firmy godzą się wypłacać zaliczki czy tygodniówki, jednak lepiej zabezpieczyć się, by później nie musieć martwić się o to, jak przed pierwszą pensją zwiążemy koniec z końcem – dodaje Szymon Żdanowicz.
Chętnych do podreperowania budżetu nie brakuje. Według analiz Grupy Progres, średnio na jedno ogłoszenie o pracę w Holandii zgłasza się obecnie około 50 osób. Niejednokrotnie jest ich więcej – czasem liczba zainteresowanych rekrutacją wzrasta do nawet 100 osób. Największą społeczność osób decydujących się na migrację do Holandii stanowią ludzie z pokolenia X – 44-59 r.ż. (40%), za nimi są Millenialsi – 30-44 r.ż. (25%), pokolenie Z – 18-29 r.ż. (20%) oraz osoby z pokolenia Baby Boomers – 60+ (15%). Potwierdzają to również dane CBS, z których wynika, że mieszkańcy Holandii posiadający obywatelstwo innego państwa członkowskiego UE najczęściej mają od 20 do 50 lat, a odsetek osób 50+ jest mniejszy. Urząd podaje też, że duża część migrujących opuszcza Holandię po pewnym czasie. Ponad połowa spośród mieszkających tam w 2011 roku, wyjechała w ciągu trzech lat, a prawie trzy czwarte – w ciągu dziesięciu lat. Osoby z UE, które były rezydentami Holandii, w dniu 1 stycznia 2024 mieszkały w tym kraju średnio ponad 7,5 roku.
-
Dzień dobry , kochane w sobotę w domu na firance i przy drzwiach balkonowych miałam dziesiątki mrówek i nie wiem co to było bo po dwóch dniach nie ma ani jednej. Trochę ich wybiłam, ale oczywiście to tylko trochę. To blok pierwsze piętro. Poleciałam do sklepu ale ze względu na kota skuteczne preparaty nie wchodzą w grę bo zatruje zwierzaka. To są niewielkie czarne mrówki nie jakieś faraonki. Tyle że albo poszły albo wlazły do ziemi w kwiatkach bo są jakieś pojedyńcze co jakiś czas. Nigdzie indziej ich nie było.
Mieliście takie numery?
-
One się teraz chowają przed deszczami i szukają ciepła z pożywieniem.
-
W dniu 29.05.2024 o 10:58, Gość Lord napisał(a):
One się teraz chowają przed deszczami i szukają ciepła z pożywieniem.
Coś w tym jest bo po 1 dniu zniknęły i to bez żadnych środków, bo kot miał zostać ale za to kilka było w samochodzie więc chyba włażą gdzie popadnie.
-
-
Chciałem tylko napisać, że w tym pięknym demokratycznym i niby europejskiem kraju, w którym obywatel jest najważniejszy podczas mojej nieobecności związanej z wyjazdem na 2 miesiące do DE urząd skarbowy uznał, że niepodjęcie pismo zostało potraktowane jako przyjęte!!! Jakim *wulgaryzm* prawem się pytam? Skoro mnie nie było to nie podjąłem. Może stwórzcie w apkę w której będzie można poinformować urzędy, że się jest przez jakiś czas od innym adresem. A najśmieszniejsze jest to, że jak tępa dzida z US potrzebowała zadzwonić to dzwoniła, ale jak pismo wróciło to już telefonu lale nie miały lub było im ciężko zadzwonić.
CH WAM w D!!!
Ile to już razy słyszałem że mieli to zmienić i niepodjęcie pism nie byłoby jednoznaczne, że się je przyjęło!!!
- Pokaż poprzednie komentarze 12 więcej
-
Dura lex, sed lex - wszyscy wiedzą. Mnie się zdarzyło też podczas nieobecności w kraju gdy miałam jakieś niedopłacone zobowiązanie do urzędu miejskiego. Wróciłam i odebrałam korespondencję gdy była na etapie akurat tytułu wykonawczego skarbowego. Wyjaśniłam wszystko po kolei, dopłaciłam z odsetkami. Poinformowano mnie, że dokonując zapłaty mogę udać się do urzędu skarbowego i poprosić o anulację kary skarbowej po przedstawieniu kwitu i tak zrobiono.
Oczywiście, że byłam zbulwersowana jako źle potraktowana przez urzędniczkę urzędu miasta, że kwota niedopłaty była niemal symboliczna, że powinna zadzwonić w celu wyjaśnienia (bo dzwonią czasem) i że nie wyczerpała drogi pośredniej przed tą ostateczną. Tyle mojego, że się trochę wyżyłam i żeby lekko dać po nosie urzędniczce za podejście bezduszne (sama byłam urzędnikiem niegdyś )
Na koniec powiedziałam: wiem, wiem z prawem się nie dyskutuje, najwyżej z tymi którzy uchwalają i interpretują.
Prawo nie moze być uchwalane pod indywidualne przypadki (no chyba że pod kogoś wielkiego kto może skutecznie lobbować)
-
ja byłam w domu ale listonosz nie wszedł ani nie zostawił awiza i awiza powtórnego i weź udowodnik, że byłaś,
-
5 godzin temu, Gość uczesana napisał(a):
i weź udowodnik, że byłaś,
A może ðupochronem będzie logowanie się do beteesa?
-
Gość Krzysztof
Hejo. Przychodzę jak facet do lekarza. Lekarz zrobił mi badania i tak o nich zapomniałem, że odebrałem je na szybko w dniu wyjazdu. Ja tu dzisiaj patrzę a ja mam
Cholesterol całkowity 249,0 przy normie 115-190.
Cholesterol LDL - bezpośredni mam 209,0 przy normie dla zdrowego 115.
Co to wszystko znaczy to znaczy że dieta to wiem, ale to da się dietą załatwić i czy te przekroczenia są groźne? Jestem w de i trochę mam dyga.
A żeby było śmieszniej to tsh mi wyszło 7.741 a norma to 0,35-4,94 czyli przekroczenie dwukrotne.
Mam biec do lekarza? To może poczekać? Jestem tydzień, wracam tuż przed świętami.
- Pokaż poprzednie komentarze 34 więcej
-
Nie jestem z "ziębian" ale jedną książkę przestudiowałam by móc jakoś ocenić, nie przeczytawszy nie zabierałabym głosu. Co do witaminy C w terapii antyrakowej jestem sceptyczna, nie przekonywała. Wiele argumentów spisanych i dotyczących procesów zachodzących w naszych organizmach potwierdza się. Słucham np. na YT znanych dietetyków klinicznych ( np.dr Bartek Kuczyński) gdzie przedstawiają współzależności poszczególnych produktów i zachodzących w wyniku tego procesów. I tak: ocet jabłkowy prawie panaceum, olej lniany tylko na zimno, przechowywany w lodówce i ciemnej butelce by chronić go przed utlenianiem, suplementowanie Wit D3, wskazywanie na przejodowanie np. soli i wiele wiele innych, które wczesniej spisał Zięba teraz są podnoszone w medycynie, wśród dietetyków. Jakoś wcześniej ta wiedza nie była jakoś powszechna. Powszechne były antybiotyki, pastylki na wszystko itp. To się zmienia.
Zaczęłam interesować się terapiami nie szkodzącymi zdrowiu gdy chciałam pomóc w walce z chorobą mojemu mężowi. Przekonywująca była dla mnie dieta Gersona ale niemożliwa do wdrożenia. Trzeba byłoby kilogramami dziennie przetwarzać owoce i warzywa hodowane hiper ekologicznie, wyciskać soki tylko przez wyciskarki a nie sokowirówki np. żeby przemycić do soku też enzymy, podawać te soki szklanami przez cały dzień zmieniając rodzaj produktu. To było wręcz niemożliwe do wykonania w warunkach domowych przez osobę, która musiała też intensywnie pracować, zarabiać (też na koszty leczenia). Robiłam co było w mojej mocy, zgłębiałam wiedzę, poszukiwałam ratunku bo chemia tylko prowadziła do destrukcji osłabionego chorobą organizmu. Tyle wszyscy wiedzą.
Płytkość myślenia niektórych osób poraża. Albo krytyka bez zaznajomienia się z czymkolwiek albo ekscytacja też bez zaznajomienia. A prawda, jak prawda leży po środku i potrzebuje umiarkowanego, bezpiecznego postrzegania.
-
Zaraz zaraz - tylko spokojnie . Zostało zadane pytanie z prośbą o materiały bez zamiaru stłamszenia pana Zięby Mało tego - uważam, że należy jemu i im podobnym pozwolić mówić, dlatego, że to co przekazują może zwrócic uwagę na ważne rzeczy. Na przykład, że kontretną substancję można wykorzystać w inny sposób. Jednak umówmy się - namawianie ludzi do wstrzykiwania sobie czegokolwiek, bądź odciąganie od właściwego leczenia nie jest czynem odpowiedzialnym. Nie nazwę też znachorów czy naturopatów wizjonerami czy Leonardami da Vinci XXI wieku. Ameryki nie odkryli, medycyna konwencjonalna opiera się na ziololecznictwie, ale przypomnienie tego może być rzeczywiście pewnego rodzaju przełomem.
-
To Zięby jeszcze nie zamknęli? Szkoda ludzi.
-
Gość Ludmiła
Dzień dobry. Już nie tylko mogą podrobić głos ale także dzwonić z numerów bliskich osób.
- Pokaż poprzednie komentarze 1 więcej
-
Dlatego nie odbieram od komorników bo boję się, że mogą mnie oszukać
hahahahahahahahahahahahahaha
-
W dniu 6.05.2024 o 12:15, Gość HaHaHa napisał(a):
Dlatego nie odbieram od komorników bo boję się, że mogą mnie oszukać
hahahahahahahahahahahahahaha
Jeśli będziesz trzeciodłużnikiem, to sama zadzwonisz.
-
☝️❗️❗️❗️
-
Gość Obserwatorka
Ebersberg, praca u Günthera i Nicole, pieklo, wstawanie w nocy 5, 6 razy, pilnowanie w dzien bo dziadek ucieka. Jego zona skapa i podla. Nie ma pampersow,
warunki spartanskie, mozliwe ze sa pluskwy. Opiekunka ciagle glodna. U kresu sil a agencja ma to gdzies. Klamia na temat sytuacji na miejscu. Nie daja kontaktu do osoby ktora ucieka, wyjezdza. Masakra. OSTRZEGAM.
- Pokaż poprzednie komentarze 8 więcej
-
8 minut temu, Gość Mati napisał(a):
Wpisz w wyszukiwarkę Berlin. Czy u Ciebie również jest ponad 1500 wyników?
1545. A teraz usystematyzuj wg daty.
-
W dniu 29.04.2024 o 08:21, Gość Gość napisał(a):
1545. A teraz usystematyzuj wg daty.
Ale co to da jak ogłoszenia się tam wpychają. Większość tego nie odnajdzie.
-
Dobre i to. Jak ktoś chodzi po forach i grupach to zawsze coś ogarnie.
Może w takich wpisach trzeba było dodawać ten tag #mina i wtedy szuka się miejscowość + tag i sprawa jasna.
Dziękuję.
-
Karta dobrych praktyk
27 użytkowników zagłosowało
-
1. Gdybyś miała do wyboru 2 agencje, z których tylko jedna korzysta z karty dobrych praktyk to:
-
Wybrałabym tę, która działa zgodnie z kartą dobrych praktyk26
-
Nie zwracałabym na to uwagi, bo wazniejsze są inne kryteria1
-
-
2. Czy uważasz, że zaproponowana karta poprawia istotnie warunki pracy Opiekunek?
-
Tak23
-
Nie4
-
-
3. Czy chciałabyś,żeby Twoja agencja wprowadziła do Twojej umowy zapisy karty dobrych praktyk?
-
Tak, i jeżeli tego nie zrobi to zainteresuję się agencją, która ją wprowadzi26
-
Jest mi to obojętne1
-
- Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.
Witam wszystkie opiekunki i opiekunów.
Mam na imię Anna i za sobą 8 lat pracy jako opiekunka. Pracowałam w 5 agencjach pracy. W tym czasie przeprowadziłam w busach i autokarach setki rozmów z opiekunkami. I choć wysłuchałam masę historii podnoszących ciśnienie to dopiero ostatnie doświadczenie mojej przyjaciółki sprawiło, że siadłam i zebrałam te najważniejsze w pięciu punktach. Sytuacja o której piszę miała miejsce kilka dni temu. Przyjaciółka wróciła do polski i na dwa dni przed wynagrodzeniem otrzymała informację, że podopieczny nie zapłacił ostatniego wynagrodzenia, bo zginęło mu 1000 euro a agencja musi mu wierzyć na słowo i oni będą negocjować oddanie połowy i musi czekać na rozstrzygnięcie. Do tego czasu pieniędzy nie zobaczy, o ile w ogóle zobaczy. Nie będę tu traciła czasu na obronę przyjaciółki, ale szansa, że ukradłatepieniądze jest równa zeru. Takich historii słyszałam wiele. Kilka pań uważa, że niektórzy Niemcy tak oszczędzają na opiekunkach. Zdarzało się, że po czasie Niemcy doliczali się braku win i innych trunków żądając oddania pieniędzy. Masakra. To powinno wydarzyć się w dniu wyjazdy, by opiekunka miała możliwość obrony a przynajmniej możliwość swobodnej konfrontacji. Z Polski wiele już zrobić nie może. Ale do rzeczy. Oto 5 punktów:
Karta dobrych praktyk:
- Wynagrodzenie wypłacane do 15 dnia każdego miesiąca.
- Dołączenie do umowy pisemnego opisu stanu zdrowia podopiecznego stworzonego przez ostatnią opiekunkę, a w przypadku nowej oferty stworzonego przez podopiecznego lub jego rodzinę. W przypadku poważnych rozbieżności możliwość powrotu na koszt agencji i wypłata 1/4 ustalonego wynagrodzenia lub przeniesienie na inną stellę.
- Dodatek dla Opiekuna za otwarcie nowej oferty w wysokości 200 euro za pierwszy miesiąc (oferta obsługiwana przez agencję po raz pierwszy).
- Ustanie wszelkich roszczeń w stosunku do opiekunki w dniu wyjazdu (pisemne potwierdzenie "zdania pracy" podpisane przez podopiecznego lub jego rodzinę w dniu wyjazdu). To na podopiecznym i jego rodzinie powinien spoczywać obowiązek sprawdzenia i ujawnienie ewentualnych nieprawidłowości w obecności opiekunki. Roszczenia po tym czasie byłyby bezpodstawne).
- Dochodzenie roszczeń wynikające z oskarżenia o kradzież możliwe byłoby na podstawie wyników dochodzenia policji wezwanej ZA KAŻDYM razem przez podopiecznego.
Celowo ominęłam wynagrodzenia i rodzaje umowy,bo mimo że są to sprawy najważniejsze to jednak trudne do narzucenia a i sam rynek z każdym rokiem wymusza na agencjach zmiany. Mam też pełną świadomość prawną rynku pracy w pl i de i często konstrukcja umów i ich rodzaj jest wynikiem dopasowania ich do prawa i opłacalności pośrednictwa pracy (o tym stanie rzeczy rozmawiałam osobiście z jedną z moich rekruterek). Tak, wiem, wiele z Was się teraz zdenerwowało, ale agencje większości z nas są potrzebne i nie traktujmy ich jak wrogów,ale partnerów. Pamiętajcie, że każda z nas może pracować np. na gewerbe a jednak z dziesiątek powodów tego nie robimy. Agencje były, są i będą dla nas szansą zarobkowania w niemczech. Egzekwujmy nasze prawa, negocjujmy umowy i stawki, rozmawiajmy. Na początek wprowadźmy razem kartę dobrych praktyk. To będzie milowy krok - pierwszy wspólny i mam nadzieję, że skuteczny.
Zapraszam do dyskusji i udziału w ankiecie na górze tematu.
- Pokaż poprzednie komentarze 195 więcej
-
14 godzin temu, Gość Agnieszka napisał(a):
Ja też bym się za to nie wzięła jakbym miała te wszystkie tuzy mądrości wysłuchiwać. Co druga bez matury, ale mądre jakby były po dwóch fakultetach. A nie daj boże miałyby za coś zapłacić.
To trzeba za to JESZCZE płacić?????!!!!!!
Spoilerżartuję!
-
W dniu 21.04.2024 o 23:53, Gość Milczarek napisał(a):
Pewnie jakby nie było tego całego internetu to być może już by powstało bo ludzie wszystko oplują i zmiażdżą.
Pewnie tak bo dzisiaj rządzi elita która do tej poru głosu nie miała bo nie było jak się przebić a teraz każdy może wejść w dyskusje z profesorem i jeszcze go opluć i zwyzywać przy oklaskach innych. Nie pozdrawiam.
-
W dniu 2.05.2024 o 17:31, Gość Aligatorka napisał(a):
Pewnie tak bo dzisiaj rządzi elita która do tej poru głosu nie miała bo nie było jak się przebić a teraz każdy może wejść w dyskusje z profesorem i jeszcze go opluć i zwyzywać przy oklaskach innych. Nie pozdrawiam.
Dzień dobry. Nawet nie wchodze w dyskusje a wez miej swoje zdanie to albo jesteś prostytutka albo z agencji.
-
-
Gość Martucha
Dzień dobry wszystkim. Mam pytanie niezwiązane z opieką.
Chodzi o to, że jestem matką chrzestną dziecka mojej przyjaciółki mieszkającej kilkaset kilometrów ode mnie i nie chcę być oceniona jako małostkowa ale jeżeli ja pamiętam o urodzinach mojej chrzestnej Majki i jej siostry to czy moja przyjaciółka nie powinna pamiętać o urodzinach i ważnych datach mojego dziecka, którego chrzestnym jest ktoś inny? Teraz jest tak, że ja pamiętam, dzwonię, wysyłam pieniądze a druga strona ma to w nosie. Co o tym sądzicie? Przesadzam. To trwa od wielu lat i w końcu mnie wkurzyło, bo ja nie mam problemu z pamiętaniem o chrzestnej i jej siostrze nawet jak jestem w de.
- Pokaż poprzednie komentarze 4 więcej
-
W dniu 21.04.2024 o 21:50, Gość Martucha napisał(a):
Dzień dobry wszystkim. Mam pytanie niezwiązane z opieką.
Chodzi o to, że jestem matką chrzestną dziecka mojej przyjaciółki mieszkającej kilkaset kilometrów ode mnie i nie chcę być oceniona jako małostkowa ale jeżeli ja pamiętam o urodzinach mojej chrzestnej Majki i jej siostry to czy moja przyjaciółka nie powinna pamiętać o urodzinach i ważnych datach mojego dziecka, którego chrzestnym jest ktoś inny? Teraz jest tak, że ja pamiętam, dzwonię, wysyłam pieniądze a druga strona ma to w nosie. Co o tym sądzicie? Przesadzam. To trwa od wielu lat i w końcu mnie wkurzyło, bo ja nie mam problemu z pamiętaniem o chrzestnej i jej siostrze nawet jak jestem w de.
Odwiedzacie się czasem? Tak wygląda jeśli więzi nie ma, a na odległość trudno jest je utrzymać. Jak to znosi twój chrześniak/chrześnica? Może warto się przemóc i przegadać problem.
-
15 godzin temu, Gość xyz napisał(a):
Odwiedzacie się czasem? Tak wygląda jeśli więzi nie ma, a na odległość trudno jest je utrzymać. Jak to znosi twój chrześniak/chrześnica? Może warto się przemóc i przegadać problem.
Problem nie tylko warto ale trzeba przegadać. Pomyślcie- sami nakręcamy sobie problemy czy dyskomfort. Niepisane zasady wprowadzamy my, ktoś zapoczątkuje a my z własnej nieprzymuszonej woli dołączamy do ciągnięcia "rzepki". Mówię o tym, że wyrywamy się z obdarowywaniem choć nikt nie nakłada na nas tego obowiązku a potem gorycz, że brak wdzięczności. Ok. jednorazowo przy chrzcie, ślubie (duże wydarzenia) będąc gościem nie wypada z pustą ręką ale cyklicznie to robić? Po co? Przypodobać się? Ciągnąć tak aż do dorosłości? Trzeba pogadać ale już na początku, że to dobra wola, nie zobowiązująca, nikt nie ma obowiązku, to zasada tylko obyczajowa i nie każdy musi stosować, może ale nie musi a skoro może bo sobie wybrał to jego sprawa, bez oczekiwań. Jeśli zaś oczekuje rewanżu to musi to powiedzieć niedomyślnym.
-
Dokładnie.
"Piekło jest puste, a wszystkie diałby są tutaj" . Stare ale jare.