To Wam opiszę, jak mnie agencja nabrała.
Jak już pisałam wyżej - babcia miała być w szpitalu, a ja miałam do niej na kilka godzin dziennie dojeżdżać, pomagać w jedzeniu, iść na spacer itp. Okazało się, że już drugiego dnia kazano mi ją ze szpitala odebrać (atobusem...). To największe oszustwo agencji - jak im to powiedziałam, to agencja stwierdziła, że poprzednia opiekunka nic nie mówiła, że babcia ma wyjść... no ręce opadają - opiekunka niby za dobrze po niemiecku nie mówiła i agencja czerpie od opiekunki wiedzę o pacjencie?
Nie powiedziano mi też, że w domu jest pies i kanarek, co jest dosyć ważne, bo psem to bardziej niż babcią trzeba się opiekować - babcia ma na jego punkcie fioła - kilka razy dziennie na spacer i jeszcze skubany idzie tylko tam, gdzie on chce, w nocy hałasuje, chce się do mojego łóżka dostać, w drzwi drapie. Trzeba mu gotować... jeszcze tego nie robiłam, ale mają mi dowieźć wątrobę wołową i mam to ugotować... bleee - na samą myśl mi niedobrze.
Kanarek tak samo - codziennie trzeba mu czyścić klatkę.
A w ogóle to agencja zapomniała powiedzieć, że babcia wprawdzie była w szpitalu, ale poprzednia opiekunka jeździła do niej koło 9 rano, brała autobusem do domu i koło 21 autobusem odwoziła. Więc chyba jeszcze gorzej.
Babcia ma demencję i w sumie jest bezproblemowa - ciągle te same pytania zadaje, ale jest pokojowo nastawiona. Tylko tyle, że nigdy nie wiadomo, jaki będzie plan dnia. Rodzina nie chce, żeby ją wcześnie do łóżka kłaść (przy czym wcześnie to dla nich 22.00), więc babcia koło 24.00 i to jeszcze z oporami się kładzie. A o 8.00 już skowronek. No ale później cały dzień podsypia.
Warunki mieszkaniowe miały być megasuper, a jest lipa. Swój pokój mam na 2 piętrze, ale właściwie służy tylko jako przechowalnia bagażu, bo nie mogę w nim spać. Mam spać w pokoju telewizyjnym, który jest obok sypialni babci. Tylko że babcia w nim wieczorami ogląda telewizję (czytaj: śpi przed tv) i dopiero jak pójdzie do łóżka, to ja mogę znieść z góry swoją pościel. Rano znowu moja pościel ma iść na górę. Łazienka miała być osobna i jest, ale w piwnicy. Średnio tak latać z 2 piętra do piwnicy. No i to jest łazienka, której używa rodzina podczas imprez w ogrodzie, a imprezy organizują tu często. Więc nawet ręczników nie powinnam tam zostawiać, bo nie wiem, kto się w nie będzie wycierał.
Plusy są takie, że jest sprzątaczka (a babcia jest pedantką) i że 3-4 razy w tygodniu chodzimy na obiady do jej syna. Na razie jeszcze nie gotowałam i fajnie, bo akurat gotować nie lubię.
I jak już pisałam w innym temacie - rodzina dziwi się, że opiekunki nie chcą tutaj wracać. No ja się nie dziwię. Jeszcze nigdy nie musiałam z pościelami latać, ani kilka pięter do łazienki chodzić. No i żaden mój pdp nie chodził tak późno spać. A jeżeli już im się zdarzyło, to sami się kładli, a mnie o przyzwoitej godzinie zwalniali.