Skocz do zawartości

Basiaim

Społeczność
  • Postów

    1569
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1
  • Żetony

    200

Treść opublikowana przez Basiaim

  1. No i wszystko jasne, wcześniej nie napisałaś (przynajmniej w tym poście, do którego się odniosłam) o co chodzi. Może TV w sypialni? A jak się zaprze i nie odpuści, (a jedynym problemem są te opuchnięte nogi), to niech siedzi trzymając je w górze. Ale to pewnie wiesz, nie narzucam, nie mądrzę się... Edit- doczytałam, że do sypialni nie chce wcześniej, uznaj więc, że nie było mojej odp.
  2. @Baśka powtarzająca się , też miałam jedną babkę, która ok 23 spać chodziła, a musiałam jej pomóc się położyć. Ona na górze domu, ja na dole. Każda robiła, co chciała. Telefonem mi potem dawała sygnał, że już pora. Zdarzyło mi się też i zdrzemnąć I na z kolei tv oglądała przez pół nocy. O 21 mówiłam jej -"dobranoc" ido jutra. Nieraz w nocy widziałam światło z tv. Grunt, że nie dudniło za głośno.
  3. Ja też, jak napisała @Baśka powtarzająca się nie chciałabym, żeby ktoś kazał mi iść wcześniej (niż chcę) spać. Kumata pdp? Musisz jej w czymś przed snem pomóc?
  4. Wybrałam się po obiedzie na spacer. Rowerem jechać nie chciałam, bo potwornie wiało, a jak między pola wyjadę, to nie da się jechać. Poszłam więc z buta. Zapowiadali deszcze, ale myślałam, że tylko straszą. Doszłam do Lidla, pokręciłam się po sklepie. Kupiłam Haribo, co by pustych przebiegów nie robić... Wychodzę, a tu chmurzy się okropnie. Autobus, którym mogłabym jakieś 1,5 km podjechać, właśnie pojechał, następny za godzinę. Zasuwam więc, co sił, ścigam się z chmurami...Poległam...jakiś kilometr od celu (domu) zaczęło się. Ulewa straszna, grad i wichura przy tym. Ja bez parasola, w bluzie...ani gdzie się schować...Burzy nie było, więc stanęłam za drzewami, żeby choć trochę się osłonić. Naprawdę, bałam się, ze mnie przewróci, co najmniej. Armagedon trwał jakieś 10 minut, potem już "tylko" padało...Nie stałam dłużej, ruszyłam do domu...Takim tempem, że Endomondo pogratulowało mi rekordu życiowego na 6 km
  5. Dzień dobry się z Wami. Dziś dzień mycia okien w ogrodzie zimowym. Nie muszę chyba pisać, że od ponad dwóch tygodni bajzel w salonie, bo wszystko stamtąd wyniesione- fotele, kwiaty, bibeloty... Drabina rozstawiona od tygodnia, zawór z wodą odkręcony... Firma miała być o 8, więc dziadek już od 7:30 przy otwartych drzwiach się kręci i do tej pory jeszcze ich nie ma.... Chyba wyjdę na spacer...
  6. I 40 minut z powrotem... Nawet, jeśli zgra się idealnie połączenia i mieszka się tuż przy stacji, zostaje 40 minut (z 2 godzin przerwy) na kawę...też można Nie wyzłośliwiam się, tylko tak nieraz jest w tej pracy, ze nie można spokojnie się rozsiąść, bo pdp musi punktualnie popołudniową kawę dostać
  7. Jadłam coś w tym stylu, jak byłam prawie w Szwabii. Mimo inności/dziwności nawet mi to smakowało.
  8. @foczka63 , to kiedyś @Mirelka1965 wrzucała: http://beratung-senioren.de/downloads/informationsmaterial/2014/07_Haushaltshilfen_Inforeader.pdf
  9. Jedną taką miałam, co wózkiem na cmentarz ją wiozłam. Na szczęście nie było to często. Lekko pod górkę, nieduża górka, ale długa, więc prawie całą drogę na wysiłku. Wózek ważył, ona ważyła + jeszcze ubierała od wczesnej jesieni grube futro i przykrywała się kocem (bo przecież marznie). Qwa, było co pchać. A najgorzej, jak siedzą na wózku i się wychylają, żeby coś pokazać, złapać itp...wtedy cały wózek "chodzi". W ogóle nieraz myślą, ze opiekunka to koń, czy inna kobyła. W Monachium córka pdp robiła nam wycieczki w góry....ojciec na wózku. Żadna dla mnie z tego przyjemność. Jak stanęłam i oznajmiłam, że dalej nie idę, bo nie dam rady, pchała ze mną. Wyglądałyśmy, jak dwie debilki. A ojciec z wózka "dyrygował", co narywało całym wózkiem. Ja prdl!
  10. Dzień dobry się z Wami. Teraz chyba najgorsza pora roku, zwłaszcza w pracy. Mokro, ciemno, wietrznie.... Nudy tu zawsze były, ale wiosną/latem można było na tarasie posiedzieć, rowerem w siną dal pojechać...Teraz to tylko pomarzyć można..Taka pogoda tylko potęguje tę nudę, no bo w pole nie pójdę, a spacer wzdłuż niebezpiecznej szosy (przypomnę- bez ścieżki dla pieszych, czy nawet pobocza)- żadna przyjemność. Ech..... Wczoraj w ogóle mój pdp rzucił temat- jak ja pojadę na święta do domu, to on chce sam zostać. Córka już była w drzwiach do wyjścia, więc tylko karpia zrobiła. Zobaczymy, jak się temat rozwinie...
  11. Chyba jednak mnie lubią tam u góry. Krótko przed południem przestało padać, nawet słońce wyszło. Wsiadłam na rower i śmignęłam do sklepu. Kupiłam, co miałam kupić i na pocieszenie pojechałam dalsze 3 km do Netto- tylko tam są moje ulubione orzeszki. Szybko kupiłam hurtem kilka paczuszek i ruszam do domu, bo chmury nadciągają. Po drodze, jak to jesienią, trochę liści leży, ale patrzę- dziwnie się ta kupka czerwieni. Podjeżdżam bliżej, a tu 10€ uśmiecha się do mnie. Wzięłam, a co
  12. Stop...stop...stop... To nie tak, że nie mam nic- tego nie napisałam. Jest mięso zamrożone, warzywa obiadowe- do końca tygodnia wystarczy. Jest kilka jajek (dziś na obiad sadzone). Miałam na myśli ten nieszczęsny chleb i mleko. A przez kilka dni pobytu miała czas zorientować się, jak to z zakupami jest. Ja np. notorycznie nie zapewniam zmienniczkom śmietany, jogurtów; bo tego nie jadam, to dla mnie nie istnieje, a dla kogoś to podstawa zawartości lodówki. Ale mleko do kawy używała i ona, i pdp pije kilka białych kaw dziennie, podobnie, jak wspomniany chleb- też jadali/jadają codziennie. Jedząc więc wczoraj śniadanie i pijąc kawę do tego była okazja do zweryfikowania zapasów i uzupełnienia. Po drugie- nie czepiałabym się tak, gdyby mnie nie czekało teraz rowerowanie w deszczu 3 km do sklepu i 3 km z powrotem- innej opcji tu nie ma.
  13. Tak, masz rację, to miałoby sens, gdyby dojazd do sklepu nie był problemem. O wędlinach i warzywach tak tylko wspomniałam, bo tego na zapas nie ma sensu kupować, szybko się psują. Dam jakoś radę do soboty... Ale chleb i mleko to podstawa, nie uważasz?
  14. Dzień dobry się z Wami już na posterunku. Polska żegnała mnie letnią pogodą, Niemcy powitały paskudną jesienią- mokro, wietrznie, chłodno. Niby tragedii nie ma, ale..... Nie wiem, co ja mam za "szczęście" do zmienniczek, a raczej do zapasów zostawianych. Zakupy tutaj robi się raz w tygodniu, na cały tydzień. Sklepy stąd bardzo daleko i bez miejskiego dojazdu, można porowerować, ale droga bez ścieżki rowerowej i pobocza, więc to ostateczność. Dziś rano zużyłam resztkę mleka do porannej kawy (zmienniczka też zwolenniczka białej kawy, więc nie rozumiem, jak można zapomnieć). Pół chleba tostowego (pdp na śniadanie wsuwa 5 kromek), 4 ziemniaki (w miarę duże, więc na dwa razy starczy). O wędlinach czy innych dodatkach nie wspomnę... A do soboty daleko.... Na pewno na bieżąco nie kupowała, bo sama przyznała, że z domu nie wychodziła. A taka fajna dziewczyna....
  15. Dzień dobry się z Wami. Urlop śmignął, jak błyskawica. Walizkę na raty pakuję. "Na raty", bo mi się nie chce. Poza tym, na zleceniu zostaję do połowy grudnia, więc (chyba) zimówki trzeba spakować, a pogoda na zewnątrz w tym nie pomaga...lato..normalnie lato w pełni. Ale, pamiętam, że w tamtym roku było podobnie. Fb mi przypomniał, że rok temu zrobiłam sobie wycieczkę do @Moni.r i siedziałyśmy w kawiarnianym ogródku na letniaka Dziś jeszcze u fryzjera byłam, ostatnie sprawunki przed wyjazdem m.in. stos krzyżówek i innych gazet- książek już nie dźwigam, jak dobra, to w dwa wieczory przeczytana, a wieczorów na zleceniu kilkadziesiąt, więc i z książkami musiałaby być druga walizka, do e-booków jakoś nie umiem się przekonać. Przestawić się muszę na robocze tory. Na urlopie spać się chodziło o 1- 2 w nocy, spało do 8... a tu jutro około 4 bus zajedzie Do napisania @BabaJagusia , trzymam kciuki
  16. Basiaim

    Pochwalijki

    @lucinda Gratuluję wnusia. Niech zdrowo się rozwija. Jeśli jeszcze całkiem nie zwariowałaś ze szczęścia, to stanie się to niebawem. Wiem, co mówię...mój Franio ma już 17 miesięcy
  17. Łazanki dzisiaj z resztek lodówkowych Wczoraj był żur śląski.... Gęsty, kwaśny...mniammmmmmm
  18. Dzień dobry się z Wami. Urlop ma się ku końcowi. Jak zwykle intensywnie i szybko śmignęło. Były spotkania towarzyskie, słodkie lenistwo a i choróbsko, żeby zbyt mdło nie było. Był też urlop tropikalny. Obawiałam się odcisków od leżenia na plaży, ale udało się tego uniknąć i aktywnie parę dni tam też spędzić. Dziś umówiona na cmentarzu jestem Znalazłam firmę zajmującą się grobami w mojej okolicy (wcześniej mało to popularne u mnie było, a z dalszych stron za dojazd nieźle liczyli), co by pod moją nieobecność zadbali o moich. Jutro jeszcze (albo pojutrze, zależy od pogody) trochę łażenia mam po okolicy (fotorelację do książki mam zrobić). Potem weekend, który na wolności szybko mija i na początku tygodnia dołączam do pracujących. Spokojnego dnia Takie wspomnienie słońca:
  19. Dobry wieczór Mam nadzieję, że śpicie spokojnie, nikt do pdp wstawać nie musi Wasze życzenia szczęśliwej podróży się spełniły. Dziękuję Podróż w miarę szybka i co najważniejsze- bezpieczna. Początek urlopowego pobytu w domu, oczywiście intensywny. Że się tak wyrażę- zaliczyłam już fryzjera i kosmetyczkę. Przed wyjazdem na poprzednie zlecenie zepsuła mi się lodówka. Wtedy już nie zaprzątałam sobie tym głowy. Zamówiłam z De przez internet z zaznaczeniem dostawy , jak będę w domu. Podłączona, mogę napitki wszelakie chłodzić , chociaż wydaje mi się, jakby słabo chłodziła. Ale może potrzebuje czasu na rozruch... Na przedłużony weekend przyjeżdża do mnie koleżanka, a tuż po jej wyjeździe, lecę w tropiki. To już za tydzień Urlop też od gotowania mam Byłam dziś na obiadku w knajpce. Tak na projekcie zatęskniłam za zupami, że wciągnęłam porcję szpinakowej prawie na raz Dobrej dalszej nocy Wam życzę...zgaszę cichutko światło...Dobranoc
  20. Dzień dobry się z Wami. Jak zwykle dzień wymiany, to dzień stresowy. Ja wszystko na ostatnią chwilę robię, więc dziś mam co robić. Posprzątane na bieżąco, tym się nie martwię, ale spakować by się przydało Zmienniczka ma być wczesnym popołudniem, a mój bus późnym wieczorem. Dziadek przeżywa bardzo. On nie dementywny, więc świadomy tego, że urlop, że do rodziny, ale zasmucony strasznie. A gdzie @BabaJagusia? Tak mi się teraz skojarzyło jej "słońca w serduchach". Spokojnego dnia.
  21. @Blondi zapraszam :) Fakt-poniedziałki to u mnie w pracy często dania bezmiesne - placki, naleśniki albo racuchy. Tak jakoś wychodzi ;)
  22. Placki ziemniaczane dziś były. Jak zwykle, zajeb*** mi wyszły :)

O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworząc ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będący uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik


×
×
  • Dodaj nową pozycję...