Basiaim

Bonaparte

Jakiegoś wkurwa wewnętrznego mam dzisiaj. Nic się nie wydarzyło, nikt mnie nie wkurzył, a jakiś taki niepokój czuję

Tu, gdzie jestem zakupy robi synowa. Dwa razy w tygodniu piszę listę. Nawet nie wiem, ile wydają na nasze jedzenie. Piszę bez ograniczeń, zawsze mam wszystko z listy. Jak czegoś nie ma w sklepie, to synowa dzwoni pytając, co w zamian. Pamiętam, na początku jedna z pierwszych moich list zakupowych dosyć długa była...z lekką obawą i słowami "dziś trochę tego jest" podałam. Bez mrugnięcia oka przeczytała (zawsze czyta, czy dobrze mnie zrozumiała) i stwierdziła "Widocznie tyle potrzeba". Dodatkowo córka, która pracuje w Edece nas dogląda i dopytuje, co potrzeba, co JA chcę jeść. Pisałam chyba, jak zabrała mnie do polskiego sklepu i ładowała podwójnie do wózka to, co ja ostrożnie brałam Ale takich miejsc jest niewiele. Też byłam w miejscu, gdzie wzrok babki mógł zabić, gdy brałam dwie kromki chleba na kolację. A ona wpierdzielała więcej ode mnie ( ja lubię zjeść). Na zakupach wyciągała z koszyka to, co ja wkładałam. Ja z powrotem. Na jedną ze zmienniczek zadzwoniła do firmy, że za dużo je!!! Była oburzona brakiem zrozumienia ze strony agencji.

Wrzuć proszę przepis na placek z rabarbarem. Uwielbiam ciasta z rabarbarem i kolekcjonuję przepisy

Jakiś czas "obskakiwałam" dwa miejsca. Jedno z miejsc z córką, która tam bywała co jakiś czas. Gdyby nie ona, to miejsce-marzenie. Podopieczna zdrowa na ciele i umyśle, spokojna, inteligentna. Warunki mieszkaniowe super, fakt- zadupie, ale po uzgodnieniu mogłam jeździć na dłuzej do miasta. Co z tego, jak córka- niby nie było większych konfliktów między nami, dogadywałyśmy się, gotowałyśmy na zmianę (dużo potrwa się przy niej nauczyłam), ale miała czasem złośliwe zapędy, aż nieraz pdp interweniowała. Czasem miałam ochotę ją (tą córkę) udusić. No i mimo, ze miejsce spokojne i luzackie pod innymi względami- nie wracam.

Teraz tylko masz taki czas, który minie. Zrób sobie przerwę, nabierz oddechu, popraw koronę i do dzieła. Są fajne miejsca. Mam nadzieję, że agencja Cię nie zawiedzie. A jak nie, to zmieniaj. Szkoda, że tak wyszło.... Ja tutaj "szukałam" zmienniczki, a miejsce luz blues. No, ale już kogoś znaleźli. Tylko, że ja z innej agencji teraz.

Dzień dobry się z Wami. Już niedługo tak zjem śniadanie (dwa tygodnie) i naprzeciw mnie nie podopieczny usiądzie Miłego dnia.

Spakowałam torbę. Myślałam, że luz jeszcze będzie, a tu hmm...hmm...nie że problem, ale gdybym chciała coś więcej dopakować, to raczej nie bardzo. Kurtka zimowa zajęła 1/4 torby mimo, że w worku próżniowym. No i buty. Mam nadzieję, że zima nie wróci

Poszalałam wczoraj w mieście. Cudne takie wychodne z zadupia. Chodzę wtedy jak oczadziała wśród ludzi, napawam się widokiem tłumu Obiadek na mieście zjadłam. W moim ulubionym sklepie znów przeceny. Tym razem szortami i t-shirtami obkupiłam córkę. Kupiłam też tą zawieszkę na walizkę. W Tedim i Kiku nie było. Kupiłam w takim sklepie "wszystko po 1€". Pierwsze pakowanie mnie więc czeka, chyba w niedzielę puszczę bagaż... Za 2 tygodnie będę oczekiwać zmienniczki, a może już będzie....

Dzień dobry

Odpowiem nie swoimi słowami: KOBIETA Kiedy ma 5 lat: Ogląda się w lustrze i widzi księżniczkę. Kiedy ma 10 lat: Ogląda się w lustrze i widzi Kopciuszka. Kiedy ma 15 lat: Ogląda się w lustrze i widzi obrzydliwą siostrę przyrodnią Kopciuszka: Mamo, przecież tak nie mogę pójść do szkoły! Kiedy ma 20 lat: Ogląda się w lustrze i widzi się za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste, ale mimo wszystko wychodzi z domu. Kiedy ma 30 lat: Ogląda się w lustrze i widzi się za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste, ale uważa, że teraz nie ma czasu, żeby się o to troszczyć i mimo wszystko wychodzi z domu. Kiedy ma 40 lat: Ogląda się w lustrze i widzi się za gruba, za chuda, za niska, za wysoka, włosy za bardzo kręcone albo za proste, ale mówi, że jest przynajmniej czysta i mimo wszystko wychodzi z domu. Kiedy ma 50 lat: Ogląda się w lustrze i mówi: Jestem sobą- i idzie wszędzie. Kiedy ma 60 lat: Patrzy na siebie i wspomina wszystkich ludzi, którzy już nie mogą na siebie spoglądać w lustrze. Wychodzi z domu i zdobywa świat. Kiedy ma 70 lat: Patrzy na siebie i widzi mądrość, radość i umiejętności. Wychodzi z domu i cieszy się życiem. Kiedy ma 80 lat: Nie troszczy się o patrzenie w lustro. Po prostu zakłada liliowy kapelusz i wychodzi z domu, żeby czerpać radość i przyjemność ze świata. Może wszystkie powinnyśmy dużo wcześniej założyć taki liliowy kapelusz… Ta pani ma właśnie liliowy kapelusz.

Spoko luz...dasz radę. A polsko-angielskie wesela fajne są. Byłam na takim, tylko frakcja angielska do Polski przyleciała. Do dziś wszyscy wspominają (kto pamięta ) to wesele,a minęło już 7 lat

Masz rację- zjedź, odpocznij, zwłaszcza psychicznie. Może coś agencja Ci znajdzie fajnego, czego Ci życzę.

Wiem Tereniu, dlatego wracam tutaj po urlopie. Mimo, że to bedzie już czwarty raz i mimo, że się duszę na tym zadupiu. A jak Twoje sprawy? Wracasz do domu, czy gdzieś przejeżdżasz?

To moje drugie miejsce z kieszonkowym. Pierwsze było u wrednej "Helgi". Jej syn mi dawał kasę, jak bywał u matki. Raz w tygodniu 20€. Ale ona mu później zabroniła, bo oprócz wredoty chytra jeszcze była.

Tutaj akurat, gdy mam wychodne (dłuższe wolne) dostaję kieszonkowe na przysłowiową kawę. Starcza mi to na bilety autobusowe. Zdarzało mi się też tak, że dostawałam bilety do ręki. Jednorazowe lub ichniejsze karty na okaziciela. Albo rowerem- tak zjeździłam Monachium i bliskie jego okolice. W innym miejscu byłam np. blisko swojej rodziny i przyjaciół, to z nimi samochodem gdzieś jeździliśmy. No, ale to też dłuższe wolne potrzeba, przez 2 godziny pauzy dużo się nie zobaczy.

Ja! Ja! Ja! Mnie też ciągle nosi. Pracę w opiece łączę z "turystyką". Teraz mam dobre miejsce (tfu...tfu...odpukać), ale już mnie nosi. Już bym chciała zmienić..Duszę się w jednym i tym samym miejscu.

Dla Helmuta dziś wątróbka z jabłkami i cebulką + ziemniaki ofkors Ja wsunę coś na mieście, może u Chińczyka...

Dzień dobry się z Wami. Nie wylogowałam się wczoraj i wisiałam tu całą noc A propos kawy- gdy pracowałam jeszcze w Pl, na zmiany, fusiasta kawa stawiała mnie na nogi w pracy. I tylko w pracy taką piłam. Tutaj piję z ekspresu przelewowego, natomiast w domu mam ekspres na pady (saszetki) i piję z pianką mniammmm Już niedługo... Zostało mi tu 16 dni (z dzisiejszym) z chyba 90-ciu. Pisałam juz, ze wydaje mi się dłużej, bo miałam tylko kilkudniowe pobyty w domu w międzyczasie. Dziś mój wolny dzień, jeszcze za tydzień taki, a za dwa tygodnie już bede nogami przebierać

Kocham przeceny w De. Nie chwalę się, ale kupuję teraz same markowe rzeczy za grosze. Jestem na zadupiu, ale mam dwa spore miasta obok i w obydwu ulubione sklepy z taaaaaaakimi przecenami. A właśnie w Pl jak przecena to towar niezbyt, a cena tylko o max 10% niższa.

Dzięki za pomysł Myślałam o przyklejeniu kartki na torbę, ale zastanawiałam się, jak ją porządnie przymocować. Wiadomo, jak nieraz busiarze traktują walizki, zwłaszcza że ta będzie bez mojego nadzoru.

Rozkminiłam w końcu, o co chodzi, ale powyżej 35 nie daję rady.

Orientuje się ktoś, czy w tanich sklepach w De (KIK, Tedi) kupię takie zawieszki adresowe na bagaż? Muszę jedną walizkę puścić samą busem i chcę ją tak opisać...chyba, że ma ktoś inny pomysł???