a...o

4 dni, dnia wyjazdu nie liczę, bo planowo ruszam około 5 rano.

Dzień dobry. Ostatnia sobota. Miłego dnia.

Dzień dobry. Dziś ostatni piątek, a potem szybciutko sobota, niedziela, poniedziałek, wtorek i w środę do domku na zasłużony urlop. Na razie trwam w postanowieniu, że wrócę na nie dłużej jak dwa miesiące. Jak będzie, zobaczymy, ale po prawie pięciu latach pracy trzeci miesiąc dał mi mocno w kość. Gdzieś uleciała moja cierpliwość. I o ile nie cierpi na tym Podopieczna, to już na rodzinkę zdarzało mi się syczeć, a ile zdusiłam w sobie to tylko ja wiem. Między zleceniami robię minimum 6 do 8 tygodni przerwy i do teraz to jakoś działało. Do teraz. Może wpływ na to ma fakt, że teraz jeździmy we dwie? Ja i moja menopauza???? Miłego dnia.

Dzień dobry. Nie wiem co się dzieje. Czas na tym zleceniu leci szybko, bo rodzina duża, ciągle coś się dzieje, ale ostatni tydzień zwooooooolnił? Zawsze zostawiam sobie gruntowne porządki na koniec, ale nawet to nie pomaga. Miłego dnia.

Dziękuję. Zrobię wszystko żeby był dobry.

Dzień dobry. Zaczynam odliczanie, ostatnia środa. Miłego dnia.

Dzień dobry. Za tydzień już zmienniczka będzie . Miłego dnia.

Równiutkie 9 dni i to z dniem wyjazdu

U mnie mąż ogarnia rzeczywistość czyli wszystkie płatności i żarełko. Ja zarabiam na "cukierki" czyli budowa, ogród i samochód. Powoli planujemy jakiś wspólny urlop. Jak dotąd nie było na to kasy, ale dzieci wyuczone zarabiają na siebie, dom wykończony i ogrodzony , ogród końcówka, więc nieśmiało zaczynam marzyć o wojażach.

Dzień dobry. Zaczynam intensywną końcówkę. Zawsze zostawiam sobie sprzątanie, odmrażanie i inne "anie" na koniec zlecenia. Całe zlecenie sprzątam "od rynku" na koniec doczyszczam co jest do doczyszczenia. Czas spowalnia przed odjazdem, ale dzięki temu jest jakby lepiej. Miłego dnia.

10

Też tak miałam, ale powoli wyhamowuję.

Preferowałam sposób - 3 miesiące pracy i 1,5 albo dwa miesiące w domu. Od następnego razu zaczynam dwa na dwa. Mija pięć lat pracy i idzie mi trochę na dekiel. Jakieś dziwne bóle, mniej cierpliwości i inne bzdety. Dom wybudowany, samochód zmieniony, a te parę drobiazgów co zostało ogarniemy powoli. No i nie mam już "dziecków" na utrzymaniu. Teraz dzieci wykształcone za naszą krwawicę przyjeżdżają do starych z drobnymi prezentami i nie oczekują nic w zamian. Fajny czas.

Dzień dobry. Miłego dnia. U mnie oby do wtorku, potem zaczynam odliczać "ostatnie dni".

Ja dziś męża mało do zawału nie doprowadziłam. Zadzwonił, a ja pytam na którą do kościoła idzie, skoro o dziewiątej jest w domu?. On mówi, że połowę okien już umył i nie zajarzył, że to niedziela.A to mnie się pomyrdało. SOBOTA dziś, jeszcze jedna przede mną, a potem do dooooomu. Dzień dobry. Miłego dnia.

cyklonu

Jak nie jak tak. Witaj w klubie

Dzień dobry. Próbowałam nadrobić zaległości z forum, ale się nie da. Jedyne co zauważyłam to brak czerwonych mordek. Może to i dobrze? Poza jednym razem wcale ich nie używałam i właśnie doczytałam, że jestem moherem, nie jestem szalona, a moje życie to nie bajka. Zakładam, że dobrze tych czerwonych mordek użyłam? Zrobiłam to jako wyraz niezgody na paplaninę nie na temat w poważnym wątku popełnioną przez (sądząc po stylu) nieco starszą gimnazjalistkę. Czytam dużo, piszę mało, jestem tolerancyjna, ale to mnie ruszyło. Miłego dnia.

13 dni. Oby to była szczęśliwa trzynastka. Limit pecha już wykorzystałam .

Dzień dobry. Miłego dnia.

Tak dobrze to jeszcze nie miałam. Zawsze "z przyjaźni, bycia prawie rodziną, jako bardzo ważna dla rodziny osoba itp." jestem mniej lub bardziej proszona o "drobnostki". O ile podlewanie kwiatów, czy ugotowanie i zamrożenie musu jabłkowego dla podopiecznej mi nie przeszkadza, to na wiele "próśb" odpowiadam stanowcze nie. I działa

No ja też nie jestem odpowiednią osobą do tych czynności. Na każdym zleceniu ogłaszam to osobiście . Pozwoliłam sobie skrócić cytat bez szkody dla zawartości.

15

Dzień dobry. Za mną szalony weekend ze szpitalami, lekarzami i niespokojną Podopieczną. Podopieczna uczyła się latać i spadła na spacerze z wózka. Dzięki Bogu cała operacja odbyła się przy córce, a nie przy mnie. Trochę się tu krzywią na mnie, że spaceruję tylko po asfalcie, a "mamy takie piękne widoki przy szutrowych dróżkach". Raz spróbowałam i widoki były jak wszędzie, a kręgosłup wył o zmiłowanie. Teraz spacerujemy tam, gdzie cywilizacja dotarła i obie mamy się dobrze. Co do szpitali to kolejny raz jestem pod wrażeniem. Najpierw SOR w powiatowym, potem HNO w trochę większym. Wszystko odbyło się w przeciągu 3 godzin z dojazdem. Za dwa dni kontrolna wizyta u HNO zamówiona tego samego dnia. Wszystko odbyło się co prawda bez rękawiczek, ale miło, kulturalnie i kompetentnie. Nawet spray i maść do nosa dostałyśmy w szpitalu. Nie wiem tylko skąd ta niechęć do rękawiczek. Była krew, limfa i inne wydzieliny. Jak dla mnie niebezpieczne, ale w końcu nie jestem lekarzem. Miłego dnia. Za dwa tygodnie moja zmienniczka już będzie.

Sama lepiej nie napisałabym. Ja słyszałam takie powiedzenie, że jak ktoś jest naprawdę mądry to nie musi ciągle o tym mówić, bo wszyscy wiedzą. To samo jest ze szczęściem .