Wiecie co. Czytam i włos mi się na głowie jeży. Trudno mi sobie nawet wyobrazić ,że ktoś mi wydziela kromkę chleba w dzisiejszych czasach w Europie. Jest dla mnie oczywiste , że starsze osoby mają mniejszy apetyt i mniejsze zapotrzebowanie na kalorie ale ja nie jestem staruszką z brakiem apetytu.
Zawsze było dla mnie oczywiste ,że wyżywienie mam zagwarantowane a swoje dodatkowe potrzeby (lubię lody ,windbeutel , coca colę, czekoladę ) zaspokajam za własne pieniądze. Przecież w każdym domu jest lodówka ,jakieś pieczywo , ziemniaki ,produkty suche , mam na myśli mąkę ,ryż . I gdyby ktoś mi nałożył kromkę chleba to po prostu wstałabym i dokroiła sobie jeszcze 2 z komentarzem że to dla mnie za mało. Nie czekałabym też, aż córka podopiecznej coś ugotuje o 22 tylko przygotowałabym sobie coś sama. Zawsze można zrobić naleśniki mąka i jajko są prawie w każdym domu. Będąc w Bonn spotkałam opiekunkę która się skarżyła, że 5 dni w tygodniu na obiad przygotowuje ziemniaki z cebulą i już jej to bokiem wychodzi ale słowem się do swojej podopiecznej w tej sprawie nie odezwała. Obejrzałam też film. Osobiście uważam , że to nie jest dla mnie problem jeśli moja podopieczna je sałatę żeby dla siebie upiec udko z kurczaka i zjeść z tą sałatą a jeśli podopieczny je tylko mięso żeby zrobić dodatkową sałatę. Ostatnio przytyłam bo opiekowałam się Panią po nowotworze i ona potrzebowała przytyć więc gotowałam dania wysokokaloryczne. Nie chciało mi się gotować dla siebie oddzielnie więc jadłyśmy to samo ale nie mam do nikogo pretensji bo mogłam gotować oddzielnie. Wielu niemców na śniadanie je chleb z dżemem, ja niekoniecznie. Usłyszałam parę razy ,że na śniadanie jem jak wieczorem ( chleb z serem ) ale poprostu komentuję to że w Polsce jada się inaczej. Ludzie którzy mają teraz po 90 lat przeżyli wojnę i czasy powojenne , wtedy było trudno o jedzenie ale teraz czasy mamy inne i nie ma potrzeby przeprowadzania przymusowej kuracji odchudzającej. Jeśli podopieczni mają zwyczaj picia kawy po południu i jedzenia ciasta chętnie im towarzyszę ale jeśli nie , to nie widzę problemu z kupieniem sobie paczki ciastek, czekolady za własne pieniądze bo lubię coś słodkiego do kawy i będąc w Polsce też bym sobie to kupiła. Nie widzę też problemu z pójściem do kuchni i zrobieniem sobie kromki chleba z czymś co jest w lodówce niezależnie od pory dnia bo przebywając w domu też bym tak zrobiła. A Panu wydzielającemu porcje powiedziałabym , że moja porcja jest za mała , jem więcej niż on i w związku z tym musi gotować więcej. Pani z filmu od kalafiora jest najwyrażniej bardzo oszczędna więc przy kolejnym kalafiorze dogotowałabym sobie ziemniaczków , usmażyła udko z kurczaka ( nawet gdybym miała sobie sama je kupić) jej nałożyła kalafiora a sobie kalafiora ziemniaczki , mięso a po posiłku skomentowała, że to był dobry , syty obiad. Trzeba wziąć pod uwagę, że każdy ocenia sytuacje wg siebie. Pani zje kalafiora , jest najedzona i wg niej wszystko jest ok ale jak zobaczy ,że jesteśmy w stanie znacznie więcej zjeść to wtedy sytuacja się zmienia. Zobaczyć a usłyszeć to dwie różne sprawy. Często pokazanie czegoś podopiecznemu daje znacznie więcej niż mówienie mu o tym.
Z drugiej strony nie oczekujcie od Niemców ,że będą wam kupować wasz ulubiony jogurt bo to dla nich jest po prostu nie istotne i będą o tym zapominać. Zawsze można rozmawiać i mówić ,że chciałabym zjeść to i to i czy jest taka możliwość i czy mogę to kupić. Jeśli zapytacie czy możecie coś kupić jest większa szansa że będziecie to miały niż oczekiwanie , że oni to kupią i wam dostarczą.