Z historią w Niemczech zetknęłam się nietypowo. Gdy powiedziałam podopiecznej że wracam do domu i wymieniłam miasto to zaczęła opowiadać o swojej siostrze która tam mieszkała. Siostra zginęła. Podopieczna się popłakała mówiąc o tym a mnie było przykro. To przypadek, ale my też musimy pamiętać że tak jak moja Mama która urodziła się w Polsce, miała w dowodzie miejsce urodzenia ZSRR, tak Niemcy urodzeni w Niemczech mogą mieć w dokumentach miejsce urodzenia Polska.
O tym u nas mniej się pamięta bo ani media nie trąbią, ani w szkołach nie kładą na to nacisku.
Gdy byłam dzieckiem, regularnie odwiedzał mnie po rozwodzie rodziców mój ojciec a że był mądrym i wykształconym człowiekiem to mnie trochę prostował. Dużo dowiedziałam się od niego na temat prawdziwej historii i pamiętam jak mówił - wiele z tego czego nas uczą w szkole począwszy od czasów międzywojennych to tendencyjne i wybiórcze traktowanie prawdy.
A co do obozów to niedawno w Niemczech na cmentarzu widziałam tablicę pamiątkową poświęconą tym którzy zginęli w obozie koncentracyjnym ( właśnie w tej miejscowości ) w latach 1933-1945. Niemcy Niemcom zgotowali ten los. Oni też mają problemy z historią ale nie są wychowywani w etosie historii. Historia to historia a teraźniejszość jest dziś. Historia wiele uczy, uczy naprawdę ale nawet jeśli żyją jeszcze Niemcy aktywnie uczestniczący w II Wojnie Światowej to niech sobie żyją. A jeśli potrzebują opieki i mi za to zapłacą to ja to zrobię. Bo przede wszystkim mam wiele empatii i wiele po prostu szacunku i współczucia dla ludzi starych i chorych. I nie czuję się upoważniona do oceniania ludzi.
Gdybym tak jak @Betty trafiła na takiego podopiecznego to nie wiem ale chyba nie miałoby to dla mnie znaczenia. W końcu nie sądzę by jej się zwierzał z tego co robił w czasie wojny. Gdyby z tego powodu traktował mnie ktoś gorzej to po prostu zrobiłabym swoje. Pewnie bym nie polubiła takiego podopiecznego ale nie za lubienie nam płacą. Lubimy kogoś lub nie bo jest TERAZ taki lub inny.
Natomiast zachowanie agencji było absurdalne i oburzające.
I nie traktujcie tego co napisałam jako apelu jedynie słusznego podejścia czy pouczania. To moje zdanie, moja opinia, często subiektywna. Nie roszczę sobie prawa do posiadania racji bo to naprawdę nieważne czy mam rację czy nie. To tylko moje zdanie.