
kris
Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez kris
-
Nie musi to być zapis o przesuwaniu daty wyjazdu. Spotkałem się z takim zapisem: "Opiekun nie maże opuścić miejsca pracy przed przyjazdem zmiennika" Ładniej brzmi, a jest to samo. Jeżeli w umowie jest zawarta konkretna data rozpoczęcia pracy i jej zakończenia to przedłużenie jej zależy tylko od dobrej woli opiekuna. Z drugiej strony agencje typu "Pro 24" zawierają z opiekunem umowy na rok, czy 2 lata. Bo szkolenie trzeba odpracować, czy takie tam. Lepiej też agencjom z ZUS, no i przywiązują opiekuna. Rzucają nim bez tołku z miejsca na miejsce i w czasie im wygodnym. Dlatego ciągle powtarzam: Żadnych ustaleń z agencjami na słowo - wszystko na piśmie! Terminy, premie stan podopiecznych, zakres obowiązków itd.
-
Ponoć są to umowy-zlecenie zgodne z prawem. 95% umów z agencjami nie spełnia żadnych standardów prawnych. To jest gó.no nie umowy! Miałem kiedyś propozycję na chyba dobrą sztelę, ale tej agencji nie znałem, więc poprosiłem o wzór umowy żeby się zapoznać. Po wielkich trudach dostałem bo na agencję zaczęli naciskać Niemcy. I tam był właśnie podobny zapis. I wyobraziłam sobie sytuację że mam pracować np do 15 grudnia i nie mogą znaleźć zmiennika. Można tak siedzieć do połowy stycznia, bo kary, bo nie zapłacą Ku wielkiemu zdziwieniu odmówiłem. A ta Pro...24 to najgorszy s.f wśród agencji. Wystarczyło wejść na jakiekolwiek forum i poczytać...
-
Lekarz, stając w drzwiach gabinetu z listą pacjentów: – Szanowni Państwo, w związku z RODO nie mogę używać nazwisk, więc zapraszam na wizytę kontrolną pana z syfilisem!
-
Jacuś wraca z przedszkola z podrapaną buzią. – Co się stało? – pyta mama. – A, nic. Mieliśmy zabawę karnawałową i pani kazała nam się wziąć za ręce i pląsać wokół choinki, ale było bardzo mało dzieci…
-
Gość dzwoni do hotelu: – Chcę przyjechać z psem. Czy można? – Cóż. Hotel prowadzę jedenaście lat – mówi hotelarz – i nigdy się nie zdarzyło, żeby jakiś pies ukradł ręcznik, suszarkę czy obrazy ze ścian. Nigdy nie musiałem po nocy wzywać policji, bo narąbany pies demolował mi hotel. Więc tak, pana pies może przyjechać, a jeśli za pana poręczy, to pan także.
-
U dentysty: – Ile kosztuje wyrwanie zęba? – Sto złotych. – Co?! Za kilka minut pracy?! – Ok, będę wyrywać powoli.
-
Żona wpada do salonu i roześmiana pyta męża: – Kochanie, popatrz na mnie! Niczego nie zauważyłeś? – Włosy podcięłaś? – Nie! – Nowa sukienka? – Skądże! – No, to już nie wiem… – Włosy podcięłam! – Przecież na samym początku to mówiłem! – Mówiłeś, mówiłeś… Zgadłeś, a przecież miałeś zauważyć!
-
– Doktorze – pyta pacjent. – Jak tam moje wyniki? Umieram z ciekawości! – Hm, chyba nie tylko z ciekawości – mamrocze doktor.
-
Noc. Smutny facet pije przy barze. Obok niego siada kot. – Wiesz – zwraca się do niego facet – mam przechlapane. Moja żona dziś urodziła trojaczki. – Nie martw się – uspokaja go kot. – Jakoś je rozdasz…
-
Jak jeden z internautów skomentował: brakuje futra z norek i nart https://gwiazdy.wp.pl/edyta-gorniak-w-sopocie-wylegiwala-sie-na-plazy-6413192752834689g
-
-
A jak zwierzak ochrzczony? Przychodzi staruszka do księdza i prosi go aby ochrzcił jej kota. – Proszę księdza bardzo nalegam o chrzest dla mojego kotka. – Kota? tak nie można – Zapłacę 100 tysięcy Ksiądz zgodził się, ale następnego dnia czuł wyrzuty sumienia, więc sięgnął po telefon i zadzwonił do biskupa, aby przyznać się co zrobił. – Ochrzciłem kota – mówi do słuchawki – Zwariowałeś? – mówi biskup – Staruszka prosiła, a do tego zapłaciła mi 100 tys. – To wszystko wyjaśnia, oczywiście proszę przygotować kota do bierzmowania…
-
Sorry, nie znam człowieka...
-
Z Parkinsonem byłby ekstra! Rączki by mu się pięknie trzęsły przy badaniu! I pożytek, i przyjemność!
-
Ależ @violka, rodzina o wszystkim pewnie wie, tym bardziej, że Menda robiła wiele rzeczy niepotrzebnych i na pokaz. Pojemniki w kuchni na odpady bio i czarne stały bez pokrywek. Jebał smród w czasie upału. Kupiłem 2 nowe z deklami, kupiłem rękawice kuchenne, zestaw siekaczek i tartek do warzyw. Wszystko za pieniądze Harrego. Grosze to kosztowało. Powiedziałem rodzinie po fakcie i żadnych uwag - akceptacja. I tak poukładałem wiele spraw, ale głównie po to, by mi się lepiej pracowało. A niech sobie dalej pracuje długo i szczęśliwie. Do czasu jak Harry znieruchomieje i straci resztki mobilności. Wtedy może być problem. A swój post zamieściłem dlatego, że z taką sytuacją spotkałem się po raz pierwszy i nie znam niczego podobnego nawet z opowieści innych opiekunów.
-
Śmiać się, tylko śmiać się I żeby była jasność: Ja tu nie jestem na zmianę, robię za skoczka i w moich planach nie było powrotu tutaj. Tym bardziej że wszyscy o tym wiedzą. Co prawda córka mówiła że nie wiadomo jak to będzie, ale ja do końca tego roku mam zupełnie inne plany. Może Menda nie wierzy rodzinie i myśli że zmienią zdanie? I szuka haków na mnie? Jaka to ona "Pani Czysta" i zaradna, opiekuńcza, doświadczona itd. A niedorozwój z Polski wszystko zepsuje, zaniedba, nabrudzi itp. I ja do 14 września do północy pracuję, a potem niech się dzieje co chce. I do domu.
-
Witam wszystkich! Życzę Wam spokojnego dnia. Ja tam poniedziałki mam git. Przed chwilą wyprawiłem Harrego do przedszkola i do 17 free. Rano było trochę krzątaniny, bo przed przedszkolem go kąpię. Ale pojechał naperfumowany. Niech przed wdowami wygląda i pachnie...
-
Tą moją, niezakończoną jeszcze historię mógłbym umieścić w różnych działach. Ale niech będą poskarżyjki, chociaż raczej się nie skarżę. Jak już wcześniej pisałem, wymyśliłem sobie 3-miesięcznego skoczka. Odpowiadał mi termin, płaca, miejscowość, warunki itp. 2 razy w tygodniu po 8 godzin pdp w Pflegestation - my mamy free. A i w pozostałe dni nie ma za dużo roboty. Jedyny problem to cukrzyca typu 2 u pdp. Na miejscu była opiekunka z Chorwacji. Była tu przez 6 miesięcy, przedtem też się zmieniała ale co 2 miesiące. Manda ma na imię, ja dalej będę ją nazywał Menda. Otóż Menda okazała się prawdziwą królową szteli. Najmądrzejsza, wszystkowiedząca, doświadczona (bo przecież pracuje już 1,5 roku w Niemczech!) Mnie chyba uznała za polskiego niedorozwoja któremu trzeba pokazać jak się kroi szczypiorek, smaruje masłem chleb, kiedy wystawia się pojemniki itp. Dosłownie wszystko! Przeżyłem. Opowiadała jaka to ona "Pani Czysta" Reszta opiekunek to fleje, brudasy, niemoty itp. Tylko ona dba o pdp. I wtedy mnie wkurzyła. W całym domu było brudno, a najgorsze to były pajęczyny. Wszędzie, na suficie, na ścianach, na meblach! W każdym kącie. Koszmar. I to nie były pajęczyny takie 2-tygodniowe! Pokazałem jej w kuchni na suficie i na ścianach. I to ma być czysto? Obraziła się śmiertelnie. I git! Niech w pizdu wreszcie wyjedzie. Co okazało się nie takie proste... W drodze do Niemiec zdechł po drodze jej bus. Ponoć. No i nie ma jak wyjechać. A ma się 8 dużych bagaży i coś tam podręcznego w ilości 3. Bus miał ją zabrać z domu. Musiała następnego dnia jechać do Frankfurtu, ale pojechała! No i spokój? Wydawało mi się! Po tygodniu odwiedza nas sąsiad z którym ponoć się przyjaźniła, a który nigdy tu nie przychodził. Przesłuchał Harrego (imię mojego pdp), łeb mu latał jak w kołowrotku na wszystkie strony. Poszedł. Codziennie 3 razy przychodzą pielęgniarki mierzą poziom cukru we krwi. Po 3 tygodniach okazało się (siostry się wygadały), że dzwoniła do nich żeby pisały dla niej jaki Harry ma poziom cukru i ją informowały. Potem Pflegestation mnie informuje, że dzwoni też do nich. Czy wysyłam go czystego, odpowiednio zaopatrzonego itp. Po 2 tygodniach zespół który go zabiera do Pflegestation informuje mnie, że Menda do nich dzwoniła żebym nie pozwalał Harremu oglądać piłki nożnej, bo mu skacze cukier! I pierwsza wisienka na torcie! Tydzień temu przed obiadem dzwonek do drzwi. Stoi coś farbowane na blond, wysokie i wysuszone. Ona do Harrego. Zanim zareagowałem wlazła. Ja akurat robiłem obiad. Ale żeby w Niemczech nikt nie zapowiadał telefonicznie wizyty? Jak się okazało było to celowe. Przed wyjściem bezczelnie zajrzała mi do garków co gotuję! Pytam Harrego kto to był? Następna niemiecka przyjaciółka Mendy. No kuźwa! Ta baba jest jakaś chora! Druga wisienka: W piątek dzwoni koło 16 i chce rozmawiać z Harrym. Śpi, naprawdę. Dla niej nie będę go budził. W sobotę przyjechał zięć i przywiózł mi wypłatę. Mówiłem mu o tym telefonie. Wieczorem zięć dzwoni do mnie i mówi, że Menda do nich dzwoniła i ja utrudniam jej kontakt z Harrym i zadzwoni w niedzielę żebym odebrał i dał telefon ojcu! Zostało mi dokładnie 5 tygodni do końca. Nie planuję tu wrócić, bo nie planowałem od początku. Ot taki jednorazowy wyskok. Chociaż Harry mnie polubił, a rodzina twierdzi, że w życiu nie przypuszczała że to tak może bardzo dobrze funkcjonować. A dla Mendy dalej jestem polską niemotą, którą trzeba kontrolować na każdym kroku! Dużo się jeszcze może wydarzyć!
-
A poczytajcie sobie na dobranoc... https://bartmanlegalupdates.com/umowa-zlecenia-dla-opiekunki/
-
W Aldi to w Aldi, ale w REWE Kartoffelmehla nie ma?
-
Aviator K już nie lata! Jego linie splajtowały...
-
Dlatego zalecają otwieranie w wodzie....
-
Słuchałem, od razu wiedziałem. Pożartować nie wolno?
-
Paczę i paczę jakaś nowa opiekunka pojawiła się we Frankfurcie. Chyba trzeba się będzie spotkać.
-
A mi się przypomniał cytat z kultowej polskiej komedii. "Słuszaj Andriusza, szczastie nie ch.j, w ruki nie wazmiosz"