ewamarchewa

Witajcie wszyscy!!! Wpadłam na chwilkę, aby sprawdzić, czy moja zmienniczka u Robocopa zalogowała się tutaj. Ale nie... Poleciłam jej to forum i zakładkę Poskarżyjek, bo dziewczyna nie wyrabia już. Jest psychicznie umęczona. Nie zawsze mogę jej wysłuchać, bo wolne ma wówczas, gdy ja jestem akurat zajęta. Mi pisanie tutaj baaaardzo pomagało. Myślę, że dziewczyna jest bardzo podobna do mnie, dlatego jej tak ciężko. Nazbyt się angażuje, zbyt wiele czasu poświęca "uszczęśliwianiu" PDP. Tyle, że ja sobie na tym forum znalazłam wentyl do upuszczania negatywnych emocji, więc jakoś mi szło. Zawsze cytuję słowa mojej psipiółki - "długodystansowej" opiekunki: "trzymaj się od babki jak najdalej, rób to, co należy do twoich obowiązków, a od zabawiania i uszczęśliwiania podopiecznej jest jej rodzina". Niestety nie zawsze potrafię tę radę zastosować podczas pracy. Może dlatego, że wyjeżdżam na krótko, więc staram się jak najszybciej przełamać lody i zjednać sobie sympatię PDP. I tym sposobem podporządkowuję swoje życie i potrzeby potrzebom PDP. No i wypalam się momentalnie. To samo z moją zmienniczką. Chyba rozpieściła Robocopa tak, że jak sama mówi, następczyni będzie bardzo ciężko. Więc ja już tam nie chcę wracać. A jak Wy układacie sobie relacje na nowych stelach? Pozdrawiam serdecznie!

Czyli trafiłaś do podobnej PDP jak moja była Frau Robocop. Reasumując, nie jest u takich źle, trzeba tylko przywyknąć, nie występować przed szereg z inicjatywą (nie zapomnę lekcji z kosiarką ), zwracać się ładnie, i dla zasady o wszystko pytać. Ciekawa jestem jak się u Ciebie ułoży? Pisz. Będziemy śledzić

Witam Kochani! Ja już w domku. Firma skróciła mi o dzień zlecenie, nota bene bez uzyskania uprzednio mojej zgody, a busik zamiast w sobotę o godz.22 przyjechał w niedzielę o 5.20 (raniuśko...). Kandydatka na królową szteli młoda, urodziwa i bardzo sympatyczna. Spędziłyśmy fajnie cały dzień . Pani Robocop zachowała się stosownie do sytuacji, sama zrobiła ciasto z truskawkami, a wieczorkiem do pokoju przyniosła nam butelkę wina z piwnicy oraz lampki. I jeszcze wiatraczek . Pożegnałam się z nią ładnie, ona coś tam bełkotała, że nie trzeba się gniewać na nią za tę kosiarkę (cholera...pamięta!) i dała mi tipa, abym sobie kupiła prezent od niej. Było w każdym bądź razie miło. A teraz...jutro wyjeżdżam na wczasy!!! Dlatego kochani żegnam się z Wami tymczasowo. Wrócę tu. Po urlopie

To już niedługo. Trzym się dzielnie!!!

Betty, bo wredne ludzie, to na starość stają się wredne do kwadratu. Ale jeśli do tego dołożysz jeszcze demencję... uj, to będziesz miała wredotę do en-tej potęgi. Powiem Ci, że najlepsi podopieczni to tacy, co: nie chodzą, ale nie wymagają transferu; kochają seriale telewizyjne i tak się nimi zafiksowują, że nie potrzebują niczyjego towarzystwa; nie mają demencji (bo zmiany w mózgu powodują, że są hiperaktywni w dzień i nie śpią w nocy, etc...lista jest długa. Ja w każdym bądź razie już wiem, że praca przy kobiecie sprawnej fizycznie nie polega na świadczeniu usług opiekuńczych, tylko na "usługiwaniu" (ja u Robocopa jestem służącą, a nie opiekunką). Taka Frau zajrzy Ci zawsze w gary, skontroluje pranie, zadecyduje, co masz prasować żelazkiem, a co maglownicą, Praca służącej nie ma takiego prestiżu jak praca opiekunki. Służącą traktuje się pretensjonalnie. Nawet jeśli życzliwie, to jednak z góry. Wolę jednak być opiekunką niż służącą, zatem doskonale rozumiem Twoje rozgoryczenie. Ale przypomnij sobie po co tu przyjechałaś i... olej! Frau widzi Cię po raz ostatni, Ty o niej zapomnisz, a eurasy się przydadzą . Trzymaj się!!!

Abolicja Cię nie objęła?

Ja pier..dziu..., oj boli. Jak cholera boli

Taki los skoczka . A to termin nie ten, a to PDP nie ten-tego...

No komórka nie miała okazji wpaść do stawu. Zobaczyłam tam grupę młodzieńców o śniadej karnacji i gęstych, kręconych włosach. To stchurzyłam i zrezygnowałam z ławeczki nad stawem. Wprawdzie ja za stara dla nich na gwałt, ale... na bezrybiu i rak ryba, więc nigdy nie wiadomo... Siadłam sobie na schodach przed zamkniętym bankiem . Dla niepoznaki założyłam czarne okulary. Fajeczka smakowała wybornie

Noooo. Ale i tak idę się joggingować . Kupię sobie kawkę, fajeczki i zasiądę na ławeczce nad stawem jak lumpenproletariat . A co tam. I komórę wezmę, aby jeszcze stosunki towarzyskie podtrzymać

I jeszcze fajki mi się skończyły. Muszę coś wykombinować... Powiem Robocopowi, że potrzebuję Bewegung, więc idę uprawiać jogging

A mi właśnie uciekają 3 godziny wolności. Po raz piąty w tym miesiącu. Nigdy już nie przyjadę tu do roboty w maju, czerwcu i lipcu. Albo święta zawsze mi przypadają, gdy PDP ma "przedszkole", albo z powodu upału inne zajęcia są odwołane. No, jak mi jeszcze jutro taki numer wywiną, to i zakupów nie poczynię w ulubionym "lumpeksie" . Przerąbane mam...

ooooo, ten tekst to już skopiuję do męża wyślę. Niech mnie qrde, następnym razem, gdy nałożę maseczkę upiększającą nie pyta, kiedyż ta maseczka wreszcie zacznie działać

dzięki, ale i tak nie wracamy razem, to niepotrzebnie wkleiłam fotkę... Sprzątam. Solidnie, tak, aby na sobotę zostało tylko odkurzanko i zmycie podłóg. W sobotę po południu przyjeżdża nowa kandydatka na królową szteli. Chcę zostawić jej czystość i pachnącość, aby kobitka od samego początku nie urabiała sobie rąk. Niechaj ma więcej czasu na oswajanie Robocopa

Dzień dobry wszystkim. Ostatni tydzień upływa wooolnooo. Idę kroić sałatkę owocową, po której bateria Robocopa działa lepiej niż te bateryjki reklamowane przez zajączki

5 dni, a tak mi się dłuży, jak nigdy. Zawsze ostatni tydzień upływał mi bardzo szybko. Tym razem inaczej. Może jutro (środa) odczuję, że koniec się zbliża?

A co Wy tutaj o żarciu.. Ja od miesiąca jestem wegetarianką (jak Robocop), bo nie chce mi się oddzielnie dla jednej osoby gotować. Jak się przez miesiąc wpitala sałatę dwa razy dziennie, zawsze tak samo przyrządzoną (ocet jabłkowy plus olej i niezmienne składniki), to naprawdę już nic nie smakuje . A do wszystkiego siekam natkę pietruszki (Robocop ma całą szklarenkę pietruchy. I żeby było śmiesznie, to wcale nie chce mi się mięsa. Skutek diety wegetariańskiej jest tylko taki, że nic mi nie smakuje i nie odczuwam łaknienia. I coś w tym jest, bo Robocop kilka lat temu straciła smak.

Śpiewaj!!!

No...i zgadnijcie, co ja sobie teraz robię??? Od razu odpowiem, bo pytanie trudne. A siedzę sobie i film oglądam w kompie. A 87-letnia Frau Robocop zapitala w ogrodzie. Jeszcze ze dwie godziny zajmie jej podlewanie za domem, przed domem, tudzież wszelkich Ampeln wiszących oraz garów wypełnionych kwieciem. Od piątku nie pomagam w ogrodzie. Tak szybko się uczę!. Brawo ja!!!

Czyli nie będziemy razem wracać. Ja startuję w niedzielę wieczorem, nie usłyszę Twego śpiewu anielskiego (pisałaś, że będziesz śpiewała)

Ta ostaaatnia niedzieeelaaaa, więc nie żałuj jej dlaaa mnieee... Za tydzień, w niedzielę wyjeżdżam. Arivederci Bielefeld

I tu przyznam Ci rację. Zanim wystąpię z inicjatywą, przypomnę sobie lekcję od Robocopa i walnę się młotkiem w łeb Już raz to napisałam, ale net ucięło, to musiałam powtórzyć

no suuuuuuuuuuuuper!!!

Brawo Bratek!!! Także za asertywność.