Skocz do zawartości

Ranking

  1. foczka63

    Społeczność


    • Punkty

      201

    • Postów

      5759


  2. Maria Alicja

    Społeczność


    • Punkty

      62

    • Postów

      19


  3. Opiekunka Ania

    Społeczność


    • Punkty

      23

    • Postów

      159


  4. Maria Jolanta

    Usunięty


    • Punkty

      20

    • Postów

      10048


Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 10 maj 2015 w Wpisy na blogu

  1. Dziwiłam się zawsze czytając wpisy moich koleżanek. Dlaczego trwają przy agresywnych podopiecznych lub w miejscach gdzie warunki bytowe są nie do zniesienia. Teraz już wiem jak to działa. Sama trafiłam w trudne miejsce co opisałam w wpisie "a może związki zawodowe" wytrwałam tu cztery tygodnie i pewnie trwałabym dalej ale na moje szczęście synowa wymyśliła zmianę opiekunki za co jestem jej wdzięczna. Zrozumiałam jak to działa każdego dnia powtarzałam sobie jak to nie dam rady. Nie wiem komu i co chciałam udowodnić. Jestem pierwszą opiekunką więc synowa ma nadzieję, że następna zdziała cuda ale to nie moja sprawa. Ja jadę w nowe miejsce z opisu koleżanki, którą będę zmieniać to jadę na urlop po tym szaleństwie. Dziewczyny nie musicie trwać w toksycznej sytuacji. Pomyślcie najpierw o sobie a później o tych wszystkich, którzy potrzebują pomocy i mimo, że muszą za nią zapłacić są wdzięczni byłam 18 miesięcy u takiej rodziny. Mam nadzieję, że iż nigdy nie będę chciała udowadniać, że dam radę bo po co?
    16 punktów
  2. Nocne wstawanie w naszej pracy często jest obowiązkiem ,ale jeszcze częściej nadużyciem naszych podopiecznych bądź ich rodzin ...Jak uchronić się od pobudek nocnych w błahych sprawach ? Czy jest na to złoty środek ? Oczywiście ,że tak !!! Jaki ?wysłuchajcie sami
    14 punktów
  3. Po mojej sympatii do podopiecznej pozostał popiół, którym dwa dni posypywałam sobie głowę, ale dość tego jeżeli chcę pracować w tym zawodzie. Ale zacznijmy od tego co się wydarzyło: Ledwie zdążyłam ochłonąć po pani M i polubić moją babcie bo tak ją nazywałam.Zaangażowałam się całym sercem w relacje z moją podopieczną. Wszystko układało się świetnie. W poniedziałek otrzymuję telefon z agencji, ze mam się pakować bo podopieczna życzy sobie zmiany opiekunki. jako powód podała, że nie jestem otwarta na jej sugestie jak zapytałam na jakie odpowiedź brzmiała ogólnie. Myślałam, ze agencja chce wprowadzić kogoś innego na dobre miejsce wiem, że było to niedorzeczne myślenie ale nie znajdowałam wytłumaczenia. Postanowiłam wprost zapytać moją podopieczną, nie mam kłopotów w porozumieniu się z nią w odpowiedzi usłyszałam, że tak zadzwoniła do agencji bo chce, żeby przyjechała moja poprzedniczka. No dobrze pomyślałam sobie zżyła się z tamtą dziewczyną, która była tu przez pięć miesięcy ale przecież mogła mi o tym powiedzieć a nie udawać że się nic nie dzieje.Mimo tego wyjaśnienia cały czas czułam drugie dno. Wczoraj zagadka chyba się rozwiązała. Moja podopieczna lubi wypić białe wino i czasem lekko nadużywała tego trunku.. Kiedy zmieniałam moją koleżankę ta była totalnie wykończona tłumaczyła mi, że jest chronicznie nie wyspana, trochę mnie to dziwiło bo osiem godzin snu właściwie każdemu wystarcza a przynajmniej nie prowadzi do wyczerpania, ale wracając do wątku wczoraj babcia wypiła prawie dwie butelki wina i zaczęła się awanturować pierwszy raz po pięciu tygodniach. Myślę, że moja poprzedniczka popijała z babcią winko i z tond ta tęsknota babci. Ale myślą przewodnią mojego wpisu jest: Dziewczyny słuchajcie koleżanek z większym stażem ze mnie się śmiały jak zachwycałam się moją podopieczną i przepowiedziały mi jak to się skończy. dziewczyny lekarz nie angażuje się w relacje z pacjentem nie pozwoliło by to wykonywać mu pracy, podobnie jest z nami zaangażowanie emocjonalne może doprowadzić tylko do wypalenia przekonałam się o tym. Nasze podopieczne nie mając już władzy nad niczym często również nad własnym ciałem myślą, że mają władzę nad nami przynajmniej tak im się wydaje bo mogą kazać nas zmienić a agencja nie ma wyboru" jest otwarta na sugestie klientek" prawa rynku. Ta władza naszych podopiecznych na szczęście jest pozorna.Do babci nie przyjedzie jej wymarzona opiekunka. Kiedy jej to uświadomili wściekła się ale to może robić do woli. Mnie pozostał nie smak. W pracy mi to nie zaszkodziło jadę w nowe miejsce agencja zachowała się bardzo miło, koleżanki udzieliły mi dużego wsparcia. Ja sama myślę, że dopiero teraz mogę powiedzieć o sobie wykwalifikowana opiekunka. Do miłości naszych podopiecznych są ich rodziny.
    12 punktów
  4. Otóż to!Bardzo nawet nieładnie i bardzo się to potem mści na kłamczuszku.A oszukała nas nasza koleżanka w pracy ,nas i mieszkankę też.Że o złamaniu zasad etyki zawodowej nie wspomnę.Było tak.Rano z koleżanką jak zawsze robiłysmy poranne toalety potrzebującym.Koleżanka kłamczuszka była wyznaczona tego dnia na tzw.dyżurkową.Czyli do ósmej powinna pomagać reszcie w toaletach a potem zająć się opatrunkami,zastrzykami/heparyny,insuliny/,papierologią i wszzystkim innym ,co robi dyżurkowa.Po pierwsze udała,że nie słyszy co dziewczyny do niej mówią i nie poszła z nikim do toalet,w wyniku czego na 3 piętrze kolega robił sam,wkurzony ,jak 100 diabłów.My z Iwonką robiłyśmy swoje na 1-szym.Przyszła Kłamczuszka nakarmić mieszkankę do PEGa.Zapytana czy od razu zrobiła przy niej toaletę/umycie i zmiana pampka,prześcielenie łóżka/odrzekła ,że tak,oczywiście.Na pytanie gdzie brudny pampek ,powiedziała,że od razu wywaliła do śmietnika.A tak nikt nie robi,tzn.luzem się nie wyrzuca.tylko do specjalnych worów ,ona wora nie miała.No nic ,skończyłyśmy swoje i Iwonka mówi,że cośjej nie pasi i zajrzyjmy do mieszkanki z PEG.Tak zrobiłysmy....pampek nie zmieniony,pani nie umyta,gabki i miska suchutkie,ręczniki też,łóżko rozmemłane.Akurat ta mieszkanka sama w pokoju.Chodząca,ale z głęboką demencją,niepokierowana niczego sama nie zrobi. Zrobiłyśmy ,co było trzeba,wkurzone na Kłamczuszkę.Za oszustwo.Jednocześnie śmaiłyśmy się ,że spryt kłamstwa niedopracowany ,nie poszedł w parze z inteligencją,tej zdecydowanie zabrakło,he he ,bo nawet tych durnych gąbek nie zmoczyła.Jak już kombinować ,to myśleć trzeba,żeby się nie wydało.No tak,czy nie? Pozchodzili się wszyscy z pięter i Iwonka przy całym zespole powiedziała, co myśli nt postępowania Kłamczuszki.Burak powinien się zawstydzić ,że taki blady,ha ha ha.Kłamczuszka słowem się nie odezwała,milczała,łeb spuściła a Iwonka dodała jeszcze ,że tu/znaczy wDPS /tak się nie robi i żeby nie prosiła nikogo z nas dziś o żadną pomoc ,bo nikt jej nie pomoże,tak jak ona nie pomogła nam.....I ,że po osobie z medycznym wykształceniem i bardzo dużym doświadczeniem,bo Kłamczuszka to ratowniczka medyczna,o której pisałam na początku bloga,nigdy by się nie spodziewała,że posunie się do oszustwa,które szkodzi przede wszystkim mieszkance czyli de facto pacjentce a na koniec,że zastanowi się ,czy poruszyć to na poniedziałkowym raporcie.Iwonka pracuje w tym DPS 14 lat,widziała już niejedno ,ale o taką przemowę bym jej nie posądzała.Skończyła,rozeszliśmy się wszyscy do dalszych czynnosci i cały dzien było tak, jakby nic się nie wydarzyło.Nikt tematu nie ciągnął,nikt z Kłamczuszką nie gadał,nikt jej nie pomagał.O 19ej schodziła z dyżuru zziapana jak pies myśliwski.Może następnym razem ,kiedy przyjdzie jej do głowy podobny numer 3x się zastanowi czy to warto.Może.... Ogólnie to jest tak,że dyrektorka dumna jak paw z tego ,że ma wśród opiekunek prawdziwą ratowniczkę i wpatrzona w nią jak w obraz, na wiele rzeczy jej pozwala ,co wkurza starą kadrę opiekuńczą.Do pracy obie przyszłyśmy tego samego dnia,ale ja dopóki nie będę miała przedłużonej umowy i papierków,że odbyłam wszystkie stosowne i wymagane szkolenia ,nie będę ani wykonywała czynności medycznych,ani nie będę dyżurkową/do tego się wcale nie palę bo to full roboty,głównie papierkowej i rozkładanie leków dla 80 osób:( A jej dyrekcja pozwoliła, bo ratowniczka...Starych pracowników to wyróżnianie wkurza oraz to ,że Kłąmczuszka ma się za kogoś wyżej postawionego od pozostałych pracowników.Nie zmienia to fatu ,ze rzeczywiście ma jako pracownik medyczny najwyższe kwalifikacje ,ale w DPS jest takim samym opiekunem ,jak każdy z nas i podejrzewam,ze prędzej czy później bomba wybuchnie i stara kadra oficjalnie poruszy całokształt... Pan samobójca zamknięcie w kwarantannie znosi dość spokojnie,szyje maseczki,spotkał się wczoraj z psychiatrą,pogadali sobie w parku, bo doktorka do budynku nie wpuściliśmy i na razie zadowolony z okazywanego zainteresowania.Miejmy nadzieję ,że dotrwa w tym stanie do końca i nie zacznie szaleć. Gorzej ,ze chyba nam już na dniach oddadzą pana z amputowaną nogą.Już o zabiegu i szpital chce się pozbyć.Czekamy na wyniki testu. Dostaliśmy takie białe kombinezony wielorazowego użytku,oddychające,lepsze od tych zielonych, fizelinowych fartuchó i pomarańczowych kombinezonów typu sauna:)Teraz wyglądamy jak ci,co w Czarnobylu po awarii reaktora pracowali.Tzn.ubieramy się tak do pana samobójcy i do pana amputowanego też tak będzie. Wczorajszy dyżur,jak każdy gdy dyrekcja ma wolne minął na większym luzie i nie czułam się mocno zmęczona,ale jednak pod kołderką byłam juz przed 22ą.I padłam nie wiem kiedy.Cały praktycznie dzień na nogach robi swoje. Oczywiście, jak planowałam stanęłam wczoraj na wadze a tu tylko 2kg mniej:(Łeeeeeeee No nic,za miesiąc znów wskoczę na wagę,hi hi hi
    10 punktów
  5. Biedniusi ,oj biedniusi w kwestii wyposażenia ten nasz DPS:(Typowych łóżek szpitalnych jest b mało,reszta, to też szpitalne ,ale z epoki późny Gomułka,wczesny Gierek.Lwia część bez możliwości jakiejkolwiek regulacji:(Raczej zajmują je mieszkańcy bedący na chodzie ,ale czasem ,z czasem z chodzących robią się leżący i wymagający pełnej obsługi w łózku właśnie ,co nie jest ani dla nich ani dla opiekunów komfortowe i zdrowe. Nie wiem dlaczego nikt na to nie zwrócił uwagi.Jest m.in.taki pan Stasio,cichutki ,spokojny,leżący,wciąż jeszcze kumaty ,ale z tych ,co to się o swoje nie upomną:(No to się na raporcie wczoraj wzięłam i upomniałam bo naprawdę, łożeczko metalowe, niziutkie,toaletę przy panu robiłyśmy z koleżanką niemal na kolanach,z karmieniem też kłopot.I dostał Stasinek łóżeczko ,jak należy:)I jemu przyjemniej i nam lżej będzie:)Były wolne łóżka w innych pokojach,po co puste mają stać ,kiedy są potrzebne?Ja bym w takim barłogu leżeć nie chciała. Poza tym wiekszość wyposażenia to zbieranina szafek ,stolików foteli ,krzeseł od Sasa do lasa.Ładnie wygląda na zewnątrz czyli na korytarzach i na parterze.Wiadomo ,że liczy się tzw.pierwsze wrażenie.Ale to wszystko to akurat wina decydentów przeznaczających środki na takie cele i wieloletniego niedofinansowania DPS=ów. Taka sytuacja:( Wkurzyłam się ,ale się nie odezwałam.Po części dlatego,że wciąż obserwuję ,po części nie chciałam się wychylać znów,he he .Bo już było tak,że Foce ktoś powiedział,że ja za dużo się interesuję i za dużo pytań zadaję,he he I żeby mnie pouczył,że się wychylam.Więc nic tym razem nie powiedziałam ,ale jak się to przy mnie powtórzy to powiem. Do meritum:) Kolacja-jeden z mieszkańców nie je ani wędlin ,ani serów,dlaczego to nie wiem ,ale zawsze na kolację dostaje chleb z dżemem,niezależnie od tego co na tę kolację jest.Nikt dżemu z kuchni nie wziął i na piętrze go nie było.Więc pan dostał chleb z twarożkiem z komentarzem kolegi:,"nie ma k....dżemu,niech żre ser...i nie pie...li"Gdzie wiadomo było ,że tego chleba człowiek nie zje wcale i do śniadania będzie głodny:( Wkurzyłam się podwójnie ,bo specjalnie po ten dźem zjechałam do kuchni i zanim wróciłam,kanapki były juz dane:( A rozdająca nie miała już czystego chleba do zrobienia nowych kromek.Sama,długoletnia pracownica,nic się też nie odezwała.Po cholerę robić na złośc ,bo to nic innego nie było ,tylko czysta złośliwość opiekuna,po co ???Podłe i nieludzkie,mimo że dotyczące niby błahej sprawy:( Nie mogę z tym iśc na skargę ,bo życia nie będę miała,ale przynajmniej w te dni,kiedy pracuję będę tego dżemu pilnowała.Pan od dżemu też ,jak Stasinek,nic nie powie,nie upomni się:(Nawiasem mówiąc sławny,koszaliński malarz swego czasu. Dużo jest takich zdarzeń kiedy gryzę się w język,oj sporo:( Nie planuje donosic :derekcji",ale na takie coś, to się mnie nóż w kieszeni otwiera i na pewno długo milczeć nie będę. Mnie tak nie uczono, ani w domu ani w pracy.Kolega ,który był taki "empatyczny" w moim wieku....
    10 punktów
  6. Nareszcie złapałam oddech wczoraj przeżyłam na bezdechu. Podopieczna wraca z kliniki.,tzn nie chce wrócić karetką tylko autem ma złamane cztery żebra i nie może chodzić, klinika wielka parking daleko. Na szczęście lekarz jest sympatyczny i staje po mojej stronie. W domu cyrk babcia wrzeszczy ze złości, ze przyjechała karetką. W klinice dali jej zestaw leków i list do lekarza domowego. Zostawiam babcie samą bo muszę jechać do lekarza. Lekarz domowy wypisuje kolejną receptę i wysyła mnie do apteki. Nie mam pewności czy wszystko dobrze zrozumiałam mam trzy rodzaje leków i świadomość, ze nie wolno mi samej przygotowywać leków podopiecznej. Na szczęście Aptekarka ma anielską cierpliwość i tłumaczy mi jak chłop krowie na miedzy i dodatkowo zapisuje. Wieczorem podopieczna słyszy muzykę i krzyczy, żeby ją wyłączyć po trzech godzinach też zaczynam słyszeć dziwne dźwięki. Dzisiaj rano wstaję i eureka za dużo emocji to kompletnie rozbija. Zanim babcia wstała uporządkowałam wszystko w swojej głowie Od dzisiaj Babcia może krzyczeć do woli to jej nie zabije. W szpitalu i aptece muszą mi pomóc mam prawo nie znać dobrze języka przecież trafiają się cudzoziemcy i co wtedy. Pozostaje problem leków przecież tak naprawdę to ja jestem gosposia i nieprofesjonalna opiekunka. Odpowiedzialność ogromna i znowu kłania się stare powiedzenie jest dobrze jak jest dobrze. Może jutro uda mi się opisać wrażenia z mojego pierwszego przyjazdu Norymberga 24 kwietnia 2018r
    9 punktów
  7. Od dwóch dni bezwzględny prikaz pracy w maseczkach.Mamy ich na szczęscie tony,z czego "aż" 20 sztuk dała szczodra gmina ,ha ha ha I tak: ta najzwyklejsza, jednorazowa po ok. 15 min jest ,mokra i do wyrzucenia.Szyta ,bawełniana po ok. pół godz. to samo-zużyłam wczoraj 22 sztuki... Na szczęście nie ma oszczędzania,ile potrzebujemy do pracy wszystkiego,tyle dostajemy.Najbardziej to chyba pomaga na lokalna drużyna harcerska,szyją maseczki,zasponsorowali drugi kombinezon.Na tle innych DPS z tego, co czytam w sieci i slucham w TV pozytywnie się wyróżniami w temacie zaopatrzenia i zabezpieczeń. Z pracą ,jako taką nie mam problemów,nie jest lekko ,ale spokojnie daję sobie radę.Z zapamiętaniem i przypisaniem mieszkańców do pokoi i pięter to chyba jeszcze trochę,chociaż część już zapamiętuję:)Znaczy ,skleroza mało zaawansowana:)Foka podobnie:)Starzy,ale jarzy,hi hi hi Pogoda dziś piękna,pierwsze pranie suszone na podwórku:)Wiosna Domowe funkcjonowanie już w miarę przeorganizowaliśmy pod kątem pracy zmianowej.Praca w D,gdzie niemal każda sztela rządzi się swoimi rytuałami ,zgodnie z zegarkiem, teraz procentuje :)U nas teraz podobnie:)Zadania na dzień wolny podzielone i każdy robi swoje.Zakupy robimy wracając z dyżuru,żeby dnia wolnego nie tracić.Obiad na dwa dni.Prace na zewnątrz ogarnia pan F.,moja działeczka, to wszelkie sprawy w domu.Idzie, jak po maśle:) Sucho jest niemożebnie,więcej jak pół metra w głąb ziemia sucha na wiór:(I taką suszę zapowiadają na lato.Ale nocą wciąż przymrozki jednak.Dziś o 5-ej było - 2 stopnie:( Teraz wciąż słonecznie i 8 gradusków. Wczoraj przyszły do pracy dwie nowe dziewczyny i jedna z nich już w połowie dnia zameldowała dyrekcji ,że dziękuje ,ale rezygnuje.Dlaczego?Bo ona myślała,że pampersy, to pokojowe zmieniają,ha ha ha Na propozycję przejścia na to zacne stanowisko zareagowała oburzeniem,bo przecież ona ma maturę i na miotle nie zamierza jeździć.Musi biurowa jakaś była ,albo inna umysłowa:)Zabrała manele i poszła.Usprawiedliwiam ją trochę ,bo nie miała nigdy styczności z chorymi w żaden sposób i mogła być w szoku jak to w realu wygląda.
    8 punktów
  8. Takich świąt za naszego żywota nigdy nie było...Z wczorajszych rozmów w robocie to prawie nikt nic nie robi,albo prawie nic.Dyrekcja dała po "zajączku" dla każdego,czekoladowym. Wczorajszy dzień zleciał szybko,intensywnie ,ale jakoś lżej niż poprzednie dyżury.Ale,jak się okazało zmęczona byłam, choć niby tego nie czułam.Zasnęłam z okularami na nosie i książką ,co nigdy mi się nie zdarzyło,a przynajmniej nie pamiętam. Od rana nerwówka, bo coś nam prąd fiksuje.Problem duży bo jak padnie całkiem ,to przede wszystkim zostaniemy bez wody.A nasz fajny elektryk siedzi pod W-wą i nie przyjedzie póki co.A obcy jakiś to zedrze do cna:(Szlag by to:( Zimno:(W nocy przymroziło,rano szron był wszędzie :(Teraz jakieś 7 stopni,słonko niby świeci ,ale słabowicie grzeje. Sałatkę jarzynową zrobiłam,klasyczną.Reszta w poniedziałek chyba. Życzę wszystkim zdrowych świąt
    8 punktów
  9. Dotarliśmy ok 11,bez pośpiechu bo blisko,ok 80km od domu.W holu tłumy dzikie z walizami,w recepcji dwie panie recepcjonistki pełne spokoju i opanowania.Papiery wzięły,siadać i czekać na wywołanie.Ok.Niby w regulaminie stoi ,że wyjeżdżający do 12ej powinni pokój zwolnic bo doba nowych zaczyna sieo drugiej a trzeba jeszcze pokój posprzatać.ale jakos bardzo powoli poprzedni turnus się rozjeżdżał:( Doświadczone kolezanki radziły jak zalatwić sobie pokój 1 lub 2 osobowy,ale poradziłam sobie inaczej i jak sieokazało b skutecznie:)Mianowiciegrzecznie zapytałam jaka szansa na dwójkę,bo ja potwornie chrapię i i tak wszystkie ode mnie uciekną:):):)?Nie ma już.Trojka.Cóż karnie poszłam zasiąść z powrotemi czekam na klucz.Czekanie trwało do 14ej.Po czym recepjonistka zawołała i mówi ,że znalazły jednak dwójke .bo jak jutro panie ,które będa chciały ode mnie uciec przyjda się mieniac na pokoje to już będzie pozamiatane.He he .Dobre i to:)Jedynki sa tylko dla niepełnosprawnych ruchowo i wiekowych-specjalnie architektonicznie dostosowane,więc "walczyłam| chociaż o dwójkę ,te większe to nie dla mnie-kołchoz:( W pokoju byłam pierwsza więc zajęłam sobie łóżeczko jakie chciałąm,a nie jakie przypadło:)Potem do piguły i zdziwienie-jak to leków żadnych pani nie bierze?No,przepraszam ,nie biorę:)Do dr dopiero jutro przed obiadem. Przyjeżdżający od razu majaprowiantowanie więc załapałąmsięna obiad i na kolację.Ta ostatnia o godz.17.......masakra a potem cio?????Foka głodna:(Ale miałąm w zapasie kanapeczki i właśnie się przydały:) Współlokatorka trafiła mi się sympatyczna choc niepalaca a cały czas się bałam ,że mi panią "ponczo" nie dokoptowali,he he .Siedziała taka w holu w ponczo w tygryska i narzekałą na wszystko,obsługe,pokoje ,jedzenie bo już tu była ....Maruda okropna:( Tymczasem posiłki były przywoite i sporo.Pokój ładny ,czyściutki.Nie ma się czego przyczepićZabrałam czajniczek ,suszarkę a tu w pokojach sa i nie trzeba za nie płacić.Ale za wszystko inne juz tak.Np:TV ,deskę i zelazko,pralkę ,suszarkę,rower ,dodatkowy ręcznik zabiegowy....Roweru ostatecznie nie zabrałam -pan Yogisław zeżarł światełka i za późno na naprawę było bo dopiero wczoraj to zauważylismy. Przekrój towarzystwa-bardzo duzo małżeństw-kto to widział drzewo do lasu ciągnąć???? Reszta 40- 80 wiosenek:) Nasz pokój jest bezpośrednio nad kawiarenką dyskotekową i od 18.30 mamy imprezę:)Zajrzałam.Dziewczyny podrygują w kółeczku,chłopaki siedzą przy barze i taksują świeży towarek:):):)Balety są codziennie do zamknięcia budynku o 22ej.I to zamkniecie to jest problem.Bo na papieroska się juzpotem nie wyjdzie:(Dopiero rano:( Aleto w sumie do przezycia.Nie to nie. W niedziele pojadę sobie na wycieczke do Berlina.nigdy nie byłam jako turystka,Zawsze tylko przejazdem.A praca się mnie tam nie trafiła jakoś. Kalendarz wszelakich imprez jest mocno napięty nie wiem kiedy ja czas na zabiegi wygospodaruję:):):) Lecę sie przespacerować i najarać zanim budkę zamkną:):) Jutro rzecz jasna ciąg dalszy.Zapraszam do komentowania:)Tylko całości nie cytujcie bo papiru zabraknie:):)Pytania też można zadawać:):):) Ha ,jako dowcip dnia:.Mój Foka,.który też jeszcze w sanatorium nie był to myslał ,że jak ja na babskie sprawy jadę, to same baby w sanatorium będą a tu zonk-są i chłopy:):):)Minę miał....ha ha ha
    8 punktów
  10. Przez kilka pierwszych miesięcy w opiece skupiłam się głównie na nauce języka i cały czas bałam się że nie będzie dla mnie zleceń. Bo i małe doświadczenie i słaby język. Wpadałam w panikę już pod koniec zlecenia. W domu czułam się niepewnie czekając na telefon czy ofertę. Niby wiedziałam że tej pracy jest dużo ale jakoś czułam się jakaś bez przydziałowa bo jednak zlecenie to niepewność, to nie etat. No i siedząc w domu nic nie zarabiałam. Czułam nieomal boleśnie jak pieniądze się kurczą a ja tracę grunt pod nogami. Trudno było mi zaakceptować ten brak stabilizacji. Brak pewności co do terminu wyjazdu, warunków wynagrodzenia, tego co zastanę na miejscu. Ale miałam silne parcie by się uczyć. Uczyłam się nie tylko języka ale i z każdym zleceniem spotykałam nowe problemy, choroby i przyzwyczajenia. Drugie moje zlecenie było za najniższe wynagrodzenie jakie miałam. Ale sama się śmiałam że jestem na urlopie i za to mi płacą. Gdyby nie stawka to chętnie bym tam wracała. Babuszka z cukrzycą i demencją. Ale cukrzyca wieku podeszłego czyli łagodna i demencja też tak łagodna jakby jej wcale nie było. Spędziłam tam naprawdę piękne dwa miesiące. Codziennie właściwie spacerki po 2-3 godziny, do tego piękna pogoda i leżaczek w ogrodzie albo fotelik na tarasie i żyć nie umierać. Jakby tego było mało to w niedzielę córka zabierała mamę na obiad i odwoziła przed 22-gą. A ja już czasem w oknie wieczorami wyglądałam kiedy ta moja Babuszka wreszcie wróci. Zajmowałam się prowadzeniem domu tylko. Z prac pielęgnacyjnych to pomagałam Babuszce się wykąpać w niedzielę. Siadała golusieńka na stołeczku pod prysznicem i czekała. Zanim się zorientowałam że nigdy o nic nie woła i nigdy o nic nie prosi to trochę czasu minęło. Potem nauczyłam się pilnować żeby nie siedziała golusieńka czekając na mnie. Była przygłucha i chyba dlatego często się śmiała. Jak czegoś nie dosłyszała, nie zrozumiała czy po prostu by pokryć zażenowanie. Naprawdę Babuszka przez duże B. Miesiąc minął zanim Babuszka zorientowała się że rozumiem po niemiecku a nawet potrafię coś tam porozmawiać. Przez cztery lata były tam opiekunki właściwie bez języka więc zajęło jej to trochę czasu. Tam też pierwszy raz przekonałam się że stała zmienniczka niekoniecznie przekaże prawdziwe informacje. Częściowo dlatego że po prostu nie wie co Babuszka lubi albo na co ma ochotę bo się jej nie potrafiła nawet zapytać. Autorytatywnie o wszystkim sama decydowała i po powrocie była zdziwiona gdy okazało się że Babuszka nie wypije kawy, którą jak zwykle zrobiła o 16-stej bo po prostu nie ma wcale na nią ochoty. Miałam tam naprawdę dużo czasu wolnego więc uczyłam się języka dość dużo, choćby z nudów. Po powrocie od razu zmieniłam agencję. Nie dlatego że byłam niezadowolona bo wszystko było OK, ale nawet jak po teście językowym dostałam lepszą ocenę to oferty nadal były za małe pieniądze. Zmieniłam agencję i startowałam z wyższej stawki od razu. I potem kolejny raz i kolejny. Niestety agencje szufladkują nas według tego za jakie stawki jeździliśmy. Niby uwzględniają postępy językowe ale zawsze upychają w tych najgorzej opłacanych miejscach. Nie trafiłam na złą agencję, z każdą dobrze mi się pracowało i nie wykluczam że kiedyś nie pojadę z nimi ponownie.
    7 punktów
  11. Tak,tak,kosmitką wczoraj byłam na dyżurze i w poniedziałek też mnie ten zaszczyt "kopnie".Przywieźli nam mieszkańca,któy był w szpitalu.Mamy go w izolatce i traktujemy ,jak potencjalnego zakażonego,mimo że szpitalu był z innego powodu.W związku z tym pan ma full servis czy codziennie 2 osoby wyznaczone tylko do niego.Padło wczoraj na mnie i na koleżankę.Wchodziłyśmy do niego kilka razy i za każdym razem musiałyśmy się poubierać we wszystkie możliwe zabezpieczenia,łącznie z przyłbicą.Powiem wam,że współczuję medykom,którzy w tych strojach chodzą na okragło:(Ani w tym pracować ,ani oddychać,pot po gaciach leci,szyba paruje ,nic nie widać,masakra.A tu trzeba i zastrzyki podać i opatrunek zmienić.I nakarmić ,przebrać itp.Od odkażania tj psikania po sobie i wszystkim dookoła, to pod koniec dyżuru normalnie nawalone byłyśmy jak Messerschmity,ha ha ha .Aż się śmiałam,że powinniśmy mieć alkomat na wyposażeniu:) Jedna z nowych koleżanek,tych najnowszych, po drugim dyżurze oświadczyła,że rezygnuje,więc znów jedno miejsce czeka na ochotniczkę lub ochotnika.I ktoś przyjdzie ,bo zainteresowanie karierą w DPS jest b.duże.W naszym rejonie,nie dość ,że nie ma przemysłu,to ten ,co jest pada z powodu epidemii.Praca jest w służbie zdrowia,sklepach dużych i firmach kurierskich oraz od paru dni na poczcie.Czyli wszędzie tam,gdzie ryzyko zakażenia jest duże.Ale jak ktoś nagle zostaje bez roboty, to bierze kazdą propozycję.Nasz pracowy telefon gorący wciąż.Nawet dyrekcja mówi,że jeszcze nigdy nie była w sytuacji ,kiedy może wybierać,przebierać w kandydatach zamiast brać jak leci. Poza tym wreszcie poranek bez przymrozku,całę 5 gradusków i ciepełko miłe nadchodzi.Dziś trza w stronę cywilizacji ruszyć ,znaczy na pocztę, bo ze skrzynki awiza się wysypywały.Auto zatankować ,bo mieście Mielnie stacji benzynowej nie uświadczysz:( I jak to zwykle, dzień wolny minie zbyt szybko:(Ale sobota zawsze w robocie lżejsza bo "derekcja" się nie kręci ze swym czujnym okiem ,hi hi hi I pracy nie dezorganizuje:)
    7 punktów
  12. Dwa dni wolnego zleciały szybko za szybko.Jutro też dzien niełatwy bo na dyżurze osoby,z którymi jeszcze nie pracowaliśmy.Za to niedziela będzie lżejsza:) Poruszyłam ostatnio temat prania odziezy służbowej,Bo obowiązują tu dziwaczne obyczaje,kompletnie niezgodne z jakimikolwiek zasadami higieny, zwłaszcza teraz, przy epidemii.Otóż personel może swoje słuzbowe mundurki oddać do pralni ,która jest na miejscu,tylko 2 x w miesiącu.Pierwszy raz z takim debilizmem się spotkałam.Do domu niby wynosić nie wolno,a akurat my mamy po jednym komplecie.Więc zgodnie z tymi zasadami w jednym ubraniu trzeba by chodzić 2 tygodnie!!!Chore.Więc jak poruszyłam sprawę to się okazało,że można jednak oddawaćdo prania częściej.Ale nie mamy pewności czy nasze ciuchy nie sa prane w tych samych,niedezynfekowanych pralkach, co ciuchy mieszkańców...I tak źle i tak niedobrze.Zabieramy ostatecznie do domu bo co zrobić.Raz tylko oddałąm.Coś tam mają wykombinować ,żeby nowe osoby też miały coś na zmianę.Kiedy pracowałam w szpitalu nie było tego problemu i każda nowa osoba dostawała od razu 2 komplety.Bo dopłacać i kupowac zaswoje nie zamierzam.Dodatku za pranie też nie ma.Dziwactwo ,któe mam nadzieję da dyrekcji do myślenia. Udało mi się całkiem samodzielnie uruchomić net domowy:)Mądra ja:)Wcześniej miałam na kartę ze względu na wyjazdy a teraz te marne 10GB/25zł/ to za mało i przestało się opłacać.Kupiłam sobie na abonament 100GB/49zł/ i pierwsze 2 m-ce za złotówkę:)Już się nie będę martwić ,że mi się niespodziewanie skończy:) Tulipany już się pootwierały:)Żółte,zawsze pierwsze.A wsadziłam też czarne i inne kolorki.I czekam:) Pora na czytanko:)Dobrej nocy:)
    7 punktów
  13. A taki spokojny skład niby na tym naszym turnusie....Jeszcze nikt karnie nie wyleciał ,ale sa kandydaci a raczej kandydatki.....Dzieje się ,dzieje.Mówię do mojej Zdzisi,współlokatorki ,że my to jak przedszkolaczki grzeczniusie:):) Pierwsza aferka to kuracjuszki,w "trójce" ,które już dawno powinny być rozdzielone, tak sie nie moga dogadać.Doszło juz nawet do bitki i awantur codziennych w recepcji..Ale niestety,pokoi wolnych nie ma, bo jest duzo tzw.komercyjnych kuracjuszy a tych przenosić z "jedynek" się nie da, bo płaca i to sporo./3600zł/, za pobyty zabiegami...Więc te dziewczyny niezgodliwe męczą się ze sobą i nas wszystkich męczą ,bo czy chcesz słuchać czy nie każda swoją wersję kazdemu opowiada...masakra..Wszystkie po 60-tce... Kolejna aferka,która prawie że skutkowałaby karnym odesłaniem do domu, to pijana w sztok kuracjuszka.Durna baba nie dośc ,ze wróciła po północy/a o 22 drzwi zamykają/,nabombana jak nie wiem co,to jeszcze rozrabiała,recepcjonistkę chciała lać,kino .....na szczęście jej kumpela była mniej nawalona i jakoś załagodziła sprawę ,bo już chcieli policję do agresywnej baby wzywać a potem wylot,zakład pracy zawiadamiają itd,obciach na . maxa bo też nie młódki te imprezowiczki. Pani Teresa.Starsza pani przy moim stoliku,która wszystko wie lepiej i wszystkich poucza.A toza duzo solimy,a toza dużo słodzimy,a to krzeseł po sobie nie zasuwamy.Traktujemy ją na wesoło,bo co innego robić ,ale juz się ze dwa razy pytałam czy ma mnie w dowodzie.....Niby zapierdziela przy rolatorku,ale jak tylko po kolacji rusza nasza kawiarenka z muzyka to pojazd stoi pod kawiarenka a nasza Terenia wywijana całego:):):):)Ma coś ok. 75 latek wygląda na 175. a żywotna ...nie do zdarcia:)Ze samej Warszawy jak codziennie podkreśla:):)Taki sanatoryjny koloryt:) Damsko-męskie Jedna z papierosowych koleżanek od soboty prowadza sięz panem i na fajkę nie przychodzi pod "grzybek". Pytam "A co ty,Hanka ,jak mąż przyjechał to się niepaląca zrobiłaś?CICHOOOOOOOO,to nie mąż!!!!ha ha ha Druga z koleżanek "grzybkowych" w rozpaczy-pan małżonek miał przyjechać tylko na weekend a został aż do następnego piątku....Nawet taki był obrotny ,że wystarał się o przepustkę dla połowicy na cały ten tydzień,żeby na noc nie musiała wracać:):)Niektóre to kochają tych swoich chłopów,że łaaaaa:):):) Mój Foka mimo,że blisko ma, jakoś się nie zapowiedział wcześniej niż w dniu mojego wyjazdu ,chyba że z zaskoczenia zadziała,co mało prawdopodobne:) "GRZYBEK"-tu najlepsze towarzystwo ,najlepsze kawały:):):)Recepcja zakłady robi, kto pierwszy rano listę podpisuje:):)Najczęściej koleżanka i ja:) Pogoda jak chyba wszędzie zarąbista.Długie rękawy leżą w walizce nieużywane.Gorąc od świtu do nocy. W tzw międzyczasie było ognisko z bigosem ,kiełbachą na patyku,śpiewami i tańcami.Ale oczywiście też tylko do 22ej:) Normalnie kolonia karna:)Tylko jak te wszystkie dziwaczne zasady mają się do tego,że w tej naszej sanatoryjnej kawiarence sprzedają alkohol?Moja Zdzisia ,wyga sanatoryjna mówi ,że się z tym po raz pierwszy spotyka ,żeby w sanatorium wóda była tak oficjalnie.Ale i tak ta nasza ma małe obroty, bo jest mała i miejsca do tańczenia tez mało i strasznie duszno.Zagłusza muzykę prywatna knajpa w pobliżu,która ma podest na dworze i tam większośc tańcuje ,na powietrzu.Nasz pan Wiesio ,wodzirej wkurzony,że bez kija nie podchodź:( Dziki-tutaj tak samo jak w całym kraju dzików pełno.Mama dzikowa z podrośniętymi warchlakami taka oswojona ,że za dnia łazi po parku,popłoch sieje i wcale się nie boi.Foty nie udało mi się zrobić jeszcze ,ale może ją upoluję:) Turnus ma się ku końcowi a mi tak dobrze ,że mogłabym jeszcze posiedzieć ze dwa tygodnie:)U siebie mam też różne zabiegi w sanatoriach w Mielnie ,ale borowinki nie ma:(A to najskuteczniejszy z moich zabiegów-kręgosłup prawie nie boli:) HydroJet-łóżko wibracyjne,wczoraj miałam pierwszy raz ten masaż.Zeszłam nieco "kołowata" i mówię do fizjoterapeutki:wyrzucę mój wibrator nic nie jest wart i sobie takie wyrko kupuję:):)A ona na to:co nie?lepsze od orgazmu:):):)Hi hi hi.Takie łózeczko to koszt jedynie 70 tys.zł........A co tam,kto bogatemu zabroni:):):)A mam mate taką wibrującąi leży w pudle od nowości.....Nie to samo,ale zawsze jakiś erzatz,he he
    7 punktów
  14. Najmilsze powitanie czekało mnie na pierwszym adresie. Pudełko czekoladek i karteczka po polsku z powitaniem i życzeniem miłej pracy. Karteczka napisana przez Polkę, znajomą jednej z córek, ale byłam pod wrażeniem że komuś się chciało. Pokój nieciekawy, dostosowany dla opiekunki, nowe łóżko i pościel, nowa komoda, ale reszta to już widać że wiekowa. Usiłowałam doprać wykładzinę ale nie udało mi się, tylko plamy się zrobiły jaśniejsze. I większe. Za malowanie brudnych tapet nawet się nie zabierałam. Podopieczna, nazwijmy ją Gosią, inkortynentna, poruszająca się przy chodziku lub na wózku. Niestety pierwsze piętro więc byłyśmy uwiązane w domu. Zresztą Gosia i tak by nie chciała nigdzie wyjść. Była strasznie leniwa, samolubna i marudna. Podobno depresyjna ale ja nic nie zauważyłam. Poza marudzeniem miała poczucie humoru i w tej mieszance budziła moją sympatię. Polubiłam ją dość szybko, chyba z wzajemnością ale i tak nie byłam dla niej ważna. Ani ja, ani jej córki ( z którymi wiecznie się kłóciła ) nie byłyśmy ważne. Ważny był dla niej wyłącznie jej mąż ! Lubiłam na nich razem patrzeć bo widok był fajny. Jej niezbyt ładna i niezbyt sympatyczna twarz dosłownie stawała się piękna gdy patrząc na męża uśmiechała się. Pierwszy raz w życiu widziałam że miłość naprawdę uskrzydla ! Co nie przeszkadzało Gosi wykorzystywać męża niesamowicie. Była zaborcza aż do przesady. Przekraczała wszystkie granice przyzwoitości. Potrafiła zrobić awanturę córce bo za długo z ojcem rozmawia przez telefon. Mąż po operacji na raka, osłabiony, stracił 20 kilogramów ale dla niej to było nieważne. Przyzwyczaiła się że to ona jest chora i to ona wymaga opieki i tego również wymagała od męża. Ja miałam ich oboje od tego powstrzymywać. Ciężko było bo czasem cichcem mąż zmieniał pampersa ( a miał niegojącą się ranę brzucha ) mimo że Gosia ważyła więcej od niego samego. Również męża dziwne poczucie czystości było problemem. Zmoczone prześcieradło, getry czy koszulę suszył na kaloryferze albo suszarką do włosów. Niby przyznawał mi rację że lepiej wyprać ale jak przyszło co do czego to twierdził że nie ma 20-stu prześcieradeł, koszul czy getrów. Więc musiałam cichcem podmieniać ubrania i wrzucać nieświeże do pralki. Gosia lubiła czystość i świeże ubrania. Za to nie lubiła się kąpać a szczególnie myć włosów. Kombinowała jak koń pod górę by jakoś przesunąć na później kąpiel, a później mówiła że już za późno, że jutro. A "jutro" znów było to samo. Czasem pozwalałam jej się wymanewrować ale pilnowałam żeby przynajmniej te dwa razy w tygodniu jednak się wykąpała. Na mycie głowy dwa razy w tygodniu nie było szans. Takie proszące minki stroiła, tak się zabawnie skarżyła, przekomarzała że odpuszczałam. A ona oddychała z ulgą i puszczała do mnie oczko. Pierwszy raz widziałam kogoś samolubnego i marudnego kto jednak budził sympatię. Dość szybko tradycją stało się w niedużej łazience że jak miała okazję to blokowała mi nogi łapiąc ręką za brzeg wanny. A ja już tradycyjnie jak bocian podnosząc wysoko nogi oswobadzałam się i obie śmiałyśmy się z tego. No chyba że zdążyłam się przesunąć wcześniej co również było powodem do wspólnego śmiechu. Jak już pisałam - Gosię mimo jej wad polubiłam serdecznie. Męża nie. Córki natomiast odwrotnie. Kochały ojca i to okazywały, natomiast z matką kłóciły się i wyraźnie po prostu jej nie lubiły. Pewnie były ku temu powody, wierzę w to bo poznałam Gosię dość dobrze. Miałam też wrażenie że mąż traktuje mnie jak idiotkę bo nie rozumiem co do mnie mówi a wiem że czasem specjalnie mówił dialektem. Natomiast Gosia mówiła do mnie wyraźnie, unikając dialektu. A sporo ją to kosztowało bo normalnie mówiła dość bełkotliwie, przez telefon często bywała niezrozumiała przez rozmówców. Czasem powtarzała jakieś słowo kilka razy zanim udało się jej powiedzieć wyraźnie. Tym bardziej to ceniłam. Żegnając się wyściskałam Gosię i z rozpędu podeszłam wyściskać męża ale natychmiast się poprawiłam i tylko wyciągnęłam rękę na pożegnanie.
    7 punktów
  15. Forum opiekunkaradzi.pl ma już 9 lat. W tym czasie Opiekunowie osób starszych napisali na nim ponad 425 tysięcy postów w 94 tysiącach tematów. Dziś trudno już do wszystkich tych treści dotrzeć. Za pośrednictwem niniejszego bloga postaramy się, by najciekawsze tematy, posty i dyskusje na nowo ujrzały światło dziennie i trafiły do tych, którzy przygodę z opieką w Niemczech dopiero rozpoczynają lub mają ją w planach. Dlaczego warto sięgnąć do wpisów archiwalnych? Bo zostały stworzone przez samych Opiekunów, którzy przez lata dzielili się tu swoim doświadczeniami i obserwacjami. Większość z ich wpisów nie straciło na swojej aktualności i do dziś tworzą ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech. Na dobry początek głos oddamy forumowym statystykom. Najczęściej wyświetlanym w całej historii forum tematem (114 000 odsłon) dotyczącym pracy w opiece w Niemczech jest wpis zatytułowany Warto się przyglądać różnym sztelom! Utworzony w 2016 roku przez @Serenity temat zachęca do dokładnego przyglądania się treściom ogłoszeń, sugerując, że już na tym etapie możemy nie tylko poznać oferowaną w nich sztelę, ale także ofertę samej agencji pracy. Napisano w nim ponad 3 tysiące postów sprawiając, że temat ten był jednocześnie najczęściej komentowanym wpisem merytorycznym. Drugim najbardziej poczytnym tematem jest wpis zatytułowany Jaka agencja pracy?, w którym jego autorka @jankamerciak szukała odpowiedzi na najczęściej zadawane pytanie o wybór odpowiedniego pracodawcy. Dyskusja dotyczyła nie tylko polecanych z nazwy agencji, ale także sposobów na wybranie właściwej agencji oferującej pracę w Niemczech. To jednocześnie trzeci temat pod względem liczby dodanych w nim postów (1000). Podium najczęściej czytanych merytorycznych tematów zamyka wpis zatytułowany Stawki na czarno od 1600? Dyskusja dotyczyła proponowanych na czarno stawkach. Temat został odwiedzony do tej pory ponad 40 000 razy. W trójce najczęściej komentowanych tematów dwa z nich poznaliśmy już wyżej. Pozostaje nam odesłać Was do tematu stworzonego przez @ORIMa, który z 1400 odpowiedziami zajął w tej kategorii miejsce drugie. Pod tytułem Jak to robi facet kryje się męskie spojrzenie autora na pracę w opiece. Pamiętacie ile wyświetleń miał zwycięski temat merytoryczny? Tak, ponad 114 tysięcy. Dużo? Dużo to dopiero będzie! W kategorii postów rozrywkowych pierwsze miejsce zajmuje bowiem temat wyświetlony aż 2 miliony 600 tysięcy razy! Tak, DWA MILIONY! Nie trudno się domyślić, że pobito w nim także rekord dodanych odpowiedzi, których jest tam ponad 103 tysięcy! Szaleństwo! Absolutny top topów nosi tytuł Rozmowa przy kawie (2), w którym Opiekunowie rozmawiają o wszystkim i o niczym. Autorką pierwszego posta w rekordowym temacie jest @hawana. Dla formalności dodamy jedynie że na podium znalazły się pozostałe części ww. tematu (rozpoczęte przez @Blondi i @Janeczka1963), deklasując wszystkie inne niemerytoryczne tematy. Do usłyszenia w kolejnych wpisach!
    6 punktów
  16. Kolejnym zleceniem było zlecenie do Gangreny. Przezwisko dałam jej bo przez pierwsze trzy tygodnie przetrenowała mnie niesamowicie. Kobieta całkowicie zdrowa na umyśle, po przebytym udarze ale sprawna fizycznie, tyko na spacery chodziła z rolatorkiem. U niej wszystko musiało być dokładnie tak jak ona chce. Podłóg nie myło się tylko froterowało starym swetrem ( bo panele drewniane ), odkurzanie wykładziny i trzepanie dywaników to też rytuał. Odkurzając nie wolno było nawet puknąć o ścianę, mebel albo drzwi. I takie tam inne drobiazgi z którymi dało się żyć. Dla niej to stanowiło problem dla mnie nie. I gdybym nie musiała siedzieć z nią nawet jeśli leży na wersalce i podsypia to byłoby fajnie. Ale jak sama powtarzała - nie płaci mi za siedzenie w moim pokoju. Pomimo pewnych niedogodności było całkiem nieźle. Dom nieduży, tak urządzony że było czysto i ten porządek łatwo było utrzymać. Żadnej dowolności w obiadach, kilka wersji powielanych bez końca ( Gangrena miewała sensacje żołądkowe ). Do mnie mówiła po niemiecku choć z sąsiadkami rozmawiała już w dialekcie. Nie powiem że ją polubiłam ale nauczyłam się z nią żyć i za ten spokój i powtarzalność byłam wdzięczna. Nawet radio czy telewizję włączało się o określonych godzinach i tylko na 10-15 minut. Czy się nudziłam ? Nie. Sama nie wiem dlaczego ale nie nudziłam się i nie miałam czasu się nudzić. Na stałe była tam dziewczyna którą mogę określić jako zmienniczkę idealną. Idealną bo bez zadęcia, bez pouczania i bez gadulstwa. Z dużym dystansem do tej pracy, podopiecznej, innych zmienniczek i do siebie samej. Normalna, fajna, konkretna. Obiecałam wrócić po świętach i sama nie wiem dlaczego. Może zrobiło mi się żal Gangreny a może raczej chciałam mieć już niejako zaklepane miejsce. Nie wiem, sama teraz nie wiem dlaczego obiecałam wrócić. Po powrocie było już łatwiej bo od razu właściwie spokój. Mój niemiecki był coraz lepszy, na tyle lepszy że choć prosiłam Gangrenę by poprawiała moje błędy to twierdziła że mówię dużo, szybko i prawie bez błędów. Było kilka zabawnych historii, trochę a nawet więcej niż trochę śmiechu i pewnie bym tam wracała gdybym się z nią nie pokłóciła. Pauzy miałam do 14-stej a często 15-20 minut wcześniej przychodziła córka Gangreny i grałyśmy w chińczyka. Bywało że spałam i nie wstawałam przed 14-stą a bywało że celowo wyczekiwałam do 14:00. Aż któregoś dnia po południu mi wypomniała że jej córce było przykro że nie wyszłam wcześniej zagrać. To jej powiedziałam że należą mi się 2 godziny przerwy a tego dnia i tak miałam tylko 1,5 godziny bo skończyłam sprzątać po obiedzie o12;20. Gangrena powiedziała że to moja wina bo mogłam wcześniej podać obiad. Ja swoje, ona swoje, ja spokojnie, ona nerwowo. Jak mnie złapała za ramię i potrząsnęła to tego było za wiele. Wyszłam. Wróciłam. Powiedziałam że jestem tu ostatni raz, wytrzymam do końca zlecenia ale nigdy już nie wrócę. Zostało nam jeszcze wspólnie spędzić kilka tygodni a że lubię dobrą atmosferę to jak mi złość przeszła to odzywałam się normalnie, normalnie żartowałyśmy i śmiałyśmy się. Ale gdy okazało się że zmienniczka chce przyjechać dwa tygodnie wcześniej, zgodziłam się z ochotą. Gangrena myślała że to ja skróciłam swój pobyt. Nie wspominam jej źle choć zasłużyła na swoje przezwisko. To co mi się tam spodobało to wielki porządek. Zarówno w domu, jak i w życiu, wszystko z góry określone, kiedy pranie, prasowanie, zakupy, co na obiad, na śniadanie czy kolację. Właściwie wszystko się działo jakby poza mną. Mimo dużego rygoru jaki tam panował czułam spokój.
    6 punktów
  17. Dzis króciutko ,bo późno,a ja zarobiona po uszy.Nowa kuchnia już prawie skończona,pochwalę ,jak będzie finisz:0 A teraz będzie naprawdę obrzydliwie.Kto delikutaśny,niechaj nie czyta dla własnego dobra!!! Na wczorajszym dyżurze,który miałam na innym piętrze, z taką samą świeżynką ,jak ja - znaczy razem do pracy przyszłyśmy przypadły nam 3kąpiele pań całkowicie leżących,kolokwialnie zwanych "roślinami".Ciężki temat i trudny do realizacji.Dwie wykąpałyśmy na pipistuhlu pod prysznicem a tę trzecią w łóżku, bo tak potworne przykurcze wszystkich kończyn,że nie było innej opcji.Zanim przejdę do meritum ,powiem tylko ,że starym stażem opiekunkom taka kąpiel zajmuje max 15 min od początku do końca....Nam każda z pań zajęła ok 30 min a ta ostatnia prawie godzinę.A to dlatego ,że jak zaczęłam czyścić uszy ,to wierzcie mi wyjęłam z obu słoik miodu normalnie:(No masakra jakaś:(Zgodnie z grafikiem każda kąpana 1x w tygodniu....Co się działo pod przykurczonymi kończynami nie będę tak szczegółowo opisywać, bo się porzygacie czytając:( Biedna Asia,która dopiero zaczęła swoją "przygodę" z chorymi ,leżącymi ludźmi,gdyby nie to ,że musiała podtrzymywać pani ręce i nogi, kiedy ja myłam i smarowałam ,uciekłaby daleko.Akurat przyszła koleżanka z tych "starych" i Asia mówi ,widziałaś coś takiego????Wzruszenie ramion i komentarz ,oj tam, oj tam.....Tak to wygląda niestety:( Nawet dla mnie,co wydaje się ,wszystko już widziałam, stan skóry tej mieszkanki było szokujący:(Zwyczajne zaniedbanie ,wielomiesięczne, bo to się nie zrobiło w tydzień:( Ale z drugiej strony trudno do końca winić kogoś ,bo personelu jest mało,pracy od zarypania i stąd się to bierze.Tro nie jedyna tak "zapuszczona" osoba:( Na piętrze ,któe miałąm wczoraj 24 osoby,tylko 3 na chodzie i samodzielne,reszta leżace, w pampersach i nas dwie....Kiedy znaleźc czas na porządną ,kompleksową kąpiel,pielęgnację,na rozmowę chociażby z kimś ,komu to potrzebne.Plus papierzyska do wypełnienia.Plus prawie godzina wyjęta na codzienny raport o 11- ej.Pracę skończyłyśmy 10 minut przed 19- stą... I nikomu o tym miodzie nie powiem ,bo temat wyjdzie na raporcie,opierdziel dostaną poprzednie kąpiące a my zostaniemy wrogami nr 1.... Jeśli perfekcjonizm to choroba ,to praca w takim DPS to kuracja odwykowa.
    6 punktów
  18. Pozaglądałam na forum i zastanawiam się jaki jest sens dalszego pisania bloga.Czy w ogóle jest sens,skoro forum zamarło.Pisze dla Was,a Was nie ma:(Do bani z takim pisaniemw kosmos:( Smutno:(
    6 punktów
  19. Wolontariuszka to jedna z nas .najnowszych opiekunek.Młoda dziewczyna z wysokimi aspiracjami.Już po drugim dyżurze zgłosiła dyrekcji,że bardzo chętnie w swoim wolnym czasie będzie przyjeżdżała i oddawała się wolontariatowi.Cel wydawałoby się szczytny i godny pochwały ,ale ....Otóż to:( Przyjeżdża codziennie,nawet ,kiedy ma tego dnia nockę.Siedzi na świetlicy,gra w karty z mieszkańcami albo rozmawia.Pięknie,to też potrzebne ,ale są w pokojach leżący ,rozumni mieszkańcy ,którym bardzo brakuje rozmów i towarzystwa.Nie wiem na jakiej zasadzie to działa,czy terapeutka wyznacza jej co ma robić czy wybiera sobie sama z kim gada. Aspiracje ma wielkie- roczna szkoła o kierunku terapeuta zajęciowy,potem studia ratownika medycznego.Dobrze.Fajnie,mieć ambicje, to przecież nic złego,ale jednocześnie wszystko ,co się mówi między nami opiekunkami dziwnym trafem wie dyrekcja prawie natychmiast,kiedy panna ambitna jest obecna.Wcześniej tego nie było...Poziom wiedzy medycznej i terapeutycznej prosto od wujka Google i ciotki Wikipedii.Czasem,jak z czymś wyskoczy w dyżurce,to ręce opadają.Na plus,że jest bardzo pracowita i się nie obija,ale jakoś się tak porobiło ,że swoim sposobem bycia zraziła do siebie większość dziewczyn i mówiąc delikatnie nie jest lubiana.Te starsze stażem, co jeszcze mają sporo lat do emerytury ,to się śmieją ,że doczekają jako dyrektorki panny ambitnej:)Co nie jest wykluczona,bo obecna idzie na emeryturę tak samo ,jak ja:)He he Drugi dzien wolnego z trzech:)Majówka grilowa :)Zrobiłam fajną sałatkę,przepis w Sałatkach.Posiedzieliśmy sobie we dwoje plus pies, ptaszków posłuchaliśmy,cieplutko:) Jeszcze jutro laba,potem jeden dzień do pracy i znów 2 dni laby:)Trochę poogarniałam przed montażem kuchni.Klamociuchów przydasiowatych multum.Nie wiem po co człowiek gromadzi tyle nieprzydatnego bele czego,czego ani razu nawet nie użyje?:( Chyba z jakiejś dziwnej potrzeby posiadania wszystkiego na nieokreślone potem:) W ogrodzie po deszczu wszystko ruszyło jak szalone.Kwitnie aronia,jabłonki,grusze,porzeczki,agrest,poziomki i czosnek niedźwiedzi.Na grządkach też się zazieleniło:)Będzie co robić niedługo,hi hi hi.Ale plewić to akurat lubię,dobrze mi się myśli przy tym:) Jutro może rowerami na plażę pojedziemy posłuchać morza dla odmiany:)
    6 punktów
  20. Wczorajszy dyżur był tak intensywny ,że nie wiedzieć kiedy zrobiła się 19-sta. Roboty było od zarypania,w sumie to usiadłam na tyłku dopiero późnym popołudniem.Po kolei:) Dyzur na pietrze przypadł mi z Zochą,która szła jak struś Pędziwiatr z poranną zmianą pampków,do tego stopnia,że całe piętro zajęło nam godzinę mniej niż normalnie.Ale ,niestety wyszła szybkość z wora ,jak po śniadaniu zaczęłysmy kąpiele,bo każda z osób ,które rano "obsługiwała " ona ,była zwyczajnie nieumyta....Czyli zmieniała tylko na czysty i tak 3/4 piętra:(Kąpałam z Iwonką ,bo Zosia objęła dyżurkę.Pewnie dlatego tak się jej spieszyło. Po obiedzie znów miałam chłopaków do golenia.M.in.Stasinka,tego od zmiany łóżka.Stasinek jeszcze pół roku temu był na chodzie ,potem jakaś go deprecha dopadła i zrobił się leżący.Przyczyny fizycznej tego stanu właściwie nie ma ,ale on jak już zaległ, to leży.Była o nim mowa na raporcie,przejrzałam też jego kartę.W opinii dr,po licznych badaniach diagnostycznych ,Stasinek chodzi....A nie chodzi:( Podczas golenia pogadałam sobie z nim nt."wycieczki" na świetlicę-bardzo chętny:)Czy już dziś to się zadziało, to nie wiem ,bo wolne mamy,mam nadzieję że tak.Może Stasinek regularnie wywożony do ludzi "ruszy z kopyta":)Więcej jest takich osób w DPS.Co ciekawe sąpracownicy socjalni w ekipie dwoje terapeutów zajęciowych,nawet wolontariuszka/o niej dłuższa historia/.I dopiero wczoraj ,na raporcie wyszedł temat aktywizacji takich mieszkańców. Drugi do golenia ,w tym samym pokoju pan Henio ,na wózku-zarośnięty jak zwierz,Rączki sprawne,Pytam, czemu sam się nie goli ,Aaaaaaa,bo nie.Mówię ,o nie, nie panie Heniu ,już ja pana dopilnuję póki to moje piętro.To tez rehabilitacja jest ,takie golenie! Chryja nr1 Sprawa się rypła podczas obiadu,kiedy dyżurkowa roznosiła leki.Te poranne i obiadowe rozkładają nocki.I się okazało ,że popołudniowe są ma maxa pomieszane!!!Pech chciał ,że pomyłki zauważyli sami mieszkańcy i to tacy,którzy dziś na bank zgłosili ten fakt dyrekcji.Juz sobie wyobrażam dzisiejszy raport...Nockę miała Kłamczuszka- ratowniczka z drugą dziewczyną,która na dziennych zmianach obija się, jak może .Dobrze,że nikt na tym bajzlu lekowycm nie ucierpiał,bo mogło się b źle skończyć:( Chryja nr 2 Z info jakie dostaliśmy dziś na Mess wyszło,że ktoś z personelu,jeszcze nie wiadomo kto ,udostępnił klucz od wyjścia z budynku jednemu z mieszkańców,co jest bezwzględnie zakazane - śledztwo trwa.... Testy Mają nam je robić 19-ego,ale te z krwi,niewiele warte:(Sztuka dla sztuki,ten wymazowy, to koszt ponad 500zł a żylny 120,więc wiadomo o co kaman,ale się będzie łądnie nazywalo,że DPS przetestowany....I tak w wielu placówkach służby zdrowia się to, podejrzewam, odbywa.No,ale gmina zapłaciła ,to zrobią.Specjalnie musimy jechać ,bo mamy dzień wolny wtedy.Wrrr Na sam koniec dyżuru spotkała mnie gówniana niespodzianka i z tego co wiem nocka miała przerąbane z ilością niespodzianek tego rodzaju ,gdyż dobry samarytanin podarował DPS śledzie z przyprawami ,które były wczoraj na śniadanie...... Od czasu do czasu różni "dobrzy" ludzie ofiarowują żarcie albo napoje ,które kończą ważność.Mają poczucie dobrego uczynku a my roboty ponad miarę,bo bo takich "smakołykach", jak te nieszczęsne śledziki większośc mieszkanców ma po prostu sraczkę giga:( Nam się też służbowy przydział dostał ,ale chyba damy psu,ten żre wsio,jak odkurzacz i nie ma biegunki:):):)Ja tam nie myślę ryzykować,He he Wolontariuszka ,to oddzielny temat ,napiszę następnym razem.
    6 punktów
  21. Wczorajszy dzien był luzacki i spokojny,nawet wolnych chwil było więcej niż normalnie.Bez oddechu dyrekcji na plecach.Robotęi tak trzeba zrobić.Jesteśmy teraz podzieleni na piętra i bardzo mnie ten podział odpowiada .Robię na swoim piętrze i reszta mnie nie obchodzi praktycznie.Znów pracowałam z Iwonką,miałyśmy nawet sporo czasu na wyciągnięcie nóg w socjalnym:) POLIGON Jak wcześniej pisałam ,przyjęłam póki co pozycję obserwatora,bardziej obserwuję niż komentuję czy wdaję się w dyskusje.I to co widzę bardzo mi się nie podoba,bardziście.Może dlatego ,że po wieloletniej przerwie odwykłam od pracowych ukłądów,układzików i nieustannego obrabiania tyłka nieobecnym.Przecież tak jest chyba wszędzie,tylkoja o tym zapomniałam.ha ha ha.Tu swoisty poligon,poletko doświadczalne dla socjologa.Kuchnia skarży na opiekunki,opiekunki na pralnie ,pralnia na pokojowe a te na konserwatorów.No i wszyscy solidarnie nienawiedzą dyrekcji......Jednocześnie trzymając się w swoich grupkach zawodowych,jedna zmiana psy wiesza na drugiej....Podobno jesteśmy jednym wielkim kochającym się zespołem...Tylko w teorii:(Masakra:( Język powinnam mieć czerwony od krwi, bo kilka razy dziennie gryzę się w niego ,żeby milczeć,ha ha ha I milczę wciąż.Ale jak znam siebie długo to nie potrwa.Oboje z Foką w zasadzie codziennie powinniśmy mieć czkawkę,bo nasze tyłki też regularnie obrabiane o czym usłużnie donoszą tzw.życzliwi. Wlaściwie nic nowego w małym środowisku pracowym te zachowania,ale po długiej przerwie wkurzające okropnie.nic to,korony poprawiamy i robimy swoje:) Mieszkańcy alkoholicy już tracą cierpliwość,bo wyjśc nie ma i wódy nie ma:(Zaczynają się zachowania agresywne u niektórych,głód alkoholowy daje znac o sobie z cała mocą.Wczoraj jeden pan wyskoczył z rączkami do koleżanki,mało brakowało dostałąby w twarz.Postraszony wezwaniem policji ,uspokoił się prędziutko.Ale to się będzie powtarzać bo im większa patologia tym bardziej roszczeniowi i agresywni są.W sumie ci kumaci żyją teraz tylko posiłkami,papierosami i wojnami o dostęp do pilota od TV. Ponieważ wolnego było trochę przejrzałam sobie teczki mieszkańców.Spora część jest prawnie ubezwłasnowolniona,wiele trafiło do DPS z powodu bezdomności i schorzeń,alkoholicy,kryminaliści,pedofil,opóźnieni w rozwoju w stopniu nieznacznym,zaledwie kilkoro ,to osoby po prostu chore i w związku z tym niesamodzielne ,które trafiły tu bo nie mają żadnej rodziny/sieroty zupełne/.Ale część,to takie,których miejsce tak naprawdę jest w schronisku dla bezdomnych a nie w DPS.Na 76 ,tylko 5 osób regularnie odwiedzają bliscy lub interesują się telefonicznie.O pozostałych krewni zapomnieli całkowicie lub ich nie ma.Wieksza część nie ma ani emerytur ani rent tylko zasiłki stałe,to też świadczy o ich przeszłości,co robili całe życie ,że nie zdołali sobie wypracować choćby minimalnych świadczeń?Poligon socjologiczny nr 2. Na tzw.całokształcie spokojnie można habilitację zrobić:) Dyżurkową znów była Kłamczuszka i tym razem rączo pobiegła z nami rano pomagać przy toaletach....Lekcja z poprzedniego dyżuru podziałała:) Papierologia stosowana. Nigdy bym nie pomyślała,że w DPS jest tak rozbudowana biurokracja i wszystko robi się z długopisem w ręku bo nie ma komputerów i specjalnego programu ,w który można by nanieść to wszystko ,co codziennie musimy wpisywać ręcznie w odpowiednie formularze.Część mi znajoma bo bardzo podobna do szpitalnych procedur,ale np.trzeba zaznaczać każda zmianę pampka,każdy posiłek zjedzony samodzielnie i z pomocą,każdą ,nawet najmniejszą aktywność fizyczną u tych mieszkanców,kórzy mają ją ograniczoną czyli każde posadzenie do pionu osoby leżącej,każdą zmianę pozycji.Itd,itp.Staramy się w wolnych chwilach robić to na bieżąco, bo pod koniec dnia to się zwyczajnie nie pamięta co ,kto i co przy kim się robiło.Nie wiem czy ktoś to czyta,ale na pewno program komputerowy wiele by ułatwił. Dziś dzień leniwca,robimy tylko to, co konieczne i odpoczywamy.Zmiana pogody chyba idzie ,bo cosik gnaty dokuczają bardziej niż zwykle.Ale jeszcze tylko 2 dyżury i całe 3 dni wolnego:):):):)
    6 punktów
  22. Awans ,bo już nie jestem nowa:)Przyszły dwie nowe dziewczyny i w ten sposób z nowej stałam się "starą" ha ha ha .Szybko poszło:) W ogóle dziś był pierwszy dyżur,z którego nie zeszłam zmęczona,znaczy wsiąkam w robotę:)Na tyle,że już wprowadzam do obowiązków te nowe nabytki:) Jutro wolne i jeśli spełni się prognoza pogody ,to trza się za okna brać i za klombik.Powyłaziły piękne wrzosowe tulipany ,ale chwaściska też poczuły bluesa,niestety:( Bardzo odpowiada mi zmianowość tej roboty.Nie wiem ,czy codziennie po 8 godzin byłoby lepsze.Wolę chyba tak właśnie ,bo w sumie wychodzi 14 dni w pracy,reszta w domu.
    6 punktów
  23. W ostatnia niedzielę turnusu pojechałąm jeszcze na wycieczkę-Czaplinek,Borne Sulinowo i Szczecinek.Najbardziej mi zależało na Bornem,żeby porównać z podobnym poradzieckim miasteczkiem na Dolnym Ślasku-Świętoszowem.I to Borne srodze mnie rozczarowało bo poza kilkoma odremontowanymi blokami i położeniem,w lasach sosnowych ,nad jeziorem,brudne,brzydkie i koszmarnie zaniedbane:(Ale tam nie ma inwestorów,nie ma wojska jak na D.Śl.więc wygląda ,jak wygląda.Czaplinek z jez.Drawskim za to b. mi się podobał.Takie urokliwe miasteczko i czyste:)Naturalnie jak to na wycieczce zorganizowanej przygody jakieś być muszą:)Nasza była taka,że naśrodku skrzyżowania autokar zdechł był i ani hu hu,okazało się ,ze pasek klinowy padł.Gdyby to była chłodniejsza pora to może która rajstop by uzyczyła a tak musieliśmy czekać na inny i z czasem bylismy dwie godziny do tyłu.Tak więc ostatni na trasie Szczecinek obejrzeliśmy szybciorem z okien autobusu,zwiedzając jedynie szczeciniecką kalwarię kamienną pod wezwaniem św.Rozalii. pomnik RĘKA Z PEPESZĄ ,klasyczny radziecki symbol dostosowania historii do potrzeb chwili.Było tak:Iwan z kolegami poszedł na wiejskazabawę i podrywał Polkę,czym naraził się chłopakom miejscowym i dostał taki łomot ,że zmarł w wyniku pobicia.Fakt ten został ukryty skrzętnie a Iwan wykreowany na bohatera.RĘKA Z PEPESZĄ miałą symbolizować,że nie podnosi się ręki na radzieckiego żołnierza,takie ostrzeżenia dla miejscowych. — w: Borne Sulinowo cała masa bezimiennych żołnierskich grobów.Nic o nich przewodnik nie powiedział,ale w Swiętoszowie, ,takie samo poradzieckie miasteczko ,na Dolnym Śląsku też ich było multum.Teraz sa jedna, zbiorową mogiłą-są to groby żołnierzy,którzy w 1968 roku odmówili pójścia na Czechosłowację i zostali za to rozstrzelani.Pochowno ich w bezimiennych grobach rodziny informując ,że zdezerterowali. — w: Borne Sulinowo a to pan Czapliniak,poduszkowiec podglądacz!kiedy zobaczył ,ze robimy mu zdjęcia odłożył lornetkę-stary świntuch:):):)Czekaliśmy na autokar akurat. — w: Czaplinek IZBA MUZEALNA-wszystkie eksponaty to dary mieszkańców Czaplinka i okolic. Róg tura — w: Czaplinek pomnik Rybaka-Czaplinek był dawniej wsią rybacką stąd taki pomnik — w: Czaplinek originalnyj russkij samowar:):)hi hi hi ps.jakieś skojarzenia stara gwardia ma???:):):) — w:Borne Sulinowo miniaturowa Ostra Brama przy wyjściu z Kalwarii — w: Szczecinek dowcip dla kolejnego turnusu:)Wywiesilismy w "grzybku" LISTĘ OBECNOŚCI:)Treść:Palaczy prosimy o wpisywanie się na listę-imie ,nr stolika w jadalni.Każdemu palaczowi w naszym sanatorium przysługuje sok owocowo-warzywny jako uzupełnienie mikroelementów.Listę należy wieczorem zdac na recepcji. Szkoda,że nas nie było ,jak nowi zanieśli te liste do recepcji wieczorem,ha ha ha. A kto wymyslił?????He he he ,wiadomo:):):) — w:Połczyn-Zdroj, Zachodniopomorskie, Poland Reasumując:z sanatorium wróciłam więcej niż zadowolona,zabiegi ok, towarzystwo ok,warunki ok,byłoby jeszcze lepiej gdyby nie było takich wściekłych upałów.No i zupełnie niezamierzenie i jakby niechcący schudłam 3 kg:):):)He he he.Myślę składaćkolejny wniosek na reha ogólnoustrojową,już we dwoje,chociaż Foka twierdzi,żedrzewa do lasu wozić nie będzie i do żadnego sanatorium się nie wybiera...ale co on tam wie,jeszcze nie wie ,że pojedzie:):):)Hi hi hi Moja Zdzisia ,współlokatorka na pożegnanie parę łezek uroniła nawet i póki co jesteśmy w kontakcie:) Udało mi się,bo nie wiedziałąm,że to potrafię ,ha ha ha przerzucić kilka fotek z FB,komentarze do nich też:) Fajnie było:) Ale ,żeby nie było tak pieknie to zaraz po powrocie dostałam zapalenia ogona trzustki:(Może pod wpływem goracych okładów borowinowych,albo od placków, ziemniaczanych za tłustych, ze starych jeszcze kartofli,na które się rzuciłam jak ta głupia,nie mam pojęcia:(Zdechła byłam prawie dwa tygodnie i na diecie NIC:(Dalej jem b., oszczędnie i ostrożnie bo q..sko bolało:(Buuu Oczywiście zaś na wadze spadłam kolejne 3 ,zusamen 6:)Potem miałam "nawałnicę" dzieci,wnuków i na koniec urlopu śliwek, tak ,że gdyby nie ten blog to byłabym zapomniała,że w ogóle w jakimś sanatorium byłam,ha ha ha . No to sobie teraz odpocznę w Kulkowie:) Było to ostatnie wydanie Obserwatore Połczyno:)Dziękuję za prenumeratę i komentarze:) Do kolejnego bloga:)Jeszcze się jaka okazja "urodzi":)
    6 punktów
  24. Jeszcze się turnus na dobre nie zaczął a juz mamy pierwszą parę romansową:)Kobietka z mojego stolika w jadalni i pan ,którego do sanatorium przywiozłaz Białegostoku troskliwa połowica:)Szybko to tu idzie bo juz sie za rączki państwo prowadzają,ha ha ha Jutro oficjalny wieczorek rozpoznawczo-zapoznawczy to się dopiero zacznie.:):):) Berlin- wycieczka w niedzielę,zorganizowana za jedyne 130zł.Zapisałam się gdyz ponieważ ,jak mawia koleżanka Dodzisława jakoś tak się ułożyło,że jako turystka nigdy w Berlinie nie byłam,jedynie przejeżdżałam w drodze do pracy.To sobie pojadę ,a co:)! Poza tym dbaja tu o rozrywki dla kuracjuszy.Będzie kilka koncertów,m.in operetkowy,cygański.Będą inne wycieczki,jest kino sanatoryjne ,jest wypozyczalnia rowerów,będzie integracyjne ognisko.Kuracjusz nie ma sie prawa nudzić:) Właściwie do 14ej to nie ma na nic czasu bo z zabiegu na zabieg ,w międzyczasie na obiad i tak naprawde czas wolny dpiero po 17ej,po kolacji-pora iście niemiecka,kto to widział!A co potem????Kiedy wieczór jeszcze młody i jeśc sie chce????Na szczęście zaopatrzenie jest bliziutko w postaci niezawodnej Biedronki:):):) Kolejną atrakcją ,przed którą ostrzegane są panie kuracjuszki, to zboczeńcy grasujący w otaczajacym kompleks sanatoryjny ciemnym lesie.Prikaz mamy chadzaćna spacery parami przynajmniej....noooooo,niech no który świntuch na mnie trafi,marny jego los,he he he Zabiegi3-4 dziennie ,w sumie 54 na 3 tygodnie.Jeden muszę wymienić na inny, bo się wcześniej nie orientowałam ,że jest coś takiego-nazywa się HYDRO JET- jest to masaż wibracyjny/nie mylic z wibratorem!!!/ na takim wodnym łóżku,rewelacyjnie działający na kręgosłup.Po niedzieli wizyta kontrolan u doktorka to uprosze o zmianę:)Może sie dr ulituje. Dziś mam koniec zabiegów ok 11ej to jeszcze popisze i spróbuje powrzucać fotki pierwsze. Co do pana F. to raczej nie spodziewam sie odwiedzin bo zapracowany-sezon przecież na ośrodku,to raz a dwa to myslę ,ze jak wytrzymuje beze mnie po 8 tygodni to 3 mu minie jak z bicza strzelił.A trzy on raczej nie z tych kontrolujących małżonków:)Mam nadzieję:):):) Do potem:)
    6 punktów
  25. Miałam dużo wątpliwości czy zacząć pisać bo cóż to za doświadczenia dwa wyjazdy. Siedem lat opieki nad osobą chorą na alzheimera w rodzinie to zupełnie co innego. Blog zatytułowałam Viktoria ponieważ szukałam jednego słowa które określiło by wszystkie emocje jakie wywołuje we mnie ta praca. Opiekunką zostałam ponieważ życie postawiło mnie przed ścianą. jedyne myśli jaki przychodziły mi do głowy to: musi być sposób na przebicie tej ściany. Miałam właśnie iść i odebrać kolejną nieprzyjemną pocztę, po drodze była jedna z agencji i tak się zaczęło. Był listopad 2017r. w agencji sprawy potoczyły się bardzo szybko. Miła Dziewczyna powiedziała za trzy dni zaczyna się kurs niemieckiego, na początku grudnia pani wyjedzie. Wątpliwości miałam tylko jeden dzień. Cieszyłam się, że wyjeżdżam na święta, że nikt nie będzie mnie pytał co dalej, nie znałam odpowiedzi co będzie dalej nie myślałam o pieniądzach cieszyłam się, że będę gdzie indziej. No i wyjechalam! 05 grudnia 2017r. Dzisiaj jest 19 kwietnia 2018r. Moja sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Nie ma już przede mną ściany , trudno w to uwierzyć ale wyciszyłam się. Nie muszę już pracować ale nie zrezygnuję z tej pracy. Miałam dużo szczęścia ale o tym w następnym odcinku
    6 punktów
  26. Dawno nic nie napisałam, ale ponoć jest tak, że jak człowiekowi jest dobrze to nie chce mu się nic pisać a u mnie jest ostatnio dobrze. Moją ostatnio podopieczną pozostawiałam bez żalu. Już nigdy nie będę się dziwić jak poprzedniczka źle się będzie wypowiadać o podopiecznej.Jeżeli przez cztery lata nikt nie zagrzał tam dłużej miejsca tzn.że coś jest na rzeczy. Miła wykształcona kobieta jednak okazała się dość wredna. Dopiero od tygodnia przestałam słyszeć jej głos, który mnie ciągle woła i to jeszcze nie moim imieniem mojego ponoć nie mogła zapamiętać Ala to było dla niej strasznie trudne. Dwa tygodnie w domu i powrót do pracy w nowe miejsce i z nową firmą jechałam bez entuzjazmu i z dużym dystansem. Mój zapał i radość z tej pracy pani M zniszczyła totalnie. Przyjechałam w tak piękne miejsce, ze zamiast Dzień dobry powiedziałam jak tu pięknie. 97 letnia staruszka zupełnie inna od Pani M. Początek był trudny ciągle miałam wrażenie, ze mnie woła bałam się o każdą spóźnioną minute. Nie mogłam uwierzyć, ze może być normalnie. Jestem już cztery tygodnie i mam nadzieję, ze tak zostanie do końca. Po dwóch tygodniach wszystko wróciło do normy. Babcia jest zadowolona i ja tez ułożyłyśmy własny plan działania ona nie rozlicza mnie z wolnego czasu a ja w zamian chętnie zrobię coś więcej niż przewiduje umowa. Poprzednią sytuację kładłam na karb starości mojej podopiecznej teraz wiem, że nie wiek nie choroba a charakter decyduje o relacjach z otoczeniem. Należę do osób, które trudno zdominować a jednak dostałam solidną lekcje. Dziewczyny nie dajcie się zgorzkniałym starszym paniom. Statystyki mówią, że 15% opiekunek osób starszych ląduje z depresją, no i jeszcze jedno w nowej firmie na dzień dobry dostałam 300 Euro więcej. No cóż nie tylko starsze panie próbują nas wykorzystać, ale póki co jest dobrze znowu lubię tę prace.
    5 punktów
  27. J.w a konkretnie dyrekcja...Na raporcie ani słowa nt wyników testu "podejrzanego" No ,cisza kurna, jak makiem zasiał.Język mnie świerzbił,ale skoro żadna ze starej kadry się nie zapytałą ,to ja mam się znów wychylac?I tak pracujemy w błogiej nieświadomości:(Dyskutując między sobą. Jak wszędzie wszystkie odważne ,ale nie wtedy ,kiedy trzeba:( I tak się wyda prędzej czy później.Jedyny pozytyw dla przymusowo urlopowanych ,to taki ,ze te urlopy i wszystkie inne zaplanowane oraz ew.okolicznościowe nie będa miały wpływu na dodatkową kase od wojewody,Tylko L4. OŚRODEK WYTCHNIENIOWY Powiat dla strudzonych pracownikó DPSów zorganizował tzw.ośrodek wytchnieniowy,czy zwykły ośrodek wczasowy w Sarbinowie z pełnym wyżywieniem,gdzie można do 7 dni skorzystać,ale normalnie chodzic do pracy a tam wracać i odpoczywać.Pełne wyżywienie i noclegi za darmo.My raczej nie skorzystamy bo nasz osrodek wytchnieniowy mamy w domu,no i pies.Inni to nie wiem,ale oferta dotyczy tylko pracowników,bez rodzin.Niemniej jednak sprawa fajna,że ktoś pomyslał o czymś takim.Niektóe DPSy sa sporo od morza oddalone,a tu plaża 50 m od pokoju-kuszące:)I dla tych co najdalej ,darmowy dowóz do roboty:) NAGANA Afera się ciągnie chyba od soboty a dziś wyjszła była na wierzch.Jedna z opiekunek ścieła się z mieszkanką na noże i wulgaryzmy,a że był to jakiś enty raz nie było entego upomnienia tylko nagana.Ogłoszona na raporcie i z wpisaniem do akt:(Zasrane papiery i o dodatku od wojewody dziewczyna może zapomnieć,niestety:(Ona jest już w okresie ochronnym przed emeryturą i w zasadzie jest chroniona przed zwolnieniem ,ae nie w momencie ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych a za takie dyrekcja uznała to zdarzenie:( Mieszkanka kumata na 100% i całe zajście nagrała telefonem,taka sprytna,dowód bardzo mocny.Poskarżyła dyrekcji i taki efekt.To jest to ,o czym pisałam wczoraj - wszystko, tylko nie wulgaryzmy i nie rękoczyny.Z obu stron najlepiej.Nie bylo mnie orzy tym ,ale 'występy" koleżanki już widziałam przy innej mieszkance.Więc mogę sobie wyobrazić tę akcję. Dyżur był dośc lekki i spokojny .Obsada fajna ,to sie fajnie robiło.Jutro wiekie miasto Koszalin na nas czeka:)My niekoniecznie ,ale mus.
    5 punktów
  28. "Opiekunowie z Heimów nie muszą niczego dokumentować,żadnej straty.To dodatek za pracę w trudnych warunkach, narażanie się na ryzyko. Każdemu zatrudnionemu się należy." Pozwoliłam sobie zacytować kawałeczek posta @Marta B gdyż i polskie DPSy, przynajmniej te w moim województwie, decyzją pana wojewody dostaną,tzn.pracownicy dostaną ,przez 3 mce dodatek za ciężką pracę w czasie pandemii.Pod warunkiem jednakże,że od 15.04 do 15.07 przepracują ten czas bez urlopów,zwolnień itp.Rzecz jest już podobno "klepnięta"Pożywiom uwidim:)Ma być po 1450 PLN brutto na dziób:) Testy wyszły wszystkim pracownikom ujemne.uff uff. Tyle na dziś, bo już mi paluszki zasypiają:)
    5 punktów
  29. Wczorajszy dzień był średni,pogoda koszmarna:(Wszyscy do obiadu snuli się jak pijane muchy,masakra.Lało,grzmiało,ciśnienie spadło,łeb napitalał a pampki nie czekały niestety, na poprawę :(No i zmiana piętra ,tym razem z Elą,zwaną w kuluarach Zasadniczką....Przypadło mnie karmienie przez PEG.Nie pamiętam,kiedy ostatni raz to robiłam,na pewno więcej jak 10 lat temu/w Niemcowie ani razu/ i kurna ,normalnie zapomniałam, o co kaman,ha ha ha Musiałam się dobrą chwilę zastanowić od czego zacząć:)Ale te wszystkie medyczne czynności ,to jak jazda na rowerze,nigdy się nie zapomina:)Na wszelki wypadek Ela nade mną stała,żebym jakiego babola nie strzeliła.:)Kąpiele nas niemal ominęły, bo na 4 panie,3 odmówiły,tylko jedna nam została do kąpania w łóżku i tę wypucowałyśmy elegancko:) W sumie od jakiejś trzeciej to już spokój był.Zakłóciła go rozmowa z p.dyrektor.A zaczęła się niewinnie tak...Skończyło się puentą podumowującą,że najpierw należy coś od siebie dać a potem negować decyzje dyrekcji.Nie,nie ,tym razem milczałam jak głaz:)Koleżanka Zosia grzecznie zapytała o sens wolontariatu tak niedoświadczonej osoby, jak nasza Panna W.I usłyszała właśnie to ,co powyżej oraz ,że Panna przychodzi w czasie wolnym i w związku z tym może robić co chce i zajmować się kim chce....No,nie wiem....w szpitalu to oddziałowa lub ordynator wyznaczał zadania dla wolontariuszy.Tu dyrekcja dała wolną rękę i coś mi mój nos mówi ,że będą z tego tylko problemy .A to dlatego ,że Panna zajmuje się od paru dni tylko rozmową z jednym ,dość młodym mieszkańcem....Jak się chłop w niej zakocha ,to będą kłopoty:(Ale siedziałam sobie cicho za zasłonką w dyżurce i ani pisłam.Kiedy dyra pojechała do domu wreszcie,Zocha wściekła powiedziała,że żeby skały srały nigdy więcej się nt temat nie wychyli.Oraz,że własnie się po 14 latach pracy przekonała ,gdzie jest jej miejsce w szeregu...Również nie zamierzam się wychylac w temacie,chyba że zdarzy sięcoś ,co będzie szkodziło mieszkańcom.Wtedy na pewno. Żeby nie musieć pracować na nocki musiałam napisać podanie.odpowiedzi nie ma jeszcze ,a przyjmując się do pracy zapewniono nas ,że będziemy pracować na jedną ,dzienną zmianę.Mam nadzieję ,ze to nieszczęśne podanko to tylko formalność i podkładka.Nie mam ochoty na noce pracować,nie te lata a i cały grafik by się nam rozwalił:( Naskrobałam,teraz lecę kafelki pucować.Jutro,mam nadzieję ,dokumentacja foto z rewolucji kuchennych:)
    5 punktów
  30. Opierdziel. Pisałam o tych tonach dokumentacji do wypełniania i jak się wczoraj okazało,szefostwo czyta i to uważnie czyta w dodatku:(Dostałysmy z kolezanką opiepapier za kąpiele niewpisane....Jako,że to pierwszy raz, to bez pisania wyjaśnienia...Losie mój ty,tak rozbudowanej biurokracji jeszcze nie spotkałam.Wiele z nas zebrało wczoraj manto od kierowniczki,bo jedni wpisują ,drudzy nie ,albo niedokładnie wpisujemy.Jak potem sobie z kolezanką usiłowałyśmy przypomniec to czarna dziura ,19 kwietnia to było,kto to pamięta co się działo 2 tyg wcześniej:( Znaczy trzeba pilnowac tych papiórków,żeby znów nie wyczytali,ha ha .Normalnie ,jak na wywiadówce w szkole:)Ale np .wczorajsze 4 kąpiele zrobiły nam dzień wcześniej inne koleżanki i wpisały jako swoje.I co z tym zrobić?Masło maślane.Dlatego od teraz ,jako że nas na piętra podzielili,kąpiemy na swoim piętrze i tych ,których same sobie do tej przyjemności wybierzemy.1x na tydzień każdy ma być wykąpany i kropka.Chyba ,że odmówi,wtedy wpisujemy odmowę. W sumie z tymi papierzyskami chodzi o to,o czym pisała w komentarzu jednaz koleżanek-że myślała,że się olewa wiele rzeczy.Mają na uwadze,ze to DPS państwowy ,rzeczywiście mozna tak pomyśleć.Może gdzie indziej jest mniej formalnie ,ale tu na olewactwo nie ma szans:(Oczywiście ,są rzeczy które robi się mniej dokłądnie albo rzadziej,np.porządkowanie w szafach mieszkańców,ale to co wiąże się z opieką i pielęgnacją stricte, ma być zrobione rzetelnie i wpisane gdzie trzeba,z tego rozliczają. I nie ma zmiłuj. Golenie Część samodzielnych mieszkańców goli się sama,ale są mniej samodzielni ,których od czasu do czasu mus ogolić.Zwykle zajmują się tym chłopaki,ale wczoraj Iwonka wpadła na pomysła ,że jednego ,bardzo opornego pana,leży ale rączki sprawne,musowo trza ogolić bo wygląda jak majowy św.Mikołaj. Niezadowolony,protestujący,syczący jak wąż po każdym ruchu maszynki.....No,kuźwa delikutaśny taki ,jakby nigdy się nie golił.Maszynki na stanie są aż trzy,delikatnie mówiąc średnio ostre,elektryczne oczywiście,ale działające.Pan kumaty, ale z serii "czystofobia przewlekła" Wszystko na nie ,co wiąże się z higieną.Poszłysmy we dwie,golenie zaczęła Iwonka ,ale delikwent wił się jak piskorz,sykiem mówgłby węża dubbingować w TV:)Istny cyrk. Mówię do niej ,dawaj,ja mam wprawę,nieboszczyków goliłam to pana J też ogolę,nawet lepiej bo skóra ciepła:):):)Konsternacja:):):)Pan J.zamarł w łóżku w całkowitym bezruchu.....Ogoliłam do połowy i maszynka padła.Więc mówię ,naładuję i wrócę do pana po kolacji dokończyć.I poszłam.Po kolacji przychodzę a pan J do ściany odwrócony ,"śpi".Mówię ,panie J.przecież pan udaje ,pan nie śpi.Taki wielki chłop i golenia się boi,pan się nie wygłupia ,kładzie się na plecki i jedziemy z tym koksem.Pomruczał,pomruczał i rozłożył się na płask jak żaba:)Ogoliłam do końca elegancko i mówię ,no panie J,teraz pan podobny do człowieka.I szok,bo podziekował nawet.A tego to oni tu często nie robią,oj nie.Pocieszyłam go jeszcze na do widzenia,że dobrze,że jajek nie golimy, bo dopiero by była zabawa:)Nieboszczyków rzeczywiście goliłam dawno ,dawno temu i widzę,że z wprawy nie wyszłam:) Zgon Odkąd pracujemy ,ten wczorajszy był trzeci... Pan po amputacji ,którego dziś miał nam szpital oddać ,jeszcze o 12ej był w stanie zadowalającym a o 17 juz go nie było.Odpadnie więc ubieranie się w kosmiczne ubiorki kolejne 2 tyg ,bo pan samobójca już kończy kwarantannę-mam go jeszcze tylko raz,ale tylko podać posiłek i leki oraz pogadać. Nie wiem z czego to wynika ,ale w szpitalu zgony też szły trójkami...Przypadek?Mhm....Mam przeczucie ,że narazie dłuższy czas będzie spokój,choć wczoraj mało brakowało ,a statystyka trójkowa zostałaby zaburzona Zajączek To mieszkaniec o nazwisku Zając,zwany potocznie Zajączkiem,w ogóle na cały pokój mówimy Zajączki.Mieszkają we dwóch z Krzysiem.Zajączek cukrzyk na chodzie,lichym ale własnym. Krzyś leżacy.W obiad pokojowa poszłą do Zajączków z obiadem i leci z powrotem ,że Zajączek dziwny jakiś ,cały się telepie i gada od rzeczy.Biegiem akcja ratunkowa i się okazało,że cukier na poziomie 48,mało brakowało,żeby nam Zajączek do zajączkowego nieba pokicał:(Czyli trzeba kolejnego mieszkańca nadzorować z posiłkami.Nie je regularnie,chomikuje po szafach jedzenie i wyszło jak wyszło. Agresywna pani B. Już raz miałam "przyjemność" doświadczyć słownej agresji tej mieszkanki,zaawansowany AL,leżąco-siedząca.Wtedy odwróciłam się i wyszłam,po chwili wróciłam i pani już nie pamiętała akcji sprzed 5 minut.Wczoraj padło na koleżankę,Sidziała na przeciw agresorki i karmiła inna panią a ta jak nie zacznie się wydzierać i oskarżać o jakieś wyimaginowane cuda wianki.Druga opiekunka podchodzi a ta z rękami i zaczęłą kubkami rzucać z szafki.Wyszłyśmy wszystkie z pokoju/4 osobowy-3 do karmienia/Po chwili ,takiej dłuższej wracamy a B ,jak aniołek....Ale tak czy tak dawno konsultacji psychiatrycznej nie było,pewno trzeba leki inaczej ustawić ,coś pozmieniać bo ewidentnie agresja rośnie.W amoku była,szaleństwo w oczach Projektantka wnętrz:) Jedna z mieszkanek mieszka w pokoju zamykanym na klucz od zewnątrz bo ucieka i ładuje się do łóżek innym.Z nią w pokoju pani całkowicie leżąca i nie mówiąca,spokojna.Moim zdaniem, ze względów bezpieczeństwa tej leżacej, para dobrana niewłaściwie całkiem.Rzecz miała miejsce w środę.Otwieramy w obiad a tam pobojowisko.Projektantka ,zaznaczam malutka i drobniutka ,ale jak widac to w niczym nie przeszkadza kiedy szału dostaje.Z łożek obu wszystko co możliwe pościągane,na łóżku krzesła,szafki w łazience,na twarzy leżącej poduszki,na podłodze rozlane picie ze wszystkich butelek,w tym słodki ulepek....Dobrze ,że TV nie dała rady zrzucić ,bo jakby na podłogę, to pal sześc, ale jakby walnęła w tę leżącą ,to prokurator...Zgłoszone oczywiście,TV zabrany,dyrekcja ma pomysleć nad szybką zmianą w tym pokoju. I tak,na każdym dyżurze,jakieś atrakcje,na nudę nie ma czasu:)
    5 punktów
  31. Butem o ścianę rzucił opiekun....Butem mieszkańca,żeby nie było.Naprawdę, ja to jakaś inna jestem:(Takie zachowania w mojej ocenie są niedopuszczalne.I to opiekun bardzo pracowity,nie z tych migających się od pomocy,nie ten od dżemu.Cierpliwość to chyba jednakcecha dawno zapomniana i u jednego i u drugiego,niestety.Ale do meritum. Było tak- mieszkaniec na wózku,noszący specjalne ortopedyczne ,bardzo ciężkie do zakładania buty, na korytarzu mnie poprosił,żebym spróbowała mu jeszcze raz ubrać buta , bo stopa do konca nie dochodzi i wykręcona po wylewie noga boli.Zaczęłam próbować,ale ni hu hu.Przechodził D.więc poprosiłam,żeby może on spróbował, bo ja nie daję rady. Zaczął zakładać tak na szybko,na siłę ,mieszkaniec zaczął się drzeć z bólu/stopa zupełnie sztywna,nie rusza nią,trzeba tego buta dobrze ucelować ,żeby wlazł na miejsce/ i nic ,ciągnie ciągnie i nagle, jak nie pierdyknie tym nieszczęśnym butem o ścianę.Komentarza nie opiszę bo nie było w nim ani jednego normalnego słowa:(No po prostu zaniemówiłam....Spróbowałam jeszcze raz i udało się bucisko ubrać.Bez krzyków.potem pod koniec zmiany opiekun D. pyta mnie czy założyłam tego buciora i mówi"co?zatkało cię?"Odpowiedziałam mniej więcej ,że jest mało cierpliwy:)A w duchu to sobie myślę i w życiu zawodowym tę zasadę stosuję-traktuj każdego pacjenta tak,jak sam chciałbyś być traktowany w analogicznej sytuacji.I nieważne kim ów pacjent/mieszkaniec był w tzw.poprzednim życiu.Bo ten akurat mieszkaniec był dilerem narkotyków,kryminalistą i ogólnie złym człowiekiem.Dostał wpie...,sparaliżowało go i rodzina korzystając z okazji oddała go do DPS.Jest niemiły,niegrzeczny,roszczeniowy ,ale jednocześnie chory i zależny od nas,opiekunów.Nie wiem czy ja też z nim spięcia kiedyś miec nie będę,póki co ,dogadujemy się:)Jest jeszcze parę takich osób,z którymi większość ma problem i bardzo niechętnie je obsługuje.Są także mieszkańcy upierdliwi,wymagający,testujący na nas,nowych ,na co moga sobie pozwolić-całkiem jak na szteli w Niemcowie, tylko w hurcie:)Dla mnie nic nowego.Może dlatego,że wiem o co kaman i jestem cierpliwa do bólu ,ale i granic ,nie mam problemów z kontaktami z tymi bardziej konfliktowymi.Co nie znaczy ,że tak cacy lali zawsze będzie .W każdym razie lata doświadczenień z pacjentami w szpitalu i PDP w D bardzo się tu przydają każdego dnia:)Generalnie wg mnie ,to ma być tak,żeby mieszkaniec miał komfort funkcjonowania na miarę możliwości DPS i umiejętności opiekunów a opiekunowie czyste sumienie ,że zrobili wszystko, co potrzebne. Z drugiej strony muszę zachowac równowagę i nie być zbyt wyrywna,,żeby na siostrę Idealię nie zostać pasowana,ha ha ha.Jest nas na zmienie 6 opiekunów,pracy dla każdego aż nadto:) Wracając jeszcze do niecierpliwego D. ,to jest taka mieszkanka wymagająca karmienia,którą za skarby świata prawie nikomu nie udaje się nakarmić, bo zaciska buzię i koniec,a wchodzi D i pani otwiera usta ,jak wrota od stodołuy i wszystko zjada:) Jutro znów kosmiczny ubiorek.Oddajemy pana na chirurgię w innym mieście ,bo Koszalin zakażony i szpital nieczynny:(Wczoraj koleżanka ,której przypadła izolatka, poza maseczką i rękawiczkami nie ubierała się w nic więcej i śmiała się z drugiej,że przesadza.....My tam jutro się poubieramy i machniemy sobie fotkę ,jak nie zapomnimy:) WOT Wczoraj pod DPS zajechał samochód WOT.Panowie nie uprzedzili o swojej wizycie i nie zostali wpuszczeni w ogóle na teren .Od dawna nie wpuszczamy na teren nikogo z zewnątrz,nawet przed budynek.Robili foty,bram,wejśc ,wyjśc.Coś się święci ,bo ponoc po całym powiecie tak latali z aparatami.Przypomniało się rządowi ,że jest coś takiego, jak DPS w naszym kraju,he he .Dostaliśmy też info niepotwierdzone,że będa robione testy dla pracowników i mieszkanców DPS w całym powiecie .Jutro będzie może coś nt temat wiadomo.Narazie to tylko plota. W każdym razie odnośnie WOT, to myślały "żołnierzyki patykowe "Antosia,że wstępując do tej formacji będą sobie po lesie biegać ,z patyków strzelać i kasę brać a tu przyszedł koronek i zapędził towarzycho do zajęć ,których by się nigdy nie spodziewali.ha ha ha Ogólnie wczoraj był fajny dyżur,dość lekki.Ale przy okazji większej ilości czasu wolnego powychodziły różne anse między personelem,niby po wierzchu tiu tiu tu a każdy lub prawie każdy ma doopsko obrobione w te i nazad.Ja też,bo już "życzliwi" donieśli,ha ha ha .Mnie samej,poza dwoma osobami ,z resztą pracuje się dobrze.Jak będzie dalej się okaże.W sumie to wszędzie,szczególnie w babskim zespole tak się dzieje,że jedna na drugiej suchej nitki nie zostawia,czasem słusznie a czasem nie.Samo życie:)Ja się mało przejmuję ,bo to co robię robię dobrze a przynajmniej się staram i wisi mi koło kisi ,to co o mnie mówią te osoby,którym nie podpasowałam.Za duża już jestem,żeby się pierdami ekscytować:)Ma być z mojej pracy zadowolony podopieczny,dyrekcja i ja,przede wszystkim.I robota zrobiona.Konflikty się ujawnią i obrabianie zaraz po wypłacie,bo ponieważ nie ma tu premii, dyrekcja wg uznania co miesiąc przyznaje dodatkowe,nieduże pieniądze, jako nagrody i o to też są zawsze pretensje, bo ona dostała a ja nie.....My raczej nie ,bo pierwszy miesiąc dopiero pracujemy ,więc w ogóle się nie nastawiamy ale niektórzy już dzielą skórę na niedźwiedziu. Generalnie to błyskawicznie ten pierwszy miesiąc przeleciał.Dopiero zaczynaliśmy a tu już za 4 dni maj będzie:)I moja śliczna ,nowa kuchnia:)Jajko znoszę ,tak się doczekać nie mogę:)Hi hi hi
    5 punktów
  32. Moja podopieczna dziewięćdziesięcioletnia ma złamane żebra i zwija się z bólu nie chce brać tabletek przeciw bólowych bo wbiła sobie do głowy, że tabletki anty bólowe ją zabiją. Nie wiem co robić córka nie odpowiada na telefony. Lekarz domowy jest na urlopie. Wczoraj egzaminatorka na weryfikacji językowej zapytała mnie co bym zrobiła jak pacjentka będzie smutna. W tych okolicznościach pytanie zabrzmiało paradoksalnie. Oprócz znajomości języka musiałam wykazać się jeszcze kreatywnością. Wiem, z doświadczenia, że w Polsce dopóki pacjent nie jest ubeswłasnowolniony nikt go nie zmusi do przyjęcia leków. Patrzę na to cierpinie i zastanawiam się Biologia czy rozum decyduje o naszym działaniu.
    5 punktów
  33. Prezenty od podopiecznych czasami mogą przynieść więcej złego niż dobrego a nasza radość może szybko przerodzić się w łzy i oskarżenie o złodziejstwo .Sprawa niby oczywista ,a jednak takie sytuacje zdarzają się dość często z tego co wiem ........pozdrawiamy serdecznie całe opiekunkowe środowisko
    4 punkty
  34. Koroniasty nas nie dopadł:)Podejrzany okazał się czysty,test potwierdzający za 10 dni.Nastąpił lekki powrót do normalności,co nieco ograniczyło nasze dodatkowe obowiązki.Dyżur był lekki i spokojny,nawet ośmielę się określić ,przyjemny:) `DAMSKIE BOKSERKI Mamy kilka pań ,które lubują się w biciu i dokuczaniu tym zupełnie bezbronnym,czyli leżącym wpółlokatorkom.Zazwyczaj w 2-3 oobowych pokojach jest jedna na chodzie.Ale chyba to się zacznie zmieniać ,bo już 2 takie chodzące bokserki musieliśmy zostawić pojedynczo, bo biją te leżące.Póki co są miejsca bo 7 wolnych łóżek i nie ma przyjęć ,ale co potem????Faceci to się raczej tłuką między sobą ,jak pochleja a na to się wciąz nie zanosi.Kobiety nadrabiają statystykę/Dziś musiałyśmy przenieść jedną taką atakowaną panią do pokoju ,gdzie są same leżace,tam będzie bezpieczna.Oczywiście agresorki to demencja,chyba najgorszy rodzaj bo i na chodzie i agresywna:( PAN IGIEŁKA -ODSŁONA DRUGA Panu Igiełce od czasu do czasu musowo robić wielkie porządki ,bo istny z niego mister Fleja.I dziś był ten wiekopomny dzień .Połączony z kąpielą,poprzedzoną awanturą wszechczasów.Ale chciał ,nie chciał ,Igiełka został wykąpany,ubrany w czyste ciuchy i przeżył to niczym osobistą tragedię:)Biedaczek,taki czysty i pachnący.Igiełka nie ma demencji ani żadnych znak chorób otępiennych ,kumaty jest że ho ho ho.Brzydzi się tylko czystością i ma śmierdzące hobby, zwane zbieractwem.W szafie między ciuchami znaleziono m.in.niezliczone ilości spleśniałego chleba ,oszczanych ciuchówi obeschniętych z zawartości majtasów pampersowych....W łóżku,to już tradycyjnie, igły w hurtowych ilościach.O każde majty,każdą igłę i każdą spleśniałą kromkę odsądzane byłysmy od czci i wiary,ale reakcji naszej nie było.Twardo ,bez komentarzy wsio co uznałyśmy za be i brzydkie do wora.Prawie płakał Igiełka z powodu utraty swoich ciężko zdobytych skarbów. Natomiast jego współlokator naprawdę się popłakał,ze wzruszenia,kiedy mu powiedziałam,że go podziwiam,że tak sobie świetnie radzi,mimo identycznej niepełnosprawności ,jak Igiełka,że zawsze jest czyściutki i pachnący i że jest dla mnie przykładem ,że jak się chce ,to można:)Normalnie ,łezki mu się w oczach mocno zakręciły i powiedział,że jestem pierwszą osobą,która to na głos doceniła,tzn.jemu powiedziała i jakie to dla niego ważne.A powiem wam,że pan K. rzadko się uśmiecha i generalnie jest negatywnie nastawiony do wszystkiego i wszystkich,zwykle naburmuszony a dziś banana miał na twarzy cały dzień:) RAK GRZBIETU JĘZYKA Mamy panią z tą diagnozą.Pani jest w pełni świadoma swojego stanu.Rak wypycha język na zewnątrz i przyrasta do dolnej wargi.Jedzenie tylko rzadziutkie ,zmiksowane a i tak z tym ciężko.Pani jeszcze w jedzeniu samodzielna,ale ciężko jej jeść, bo boli.Plastry nie pomagają,albo na chwilę.Nikt nie pomyślał,że może łatwiej będzie jej jeść małą łyżeczką albo przez rurkę.Dałam jej obie te rzeczy przedwczoraj a dziś patrzę futruje mixa:)Satysfakcja:)Tylko ,że u nas długo nie pobędzie, bo wymaga typowej opieki paliatywnej,czeka na miejsce w hospicjum. Jutro wolne i może wreszcie uda mi się coś więcej w kuchni zrobić ,choć nie wiem,bo w planie mam gołąbki a z tym zawsze robota jest.
    4 punkty
  35. Na dobranoc poczytałąm sobie moejgo bloga od początku i wychodzi na to,że "do meritum" to mój ulubiony zwrot:)Ze 4 x go użyłam:)W Niemcowie to było "genau":):):) Przyszły dziś moje wkłady do szuflad w kuchni i wreszcie będę mogła zacząć porządkowanie zasadnicze:)Czekam jeszcze na wieszaczki.A na wkłady wymysliłam sobie takie zielone cieniutkie 3mm płyty ,jakie kładzie się pod panele na podłodze.Są trwalsze od oferowanych do tego celu rolek specjalnej folii i łatwiejsze w czyszczeniu.Jedna rolka takiej foli 150x30cm kosztuje ok 15 zł a wkłady 20 szt.tylko 43.i jeszcze zostanie z tego co zamówiłam. Jutro do roboty,1 pięterko,najlżejsze i z fajną koleżanką:) Moje podanko o niemanie nocek przeszło pozytywną weryfikację i nocki mi nie grożą na szczęście:) Zrobiło się nieprzyjemnie zimno,lodowaty wiatr:(A fe:( Spadam lulać.Wyjący budzik o 5 rano nie jest moim przyjacielem:( Branżowo następnym razem:) Co się dzis wydarzyło ,to już na swieżo jutro napiszę:)
    4 punkty
  36. Ci,którzy czytali moje wcześniejsze posty wiedzą lub domyslili się ,że od jakiegoś czasu szukałam sobie pracy w PL w moim obszarze zawodowym.Wysłałam nawet niedawno CV ,ale nikt się nie odezwał:( Dlatego miałam też w zamyśle wprowadzenie kiedyś w życie planu "B " jak już praca opiekunki w D mnie zmęczy lub wypłyną inne okoliczności.Nie to ,że zamierzałam z tym definitywnie skończyć,bo zawsze mówiłam,że raczej będę jeździć póki zdrowia wystarczy .Ale myslałam też o zakończeniu tej pracy w takim momencie życia,żebyśmy jeszcze mogli pełniej nacieszyć się byciem razem będąc w miarę sprawni i zdrowi. I tak się właśnie stało z powodu epidemii.Sytuacja wymusiła w pewnym sensie błyskawiczne wdrożenie planu "B",co to był tylko planem na nieokreślone "kiedyś".. Jak wiecie odmówiłam kolejnego wyjazdu do Kulki ,w związku z epidemią.Tak się w ogóle złożyło ,że formalnie z dniem 31 marca oboje zostaliśmy bez pracy.Foka złożył wypowiedzenie w połowie marca,mnie agencja podziekowała za współpracę.Po krótkiej naradzie wspólnej wykonałam jeden telefon w miejsce ,gdzie wiedziałam ,że nie ma opcji,żeby się nie udało.Jedyne ryzyko, to był nasz wiek.Ale tam zawsze są przyjęcia i zawsze potrzebują ludzi.Więc wynik rozmowy był prawie wiadomy Wszystko,łącznie z lekarzem med.pracy załatwilismy w 4 dni chyba:)Podpisalismy wszystkie papierzyska i od wczoraj pracujemy:)Oboje w tej samej firmie,na tę samą zmianę. A pracujemy w DPS.Foka ma jakby dwie połówki etatu/konserwator i pokojowy/,ja jako opiekunka.Robota państwowa, prawie wszystkie świadczenia budżetowe.Nie ma dodatkowo płatnych nocek i świątecznych dyżurów.Ale my pracujemy tylko na dzienne zmianyZmiany mamy w te same dni,tak chcieliśmy ze względu na wspólne dojazdy.Kasa nie powala,ale z wysługą lat i premią wyjdziemy na swoje. Najważniejsze ,że mamy pracę, płynność finansowa będzie zachowana,kredyt bezpieczny a "święte"pudełko nienaruszone:) Oczywiście ,nie mówię" nigdy więcej nie wyjadę do Niemiec" bo nie wiem tego dziś ,ale na pewno nie wyjadę, dopóki to bydlę w koronie nie zdechnie na śmierć. Wczoraj był pierwszy dzień pracy i okazał się całkiem, całkiem.Spodziewaliśmy się ,że będzie gorzej i będziemy bardziej padnięci.Ale kto ,jak nie my:) Co do wieku personelu ,to nie jesteśmy najstarsi,hi hi hi Oczywiście mamy, jak wszyscy obawy przed bydlakiem,ale wprowadzony już miesiąc temu reżim sanitarny w DPS daje nadzieję,że cronus tam nie zawita.I oby, bo już chyba 4 takie DPSy zamknięte:(Odwiedzin nie ma od miesiąca,zaopatrzenie w konieczne środki ochrony osobistej bez limitu,codziennie mierzona jest temperatura pensjonariuszy i nasza.Obowiązek zakładanie podwójnie rękawiczek.Personel podpisywał oświadcznie ,że nie pracuje się jeszcze gdzieś ,poza DPS.Drugi,dotychczas pusty budynek został przygotowany dla personelu w razie potrzeby całkowitego odizolowania.My poczuczeni o posiadaniu torby z potrzebnymi rzeczami,gdyby zaszła taka konieczność.Pełne pogotowie. Jak minął pierwszy dzień opiszę następną razą.
    4 punkty
  37. Część 1 To był ogromny spontan, rzut na bardzo głęboką wodę i 24 godzin na decyzję i się przygotowanie do wyjazdu. Ze względu na rozpaczliwą prośbę moich pracodawców tj Córki i Wnuka Babci mojej przyszłej a obecnie już podopiecznej, zdecydowałam się pojechać w tak zwane "ciemno" i pojechałam. Jadąc już w autobusie (Sinbad) zmagałam się z różnego rodzaju przerażającymi mnie myślami, które przekraczały moją wyobraźnię o tym jak i co tam na miejscu zastanę i będzie? A to też dlatego, że po raz pierwszy zdecydowałam się na tego rodzaju pracę a zwłaszcza, że był to mój pierwszy tak bardzo spontaniczny wyjazd za granicę, co wcześniej było w ogóle dla mnie nie wyobrażalne by je kiedykolwiek przekraczać. Jednakże i mimo wszystko moje serce mnie pocieszało, że przecież nie może być gorzej aniżeli było z moją Ciocią i Tatusiem i że jakkolwiek by nie było dam radę. Tym bardziej, że już byłam w trakcie podróży do Marburga gdzie mnie z nadzieją oczekiwano, a więc musiałam zacząc w końcu myśleć pozytywnie o tym wszystkim z czym przyjdzie mi się tam na miejscu zmierzyć. Zwłaszcza, że decyzję o tym niespodziewanym i nie planowanym wyjeździe też podjęłam spontanicznie, ponieważ ci ludzie z pochodzenia są Śląskimi Polakami i tym bardziej mnie to zmotywowało by im pomoc w potrzebie, bo i ja także jestem z urodzenia Ślązaczką a że mam taką życiową zasadę, że człowiek człowieka nie powinien zostawiać bez pomocy kiedy jest ona niezbędna a że była i to od zaraz, w natychmiastowym trybie potrzebna opiekunka do Babci z postępującą demencją, cukrzycą i wieloma innymi poważnymi schorzeniami, o których nie miałam w ogóle żadnego pojęcia ale pomimo to wszystko pojechałam. I mimo, że wcześniej opiekowałam się przez jakiś czas moją Ciocią, która też była w bardzo poważnym stanie a także moim Tatusiem ale bez demencji, no więc nie miałam pojęcia co to za schorzenie i jakie są jego objawy. Dopiero na miejscu, okazało się z czym mam do czynienia i czemu muszę podołać by być wsparciem dla schorowanej Babci (89 lat) i by ją dźwignąć do w miarę pozytywnego stanu bycia i życia, po nieprawidłowej diecie i traumatycznym przejściu z racji niewłaściwego się zachowywania poprzednich opiekunek. W związku z czym, pominę dalsze opisywanie byłych opiekunek, bo nie moją domeną jest pisać o kimś kogo nie znam osobiście, a zatem skoncentruję się na moich własnych doświadczeniach w związku z tą pracą i ludźmi, których było dane mi poznać. A więc, kiedy już dotarłam na miejsce a lał tego dnia niesamowicie deszcz i gdy wysiadłam z autobusu prosto w wielką kaużę, okazało się że od ponad godziny czekali na mnie (Córka z Wnukiem, moi pracodawcy) w samochodzie by mnie odebrać i zawieść do domu Babci, czyli do mojego miejsca pracy. I muszę powiedzieć, że bardzo mile mnie przywitali chociaz byli ogromnie zdruzgotani poprzednimi opiekunkami, które niemal ich wszystkich doprowadziły do rodzinnej tragedi której musiałam stawić czoło i dziś mogę być z siebie dumna, że dałam radę samodzielnie z tej toni wypłynąć na powierzchnię i dobić do brzegu tj zmuc się, z tymi wszystkimi przeciwnościami z jakimi tam na miejscu się spotkałam, co też sprawiło że z przyjemnością znów tam niebawem pojadę by zmienić moją zmienniczkę. Bardzo serdecznie Was Wszystkich pozdrawiam z Marburga, obecnie z domu
    4 punkty
  38. Dziś i jutro wolne. Wczoraj był bardzo ciężki dzień bo było nas mało a roboty od zaje... Foka robi to ,co salowy w szpitalu a jako konserwator w miarę potrzeb, póki co.I wczoraj miał swój :"gówniany chrzest"Już jak wjechaliśmy na piętro było wiadomo co się święci.Po zapaszku mości panie,po zapaszku.Umazane wsio,pokój ,ściany,łazienka i mieszkaniec oczywiście.Łóżko tylko czyste zostało.Jakim cudem ,nie wiadomo:) Co do bezpieczeństwa to się wczoraj okazało,że ma wrócić z planowego urlopu opiekunka ,która wcześniej pracowała jeszcze gdzieś i nie zrezygnowała z tej pracy.Więc dyrekcja zasugerowała urlop dalszy lub bezpłatny lub L4 i zapowiedziała,że na 200% przez najbliższe przynajmniej 2 tyg.nie dopuści jej do pracy,jeśli z tej drugiej definitywnie nie zrezygnuje.Nie wiem czy to zgodne z prawem czy nie.ale była o tym mowa na raporcie ,więc chyba tak.Dyrektorka bardzo boi się ,żeby do nas nie dotarło bo przecież codziennie jakiś DPS pada zakażony:( Ze sprzętu zabezpieczejącego to mamy rękawiczki i fizelinowe fartuchy jednorazowe,maseczki te zwykłe ,hektorlitry płynów dezynfekcyjnych oraz 1 kombinezon specjalistyczny.Rękawiczki zakładamy 2 pary,maseczki kto chce.Na czas ew.kwarantanny jest przygotowany drugi budynek ,który w sezonie DPS wynajmuje wczasowiczom a dla ew,zakażonych "robią się" dwie duże świetlice i są 3 izolatki.Gmina w swej dobroci dała przydział 10 sztuk tych lepszych maseczek i to wszystko...Brak słów. Wszyscy są spakowani na okolicznośc pozostania w pracy na dłużej,my też. Ale prawdę mówiąc jakoś czuję się bezpiecznie i w pracy i poza.W pracy się pilnujemy i nie mamy czasu rozmyślać o zagrożeniu a poza pracą/w sklepie/ nosimy maseczki i rękawiczki.W domu luzik.Jesteśmy sami na naszym zadupiu i nic nam nie grozi.Czujemy się dobrze.Co ma być to i tak będzie.Chociaż może niekoniecznie na naszym dyżurze:) Wielkanoc pracujemy ,więc szaleństwa świątecznego nie przewidujemy.Foka zrobi swoją popisową białą kiełbasę,ja sernik i sałatkę i szlus:)Może jeszcze żurek z jajem w poniedziałek. Musieliśmy sobie trochę życie przeorganizować pod kątem pracy i zmianowości.Tak myślę,że ogarnięcie takie pełne całości,zapamiętanie mieszkańców i przypisanie ich do poszczególnych pokoi,diet,rozpoznań i leków zajmie min.miesiąc,może dłużej.Oraz przyswojenie ,że nie używa się ani pojęcia PDP,ani pacjent tylko mieszkaniec oraz pokój zamiast ,jak w szpitalu,sala.:) W sumie to nie jest lekko,ale nie tak ciężko ,jak myślałam że będzie.Najintensywniej do 15ej,potem już spokojnie a po kolacji to prawie luzik z pampersowymi przerywnikami:) I jest też spokój z alkoholem bo nie ma dostępu.Kiedy jest to bywa ,że wzywa się policję, tak szaleją niektórzy. No i wreszcie ,od bardzo dawna mam okazję znów zobaczyć wiosnę w naszym ogródku,ciągle mnie to omijało. News na koniec:)Zadzwoniła do mnie nowa opiekunka Kulki.Młoda dziewczyna ,którą jak się okazało,Kulka wykorzystuje obrzydliwie(Do tego stopnia ,że włazi jej do pokoju podczas przerwy i nie tylko,czego nam nigdy nie robiła.Dziewczyna sobie w kasze dmuchac nie daje i wiecznie sa awanturki mniejsze lub większe.Młoda jest ,poradzi sobie z dawno nie widzianym obliczem Kulki terrorystki.:) Naskrobałam się ,pora poczytać:)Nieoczekiwanie zyskałąm dostęp do ksiązek,bo w DPS jest biblioteka.Zbieranina ,tego co rodziny naprzynosiły.Długo będę miała co czytać:) Spokojnej nocy wsiem:)
    4 punkty
  39. Dzis będzie króciutko bo pisania dużo a pora późna i współlokatorka już w bety się pakuje i rozpacza,ze ja jeszcze nie.....Poza tym juz się delikatnie ściełam o pouczenia jakie wobec mnie wysuwa co i rusz....Oj, Zdzicha sie mnie naraża co chwila.Jeszcze jestem cierpliwa,grzeczna i obracam w żarty te jej nauki, ale jak się mnie przeleje to będzie niemiło... Wczorajsza wycieczka do Berlina była bardzo udana,foty sa na FB jak kto ciekawy.Opiszę jutro bo mi się zabiegi szybko kończą to będę miała czasu więcej. Za to dzis zaspałam na zabieg borowinowy.Nastawiłam sobie budzik i go nie słyszałam,obudziłam sie po czasie i biegusiem....Ale pani była wyrozumiała i zrobiła oczywiście.A w ogóle pierwsze zabiegi mamy prawie wszyscy na 7 rano!!!!!Jeszcze głowa śpi a tu się trzeba zrywać i pędzić.....Potem to różne godziny ,ale wszystko najpóźniej do 14ej i czas wolny az do wieczora,można grzeszyć do woli:):):):) Reszta jutro:)
    4 punkty
  40. Dopiero co mówiłam ,że nasz turnus jakiś nieprzyzwoicie porządny ,bo nikt jeszcze nie wyleciał....I masz,wyleciały...... Te same dwie co sie ostatnio po pijaku z recepcjonistką kłóciły.Co drugą noc dyżuruje pielęgniarka ,taka co to możesz na kolanach prosić a ona nie wpuści po 22ej... No i wczoraj te dziewczęta,takie ok 60tki około dziewiatej defiladowały naprute z jakims miejscowym podrywaczem po całym parku,darły się ,śpiewały....było na co popatrzeć.Po północy usiłowały dostać się do budynku,narobiły rumoru,piguła wezwała policję,policja imprezowiczki zabrała.Na śniadaniu dziś były już a potem siedzimy na dymku pod "grzybem", patrzymy ciągną walizeczki....Karny wypad ,ze wszystkimi konsekwencjami,durne trąby,na 5 dni przed końcem turnusu tak się załatwiły... Tak więc gromadnie uznalismy turnus za "zaliczony".Ponoć nie było jeszcze takiego,żeby ktoś nie wyleciał za alkoholowe ekscesy. Poza tym upał dziki,że nawet spacerki nad stawki nie rekompensują:( Odnośnie skuteczności zabiegów,to dopiero dziś zauważyłam,że przestał mnie kręgosłup lędźwiowy boleć.Znaczy działąją:)
    4 punkty
  41. Powiem Wam, że dzień sanatoryjny jest do południa tak intesywny ,że na nic czasu nie ma i mozna sie z tego nagromadzenia zajęć nawet pomylić:):):)Rano miałąm na 7.30 gimnastykę...Kondycji zero:(I chyba właśnie ją zamienię na ten fajny masaż.Ale to dopiero w piątek jak będzie kontrola dr. Potem pognałam na Magnetron- stoje grzecznie pod gabinetem zabiegowym ,wyszedł pan fizjoteraputa ,bierze moja kartę i mówi:"ja dziś pani nie zrobię dobrze,ale w poniedziałek to juz chętnie:):):)"Okazało się ,ze ja gapa źle spojrzałam to na M i to na M i zamiast na masażyk wodny poleciałam na ten Magnetron.he he.Więc zaśbiegiem się przebrac i na masażyk a tam woda zrobiła mi dobrze,tak bardzo ,ze na obiedzie prawie zasypiałąm:):) Romans rozkwita i chyba klaruje się następny bo kolejna para mizia się w "grzybku" dla palaczy. No i znów czasu zabrakło na pisanie,Dokończę jutro:) ps.pierwsza para sanatoryjna wracała do budynku z fajfu oddzielnie:):):)W nadziei,że nikt sie nie zorietował co i jak ,hi hi hi
    4 punkty
  42. Pierwszy wyjazd był pełen emocji ale o tym już pisałam. Moją podopieczną polubiłam już w Polsce. Wyobraziłam sobie samotną kobietę - dzieci daleko mąż w domu starców. Po przyjeździe okazało się, że babcia jest sympatyczna tylko ją przytulić. Stan oczywiście inny, niż w opisie ale może to niczyja wina stan naszych pacjentów zmienia się z dnia na dzień. Jak na pierwszy raz to prawdziwy chrzest bojowy. Zaawansowana demencja ale widziałam gorsze stany (poznawała bliskich i nie miała stanów lękowych no i spała bardzo dużo. kompletny brak kontroli nad fizjologią, ale było miło bo spokojnie. dużo śpiewałyśmy głównie kolędy babcia pięknie ja tak sobie.Boże narodzenie inne niż w Polsce ale sympatycznie i rodzinnie. Chciałam tam wrócić niestety oddano babcie do domu starców Norymberga 25 kwietnia 2018
    4 punkty
  43. Poprzedni wpis zakończyłam słowami" jutro będzie spokojnie"Jutro już minęło ale nie było spokojne. Jadę do kliniki zawieźć mojej podopiecznej potrzebne rzeczy i pieniądze na kartę telefoniczną wcześniej dzwonię do córki i pytam o co chodzi z kartą. odpowiedź" Alicja zabierz tylko pieniądze pielęgniarka kupi kartę" Przyjeżdżam i tu się zaczęło: barierą nie była kiepska znajomość języka tylko bezczelność personelu. Mówię grzecznie pielęgniarzowi, ze potrzebuję kartę do telefonu i nie wiem gdzie kupić ten odpowiada "koleżanka pani pomoże" młodziutka dziewczyna pracownica idzie ze mną do automatu rzecz wydawała się śmiesznie prosta włożyć pieniądze i nacisnąć kup kartę , niestety automat nie chce wydać karty bezmyślnie nie czytam co napisał automat tylko słucham pomocnicy ta zaś mówi trzeba iść do innego automatu no to idziemy sytuacja się powtarza. Pomocnica oświadcza, że nie wie o co chodzi i zostawia mnie. wracam do pań pielęgniarek i proszę o pomoc w odpowiedzi słyszę proszę jechać do domu i niech przyjedzie ktoś kto mówi dobrze po niemiecku. Wściekłam się zawsze się wściekam jak ktoś potraktuje mnie z góry podeszłam jeszcze raz do automatu okazało się, że automat przyjmuje tylko banknoty 10 i 5 EUR nie przyjmuje 20 EUR. Wracam do domu telefon: od podopiecznej Potrzebuję :.. Pakuję to wszystko do auta i jadę do kliniki na drugi koniec miasta i tu słyszę " Nie myśl, ze masz urlop. Umyj okna wypierz firanki. W głowie pojawiają się fatalne skojarzenia. Wracam do domu zjadam podwójne lody dla poprawy nastroju i zabieram się do czytania umowy a tam piszę obowiązuje mnie 40 godzin pracy w tygodniu Wybucham śmiechem ! przecież to fikcja pracuję po 10 do 12 godzin na dobę odliczając 2 godziny przerwy we wszystkie dni tygodnia. Jestem ciekawa Co nasze firmy wpisują w umowy z podopiecznymi i nie dotyczy to pieniędzy. Ja w mojej firmie nie mogę si doprosić o taką informację ale od dzisiaj trzymam się umowy którą podpisałam Okna umyję jak będzie mi się chciało przez 5 tygodni wypracowałam dużo nadgodzin Wolny dzień należy mi się nie tylko prawnie ale i moralnie Norymberga 22.04.2018
    4 punkty
  44. Kąpiele. Każdy mieszkaniec,który sam tego nie potrafi zrobić, musi być przynajmniej raz na 2 tyg porządnie wykąpany.Jak wiecie z autopsji niechęć seniorów do wody i mydła występuje pod każdą szerokościa geograficzną,w PL też.W DPS, o ile mieszkaniec jest ubezwłasnowolniony nie ma z tym problemu-kąpiel, nawet przy głośnych protestach się odbywa bez nikakich.Natomiast pozostali mają prawo kąpieli odmówić ,korzystają z tego bardzo często i nie ma możliwości zmusić ich do kontaktu z wodą i mydłem.I mężczyźni i kobiety.W efekcie bywa ,że ktoś jest niewykąpany tygodniami:( Na każdy dzień ,każda opiekunka solo lub z drugą ma wyznaczone osoby do wykąpania ,2 albo 4.Tak miałam wczoraj,solo i dwie panie.Jedna na chodzie o chodziku i chętna ,oraz druga leżąco- siadająca,kąpielowa abstynentka. Koleżanka do mnie mówi,oooooo,Kowalska/nazwisko zmienione oczywiście/.....nie masz szans,ona się nie da wykąpać!Cooooo?Mnie się nie da?Mnie???Żadne takie,sobie pomyślałam a głośno powiedziałam tylko ,"zobaczymy".Panią chętną wykąpałam po obiedzie,bez żadnych kłopotów.A od samego rana "pracowałam" nad abstynentką:)Psychologicznie pracowałam i wstępnie ustaliłyśmy,że ją kąpię po kolacji,ok 18ej.No to przychodzę do pokoju a pani abstynentka już z niecierpliwości nóżkami pod kołderką przebiera,doczekać się nie może:)Dlaczego taka zmiana?Bo nie może być tak,że koleżanka z pokoju ma czyste łóżko przebrane i ładną ,czystą koszulkę,ona też tak chce:):):)No i wykąpałam .A potem sprawdziłam,że ostatnie 4 tygodnie odmawiała...Można?Można:) Niedoszły samobójca Psychiatryk oddał nam wczoraj mieszkańca,który wykazywał samobójcze skłonności.Podobno ustawionego lekowo i po teście na COV19,wynik ok.Oddali ,więc kwarantanna ,mimo tego dobrego wyniku,ostrożności nigdy za wiele.Pan wyraził zgodę,na piśmie na zamknięcie w pokoju na te 14 dni.Na szczeście sam w pokoju, więc nie było potrzeby pakować go do wyznaczonej izolatki.Do odbioru z karetki i wchodzenia do niego kosmiczne ubiorki ,tak samo jak przy tym,którego wcześniej opisywałam,a, którego rano oddałyśmy do szpitala, na zabieg amputacji nogi wyznaczone koleżanka i ja .Pan wyciszony i zadowolony,ze wrócił do swojego pokoju.Każde wejście to także rozmowa na różne tematy,żeby nie czuł się pozostawiony sam w zamknięciu i nie zaczął coś kombinować.Dzwonek zadzwonił popołudniu u niego więc poszłam,pyta dlaczego klamek w oknach nie ma a wcześniej były/Pan ma na parapecie mnóstwo kwiatów,o któe dba i z nimi gada:)Zawsze też otwierał okno i zapominał zamknąć.Więc mówię ,ze ze względu na te kwaitki,bo w nocy przymrozki i by mu znmarzły.A klamki zdjęte bo to 3 piętro.....Może by się mu zachciałao wyjśc przez okno:(Pogadałam jeszcze o różnych pierdach,zapewniłam że wieczorem też ktoś do niego zajrzy .A wcześniej koleżanka była i też siedziałą długo o gadała,wychwalała,porządek,firaneczki,obrazki,pan szczęśliwy:)Pod koniec zmiany dyskutując o przypadku pana doszłyśmy wszystkie do wniosku,że być może metoda na jego stabilne samopoczucie,przynajmniej do chwili zakończenia kwarantany jest chwalenie pana za różne drobiazgi,żeby się poczuł doceniony i nie odwalił nam jakiegoś numeru.Chociaż na to reguły nie ma.W rozpoznaniu poważna choroba psychiczna.Jest to jedyny nasz mieszkanieć z diagnozą psychiatryczną.ale jest u nas ponad 15 lat i tak zostanie. MB Pieniężnej:) Stan konta zadowalający:)Nagród, o których były jeszcze 2 dni temu takie gorące rozmowy ,nie dostał nikt w tym miesiącu.Kto na nie nie liczył ,rozczarowania nie doznał:)Nam pensję podwyższa wysługa lat ,ale kto jej nie ma ,jak młoda koleżanka, co dopiero zaczęła pracować, to ma naprawdę grosze.Ala,ta koleżanka, mówi,"no! na waciki zapracowałam".2100zł do wypłaty:( I się śmieje ,że na niepłacenie podatku jest za stara, bo ma skończone 26 lat a na wysługę za młoda ,bo ta jest liczona od stażu 5 lat pracy.I tak źle i tak niedobrze. Dobra wiadomośc jest taka,że ponieważ już 3x byłam kosmitką, to raczej mnie to ominie .Niech się inne koleżanki wykażą:)Chyba ,że amputowanego nam oddadzą szybko, to się wtedy może jeszcze pozmieniać.W każdym razie ,jak kto chce sauny spróbować a nigdy nie korzystał ,to polecam kosmiczny ubiorek ponosić jeden dzień czy nawet parę godzin.Sauna jak malowana i to za darmoszkę. Z pamięcią u mnie coraz lepiej ,już większość kojarzę ,kto w którym pokoju.Mam jeszcze problem z posiłkami -dietami itp.A prędzej czy później padnie na mnie być rozdawającą. Ogólnie wczorajszy dzień ,choć obfitujący w atrakcje, zaliczam do średnio ciężkich.Na poziom ciężkości/lekkości dyżuru znacząco wpływa skład zespołu.Jak jest zgrany zespółl to i praca idzie lepiej.Wczoraj był ,powiedzmy,taki sobie... I "derekcja" wmocno zmiennym nastroju.Opier papier zaliczyli niemal wszyscy,Foka też.Nas,kosmitki ten "zaszczyt" ominął:) Dzień wolny przeleciał skandalicznie szybko:(Ale w perspektywie niedalekiej aż trzy dni wolnegow kupie:):):)Hurrrra!
    3 punkty
  45. Nasz turnus przywiózł deszcz:( Leje od wczoraj i wścieklizny od tego deszczu mozna dostać:(A jutro mamy ognisko i lepiej żeby nie padało.Dzień zleciał leniwie i śpiąco.Nawet nie myslałam,że te wszystkie zabiegi tak osłabiają organizm.Zwłaszcza te borowinowe,wychodzę z nich i marzę tylko o kocyku:) Romanse sanatoryjne rozkwitły na dobre,bo przeciez turnus to tylko 3 tygodnie i trzeba sie wyszaleć:):):)Jedna z pań z mojego stolika prawie przestała na posiłki chodzić tak sobie "używa".:)Inny pan chyba riki tiki tak w pokoju uskutecznia bo słychać go wieczorami baaaaaaardzo głośno i wyraźnie:):)No,kino po prostu:):) Połaziłam sobie dziś po mieście ,fotek narobiłam,władze miasta tu chyba leniwe albo nieskuteczne, bo wiele kamieniczek zaniedbanych,wiele miejsc zapyziałych,które zadbane i wyremontowane przynosiłyby profity.W zasadzie tylko ścisłe centrum jest za unijne dotacje zrobione. Jest tu bardzo stary lokalny browar ,czynny ale wygląda jak po bombardowaniu.A tu przeciez nie ma nic poza sanatoriami co napędzałoby gospodarkę lokalną.Wierchuszka miejska mało obrotna:( Połczyn leży na uboczu od szlaków komunikacyjnych i dostać się tu i wydostac bez auta jest duży kłopot.Też nie pomyślą-kolej zlikwidowana ,autobusy trzy na krzyż a ludzie tu przecież przyjeźdzają w różnym wieku i różnym zdrowiu.Od dworca PKS daleko i ze 2km trzeba z walizą pieszkom zasuwać....a teren pagórkowaty,Szwajcaria Połczyńska.Nikt nie wpadł na pomysł,żeby przynajmniej dobrze zorganizowanym transportem kuracjuszy i turystów do odwiedzenia tego regionu zachęcić. Takie dywagacje mnie naszły przy tej deszczowej pogodzie. Najdalej od "cywilizacji" bo ponad 4km od centrum połozone jest sanatorium Borkowo i całkiem w środku lasu,takie prawdziwe dzikie dzikusowo:)Dla kogoś kto potrzebuje tak porządnie wypocząć z dala od wszystkiego to idealne miejsce. Jest tu też zalew,którego jeszcze przez te deszcze i natłok zajęć nie zdążyłam zobaczyć.Jak tylko sie pogoda poprawi musze koniecznie zaległości nadrobić:)
    3 punkty
  46. Noc miałam z bańki bo moja Zdzisia zaniemogła była:(Do 4ej spania nie było:( Kłopoty z ciśnieniem:(Tak jej skakało do góry,że stracha miałam ,zeby mi jakieg wylewu nie dostała. I powiem Wam ,że całodobowa opieka medyczna ,o której napisano w regulaminie to mit:(Można zemrzeć na środku holu,wszystko śpi pozamykane:( No ,ale na szczęście wszystko się skończyło dobrze ,tyle że obie jak te śnięte ryby cały dzien byłysmy. .A jeszcze leje od nocy:(A jak leje to kuracjusz sie nudzi.A jak się nudzi to wypozycza gry planszowe,albo gra w brydżyka/nie umiem/ albo siedzi na kompie i czeka z utęsknieniem kiedy muzyka zacznie grać w kawiarence a gra codziennie Poskakałam więc sobie dzis do woli:)Ciekawe jak się jutro na gimnastyce ruszać będę,he he Jednym z zabiegów jest kąpiel solankowa w połczyńskiej solance.Skóra po niej jak dupka niemowlaka gładziutka:)Fajna sprawa:) I jeszcze jedna ciekawa rzecz-pobyt w sanatorium wyłączył mnie zupełnie z tego co się dzieje w PL i na świecie.I z wielu innych spraw.TV nie mamy,na lapka niby zerkam ,ale mało i jakoś mnie wszystko ,co obok mało interesuje.Taki 100% czas wyłącznie dla siebie:):):) Mniej więcej co drugi dzien urządzają nam tu pogadanki prozdrowotne na różne tematy-dziś była o stresie i jego wpływie na życie człowieka,więc ja mówię ,że nie idę.Dziewczyny pytaja czemu,a nie jest obowiązkowa ,dla chetnych,ale ludzie chodzą.Więc odpowiadam,ze ja stresów nie mam i sama moge taka poprowadzić,ha ha ha A najlepszy numer ,to uczę tu jedna babkę podstaw niemieckigo, bo wpadła na pomysła ,że do opieki ruszy ,ale ani me ani be po niemiecku.Tośmy się zgadały i od wczoraj "udzielam lekcyj":):):)
    3 punkty
  47. Sorki za zastój ,ale upały takie ,że nie mam siły na myslenie a jest duzo do opisania ,bo im bliżej końca tym więcej się dzieje,afera goni aferę,była wycieczka z przygodami.Foty jak juz kiedyś pisałąm są na FB-tu musiałąbym wszystko zmniejszać bo za duże.Kto chce obejrzeć i mnie mieć w znajomych, zapraszam.FB- katarzyna paziewska.Prosze tylko o podanie nicka forumowego w wiadomości ,bo z obcymi nie gadam:):) Relacje sanatoryjne uzupełnię juz z domku ,kiedy zasiądę w chłodku:) Napiszę tylko ,że trafiłam tu na kuracjuszkę opiekunkę, co to jeździ 15 lat,ale nie moge napisać koleżankę ,bo tak zadziera nosa,tak wszystkie rozumy pozjadała,że nie dało się z nią w żaden sposób zakolegować,niestety:( Pozostałę rewelacje w weekend:)
    3 punkty
  48. Zabiegów mam 6 rodzajów.Wcześniej czytałam opinie nt bazy zabiegowej i obsługi-wszystkie negatywne.Że personel niemiły,że bałagan,że brudno itp itd. A okazujesie to wcale nieprawda.Personel jest sympatyczny ,bardzo cierpliwy,odpowiadaja po 100x na tysiące pytań,bałaganu nie ma,chyba ,że kuracjusz sam nawali i się spóźni na swoją godzinę,jest czysto.Nie ma się do czego przyczepić.Jeszcze nie miałam wszystkich zabiegów przepisanych ,ale nic złego powedzieć nie mogę.Jestem zadowolona. I powiem Wam,że nie przypuszczałąm nawet ,że takie kuracje różne tak moga zmęczyć.Po tych tzw.mokrych/solanka i masaż podwodny/ to jestem padnięta jak kawka,tylko do spania:) Wczoraj było takie zebranko informacyjne i pani ordynator wyraźnie powiedziałą:"państwo nic tu do roboty nie mają ,tylko zabegi,jeść spac i spacerować"Stosuję sie więc sumiennie:):):)I śmieje ,ze sanatorium to takie kolonie dla dorosłych:):)No bo o 22 budynek zamykaja i ani nikt na papieroska nie wyjdzie ani nikt spóźnialski nie zostanie wpuszczony!!!W zeszłym turnusie facet spał na ławce przed budynkim-na nocce zawsze dyżuruje pielegniarka ,ponoc baaaaaardzo zasadnicza dama i minute po dziesiątej ,żeby na kolanach prosić nikogo nie wpuści!!Otwierają o szóstej.Na wewnętrznym dziedzińcu zakaz palenia czujniki,kamery......strach się bać.No,ale ja nie dziecko,daję radę:) I tak mnie moja współlokatorka Zdzisia życ nie daje....rzuć i rzuć i schowam Ci fajki zobaczysz.....niepaląca oczywiście:( No i chyba mam absztyfikanta zdaje mi się.ha ha ha.Rano pod gab zabiegowym pan sie ujawnił:) ON-Myślałem o pani.tez na masaż podwodny? JA- nie,na solankę On-ach to szkoda:( Ja- sądzi pan,że zmieślilibyśmy się w jednej wannie z naszymi gabarytami???? On-no!ja taki szczuplutki/a grubasek jak piłka,he he / Ja- ok,to idę do pani Ali załatwić nam wspólny zabieg!!!! On-yyyyyyyyyyyyyy....ale ja nie mam solanki!!! A w oczętach konsternacja:):):) Ja- łeeee,obecanki cacanki a jak co do czego to ucieka ......i do koleżanki co też na zabieg czeka mówię:widzisz ,tak to z chłopami jest,duzo gadania ,mało działania:):) Adorator poszedł na zabieg i tyle go widziałam:)ha ha ha
    3 punkty
  49. nie wiem Mirelko co sie tu wyrabia ,ale się wyrabia gdyż na poprzednim turnusie wyleciało karnie 17 osób,z czego 2 kobiety w pierwszym tygodniu pobytu-po pijaku pobiły się o jakiegoś sanatoryjnego podrywacza,,,,,A co się wyrabia to się dowiem w te 3 tygodnie"_ Juz wiem czemu Doda nic nie pisze:)Tu nie am czasu na siedzenie na kompie,ha ha ha Obiecuję jutro zaległości odrobić bo dziś to na dziób padam:)
    3 punkty

O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworząc ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będący uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik


×
×
  • Dodaj nową pozycję...