Skocz do zawartości

Niemiecka oszczędność


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Gość Gość zetka napisał:

Możecie mnie skarcić

W "niepewnych czasach" powyżej dałaś przyzwolenie. Inaczej moja "morda w kubeł". To prawda, może żle został twój post odczytany. Spoko👊🇵🇱

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu robiłam zakupy dla niemieckiej arystokracji, gdzie każdy z członków rodziny cieszył sie figurą ołówka. Zalecenia były takie:

Chleb wyłącznie ciemny i gruboziarnisty, zaraz po zakupie musiał być najpierw wysuszony, potem zamrożony, potem odmrożony, potem obowiązek cięcia na tępej maszynce na grubość 3 mm.

Z powyższego względu masło stało na stole celem pokazania, że ono jest obecne. Masło podczas śniadania i kolacji zawsze nieużyteczne.

Konia z rzędem temu, komu udałoby się ten chleb posmarować masłem. 

Obiady zaś były kupowane gotowe zapakowane w folii termozgrzewalnej odgrzewane w sposób taki, aby nie pobrudzić garnka. 

Właśnie  mnie olśniło: może demencja bierze się z oszczędności ?:o

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Heidi napisał:

Swego czasu robiłam zakupy dla niemieckiej arystokracji, gdzie każdy z członków rodziny cieszył sie figurą ołówka. Zalecenia były takie:

Chleb wyłącznie ciemny i gruboziarnisty, zaraz po zakupie musiał być najpierw wysuszony, potem zamrożony, potem odmrożony, potem obowiązek cięcia na tępej maszynce na grubość 3 mm.

Z powyższego względu masło stało na stole celem pokazania, że ono jest obecne. Masło podczas śniadania i kolacji zawsze nieużyteczne.

Konia z rzędem temu, komu udałoby się ten chleb posmarować masłem. 

Obiady zaś były kupowane gotowe zapakowane w folii termozgrzewalnej odgrzewane w sposób taki, aby nie pobrudzić garnka. 

Właśnie  mnie olśniło: może demencja bierze się z oszczędności ?:o

 

To jest możliwe ,czyli mnie to nie grozi 😜

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Heidi napisał:

Swego czasu

To u mnie, podczas krojenia( nożem , bo szkoda było prądu do krajalnicy), ze stołowego, dało się słyszeć gromkie skandowanie:
"dünne Scheibchen, dünne Scheibchen, dünne Scheibchen..."

Coś na sznyt "Epoki lodowcowej" i arcygroźnego: "zginiesz marnie, zginiesz marnie,...";) :)))

N.m. Tak było... do dziś mam dreszcze. na

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dwie prawdziwe  historyjki o niemieckim oszczędzaniu:

DEBATY PIEKARNIANE

Stary Niemiec kupuje chleb w piekarni niemieckiej, w której sprzedająca Niemka akurat pyta klientów, czy chcą pokrojony, czy niepokrojony. Za każdym razem tej samej sprzedającej ten stary Niemiec głosi wykład, że pokrojony chleb i zapakowany w folię można kupić w markecie, a on po to przybył do piekarni, aby kupić świeży chleb, a więc wiadomo, że nie chce pokrojonego. Kobieta za każdym razem odpowiada mu cierpliwie, że miała na myśli, że można teraz pokroić, aby w domu zaoszczędzić prąd i nie musieć włączać krajalnicy. Stary Niemiec za każdym razem wyjaśnia jej, że jest tak oszczędny, że nawet nie przyszło mu do głowy, aby kupować krajalnicę i takowej nie posiada. Sprzedająca chleb Niemka twierdzi wtedy, że nożem nie da się pokroić równych kromek, tak, jak krajalnicą. On zaś w odpowiedzi mówi jej, że skrojenie chleba od razu powoduje, że kromki za wcześnie ukrojone zeschną się, a chleba marnować nie wolno.

HORROR  ŚNIADANIOWY

W domu kromki kroi Polka (po jednej na osobę), bo argument jest taki, że kto chce drugą kromkę, musi to zgłosić i poprosić i uzyskać jego, czyli pana domu,  pozwolenie. Jeśli Polka ukroi cieniutką kromkę, wówczas stary Niemiec komentuje to, że w czasie smarowania masłem kromka rozlatuje się, bo jest zbyt cienka i strofuje Polkę, aby kroiła "normalne kromki". Jeśli Polka ukroi "normalną kromkę", wówczas córka starego Niemca ( bardzo chuda) strofuje grubszą od siebie Polkę, że takie grube kromki wyglądają nieelegancko i że nic dziwnego, że Polka jest "leider zu dick", skoro jadać chce za grube kromki. Jeśli Polka postawi na stole deskę do krojenia chleba i nóż i chleb i powie, aby każdy ukroił sobie sam taka kromkę, jaką chce , wówczas jest strofowana przez obydwoje, że krojenie chleba jest jej obowiązkiem, bo oni są panami domu, a Polka jest szefem kuchni. Jeśli Polka ukroi jedną kromkę za cienką, drugą normalną, wówczas każde z nich poczęstuje się tą dla siebie nieodpowiednią i obydwoje strofują Polkę, każde z nich na swój sposób. Jeśli następnym razem Polka poda chudą kromkę chudej Niemce prosto na talerz, a normalną kromkę staremu Niemcowi prosto na talerz, wówczas obydwoje narzekają na brak kultury u Polki, bo niczego nie kładzie się komuś bezpośrednio na talerz. Po to jest koszyczek chlebowy, aby każdy częstował się sam. W takiej atmosferze Polka traci apetyt i przestaje kroić kromkę dla samej siebie, bo oboje przyglądają się też kromce Polki i obydwoje komentują jej grubość, każde z nich na swój sposób. Polka informuje ich więc, ze rezygnuje z kromki dla siebie i będzie pić samą kawę. Do kawy wlewa się mleczko z plastikowego pojemniczka. Wlewają sobie oboje po troszeczku, a gdy Polka wleje sobie więcej, wówczas atakują oboje, że gdyby wszyscy za każdym razem wlewali sobie tyle mleczka, co Polka, wówczas jedno opakowanie mleczka schodziłoby za jednym śniadaniem. Kawa z małą ilością mleczka nie smakuje Polce, więc rezygnuje całkiem z picia kawy. Jeśli nic nie je i niczego nie pije, wówczas słyszy komentarze, że nieelegancko jest siedzieć przy stole i niczym się nie poczęstować. Następnym razem Polka pyta, czy mogłaby jedynie podawać do stołu, ale nie siedzieć przy stole, jednak oboje nie zgadzają się, bo obowiązkiem Polki jest towarzyszyć starszemu panu przy posiłkach, więc musi siedzieć z nimi. Następnym razem Polka pije więc odrobinę kawy z odrobiną mleka i siedzi z nimi przy stole na oficjalnym śniadaniu.  Własne śniadanie zjada sobie w swoim pokoju, zanim przybędzie na oficjalne wspólne śniadanie. Ma u siebie przywieziony z Polski malutki czajniczek bezprzewodowy, kawę rozpuszczalną, kromki WASA, nutellę, miód, śmietanki do kawy. Przychodzi na oficjalne wspólne śniadanie, najedzona własnym prowiantem, nie chce swoją osobą nikogo denerwować i marzy o tym, aby być niewidzialną przy tym cholernym stole śniadaniowym.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Gość Ale napisał:

Dwie prawdziwe  historyjki o niemieckim oszczędzaniu:

DEBATY PIEKARNIANE

Stary Niemiec kupuje chleb w piekarni niemieckiej, w której sprzedająca Niemka akurat pyta klientów, czy chcą pokrojony, czy niepokrojony. Za każdym razem tej samej sprzedającej ten stary Niemiec głosi wykład, że pokrojony chleb i zapakowany w folię można kupić w markecie, a on po to przybył do piekarni, aby kupić świeży chleb, a więc wiadomo, że nie chce pokrojonego. Kobieta za każdym razem odpowiada mu cierpliwie, że miała na myśli, że można teraz pokroić, aby w domu zaoszczędzić prąd i nie musieć włączać krajalnicy. Stary Niemiec za każdym razem wyjaśnia jej, że jest tak oszczędny, że nawet nie przyszło mu do głowy, aby kupować krajalnicę i takowej nie posiada. Sprzedająca chleb Niemka twierdzi wtedy, że nożem nie da się pokroić równych kromek, tak, jak krajalnicą. On zaś w odpowiedzi mówi jej, że skrojenie chleba od razu powoduje, że kromki za wcześnie ukrojone zeschną się, a chleba marnować nie wolno.

HORROR  ŚNIADANIOWY

W domu kromki kroi Polka (po jednej na osobę), bo argument jest taki, że kto chce drugą kromkę, musi to zgłosić i poprosić i uzyskać jego, czyli pana domu,  pozwolenie. Jeśli Polka ukroi cieniutką kromkę, wówczas stary Niemiec komentuje to, że w czasie smarowania masłem kromka rozlatuje się, bo jest zbyt cienka i strofuje Polkę, aby kroiła "normalne kromki". Jeśli Polka ukroi "normalną kromkę", wówczas córka starego Niemca ( bardzo chuda) strofuje grubszą od siebie Polkę, że takie grube kromki wyglądają nieelegancko i że nic dziwnego, że Polka jest "leider zu dick", skoro jadać chce za grube kromki. Jeśli Polka postawi na stole deskę do krojenia chleba i nóż i chleb i powie, aby każdy ukroił sobie sam taka kromkę, jaką chce , wówczas jest strofowana przez obydwoje, że krojenie chleba jest jej obowiązkiem, bo oni są panami domu, a Polka jest szefem kuchni. Jeśli Polka ukroi jedną kromkę za cienką, drugą normalną, wówczas każde z nich poczęstuje się tą dla siebie nieodpowiednią i obydwoje strofują Polkę, każde z nich na swój sposób. Jeśli następnym razem Polka poda chudą kromkę chudej Niemce prosto na talerz, a normalną kromkę staremu Niemcowi prosto na talerz, wówczas obydwoje narzekają na brak kultury u Polki, bo niczego nie kładzie się komuś bezpośrednio na talerz. Po to jest koszyczek chlebowy, aby każdy częstował się sam. W takiej atmosferze Polka traci apetyt i przestaje kroić kromkę dla samej siebie, bo oboje przyglądają się też kromce Polki i obydwoje komentują jej grubość, każde z nich na swój sposób. Polka informuje ich więc, ze rezygnuje z kromki dla siebie i będzie pić samą kawę. Do kawy wlewa się mleczko z plastikowego pojemniczka. Wlewają sobie oboje po troszeczku, a gdy Polka wleje sobie więcej, wówczas atakują oboje, że gdyby wszyscy za każdym razem wlewali sobie tyle mleczka, co Polka, wówczas jedno opakowanie mleczka schodziłoby za jednym śniadaniem. Kawa z małą ilością mleczka nie smakuje Polce, więc rezygnuje całkiem z picia kawy. Jeśli nic nie je i niczego nie pije, wówczas słyszy komentarze, że nieelegancko jest siedzieć przy stole i niczym się nie poczęstować. Następnym razem Polka pyta, czy mogłaby jedynie podawać do stołu, ale nie siedzieć przy stole, jednak oboje nie zgadzają się, bo obowiązkiem Polki jest towarzyszyć starszemu panu przy posiłkach, więc musi siedzieć z nimi. Następnym razem Polka pije więc odrobinę kawy z odrobiną mleka i siedzi z nimi przy stole na oficjalnym śniadaniu.  Własne śniadanie zjada sobie w swoim pokoju, zanim przybędzie na oficjalne wspólne śniadanie. Ma u siebie przywieziony z Polski malutki czajniczek bezprzewodowy, kawę rozpuszczalną, kromki WASA, nutellę, miód, śmietanki do kawy. Przychodzi na oficjalne wspólne śniadanie, najedzona własnym prowiantem, nie chce swoją osobą nikogo denerwować i marzy o tym, aby być niewidzialną przy tym cholernym stole śniadaniowym.

 

 

Gościu Ale ale masz polot  ja to nadziwić się nie mogę skąd Ty bierzesz takie historie .Serio tak jest ....czasem....często?Na marginesie to lubię Twój styl pisania,  ale Aleksandry tak mają znam 3 😁 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Droga Amaranto,

dziękuję za komplement i cieszę się, że chętnie poczytałaś te historyjki. One były prawdziwe. Z reguły nie interesują mnie sprawy zwyczajne, normalne aż na tyle, aby je opisywać. Bacznie obserwuję oraz dokładnie przysłuchuję się historiom, które mnie mocno zdziwiły, ogromnie zaskoczyły, wręcz zszokowały i takie właśnie opisuję, aby inni pośmiali się ze mną lub mocno zdziwili się razem ze mną. Liczę też na to, że ktoś opisze coś nadzwyczajnego, o czym mogłabym poczytać.

Pozdrawiam serdecznie Aleksandra ( w skrócie Ale)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

HISTORIA  Z  LEKIEM

Przypomniała mi się kolejna historyjka będąca przykładem niemieckiego sknerstwa. Poprosiłam mojego dobrego znajomego Niemca, aby kupił dla mnie przed wakacjami w niemieckiej aptece tanie lekarstwo niedostępne w Polsce i aby przesłał mi je listem poleconym. Zaproponowałam, że oddam mu w wakacje za lekarstwo i za przesyłkę, bo planowałam wyjazd w wakacje do Niemiec.

Kilka dni po mojej prośbie dumny z siebie poinformował mnie: "Byłem u mojego lekarza rodzinnego i powiedziałem, że to ja potrzebuję dla siebie to lekarstwo i spytałem mojego lekarza, czy jeśli wypisze mi receptę na to lekarstwo, to czy kasa chorych przejmie koszt leku. Okazało się, że tak. Ten lek kupując bez recepty kosztuje 15 euro, a na receptę jest jego odpowiednik za 20 euro, ale ja jestem prywatnym pacjentem kasy chorych i ta kasa zwróci mi to 20 Euro, jeśli kupię go na receptę. Tak więc za lek nie musisz mi nic zwracać, a za znaczek na list polecony musisz mi zwrócić tylko 3,80 euro. W kartoniku było 50 tabletek, 5 listków po 10 tabletek. Wyrzuciłem kartonik i ulotkę i włożyłem do koperty 3 listki, czyli 30 tabletek. Pozostałe 2 listki, czyli 20 tabletek leżą u mnie w domu. Pani na poczcie zważyła list polecony i gdybym włożył do koperty wszystkie 5 listków, wtedy znaczek byłby droższy. Tak więc skoro przyjedziesz w wakacje, odbierzesz ode mnie te 2 listki z 20 tabletkami".

Pomyślałam sobie, że cieszę się, że w ogóle mi to przesłał. Pomyślałam też, ze to dobrze, że zorganizował lek tak, abym nie musiała za niego płacić. Pomyślałam, że szkoda, że nie włożył od razu 50 tabletek do koperty, przecież oddałabym mu kilka euro więcej za znaczek. Pomyślałam też, że może zachował sobie te 2 listki leku jako gwarancję, że na pewno przybędę w wakacje i na pewno oddam niecałe 4 euro i że może z wdzięczności dam mu jakiś prezent za to, że to dla mni9e załatwił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie niemieckiego sknerstwa dominują tutaj moje (Gościa Ale) przykłady z życia wzięte. Czy tylko ja miałam możliwość przeżyć i usłyszeć tego typu historie? Oprócz mnie chyba tylko 2 Panie opisały pojedyncze historie, tę z oszczędzaniem wody w spłuczce i tę z cienkimi kromeczkami chleba.  Czy nikt z czytających nie zna żadnych tego typu historii?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PEŁNA WALIZKA UBRAŃ.

Tego typu historię, jak ta, którą teraz opiszę słyszałam od kilku Polek, nie tylko od Ani. Ania otrzymała informację od Niemki - staruszki, że jej znajoma inna Niemka- staruszka ma dla Ani pełną walizkę ubrań do oddania, które na pewno przydadzą się Ani i innym Polkom, które Ania zna. Ania musi więc iść do tej staruszki po odbiór, ładnie podziękować i wziąć jakieś czekoladki - jako prezent dziękczynny. Ania twierdzi, ze odmowa pójścia do drugiej staruszki zostałaby źle odebrana, więc dla świętego spokoju tam idzie. Staruszka będąca darczyńcą zachwala stroje, że prawie nowe, że rzadko używane i cieszy się, że Ania skorzysta, cały czas podkreślając, że to drogie ubrania. Staruszka przyjmuje bombonierkę, a Ania przytaszcza do siebie ciężką walizę. Potem dokonuje odkrycia, że to stroje z innej epoki, nie pasujące na nią rozmiarem, brudne, ale z napisami, że należy je czyścić chemicznie, a więc nienadające się do prania w pralce. Stroje te rozmiarem i stylem nie nadają się dla Ani, nie nadają się też dla mamy ani cioć Ani, a już tym bardziej dla Ani kuzynek nastolatek. Ania wie, że do Polski tych rzeczy nie zabierze, nigdzie wokół nie ma kontenerów na stroje do wyrzucenia. Ania wysłuchuje od staruszki Niemki, jak to się jej poszczęściło, że została obdarowana, druga staruszka, ta darczyńca, także bywa z wizytą i jest z siebie dumna, że Ani to dała. Ania poczuwa się do obowiązku odgrywania wdzięcznej, aby nie zrazić do siebie obu pań, a w duchu myśli, co zrobi z walizą ubrań, zwłaszcza, że syn staruszki będzie odwoził Anię do autokaru. W efekcie pełna walizka ubrań trafia do bagażnika samochodu syna, a ten dumnie taszczy ją do autokaru. Kierowcy autobusu do Polski biorą opłatę za dodatkowy bagaż. Waliza z ubraniami staruszki jedzie do Polski. Ania w Polsce wysiada z autokaru i odbiera własne bagaże. Wręcza kolejny banknot kierowcy z prośbą, aby zechciał, gdzieś wywieść na śmieci walizę z ubraniami, tłumaczy mu, ze nie mogła zrobić przykrości staruszkom i to wzięła, ale to jest do wyrzucenia, a jeśli on nie wierzy, to niech to przejrzy. Kierowca ma ubaw, bo podwójnie zarobił na tej walizie. Ania czuje niesmak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Gość zetka
Godzinę temu, Gość Ale napisał:

Odnośnie niemieckiego sknerstwa dominują tutaj moje (Gościa Ale) przykłady z życia wzięte. Czy tylko ja miałam możliwość przeżyć i usłyszeć tego typu historie? Oprócz mnie chyba tylko 2 Panie opisały pojedyncze historie, tę z oszczędzaniem wody w spłuczce i tę z cienkimi kromeczkami chleba.  Czy nikt z czytających nie zna żadnych tego typu historii?

 

 

 

28 minut temu, Gość Ale napisał:

Czekam na inne historie.

Może się  zakwalifikuję :p

PDP miała urodziny, córka przywiozła kwiaty cięte- róże dość wysokie. Wyciągnęłam wazon średniej wielkości, róże by jakos wyglądały w wazonie przycięłam. Córka aż się zaplula, przecież zapłaciła za długie róże. O.o

Rzuciłam w nią wzrokiem na pograniczu politowania i śmiechu. Wydawało mi się że trochę spłonęła, albo to był mój życzeniowy stosunek do sytuacji.;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie historii z przyciętymi długimi różami, intuicja poparta wieloletnimi obserwacjami mentalności niemieckiej podpowiada mi, że córka pdp nie poczuła się głupio. Rumieniec na jej twarzy był w mojej opinii spowodowany złością, że Ktoś zniszczył (w jej przekonaniu) róże. Gdyby chciała od razu kupiłaby krótkie róże i zapłaciłaby dużo mniej niż za długie róże. Potem staruszka będzie pokazywać może te róże znajomym i wszyscy pomyślą, że od córki są tanie krótkie róże, a ona przecież kupiła długie drogie róże. Niewykluczone, że za plecami żaliła się do kogoś, że zamiast znaleźć wyższy flakon albo zgłosić, że nie ma wyższego flakonu i spytać, co należałoby uczynić, bez uzgodnienia, bez uprzedzenia, bez pozwolenia róże zostały wbrew jej woli skrócone. Oczywiście śmieszy mnie ta sytuacja z różami, ale przypuszczam, że nie było jej głupio, lecz była wściekła i stąd ten rumieniec.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Gość zetka
15 godzin temu, Gość Ale napisał:

Odnośnie historii z przyciętymi długimi różami, intuicja poparta wieloletnimi obserwacjami mentalności niemieckiej podpowiada mi, że córka pdp nie poczuła się głupio. Rumieniec na jej twarzy był w mojej opinii spowodowany złością, że Ktoś zniszczył (w jej przekonaniu) róże. Gdyby chciała od razu kupiłaby krótkie róże i zapłaciłaby dużo mniej niż za długie róże. Potem staruszka będzie pokazywać może te róże znajomym i wszyscy pomyślą, że od córki są tanie krótkie róże, a ona przecież kupiła długie drogie róże. Niewykluczone, że za plecami żaliła się do kogoś, że zamiast znaleźć wyższy flakon albo zgłosić, że nie ma wyższego flakonu i spytać, co należałoby uczynić, bez uzgodnienia, bez uprzedzenia, bez pozwolenia róże zostały wbrew jej woli skrócone. Oczywiście śmieszy mnie ta sytuacja z różami, ale przypuszczam, że nie było jej głupio, lecz była wściekła i stąd ten rumieniec.

Ja miałam inną refleksję w wyniku wieloletnich obserwacji mentalności niemieckiej:d i w przypadku opisanym przeze mnie, ale nie tylko, kto eie czy nie mam racji. Otóż: miara uczuć córki to pokaźne długie róże a dalej już tylko jej interes. Ani godziny ze swojego urlopu matce nie poświęca bo koncert, bo 'bierchen' z towarzystwem, bo cztery razy w roku wypad nad pacyfik itp. Raz na 2 tyg w trakcie 2 godzin przytuli matule czule i leci;) i matula w skowronkach mówi "die ist sehr anhänglich":d 

Nie zdarzyło się by choć 1 cały dzień z urlopu poświęciła, w awaryjnych sytuacjach zastępstwo przysyła. 

Miłość wyrażona długością róży i niech ludziska podziwiają.

Nie ze mną te numery...

Ale to już nie w temacie:p

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Miłość wyrażona długością róży i niech ludziska podziwiają. Ale to już nie w temacie". Owszem to pasuje jak ulał do tematu. Nie napisała Pani jeszcze, czy córka podarowała coś jeszcze matce oprócz tych długich, drogich róż. Zakładam więc, że przyniosła może wyłącznie te róże. 

W Polsce idąc na imieniny, czy Dzień Babci do babci (gdy byłam malutka i była bieda komunistyczna), mama (synowa owej babci, będąca po rozwodzie z synem owej babci i z ową babcią na stopie neutralno -wojennej, a nie ogromnie uczuciowej) zaopatrywała mnie na wizytę u babci w drogi bukiet kwiatów  z kwiaciarni w celofanie i ze wstęgami, taszczyłam też kosz pełen kaw, herbat, bombonierek, góralskich kapci dla babci, kremów do twarzy i perfum. Jak na owe czasy wszystko razem było sporym wydatkiem i nie było łatwe do zdobycia, bo w sklepach było pusto. Zostałam więc nieświadomie wychowana przez obserwację mamy i innych Polek w podobnych sytuacjach, że przyjść z samymi kwiatami, to byłoby za mało. Tymczasem w bogatych Niemczech zdarza się, że dorosła dobrze zarabiająca córka na ważną okazję może jak najbardziej dać ukochanej mamie same kwiaty i nic poza tym. Jeśli tak było tym razem, wówczas wyobrażam sobie logikę tej córki, że chciała, aby inni myśleli, ze dała droższe kwiaty, a dzięki operacji podcięcia róż ludzie pomyślą, że dała matce tanie kwiaty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie musicie, to lepiej nie korzystajcie ze "zorganizowanej" właśnie autobusowej komunikacji zastępczej przez DB, na trasie pomiędzy Berlinem a Frankfurtem/Oder. Porażka, po kilkadziesiąt minut opóźnień pociągów IC wyjeżdżających z Frankfurtu w kierunku na Przemyśl, Poznań, Warszawę. Linia kolejowa Berlin-Frankfurt zamknięta do 21.04.23r.
A to co się dzieje na przesiadkach na Invalidenßtr. pod Berlin Hbf, to upadek wizerunku i organizacji niemieckiego przewoźnika.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gość Ale Ja bym do konca  pobytu wyrzucala do czarnego pojemnika na smieci oczywiscie odpowiednio opakowujac w nieprzezroczysta reklamowke i nie mialabym problemow z taszczeniem starych lachow.A poza tym w poblizu duzych marketow stoja pojemniki na szklo i stare rzaeczy.To chyba musialo byc bardzo dawno temu bo teraz nikt nie oferuje Polkom starych ciuchow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij



O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworząc ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będący uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...