WREDNA CWANIARA I INNE HISTORIE
Schodziłyśmy z dyżuru już,na szczęście nasze windą, nie po schodach.Gdyby nie to ,nie zauważyłybyśmy ,że jakaś wredna maupa podrzuciła nam w kąt swój wór z pampersami .....W ogóle ,gdyby nie kromka chleba,która tam leżała i gdybyśmy poszły schodami wór zostałby do następnego dnia a my z Kornelką wylądowałybysmy na dyrekcyjnym dywaniku:( Któa pinda nas mocno nie lubi:(Domyślamy się kto,ale za rękę nie złapałyśmy:( W takich chwilach przypomina mi się co na prawie każdym raporcie mói kierowniczka - "jesteśmy zespołem...."he he he Gniazdem os albo żmij raczej:(
Wstydliwy Henryczek
I jeszcze bardziej wstydliwa Kornelka:)Henryczek uszczęśliwiony,ze takie dwie "babki" go do kąpieli wzięły i nieco zawstydzony,że musi golutki paradować:)
"Oj,ja taki goły a tu takie fajne babki.Oj,teraz to TAM nic nie ma,ale kiedyś ,to ho ho ho:)"Kornelka była lepsza bo nie miałą śmiałosci TAM dziadeczka wypucować ,ani nawet wymówić na głos co zamierza zrobić:):):)Wybawiłam ją z kłopotu i jajęta wraz z TYM wypucowałam na glanc:)Ha ha ha
Świetlana przyszłość
Jako,że połowa miesiąca do końca umowy została poszłam zapytać najwyższą dyrekcję o naszą przyszłość świetlaną:) Dyrekcja pyta czy my chcemy pracować i jak siebie oceniam.No,chcemy,chcemy.Gdybysmy nie chcieli to już 1 maja by nas tu nie było przecież.Oceniłam się na 7/8 w skali od 1 do 10.Uznała,że uczciwie:)No,tak.Bo wciąz nie do końca ogarniam tzw.bemar,czyli wydawanie posiłków/ 9 / oraz gdybym dała sobie 10,to wyszłąbym na jakąś siostrę Idealię ,a ten gatunek w przyrodzie nie istnieje:)Pogadałysmy jeszcze o mojej poprzedniej pracy we Wro i w Opiekunkowie.Dostałam oficjalną zgodę na rozmowy z mieszkanką znowotworem grzbietu języka.W planie PEG i hospicjum ,bo stan coraz to cięższy.O tym niżej.
Pani Kazia
Niezależnie od zgody ,często do niej zaglądam bo to "temat" z mojej łączki zawodowej.Ponieważ normalne jedzenie jest już prawei niewykonalne ,picie też ,lekarz z domwego hospicjum zaproponował założenie PEGa.Początkowo pani Kazia się zgodziła,ale przed samym podpisaniem zgodę wycofała.Z zawodu jest pielęgniarką ,nie ma demencji,umysł jasny.Ale nie je,ginie w oczach,bóle są coraz większe.Męczy się okropnie.Sonda byłaby dobrym wyjściem,ale ona sięboi ,ze jak ją zabiorą na zabieg ,to potem oddadzą do hospicjum i do nas już nie wróci.ma ponad 90 lat,córki w Kanadzie i jedną w Polsce ,ale ciężko chorą i praktycznie nikogo więcej z kim mogłaby pogadać o tym .Z drugiej strony mnie się wydaje ,że ma już dość i jest zmęczona wszystkim.I takie nakłanianie jej do podjęcia decyzji jest zbyt dużym naciskiem i przynosi skutek odwrotny.Poza tym ,jak wpada pracownik socjalny i ni z gruchy ni z pietruchy zaczyna naciskać i robi to kilka razy dziennie, to każdy by się wkurzył.Więc się pani Kazia wkurzyła i stanęła okoniem.Nie wiem czy sama bym tak nie zrobiła.Bo ona to odbiera tak,że chcemy się jej pozbyć jak najszybciej.A brutalna rzeczywiśtośc naprawdę taka jest:(
Rowerkiem do pracy.
Nagle i niespodziewanie okazało się w czwartek wieczorem ,że auto nam zdechło i do roboty nic ,tylko rowerkiem,15 km w jedną stronę:(Szczęśliwa nie byłam ,oj nie.Szczególnie ,że rano ,to wiadomo trzeba się śpieszyć.Wyjechaliśmy odpowiednio wcześniej i spokojnie zajechaliśmy nawet sporo przed czasem.Z pwrotem już bez pośpiechu ,ale ciężej mi się jechało do dupina bolała okrutnie:( Z rok chyba na rowerze nie jechałam.Autko już działa.Dwa dni wolnego i wczorajszy moczantus w ciepłej wodzie zrobiły dobrą robotę i dziś już tak gnatów nie czuję:)
Ona schudła a on przytył,hi hi hi
Ona czyli "mła" - 3 mce i 3kg w dół
On ,czyli mister F.analogicznie ,ale w górę,ha ha ha .Z 5x na wagę wchodził od wczoraj ,oburzony:):):)
Przyszła kolejna nowa,też Kasia,zapowiada się sympatycznie:)Kolega mówi,muszę wam jakieś ksywki ponadawać, bo już was 4 Kasie.Mówię do niego,że "gruba" może być ,ale jak powie "stara", to w mazak:):):)Teraz jest na po 3 osoby na piętro ,to jest dużo lżej ogarnaić wsio.A całkiem niedawno było po 1.....Przed nami jeszcze.
Od trzech dni mgły śmietanowe od rana do nocy,zero słonka,zimno.Niby te 14-18 stopni ,ale wilgoć taka w powietrzu.A to dziś przecież pierwszy dzień lata.Jeśli chodzi o pracę,to dobrze że nie ma upałów,bo jak parę dni było cieplej ,to te pokoje i korytarze niczym puszki nagrzane:( Budynek prawie cały dzien jest w słońcu i nawet nieliczne rolety w pokojach nie pomagają:(Dla leżących mieszkańców to horror:(
Jutro kolejna "ósemka"Więc dzień pracowy szybki:)Ale i tak codziennie w tym systemie, to bym jednak nie chciała.W "12" wolnego więcej:)
wpis z 17 czerwca
- 2
1 komentarz
Rekomendowane komentarze