Moi drodzy. Chciałabym się podzielić z Wami taką refleksją.
Ja nie rozumiem tej niezdrowej rywalicji między opiekunkami. Zrozumiałe jest dla mnie, że tu każdy chciałby trafić na dobre miejsce pracy, ale co tu winna jest zminniczka?
Stare przysłowie mówi " wszedzie dobrze gdzie nas nie ma"
Przechwalanie się niektórych opiekunek jakie to "kokosy" mają często bywają złudne.
Na poprzedniej stelli utrzymywałam kontakty z opiekunką, która była niedaleko mnie.
Czasami się jej skarżyłam, na przepracowanie, mycie okien, prace ogrodowe.
Ona mnie tam strasznie buntowała i mówiła "ja na to miejsce nigdy bym nie poszła".
Wczoraj wieczorem ona dzwoni i mówi, że jest własnie tam gdzie ja pracowałam w ub. roku 8 miesięcy.
Mało tego zaczeła się przechwalać co tam nie ma, kupili samochód dla opiekunki itd.
Poza tym skrarżyła się na zmienniczkę, na tę przez którą ja stamtąd odeszłam, ze względu na terminy wymian.
Próbowała mieszać.
Kiedy mnie zapytała gdzie jestem, ile zarabiam i czy mam dobrą stelle, humor jej sie całkowicie popsuł.
Bo ja zmieniając stelle nie wpadłam z okapu pod rynne tylko sobie polepszyłam. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Poza tym zostawiając stara stellę już u PDP i jego rodzinie wypracowałam pewne mechanizmy. Co prawda myłam okna, ale domagałam się dodatkowej zapłaty. Wypracowałam też czas wolny, co wtedy nie było mile widziane. Poprosiłam o internet. Jest necik. Jak tam przyjechałam miałam do spania albo niewygodną kanapę, albo wycichrany materac na podłodze. Wywalczyłam wygodne łóżko.
Moja następczyni przyjechała na wypracowaną sprawdzoną stelle. Po niej przejeła zmianę moja znajoma z tego miasteczka, bo jej babka ponoć zmarła.
Teraz jeszcze bezczelnie dzwonią i się skarżą jedna na drugą.
Oprócz tego się przechwalają, jak tam warunki się poprawiły, bo rodzina jeszcze kupiła auto.
Jakoś im ten numer nie wyszedł, bo los chciał, że ja trafiłam na lepszą stellę, mam lepsze auto, mniej pracy i sympatyczną atmosferę a w dodatku mam piękne widoki za oknem.
Mają wrażenie, że mnie stamtąd wygryzły nie mając pojęcia, że sama zrezygnowałam.
Jakby tego było mało, ta bezczelna osóbka jeszcze mnie pyta czy nie potrzebuję zmienniczki.
Niestety mam stałą, a tak fałszywej nie potrzebuję.
Zawsze mówię, że to gdzie kto trafi to tylko los decyduje. Jak sobie ułoży to dalej juz sam decyduje. Albo się uda pewne sprawy wypracować albo się tkwi w niezadowoleniu, albo się rezyguje.
Jeśli moja zmienniczka jest lepsza, to trzeba jej przyznać rację. Jeśli jest cwana i podstępna to od takiej uciekam jak najdalej.
Zawsze jedna jest bardziej pracowita druga mniej. Jedna jest większym lizusem, druga wcale. Najgorsze jest jak jedna drugiej za plecami tyłek obrabia i udaje przyjeciela.
Kiedyś tu na forum ktos mi zarzucił, że pewnie ze mną zmienniczka ma ciężko, bo ja za dużo robię. To dlaczego tak bardzo, każda która mnie zna, chętnie po mnie stellę przejmie?