wichurra

Może nie kocham, ale też go lubię. Lubię jak gra i lubię jak wygląda

Zgadzam się - dla mnie też końcówka miała w sumie pozytywny wydźwięk. Jakoś tak z wiarą w człowieka skończył się ten film. Ale też z brakiem nadziei dla Kościoła. Fajne jest to, że każdy może inaczej go odebrać. Nie jest jednoznaczny.

To jeszcze Ci polecę "Wesele", "Drogówkę" i w sumie "Katyń" też może być. Nie przebrnęłam tylko przez jeden film - "Pod Mocnym Aniołem". Film na podstawie książki i książka świetna, film może i też, ale zbyt realistyczny jak dla mnie. Opowiada o alkoholiku i nie mogłam przebrnąć przez sceny ciągłego rzygania, robienia pod siebie itp.

Jestem pod wielkim wrażeniem "Kleru". Zresztą uwielbiam filmy Smarzowskiego, be cenię kino, które ma jakieś przesłanie, które mną wstrząsa i lubię kiedy film jest jeszcze we mnie przez jakiś czas i zmusza do myślenia. A taki właśnie jest "Kler". Wiadomo, że nie chodzi tutaj o to, co reżyser ma do powiedzenia o patologiach w Kościele, tylko jak to przedstawił. A zrobił to bardzo dobrze, wielowymiarowo, a niektóre sceny po prostu wciskają w fotel. Na mnie największe wrażenie zrobiła scena w kościele, z Solidarnością. Ideał sięgnął bruku. Aktorzy jak zawsze u niego zagrali po mistrzowsku, postaci nie są jednoznacznie złe, czy dobre. Można długo rozmyślać nad tym, co ich takimi uczyniło i dlaczego znaleźli się w takiej sytuacji. Przy tym film wcale nie jest w moim odczuciu atakiem na księży, ale pokazuje zgniliznę Kościoła jako instytucji. Jednak mojego ulubionego filmu Smarzowskiego - "Dom zły" nie udało się reżyserowi przebić. W moim odczuciu rzecz jasna. "Dom zły" to oglądałam prawie przez cały czas z szeroko otwartymi oczami i po skończeniu mogłabym od razu oglądać na nowo. Niecierpię natomiast filmów Patryka Vegi. Nic nie wnosząca papka popkulturowa moim zdaniem.

Fanką Winnetou też byłam - ale tego z książki. Chociaż ten też nie był zły.

I na koniec pan, który zimą do tv mnie przyciąga - trochę wychudzony, ale co zrobić. Coś za coś.

No nie wiem - jakoś mi się podobał, chociaż jakimś szczególnym przystojniakiem to nie jest. A z aktorów to nieodmiennie boski Al - w każdym wydaniu wiekowym.

To ja mając 15 lat kochałam się na zabój w tym facecie. Nawet swojego pierwszego prawdziwego chłopaka dla Romario zostawiłam, bo przecież nie można kochać dwóch na raz Teraz patrzę, że nawet ładnie się zestarzał.

A mi się ten (ostatnio niepopularny) pan podoba

Ja znam i szczególnie nie polecam. Zwłaszcza po tym, jak agencja liczyła rodzinie podwójną stawkę za Zielone Świątki, a mi chciano normalną dniówkę za te dni zapłacić. Wprawdzie nie miałam w umowie, że dostanę za te święta coś więcej, ale to jednak bardzo nie w porządku.

Dziękuję:)

1 - jutro o tej porze będę już w autobusie

Jeżeli do mnie pijesz, to poczytałam już w swoim życiu dosyć na ten temat, a i może jeszcze poczytam, jeżeli coś mnie zainteresuje.

Otóż to. Dobrze, że to wyszukałaś:)

To jakiś żart chyba

2

3

4 - przy czym wczoraj wolne, dzisiaj wolne i jutro pewnie też, bo babcia ma urodziny,przyjechała rodzina i się nią zajmują. Przy czym są samoobsługowi.

Nawet bym chciała za taką kasę, ale niestety 1 sierpnia powinnam być w pracy. Całe szczęście mam na tyle elastyczną pracę, że trochę mogę poprzesuwać terminy.

Aha - więc mi 5 dni zostało.

Mi zamiast ubywać to co rusz przybywa. Dzisiaj niemiecka agencja mnie namawiała o przedłużenie jeszcze o 2 dni. Najpierw bez niczego proponowali, później 100 euro do ręki dorzucali, a na końcu 200 euro zaproponowali. No to się zgodziłam. Wyszło, że za każdy dodatkowy dzień, który tu spędzę, po 100 euro będzie płacone Bo polska agencja też już stówkę dorzuciła. Tylko tyle że polska stówkę brutto, wraz z wypłatą (niby 80 netto), a niemiecka agencja przyjedzie mnie zawieźć na dworzec w środę i ma mi wtedy te 200 euro wręczyć. No oby tak było.

Babcia ma demencję i wkurza mnie jeżeli chodzi o psa (pisałam kilka stron wcześniej) - ale ogólnie babcia jest ok - nie wymaga jakoś wielkich zachodów - byle być w jej pobliżu i odpowiadać na pytania, czy pies już jadł i czy był na spacerze

No mówiły i sama też to przecież widziałam, ale jakbym tutaj nie przyjechała, to już w ogóle bym nie pojechała. Człowiek się przemęczy, a jednak trochę kasy wpadnie.

No. No są nienormalni. Chociażby sytuacja z wczoraj. Doktorek (synek) dzwoni, żeby babcię ładnie wyszykować i na 18 ma być gotowa i od razu kończy rozmowę. No to dobra - wyszykowałam ją nawet na 17.45, bo zawsze wolę wcześniej i na spokojnie wszystko. Zjawia się jego córka po babcię (o 18.40 - babcia już wygnieciona, spocona) i wyciągnęłam od niej, że do teatru babcię biorą i koło 22.00 będą. No to czekałam i czekałam, aż w końcu pojawili się o 00.30. No kurdę - to nie można zadzwonić, że się przedłuży? Jeszcze gdybym sama nie pociągnęła za język, to za chiny by mi nie powiedzieli gdzie ją biorą. A przecież można powiedzieć to wcześniej, że będzie teatr, a po nim jeszcze kolacja. Ja bym sobie czas wolny jakoś zaplanowała, a tak to czekałam od 22.00 jak na szpilkach. Albo przedwczoraj. Babci wnuczek zrobił sobie imprezkę w babci ogrodzie - głośna muzyka, śmiechy, piski, kwiki do 1.30 w nocy. Imprezowicze chodzili do mojej łazienki, także nawet prysznica nie wzięłam, bo ciągle łazienka zajęta była, w moje ręczniki się wycierali, z mojego mydła korzystali. Spać do końca imprezy nie mogłam - a wiedzą, że babcia spokojnie w nocy nie śpi, że moja noc co za tym idzie też nie zawsze jest spokojna. To by dali już spokój z imprezami w babci ogrodzie, albo przynajmniej wcześniej ją zakończyli. Ale gdzie tam - ani mi nikt wcześniej nie powiedział, że coś takiego się odbędzie, ani nikt na drugi dzień za hałasy nie przeprosił. Normalka - opiekunka to w końcu nie człowiek.