Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez foczka63
-
Dziś i jutro wolne. Wczoraj był bardzo ciężki dzień bo było nas mało a roboty od zaje... Foka robi to ,co salowy w szpitalu a jako konserwator w miarę potrzeb, póki co.I wczoraj miał swój :"gówniany chrzest"Już jak wjechaliśmy na piętro było wiadomo co się święci.Po zapaszku mości panie,po zapaszku.Umazane wsio,pokój ,ściany,łazienka i mieszkaniec oczywiście.Łóżko tylko czyste zostało.Jakim cudem ,nie wiadomo:) Co do bezpieczeństwa to się wczoraj okazało,że ma wrócić z planowego urlopu opiekunka ,która wcześniej pracowała jeszcze gdzieś i nie zrezygnowała z tej pracy.Więc dyrekcja zasugerowała urlop dalszy lub bezpłatny lub L4 i zapowiedziała,że na 200% przez najbliższe przynajmniej 2 tyg.nie dopuści jej do pracy,jeśli z tej drugiej definitywnie nie zrezygnuje.Nie wiem czy to zgodne z prawem czy nie.ale była o tym mowa na raporcie ,więc chyba tak.Dyrektorka bardzo boi się ,żeby do nas nie dotarło bo przecież codziennie jakiś DPS pada zakażony:( Ze sprzętu zabezpieczejącego to mamy rękawiczki i fizelinowe fartuchy jednorazowe,maseczki te zwykłe ,hektorlitry płynów dezynfekcyjnych oraz 1 kombinezon specjalistyczny.Rękawiczki zakładamy 2 pary,maseczki kto chce.Na czas ew.kwarantanny jest przygotowany drugi budynek ,który w sezonie DPS wynajmuje wczasowiczom a dla ew,zakażonych "robią się" dwie duże świetlice i są 3 izolatki.Gmina w swej dobroci dała przydział 10 sztuk tych lepszych maseczek i to wszystko...Brak słów. Wszyscy są spakowani na okolicznośc pozostania w pracy na dłużej,my też. Ale prawdę mówiąc jakoś czuję się bezpiecznie i w pracy i poza.W pracy się pilnujemy i nie mamy czasu rozmyślać o zagrożeniu a poza pracą/w sklepie/ nosimy maseczki i rękawiczki.W domu luzik.Jesteśmy sami na naszym zadupiu i nic nam nie grozi.Czujemy się dobrze.Co ma być to i tak będzie.Chociaż może niekoniecznie na naszym dyżurze:) Wielkanoc pracujemy ,więc szaleństwa świątecznego nie przewidujemy.Foka zrobi swoją popisową białą kiełbasę,ja sernik i sałatkę i szlus:)Może jeszcze żurek z jajem w poniedziałek. Musieliśmy sobie trochę życie przeorganizować pod kątem pracy i zmianowości.Tak myślę,że ogarnięcie takie pełne całości,zapamiętanie mieszkańców i przypisanie ich do poszczególnych pokoi,diet,rozpoznań i leków zajmie min.miesiąc,może dłużej.Oraz przyswojenie ,że nie używa się ani pojęcia PDP,ani pacjent tylko mieszkaniec oraz pokój zamiast ,jak w szpitalu,sala.:) W sumie to nie jest lekko,ale nie tak ciężko ,jak myślałam że będzie.Najintensywniej do 15ej,potem już spokojnie a po kolacji to prawie luzik z pampersowymi przerywnikami:) I jest też spokój z alkoholem bo nie ma dostępu.Kiedy jest to bywa ,że wzywa się policję, tak szaleją niektórzy. No i wreszcie ,od bardzo dawna mam okazję znów zobaczyć wiosnę w naszym ogródku,ciągle mnie to omijało. News na koniec:)Zadzwoniła do mnie nowa opiekunka Kulki.Młoda dziewczyna ,którą jak się okazało,Kulka wykorzystuje obrzydliwie(Do tego stopnia ,że włazi jej do pokoju podczas przerwy i nie tylko,czego nam nigdy nie robiła.Dziewczyna sobie w kasze dmuchac nie daje i wiecznie sa awanturki mniejsze lub większe.Młoda jest ,poradzi sobie z dawno nie widzianym obliczem Kulki terrorystki.:) Naskrobałam się ,pora poczytać:)Nieoczekiwanie zyskałąm dostęp do ksiązek,bo w DPS jest biblioteka.Zbieranina ,tego co rodziny naprzynosiły.Długo będę miała co czytać:) Spokojnej nocy wsiem:)
-
Na wstępie uprzejmie proszę Moderację o nie przenoszenie mi tego tematu do Blogów,bo nie umiem się tam poruszać za bardzo.tzn.chciałam ,ale zamiast nowego bloga wpis wskakuje mi na ostatni mój blog dot.sanatorim.Dlatego chcę sobie skrobać tutaj:) Ci,którzy czytali moje wcześniejsze posty wiedzą lub domyslili się ,że od jakiegoś czasu szukałam sobie pracy w PL w moim obszarze zawodowym.Wysłałam nawet niedawno CV ,ale nikt się nie odezwał:( Dlatego miałam też w zamyśle wprowadzenie kiedyś w życie planu "B " jak już praca opiekunki w D mnie zmęczy lub wypłyną inne okoliczności.Nie to ,że zamierzałam z tym definitywnie skończyć,bo zawsze mówiłam,że raczej będę jeździć póki zdrowia wystarczy .Ale myslałam też o zakończeniu tej pracy w takim momencie życia,żebyśmy jeszcze mogli pełniej nacieszyć się byciem razem będąc w miarę sprawni i zdrowi. I tak się właśnie stało z powodu epidemii.Sytuacja wymusiła w pewnym sensie błyskawiczne wdrożenie planu "B",co to był tylko planem na nieokreślone "kiedyś".. Jak wiecie odmówiłam kolejnego wyjazdu do Kulki ,w związku z epidemią.Tak się w ogóle złożyło ,że formalnie z dniem 31 marca oboje zostaliśmy bez pracy.Foka złożył wypowiedzenie w połowie marca,mnie agencja podziekowała za współpracę.Po krótkiej naradzie wspólnej wykonałam jeden telefon w miejsce ,gdzie wiedziałam ,że nie ma opcji,żeby się nie udało.Jedyne ryzyko, to był nasz wiek.Ale tam zawsze są przyjęcia i zawsze potrzebują ludzi.Więc wynik rozmowy był prawie wiadomy Wszystko,łącznie z lekarzem med.pracy załatwilismy w 4 dni chyba:)Podpisalismy wszystkie papierzyska i od wczoraj pracujemy:)Oboje w tej samej firmie,na tę samą zmianę. A pracujemy w DPS.Foka ma jakby dwie połówki etatu/konserwator i pokojowy/,ja jako opiekunka.Robota państwowa, prawie wszystkie świadczenia budżetowe.Nie ma dodatkowo płatnych nocek i świątecznych dyżurów.Ale my pracujemy tylko na dzienne zmianyZmiany mamy w te same dni,tak chcieliśmy ze względu na wspólne dojazdy.Kasa nie powala,ale z wysługą lat i premią wyjdziemy na swoje. Najważniejsze ,że mamy pracę, płynność finansowa będzie zachowana,kredyt bezpieczny a "święte"pudełko nienaruszone:) Oczywiście ,nie mówię" nigdy więcej nie wyjadę do Niemiec" bo nie wiem tego dziś ,ale na pewno nie wyjadę, dopóki to bydlę w koronie nie zdechnie na śmierć. Wczoraj był pierwszy dzień pracy i okazał się całkiem, całkiem.Spodziewaliśmy się ,że będzie gorzej i będziemy bardziej padnięci.Ale kto ,jak nie my:) Co do wieku personelu ,to nie jesteśmy najstarsi,hi hi hi Oczywiście mamy, jak wszyscy obawy przed bydlakiem,ale wprowadzony już miesiąc temu reżim sanitarny w DPS daje nadzieję,że cronus tam nie zawita.I oby, bo już chyba 4 takie DPSy zamknięte:(Odwiedzin nie ma od miesiąca,zaopatrzenie w konieczne środki ochrony osobistej bez limitu,codziennie mierzona jest temperatura pensjonariuszy i nasza.Obowiązek zakładanie podwójnie rękawiczek.Personel podpisywał oświadcznie ,że nie pracuje się jeszcze gdzieś ,poza DPS.Drugi,dotychczas pusty budynek został przygotowany dla personelu w razie potrzeby całkowitego odizolowania.My poczuczeni o posiadaniu torby z potrzebnymi rzeczami,gdyby zaszła taka konieczność.Pełne pogotowie. Jak minął pierwszy dzień opiszę następną razą.
-
Okazało się ,że nowych jest więcej:)Było nas w sumie 5 świeżynek.Do 10-ej czas zleciał na szkoleniach różnych,podpisywaniu stosu dokumentów i przymiarkach mundurków służbowych.Każdy z nas dostał osobę wprowadzającą i do roboty.PDP jest 80 osób na 3 piętrach,połowa leżąca,połowa z tej połowy do karmienia i pełnej obsługi.Jest co robić.Normalnie na każde piętro jest po 2 opiekunki i pokojowa,teraz po 1,bo kilka osób na zwolnieniach.W szpitalu raport jest zwykle rano,tu o 11-ej.Do 15-ej zleciało błyskawicznie,potem już troszkę spokojniej.Teraz nie ma spacerów na zewnątrz ani terapii zajęciowej więc ci PDP ,którzy są na chodzie i bez demencji zwyczajnie się nudzą.Jest kilku panów z agresją/alkoholizm/,kilka dość młodych ,takich do 50tki,leżących. Z paleniem nie ma problemu,na zewnątrz i pojedynczo,wtedy kiedy wszystko jest zrobione.12 sztuk spaliłam,jak na mnie to swoisty rekodr Guinnesa,he he Minusem jest brak wyżywienia dla personelu,nawet odpłatnego obiadu,przy własnej kuchni.Trochę to dziwne,ale zaopatrzyliśmy się stosownie ,bo przytomnie zapytałam o to wcześniej.Nawet za dużo mieliśmy, bo zostało.Woda dostępna nieograniczona.Przerwy w sumie ze 4 ,takie na posiedzieć i kanapkę zjeść.Spoko. Opiekunki nie wykonuja żadnych zabiegów medycznych,robią to dwie pielęgniarki raz w tygodniu lub w razie potrzeb.Lekarz na telefon.Opiekunki podają insulinę i mierzą cukier,po szkoleniu i podpisaniu stosownego papiórka.I dopiero ,kiedy minie umowa na czas próbny.Tak samo z lekami,kroplami do oczu itp.Więc przynajmniej do konca czerwca mnie to nie dotyczy.Tak samo bycie tzw.dyżurkową czyli opiekunką ,która właśnie rozkłada leki,.zamawia je w aptece,robi dzienne raporty,mierzy RR i temperaturę.Dyżurkowa nie bierze udziału w toaletach,kąpielach,rozdawaniu posiłków ,siedzi w dyżurce i robi swoje. To taki skrócony opis pierwszego dnia.Zaliczyłam kilka toalet w łóżku i kąpiel oraz kilkanaście karmień. Jutro biorę krokomierz i podejrzewam,że te modne 10 tys kroków wyrobię.Oraz zważyłam się tego pierwszego dnia i to samo zrobię za miesiąc,bo że zrzucę parę kilogramów ,to więcej niż pewne:) Ale generalnie to nie miałam jakiegoś stresa czy cuś ,raczej ciekawość.Foka trochę tak,bo pracę opiekunki znał do tej pory z moich opowieści:) Ciekawostką jest nowa opiekunka,z zawodu ratownik medyczny,po 40-tce.Ostatnio pracował rok w niemieckim heimie.Jeździła teżwpogotowiu,pracowała w PL wcześniej dodatkow w innych DPS-ach.teraz nie chciała wracać do zawodu,choć mogła ze względu na epidemię.Już po pierwszym kontakcie na własny użytek ochrzciłam ją "siostra Idealia":)A tekst "u nas w heimie" i nieustanne wtrącanie niemieckich słówek wywoływał dziwny uśmieszek na twarzach "starego" personelu. Ja przyjęłam pozycję obserwatora całości i nie wychylałam się z komentarzami za bardzo.Pierwszego dnia nie odkrywa się wszystkich kart:)Pilnowałam się:)Mam czas. Fakt ,że przyszliśmy do pracy razem też oczywiście wywołał komentarze:)"Z chłopem w pracy i z chłopem w domu???Ocipiałabym"Skomentowałam,że "to zależy ,jakiego się ma chłopa"ha ha ha No,ale rzeczywiście taka sytuacja zdarza się rzadko:)Nam to pasuje.Jesteśmy na tyle zgranym tandemem,że praca w jednej firmie nie stanowi żadnego problemu.I tak nie pracujemy w parze i nie będziemy pracować,więc jedno drugiem ani na ręce nie patrzy ani biegać za soba nie będziemy.W sumie to spotkaliśmy się tego pierwszego dnia dwukrotnie w pokoju socjalnym.No i pod koniec ,kiedy juz nic się nie robi tylko czeka na ewentualne dzwonki i koniec zmiany Tyle na dziś.Czym zajmuje się Foka napiszę pojutrze,bo jutro to na mnie nie liczcie:) Spokojnej nocy:)
-
Znalezienie mojego tematu inaczej niż przez wyszukiwarkę też niemożliwe:(Ale znalazłam:) Dziś i jutro wolne.Wczoraj był bardzo ciężki dzień bo było nas mało a roboty od zaje... Foka robi to ,co salowy w szpitalu a jako konserwator w miarę potrzeb, póki co.I wczoraj miał swój :"gówniany chrzest"Już jak wjechaliśmy na piętro było wiadomo co się święci.Po zapaszku mości panie,po zapaszku.Umazane wsio,pokój ,ściany,łazienka i mieszkaniec oczywiście.Łóżko tylko czyste zostało.Jakim cudem ,nie wiadomo:) Co do bezpieczeństwa to się wczoraj okazało,że ma wrócić z planowego urlopu opiekunka ,która wcześniej pracowała jeszcze gdzieś i nie zrezygnowała z tej pracy.Więc dyrekcja zasugerowała urlop dalszy lub bezpłatny lub L4 i zapowiedziała,że na 200% przez najbliższe przynajmniej 2 tyg.nie dopuści jej do pracy,jeśli z tej drugiej definitywnie nie zrezygnuje.Nie wiem czy to zgodne z prawem czy nie.ale była o tym mowa na raporcie ,więc chyba tak.Dyrektorka bardzo boi się ,żeby do nas nie dotarło bo przecież codziennie jakiś DPS pada zakażony:( Ze sprzętu zabezpieczejącego to mamy rękawiczki i fizelinowe fartuchy jednorazowe,maseczki te zwykłe ,hektorlitry płynów dezynfekcyjnych oraz 1 kombinezon specjalistyczny.Rękawiczki zakładamy 2 pary,maseczki kto chce.Na czas ew.kwarantanny jest przygotowany drugi budynek ,który w sezonie DPS wynajmuje wczasowiczom a dla ew,zakażonych "robią się" dwie duże świetlice i są 3 izolatki.Gmina w swej dobroci dała przydział 10 sztuk tych lepszych maseczek i to wszystko...Brak słów. Wszyscy są spakowani na okolicznośc pozostania w pracy na dłużej,my też. Ale prawdę mówiąc jakoś czuję się bezpiecznie i w pracy i poza.W pracy się pilnujemy i nie mamy czasu rozmyślać o zagrożeniu a poza pracą/w sklepie/ nosimy maseczki i rękawiczki.W domu luzik.Jesteśmy sami na naszym zadupiu i nic nam nie grozi.Czujemy się dobrze.Co ma być to i tak będzie.Chociaż może niekoniecznie na naszym dyżurze:) Wielkanoc pracujemy ,więc szaleństwa świątecznego nie przewidujemy.Foka zrobi swoją popisową białą kiełbasę,ja sernik i sałatkę i szlus:)Może jeszcze żurek z jajem w poniedziałek. Musieliśmy sobie trochę życie przeorganizować pod kątem pracy i zmianowości.Tak myślę,że ogarnięcie takie pełne całości,zapamiętanie mieszkańców i przypisanie ich do poszczególnych pokoi,diet,rozpoznań i leków zajmie min.miesiąc,może dłużej.Oraz przyswojenie ,że nie używa się ani pojęcia PDP,ani pacjent tylko mieszkaniec oraz pokój zamiast ,jak w szpitalu,sala.:) W sumie to nie jest lekko,ale nie tak ciężko ,jak myślałam że będzie.Najintensywniej do 15ej,potem już spokojnie a po kolacji to prawie luzik z pampersowymi przerywnikami:) I jest też spokój z alkoholem bo nie ma dostępu.Kiedy jest to bywa ,że wzywa się policję, tak szaleją niektórzy. No i wreszcie ,od bardzo dawna mam okazję znów zobaczyć wiosnę w naszym ogródku,ciągle mnie to omijało. News na koniec:)Zadzwoniła do mnie nowa opiekunka Kulki.Młoda dziewczyna ,którą jak się okazało,Kulka wykorzystuje obrzydliwie(Do tego stopnia ,że włazi jej do pokoju podczas przerwy i nie tylko,czego nam nigdy nie robiła.Dziewczyna sobie w kasze dmuchac nie daje i wiecznie sa awanturki mniejsze lub większe.Młoda jest ,poradzi sobie z dawno nie widzianym obliczem Kulki terrorystki.:) Naskrobałam się ,pora poczytać:)Nieoczekiwanie zyskałąm dostęp do ksiązek,bo w DPS jest biblioteka.Zbieranina ,tego co rodziny naprzynosiły.Długo będę miała co czytać:) Spokojnej nocy wsiem:)
-
@fioletowa.mysz Mniejsze ujęłam w cudzysłów.Ale ,ok, nie będę się sprzeczać,co ja tam wiem,he he
-
A jeszcze zapomniałam!Zobaczcie jak szybko wszelkie urzędy i urzędasy tam zatrudnione nauczyły się ,że jednak da się wszystko załatwić przez internet i biedny petent nie musi już koniecznie,obowiązkowo,pod karą administracyjną osobiście stawiać się na wezwanie :)Ta praktyka to mam nadzieję ,ze zostanie z nami dłużej niż epidemia.
-
Moim zdaniem zbyt wcześnie:( Chiny też poluzowały chyba tydzien czy dwa temu i mają nowe zachorowania.Lepiej dla bezpieczenstwa byłoby utrzymac reżim sanitarny i izolacyjny miesiąc albo nawet dłużej ,do czasu aż nie będzie nowych zachorowań.Wtedy będzie można mówić o spłaszczeniu epidemii i jej zanikaniu ,a o końcu dopiero jak ostatni chory wyzdrowieje.Wcześniej nie.Tak myslę.
-
Co 100 lat mamy na świecie pandemię. 1720 - dżuma 1820 - cholera 1920 - hiszpanka 2020 - COV19 Przypadek,ale złowieszczo wygląda w zestawieniu. W tw.międzyczasie "mniejsze "epidemie,jak ebola,SARS,świńska grypa,ptasia grypa. Jak się to zaczęło na początku marca w Polsce,to córka mi powiedziała,mamo,potem nic już nie będzie takie samo...miała rację,nie będzie.Idą trudne czasy,trudniejsze niż sobie wyobrażamy:(Na odbudowanie gospodarki ,o ile żaden inny tego rodzaju kataklizm znów świata nie powali,trzeba będzie min 10-20 lat.Jedyna pociecha ,że za 20 lat może dopadnie nas demencja i będziemy mieli w doopie wszystko:) Dziś najważniejsze przetrwać i nie zachorować.I tego się trzymajmy,bo przecież żyć trzeba dalej mimo wszystko.
-
Hejka ludziska.Stronę główną mam na lapku ,ale jak kliknę to wyskakuje "ostatnie na forum".Jakieś to mało przejrzyste jest:( No,nie wiem.Pewnie jak napisałą @Afryka będziemy musieli przywyknąć,ale czy ostatnio nie za dużo tych spraw, do których codziennie "przywykamy"?Eh...
-
Dobranoc w takim razie ,jutro mi odpowiesz,mam nadzieję:)
-
Jaśniej poproszę:)
-
Czy ja wiem?Niekoniecznie.Już pod koniec lutego zakazano odwiedzin.Personel bardzo się pilnuje.Mieszkańcy, poza personelem z nikim nie mają kontaktu.Nikt nie pracuje w żadnym innym miejscu. Kasa w zasadzie jest porównywalna.bo jesli ja po 6 tyg przywożę kasę i podzielę je przez 12 tyg -te 6 ,które jestem w domu i kolejne 6 ,które siedzę w D i jeszcze ich nie mam to ile wychodzi?Tak samo. Brak rozłąki to największy plus .Kolejny to spadek wagi,bo że spadnie to murowane:)Prawdę mówiąc to ja już od prawie roku przymierzałam dyskretnie się do pracy w PL.Ostatnie 10 lat ,to 5 lat mojego poza domem.Ile nam jeszcze tego fajnego czasu razem zostało?Za fajnie mam w domu,szkoda mi tego.Pewno,że to nie wczasy u Kulki ,ale razem:)Żadne euro tego nie zastapi.Milionów miec nie muszę i złotych klamek. Nie wykluczam ,że jak przejdę na emeryturę,nie wrócę do wyjazdów tak z raz w roku,może tak ,może nie.Ale w sumie to można powiedzieć ,że wirus wybrał za mnie.Nie krytykuję nikogo,że wyjeżdża czy że został,ale ja i za 5 tys euro dziś nie wsiadłabym do busa.Podróż jest najbardziej wirusogenna.a drugie, to wg córki Kulkowej Polki to histeryczki a to nie żaden wirus a zwykłą grypa...Dziękuję ,wolę być w domu.Tym bardziej ,że jakby niedaj co, to na kwarantannę idziemy razem czy to w pracy czy w domu. No i jak mam się zakazić ,to jednak wolę u siebie.
-
@manolo Zapasową ładowarkę do telefonu,ew.zapasowy telefon,laptopa,ręczniki-zwykle są dla opiekuna ,ale nie zawsze.Co jedzenia, to ja na wszelki wypadek sobie biorę jakieś chinskie zupki czy gorące kubki.W razie W:)
-
@Blondi Jedzenie nie wygląda zachęcająco prawdę mówiąc:(My przygotowani,mamy kanapki i jak wracamy to w pół godz.obiadokolację,przygotowaną poprzedniego dnia.Po amerykańsku,hi hi:) Poza tym to nie bardzo jest czas ,żeby usiąść na spokojnie i zjeść obiad,nie lubię się przy jedzeniu spieszyć bo mnie potem zgaga atakuje:)To już wolę w domu.A jeśc na szybkiego w ukryciu ten "służbowy",nielegalny obiad to już też za duzi jesteśmy:)Mam sięzjedzeniem ukrywać bo misię nie należy?O nie,nie,to nie my. Porównanie pewno ,że jest, bo ostatnie 3 lata to ja miałam w D wczasy a nie pracę i mocno odzwyczajona jestem od zapitalania.Ale się naturalnie przyzwyczaję i to szybko,mam nadzieję. A jak rzeczywiście będzie to się "w praniu" okaże :):):)
-
@Blondi Pracujemy na tzw.dwunastki,co drugi dzień,Dwa razy mamy w tym miesiącu 2 dni wolne pod rząd.W sumie w kwietniu wychodzi 14 dni pracy/168 godzin/ Wczoraj to już dzień zaczął się normalnie od rana,praktycznie od 7- ej juz robota pełną parą i prawie do konca dnia, z małymi przerwami, było co robić.Nogi w tyłek wchodzą pod koniec dnia.Ale myslę,że to kwestia przyzwyczajenia,Nie jest lekko ,ale jakoś strasznie ciężko też nie. Wzięłam sobie wczoraj krokomierz do pracy i natrzaskałam 16tys kroków!!! Nigdy przedtem nie zrobiłam w ciągu jednego dnia aż tyle,he he .U Kulki max 3000 dziennie a i to rzadko. Obiecałam opisać co mister Foka robi ,ale mam jeszcze troche zajęć innych więc albo wieczorem albo pojutrze. Po raz pierwszy pokazały się u nas ptaszki zwane makolągwy:)Zdjęcie z netu. I lisek nas odwiedził ,pogapił się na śpiącego Yogisława zza płota i poszedł:) Piękne słonko cały dzień ,ale zimno:(Nie pamiętam,żeby w kwietniu jeszcze w zimowych butach chodziła.Niby zimy nie było i nie ma a jest. Do potem:)
-
Dzień pierwszy Okazało się ,że nowych jest więcej:)Było nas w sumie 5 świeżynek.Do 10-ej czas zleciał na szkoleniach różnych,podpisywaniu stosu dokumentów i przymiarkach mundurków służbowych.Każdy z nas dostał osobę wprowadzającą i do roboty.PDP jest 80 osób na 3 piętrach,połowa leżąca,połowa z tej połowy do karmienia i pełnej obsługi.Jest co robić.Normalnie na każde piętro jest po 2 opiekunki i pokojowa,teraz po 1,bo kilka osób na zwolnieniach.W szpitalu raport jest zwykle rano,tu o 11-ej.Do 15-ej zleciało błyskawicznie,potem już troszkę spokojniej.Teraz nie ma spacerów na zewnątrz ani terapii zajęciowej więc ci PDP ,którzy są na chodzie i bez demencji zwyczajnie się nudzą.Jest kilku panów z agresją/alkoholizm/,kilka dość młodych ,takich do 50tki,leżących. Z paleniem nie ma problemu,na zewnątrz i pojedynczo,wtedy kiedy wszystko jest zrobione.12 sztuk spaliłam,jak na mnie to swoisty rekodr Guinnesa,he he Minusem jest brak wyżywienia dla personelu,nawet odpłatnego obiadu,przy własnej kuchni.Trochę to dziwne,ale zaopatrzyliśmy się stosownie ,bo przytomnie zapytałam o to wcześniej.Nawet za dużo mieliśmy, bo zostało.Woda dostępna nieograniczona.Przerwy w sumie ze 4 ,takie na posiedzieć i kanapkę zjeść.Spoko. Opiekunki nie wykonuja żadnych zabiegów medycznych,robią to dwie pielęgniarki raz w tygodniu lub w razie potrzeb.Lekarz na telefon.Opiekunki podają insulinę i mierzą cukier,po szkoleniu i podpisaniu stosownego papiórka.I dopiero ,kiedy minie umowa na czas próbny.Tak samo z lekami,kroplami do oczu itp.Więc przynajmniej do konca czerwca mnie to nie dotyczy.Tak samo bycie tzw.dyżurkową czyli opiekunką ,która właśnie rozkłada leki,.zamawia je w aptece,robi dzienne raporty,mierzy RR i temperaturę.Dyżurkowa nie bierze udziału w toaletach,kąpielach,rozdawaniu posiłków ,siedzi w dyżurce i robi swoje. To taki skrócony opis pierwszego dnia.Zaliczyłam kilka toalet w łóżku i kąpiel oraz kilkanaście karmień. Jutro biorę krokomierz i podejrzewam,że te modne 10 tys kroków wyrobię.Oraz zważyłam się tego pierwszego dnia i to samo zrobię za miesiąc,bo że zrzucę parę kilogramów ,to więcej niż pewne:) Ale generalnie to nie miałam jakiegoś stresa czy cuś ,raczej ciekawość.Foka trochę tak,bo pracę opiekunki znał do tej pory z moich opowieści:) Ciekawostką jest nowa opiekunka,z zawodu ratownik medyczny,po 40-tce.Ostatnio pracował rok w niemieckim heimie.Jeździła teżwpogotowiu,pracowała w PL wcześniej dodatkow w innych DPS-ach.teraz nie chciała wracać do zawodu,choć mogła ze względu na epidemię.Już po pierwszym kontakcie na własny użytek ochrzciłam ją "siostra Idealia":)A tekst "u nas w heimie" i nieustanne wtrącanie niemieckich słówek wywoływał dziwny uśmieszek na twarzach "starego" personelu. Ja przyjęłam pozycję obserwatora całości i nie wychylałam się z komentarzami za bardzo.Pierwszego dnia nie odkrywa się wszystkich kart:)Pilnowałam się:)Mam czas. Fakt ,że przyszliśmy do pracy razem też oczywiście wywołał komentarze:)"Z chłopem w pracy i z chłopem w domu???Ocipiałabym"Skomentowałam,że "to zależy ,jakiego się ma chłopa"ha ha ha No,ale rzeczywiście taka sytuacja zdarza się rzadko:)Nam to pasuje.Jesteśmy na tyle zgranym tandemem,że praca w jednej firmie nie stanowi żadnego problemu.I tak nie pracujemy w parze i nie będziemy pracować,więc jedno drugiem ani na ręce nie patrzy ani biegać za soba nie będziemy.W sumie to spotkaliśmy się tego pierwszego dnia dwukrotnie w pokoju socjalnym.No i pod koniec ,kiedy juz nic się nie robi tylko czeka na ewentualne dzwonki i koniec zmiany Tyle na dziś.Czym zajmuje się Foka napiszę pojutrze,bo jutro to na mnie nie liczcie:) Spokojnej nocy:)
-
Zapomniałam!Komentarze mile widziane i te pozytywne i te negatywne,tylko prośba o niecytowanie całości bo "kartek" zabraknie:)Senkju:)
-
Przetłumaczyliśmy dla Was kolejny artykuł, który ukazał się w prasie niemieckiej odnośnie sytuacji opiekunów i opiekunek osób starszych i ich podopiecznych w związku z aktualną sytuacją związaną z koronawirusem. Zapraszamy do lektury! :) Z powodu kryzysu związanego z rozprzestrzenianiem się koronawirusa opiece domowej grozi kryzys Wiele opiekunek i opiekunów z Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej prawdopodobnie nie przyjedzie do Niemiec z powodu ogólnie panującej niepewności i wprowadzonych ograniczeń w podróżowaniu. Kryzys może dotknąć setek tysięcy starszych i chorych ludzi, którzy zdani są na opiekę. Oprócz pomocników przy żniwach, kryzys związany z koronawirusem zwrócił uwagę także na inną, często zapomnianą grupę zawodową: tzw. 24-godzinną opiekę. Setki tysięcy kobiet z takich krajów jak Polska, Bułgaria czy Ukraina mieszkają w niemieckich gospodarstwach domowych i umożliwiają starym i obłożnie chorym ludziom prowadzenie dalszego życia we własnych czterech ścianach. Jednak wiele z nich może wkrótce pozostać z dala od swojej pracy, pozostawiając po sobie trudne do wypełnienia luki. Verband für häusliche Betreuung und Pflege (VHBP) szacuje, że po Wielkanocy od 100.000 do 200.000 osób pozostanie bez opieki w domu. Dzieje się tak, ponieważ wiele kobiet, które w najbliższych tygodniach planowały wjechać do kraju, aby zastąpić innych opiekunów, zmienia swoje plany. Ze względu na kontrole graniczne, nierozwiązaną kwestię transportu, ale także z uwagi na problemy zdrowotne. Sytuacja jest jeszcze bardziej dramatyczna z punktu widzenia Fundacji Ochrony Pacjenta (Stiftung Patientenschutz). W wielu miejscach opiekunek i opiekunów już brakuje, powiedział członek zarządu Eugen Brysch. Sozialverband VdK wezwało o pomoc dla pracujących krewnych, którzy przejęli obowiązki związane z opieką nad osobami starszymi. Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zadeklarowało w środę, że opiekunowie z Europy Wschodniej nie są objęci zakazem wjazdu pracowników sezonowych i mogą przekroczyć granicę z zaświadczeniem od pracodawcy. Dotyczy to jednak tylko tych, którzy pracują legalnie w Niemczech - a w sektorze opieki całodobowej, jak szacuje VHBP, jest to mniejszość zaledwie około dziesięciu procent. Ogólnie rzecz biorąc, branża opiekuńcza jest często krytykowana za złe warunki pracy. Według punktu doradczego "Uczciwa mobilność" Niemieckiego Zrzeszenia Związków Zawodowych (DGB - Deutscher Gewerkschaftsbund) kobiety, które zazwyczaj nie posiadają żadnych kwalifikacji do wykonywania czynności pielęgniarskich, oficjalnie otrzymują płacę minimalną, ale ze względu na całodobowe wykonywanie obowiązków związanych z opieką, pracują one zazwyczaj znacznie dłużej niż określony tygodniowy wymiar czasu pracy. Istnienie owej "szarej strefy" oznacza, że nikt nie wie, ilu pracowników dotyczą te ograniczenia - innymi słowy, jak duża może stać się luka w zakresie opieki spowodowana kryzysem. Z punktu widzenia naukowca Michaela Isforta z Deutsches Institut für angewandte Pflegeforschung (Niemieckiego Instytutu Stosowanych Badań w Dziedzinie Pielęgniarstwa) z Kolonii, niedobór personelu w opiece domowej pokazuje, jak długo tłumione zaniedbania w opiece pielęgniarskiej wychodzą teraz na światło dzienne w czasie kryzysu związanego z koronawirusem. Zbyt długo tolerowano użycie sił wschodnioeuropejskich, ale nie znaleziono żadnego rozwiązania prawnego. Niepewne zatrudnienie Lider partii lewicowej Bernd Riexinger skrytykował, że "całkowicie niewystarczające finansowanie opieki" doprowadziło do wyjątkowo niepewnych warunków zatrudnienia. Żądał, aby nawet ci, którzy nie podlegają pod system ubezpieczeń społecznych, mieli możliwość wjazdu na teren kraju. Oni również są "istotni pod względem systemowym". Naukowiec Isfort sugeruje utworzenie gorącej linii dla dotkniętych rodzin, gdzie mogą oni skontaktować się z władzami bez obawy o problemy prawne, tak aby najpierw określić ich potrzeby. Dietmar Erdmeier, ekspert ds. polityki zdrowotnej w firmie Verdi, doradza osobom dotkniętym tą sytucją, aby szybko zwróciły się do swojego ubezpieczyciela pielęgnacyjnego (Pflegeversicherung). Rząd niemiecki przyznał funduszom ubezpieczeniowym opieki pielęgnacyjnej (Pflegekasse) większe "pole manewru" w opiece domowej. Nie jest dokładnie jasne, co to oznacza dla krewnych, którzy przejęli opiekę nad seniorami, w wyniku czego ustracili swoje dochody. Większość wsparcia dla osób potrzebujących opieki pochodzi obecnie od samych opiekunek i opiekunów. Zazwyczaj po około trzech miesiącach większość z nich wraca do swoich rodzin na kilka tygodni i są zastępowani przez zmienniczkę/zmiennika. Ale wielu z nich zgodziło się teraz na przedłużenie swojego pobytu o dwa do trzech miesięcy. Michael Isfort uważa, że oni również zasługują na wielkie brawa. W szczególności jednak już po kryzysie wszystkim tym kobietom polityka winna jest przyjrzenie się bliżej ich sytuacji. Źródło: Viele Rund-um-die-Uhr-Betreuerinnen aus Ost- und Südosteuropa kommen wohl wegen der Reisebeschränkungen und der allgemeinen Unsicherheit nicht nach Deutschland. Das könnte hunderttausende alte und kranke Menschen betreffen, die auf die Versorgung angewiesen sind. Informacje o tej witrynie FR.DE Wegen Corona-Krise: In der häuslichen Pflege droht der Notstand Viele Rund-um-die-Uhr-Betreuerinnen aus Ost- und Südosteuropa kommen wohl wegen der Reisebeschränkungen und der allgemeinen Unsicherheit nicht nach Deutschland. Das könnte hunderttausende alte und kranke Menschen betreffen, die auf die Versorgung angewiesen sind.
-
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-03-31/kraj-ktory-zakazal-koronawirusa-za-mowienie-o-nim-mozna-trafic-do-aresztu/?fbclid=IwAR1cS3NVdpFS3gi6OZ-r-D7TDifZFmOtei9QVISJaEGgmdrMIQGBEHCvJo4 Lepszy od Putina i kurdupla razem wziętych.
-
Odwróc do góry nogami i wytrząchnij:)Co zostanie pousuwasz wykałaczką .Ja jeszcze spirytusem kosmetycznym czyszczę wszystkie rowki na klawaiturze.
-
Witam zimowo .U nas zero stopni i od 3 godzin sypie śniegiem....A sanki oddaliśmy:(Rano było pięknie ,słonecznie i masz:(Zima. Byliśmy dziś w Koszalinie-miasto puste,samochodów też niewiele,w sklepach też pustawo.Na niektórych sklepach kartki z zakazem wchodzenia z dziećmi,albo wchodzenia po 5 osób.Większośc kupujących i persolnelu sklepowego w rekawiczkach i maseczkach.Wreszcie do ludzi dociera,ze to nie żarty. W Dużym Formacie ,masa artykułów -polecam do poczytania,także w formie elektronicznej.Wszystko związane z epidemią.Najbardziej poruszył mnie artykuł o ludziach ,którzy pracując na śmieciówkach lub umowach o dzieło, z dnia na dzień stracili pracę,często jedyne w rodzinie źródło dochodu:(Masakra. Mam nadzieję,że wszyscy jesteście zdrowi i nikt tego świństwa nie złapał.Spokojnego wieczoru:)
-
Ususzę,siarkę wytrącę i będę produkować bombki,ha ha ha Bombki śmierdzioszki:):)
-
GDZIE????HA HA HA Tylko,że ja nie robię tego specjalnie,raczej literówki lub byczki ,których nie wyłapię ,jak szybko piszę:)
-
@Dodzisława A kim dziadeczek był z zawodu?Może aptekarzem?Albo jakim kontrolerem co po knajpach z własną wagą chodzi i odmierza?:)
-
Po "zapałkach" został kawałek komina:(Ni ma:(