foczka63

Też wstałam,ale czy się obudziłam???Mhm....Się zobaczy:) Wieje znów paskudnie.Przez te wichry ciągle odkładam rower,choć ryzyko ,że mnie podmuch zrzuci praktycznie jest niemożliwe,hehe.Musiałoby powyżej setki huczeć:)Ale pogoda do jazdy niemilna:(I cały mój rowerowy zamysł poszedł się.... Chyba wrócę jednak pod kołderkę.Do potem:)

@salazarŚwietny artykuł:)Odnoszę go też do siebie.Gdybym się kiedyś nie odważyła zmienić czegoś w swoim życiu ,dziś nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem:) Tak naprawdę 9 na 10 kobiet przez całe życie nigdy nie znajduje dośc odwagi ,żeby pomyśleć o sobie w sensie :co jest dobre dla mnie,co chce zmienić,jak to zrobić.Większość nigdy nie jest naprawdę sobą.I nawet się nie lubi.Żyje bo żyje, pogodziwszy się ze stanem aktualnym na zasadzie: jest jak jest i nic się z tym nie da zrobić,co ja mogę,co ludzie powiedzą itd.A kiedy przychodzi starośc lub samotność na stare lata, przychodza smutne refleksje zmarnowanych lat.I pytanie,dlaczego nic z tym moim życiem nie zrobiłam,dlaczego nie byłam sobą? To tekst o tym jak wydobyć z siebie samoakceptację i odwagę.Ważny także w odniesiu do naszej pracy .Polecam wszystkim przeczytać cały i dokładnie:)Nawet ze 2x nie zaszkodzi:)

@salazar DZIĘKI:)Biorę się do czytania:)

@salazar No,niestety,cośposzło nie tak:(Zobacz sama.Wciąż nieczytelne.Wydaje mi się ,ze trzeba zaznaczyć cały tekst i skopiować,żeby weszło.

Ja też ,dlatego pączuszka zagryzłam sobie mielonką własnego wyrobu:)Dobre było:)

lustro

architekt

śmieci

@Mirelka1965

Chcesz sobie poobcinać to i owo????

akt

subkonto

likaon

@Mirelka1965 Nożyce chociaż rób w tzw.międzyczasie,zawsze to jakieś 2 dkg mniej,hi hi hi

nosorożec

@Dodzisława Kartofelków już prawie nie jem ,jem kasze zamiast.Z mięska jednak nie rezygnuję bo tez je lubię.I kawy nie słodzę.To jak na mnie ogromny postęp:)I póki co musi wystarczyć:)

Noo,już widzę jak przychodzę i organizuję Kulce dzień,ha ha ha Najpierw popukałaby się w głowę a potem zadzwoniła do córki z informacją ,że zwariowałam:) Niemieccy seniorzy zwykle mają dzień zorganizowany od rana do nocy,wyznacznikiem codziennego rytmu są zwykle posiłki.Większość wysiłków w kierunku zmian czy też organizowania im dnia po naszemu spotyka się ze sprzeciwem i często obraca przeciwko nam.Ja wyznaję zasadę ,nic na siłę.I ona się doskonale sprawdza.Także wobec pacjentów z silna demencją czy AL ,a nawet, zwłaszcza wobec takich PDP.Czy ja bym chciała,żeby mi obca baba organizowała dzień?Nie chciałąbym i buntowała się przeciw temu stanowczo!

astronom

@Dodzisława Smaczne zdjęcie:)

@elf Nic nie zrozumiałaś...nic,zupełnie.

ruch

zło

Napisze jeszcze ,bo zapomniałam,że co do wywiadów to mam mieszane uczucia.Zwykle nie są w żaden sposób autoryzowane,słowa są wyciągane z kontekstu i potem wychodza same bzdury i przeinaczenia.Często można w necie wywiady z opiekunkami poczytać-stek bzdur oderwany od rzeczywistości..Rozumiem ich potrzebę,ale muszą być rzetelne a takich nie czytałam:( Jak nie Idealia Opiekunkiewicz najlepsza z najlepszych opiekunka, to siostra Teresa nawiedzona misyjnie albo co gorsza patologia z piątką zagłodzonych dzieci w PL i mężem pijakiem albo narkomanem,kryminalistą.A jak to mówią,tak nas widzą ,jak nas piszą.... No,nie mam zaufania i już!

Widzę,że niemal święte oburzenie wzbudziła u niektórych pomocy domowych z funkcją opiekuńczą swojska "dupomyja"Więcej dystansu moje drogie i uśmiechu:)Gwoli wyjaśnienia:owa "dupomyja" to prześmiewcze określenie, wymyślone na użytek tych wszystkich ,którzy z równie świętym oburzeniem mówią nam z przekąsem i skrywaną zazdrością :"szwabskie dupy myjesz" a same albo w MOPSie siedzą albo nieustannie narzekają na swój los. Przynajmniej 99% osób wyjeżdżających do tej pracy nie jest opiekunkami z prawdziwego zdarzenia,tzn.nie ma ani wykształcenia ,ani stosownego dokumentu ,który by to poświadczał.Tyle samo ma w umowach "jako pomoc domowa z funkcją opiekuńczą" zamiast "opiekunka"Mówimy tak o sobie i Niemcy tak o nas mówią,bo tak jest zwyczajowo przyjęte i tyle i tak jest wygodniej.Podobnie 99% wyjeżdżających naprawdę rzadko ogląda i pielęgnuje przysłowiowe "doopy"Owszem bywa,ale gdybyśmy opiekowały się własną rodziną bycie "dupomyjcem" też by nas nie omijało.Tylko ,że wówczas byłoby uważane za otoczenie za wielkoduszne i szlachetne.... Dlatego uważam ,że my same możemy o sobie dowcipkować ,że z nas niemieckie "dupomyje" i w niczym nam to nie ujmuje ,ale innym ,którzy tego nigdy nie spróbowali ,wara! Sedno "dupomyi" tkwi w walucie tak naprawdę i nie ma co filozofii dorabiać ,takiej czy innej.Imigracja zarobkowa ,jak sama nazwa wskazuje, bierze się z naszych potrzeb finansowych ,często w PL nieosiągalnych.O wiele przyjemniej jest myć niemieckie doopy za euro,czyż nie?A że opiekujemy się niemeickimiseniorami ,tak jakbyśmy się piekowały własną babcią lub dziadkiem?Bo taka nasza ,słowiańska natura i już.Od dziecka uczą nas w domach-albo coś się robi dobrze ,albo wcale.A myśląc pragmatycznie ,robić dobrze i zarabiać w euro?Jesli jest mozliwośc ,to czemu nie.:) Reasumując - "dupomyjec" czy nie ,najważniejszy jest efekt końcowy czyli stan konta na koniec zlecenia:)Bo przecież o nic innego nie chodzi.Gdyby było inaczej ,każda radośnie zatrudniłaby się w polskim DPS

Sos wczorajszy z kaszą jaglaną i gryczaną.Każdemu wedle życzenia:)