Alina 1

No i co mam na to powiedzieć? Super...nic więcej.

Fioletko! Ale byłoby cudnie gdybyś wpadła gdy tam będę. Mam przynajmniej taką nadzieję, że uda mi się do niego wrócić. W Coburgu latem odbywa się największy Festiwal Samby w Europie. Nie mogę się doczekać. Z tego co widzę na zdięciach to i Wurzburg ma się czym pochwalić. Zauważyłam, że każde miasto, które ma w nazwie " Burg" warto zobaczyć.

Ale fajnie macie. Zazdroszczę.No właśnie... komu? Obydwojgu. Tego, że jesteście dla siebie towarzystwem nie tylko wirtualnym.

Ja także jestem w domu ale już niedługo. W przyszłą sobotę lecę na najprawdziwszy urlop do Turcji. A co. Będę leżeć i pachnieć. A dziadek tęskni, oj tęskni za mną. Moja zmienniczka aż się boi go ode mnie pozdrowić . Nie chce wymawiać słowa na A.

Ha, ha...dobre...tego nie znałam.

Skoro wrzuciłam ten temat to wypada coś napisać. O jakim mieście mogę pisać? Oczywiście o Coburgu. Moja fascynacja tym urokliwym, położonym w Górnej Frankonii 45-cio tysięcznym miasteczkiem trwa nadal. Za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego. Jak każde miasteczko i Coburg oprócz wspaniałych kart historii ma takie, o których mówi się z niechęcią. Jest to okres nazizmu. To właśnie tutaj w 1922 roku wszedł ze swoimi szwadronami Hitler manifestując siłę rodzącego się faszyzmu. Jego wejście do Coburga było później gloryfikowane przez działaczy NSDP i nazwane godziną narodzin oraz kamieniem milowym. To własnie Coburg mianował Hitlera na swojego honorowego obywatela w 1932 roku, tuż po jego naturalizacji na Niemca. De facto Coburg w początkach lat trzydziestych był poligonem doświadczalnym dla hitlerowców. Tutaj testowano wpływy na policję, zamykanie synagog, bojkot żydowskich sklepów, pracę przymusową dla " pasożytów społecznych". Te i tym podobne pomysły były początkowo realizowane w Coburgu,a następnie wdrażane w życie w całych Niemczech. Ratusz w Coburgu był pierwszym budynkiem publicznym w Niemczech na którym wywieszono flagi ze swastyką. Dlaczego było to możliwe? Pierwszym faszystowskim politykiem, który wygrał w wyborach był burmistrz Coburga. Na zdięciu: Ratusz w Coburgu

Ja mam siedem godzin jazdy. Z reguły jestem ostatnią klientką zabieraną w Polsce i pierwszą wysadzaną w de. Też jest mi wesoło z tego powodu. Zwłaszcza gdy słyszę, o której godzinie dojedzie na miejsce ostatnia osoba.

Mówiłeś i dziękuję Ci, że się cieszysz ponieważ ja także się cieszę. A z tą inteligencją....hmm.....bywa różnie. Kiedyś mówiłam, że jak Pan Bóg rozdawał wzrost i rozum to ustawiłam się w tej drugiej kolejce ale teraz nie jestem już tego taka pewna. Czasem mam wrażenie, że nie otrzymałam ani jednego, ani drugiego.

der Yeti der Yacht

Geschehnisse- wydarzenia

Nie chodzi o wszystkie Nie chodzi o wszystkie

Ćwok

Było na tej stronie

Już był na tej stronie

Artykuł

die Ernennung-nominacja der Meilenstein-kamień milowy, punkt zwrotny

Ja też. Czasem nie warto działać gwałtownie. Lepiej usiąść i sprawę przemyśleć albo odłożyć na później i ze spokojem się zastanowić. Efekty są zdecydowanie lepsze i nie żałuje się podjętej pod wpływem impulsu decyzji.

Z agencjami bywa różnie to prawda ale w każdej można trafić tak na dobre jak i złe zlecenie. Pracuję w opiece już szósty rok i jak do tej pory byłam zatrudniona tylko w dwóch agencjach. Pierwsza była mała i kontakty interpersonalne były super. Teraz pracuję w dużej i trochę się wkurzam, że aby załatwić jedną sprawę rozmawiam czasem z trzema różnymi osobami ale za to mam świetną koordynatorkę niemiecką na miejscu i miłego pdp. Jest to już moje drugie dobre zlecenie z tej agencji. Moje koleżanki trafiły niefajnie i one nie powiedzą ani jednego dobrego słowa. Wręcz odwrotnie.To nie agencje są winne tylko ludzie w nich pracujący i po części my sami. Wiadomo. Gdy ktoś jedzie po raz pierwszy nie wie na co należy zwrócić uwagę. Z czasem zdobywa się doświadczenie i lampka powinna się zapalić gdy czytamy ofertę. Pomaga także nasza dociekliwość, a nie bierne słuchanie tego co nam się mówi. Naprawdę jest wiele czynników, które powodują, że jesteśmy zadowoleni bądź nie ze współpracy. Mimo tak daleko posuniętej ostrożności to i tak można trafić na minę. Czasem potrzeba odrobiny zwykłego szczęścia.

A co Ci Barbabasiu tak smutno?

Z metod podnoszących samopoczucie jest jeszcze jedna, którą osobiście bardzo lubię. Metoda Scarlett O'Hara z "Przeminęło z wiatrem". Pomyślę o tym jutro

Biedna jesteś, to prawda, że tyle godzin musisz się tłuc w busiku. Wcale nie cieszę się z tego powodu, że Ty masz gorzej tylko, że ja mam lepiej. Przestanę się rozwijać bo się kompletnie zamotam. Lepiej zrobię idąc do sklepu po sukienkę nad którą wczoraj myślałam.

Żart, nie żart ale coś w tym jest. Gdy zaczynam się użalać na sobą ale tak już okrutnie, że bardziej nie można i widzę, że ktoś ma zdecydowanie gorzej niż ja to jakoś nie jest mi już tak bardzo siebie żal jak było wcześniej.

das Himmelfahrt-wniebowzięcie

Skrzydlatą myszą drzewiej nazywano "netoperka"(nietoperza).

Racja. Mam zupełnie inne odczucia gdy myślę o dziadku. Nie ma nawet porównania. Moje życie pozbawione kotów byłoby nudne więc oczywiście kot jest. Co prawda nie dziadkowy tylko po sąsiedzku. Jest piękny, cały czarny i taki dostojny. Nie ma jednak wdzięku mojej kochanej Schmusi. Ją będę zawsze wspominać z łezką w oku. Możesz wierzyć albo nie ale była naprawdę wyjątkowa. Gdyby ta moja jędza była choć trochę mniej wredna to pracowałabym tam do dziś. Jest dla mnie rzeczą absolutnie niezrozumiałą jak osoba o tak paskudnym charakterze i zachowaniu w stosunku do nas mogła kochać przyrodę. Ale to pewnie jest zadanie dla psychiatry. "Mój" dziadek jest absolutnym jej przeciwieństwem; miły, inteligentny, kulturalny. Klasa sama w sobie. Oczywiście ma też wady ale w porównaniu z jędzą to w ogóle nie ma porównania. Do tego jeszcze ten piękny Coburg z jego wspaniałymi zabytkami. To chyba jest nagroda za te prawie trzy lata poniewierki.