Typ zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez zuziam
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7
-
lukrowanie
-
Zobaczysz, zleci. Już 18
-
-
Kury... ( ... )1590 euro – Poszukiwana opiekunka z bardzo dobrą znajomością języka niemieckiego do 90-letniej Pani (waga ok 60 kg) poruszającej się na wózku (bez podnoszenia), chorującej na osteoporozę i demencję. Do zadań opiekunki należy pomoc w codziennych czynnościach, zajmowanie się gospodarstwem domowym oraz gotowanie. W nocy Pani potrzebuje pomocy w pójściu do toalety. Na zleceniu jest pies i kury, które trzeba karmić. Podopieczną odwiedza często córka, która pomaga w zajmowaniu się Panią.
-
multikulti
-
różnorodność
-
podium
-
Jak na chorobę Waszych podopiecznych reagują ich współmałżonkowie ?
zuziam odpowiedział(a) na I..Z temat w Praca Opiekunki w Niemczech
W pracy z pdp uczę się ciągle i korzystam bardzo dużo. Niestety z doświadczeń z agencjami nie wyciągam wniosków i nadal bardzo naiwna jestem. -
Jak na chorobę Waszych podopiecznych reagują ich współmałżonkowie ?
zuziam odpowiedział(a) na I..Z temat w Praca Opiekunki w Niemczech
No to Kochana zmusiłaś mnie do wysiłku intelektualnego i odkurzenia pamięci. Ale to dobrze, tak w ramach profilaktyki demencji. Właśnie sobie uświadomiłam, że to już moje siódme zlecenie, gdzie opiekuję się parą/małżeństwem i najprawdopodobniej ostatnie, ale... "nigdy nie mów nigdy". Na przestrzeni czasu i analizując znane mi przypadki mogę powiedzieć, że bardzo różnie układało się z pomocą i wsparciem. 1. Mój pierwszy wyjazd i całkiem nowa Stella, rzucili mnie do małżeństwa z obłożnie chora kobietą, z otwartą raną odleżynową. Przychodził Pflegedienst. Mężczyzna nie był w stanie pomóc. Spanikowany, niezaradny. Nie był w stanie pomóc, ale i nie przeszkadzał. Miałam dużo przestrzeni, swobody. Pracę organizowałam sobie sama. Mimo, że roboty było trochę, miałam też dużo wolnego. Pan nie absorbował sobą. Potrafił sobie zorganizować czas. 2. W innym przypadku, bardzo chora małżonka, gdzie miałam dużo czynności pielęgnacyjnych i dokumentowania. Małżonek pomagał w ten sposób (i wiem, że było to od serca) nigdy nie wołał mnie w nocy, gdy żona chciała do toalety, sam ją transferował 3. Innym razem, trafiłam do Pani po udarze, sprawnej fizycznie, ale z zaburzoną mową i zaawansowaną demencją. Mąż ekscentryk i tyran. Sprawny, aktywny, ale nie bez zmian typowych dla osiemdziesięciokilkulatka Pamiętam do dziś, to jej potulne, "wie Sie wollen" Ten organizował życie wszystkim. Nawet swoim dorosłym dzieciom. Ale wszystko było przewidywalne, ułożone z zegarkiem w ręku. Wiedziałam, że gdy wybije, a o 19.00 przejmie swą umytą i przebraną w strój wieczorowy małżonkę i będą oglądać tv, a potem sami już pójdą do sypialni. A ja miałam free. A o godz. 19.00 w Wiedniu, mogłam zacząć żyć 4. Chory na Parkinsona mężczyzna i nie wymagająca opieki i pielęgnacji żona, ale domagająca się uwagi, wsparcia, wręcz wymuszająca jakieś czynności wobec niej, gdy akurat byłam potrzebna jej "chorszemu" przecież mężowi. 5. Para nie pogodzonych z faktem, iż wymagają opieki dziadów. Jedno gorsze od drugiego, nakręcających się na wzajem w stosunku do opiekunek. 6. Stosunkowo młody mężczyzna cierpiący na zaawansowane już stadium parkinsona i jego młodsza małżonka 50+ Tam miałam tylko dyżury nocne, w dzień przychodzili inni opiekunowie. Robiłam swoją robotę. A ona była wdzięczna, że w końcu może spać spokojnie. Fajna babka, nawet koleżanka po fachu. 7. Przeciekawa, acz wymagająca Stella. Ani jedno, ani drugie nie jest w stanie pomóc. Oboje starają się być samodzielni w czynnościach samoobsługowych i w załatwianiu potrzeb. Z różnym skutkiem. Często przysparza to więcej dodatkowej pracy. Ale taki mam styl, by pracować w sposób zorientowany na klienta. Uszanować jego indywidualność. Wiadomo, nie zatracając przy tym siebie. Po czterech tygodniach udało mi się stworzyć jakąś namiastkę struktur. Namiastkę bo tu nie da się "od-do". Żadne sztywne schematy nie wchodzą w grę. Musiałam wypracować więc swoje strategie, by mieć tyle wolnego ile przystało. Mój czas po południu jest święty. Śniadania nie ma wcześniej niż przed 8.00, a reszta... Pan sprawny intelektualnie mimo 92 lat. Stara się wszystko załatwiać samodzielnie, bardziej z tego powodu, iż jest zażenowany problemami natury fizjologicznej. W razie niepowodzenia, prosi o pomoc żonę. Ingeruję, gdy naprawdę trzeba. A do tego czasu dyskretnie asekuruję. Żona nie jest w stanie pomóc. Rozdygotana. Pełna lęków. Spanikowana, gdy tylko z mężem wydaje się być coś nie tak. Sama zresztą wymaga animowania przy najprostszych czynnościach. Uważam, że niemal w każdym przypadku było dużo więcej pracy niż przy jednej osobie, za niewiele większe wynagrodzenie. Wchodzimy pomiędzy ludzi, za którymi jest już jakiś kawałek wspólnej historii, doświadczenia, przeżyć, który kreuje, a niekiedy obciąża ich obecne funkcjonowanie, co nie pozostaje bez wpływu na komfort naszej pracy. Na zakończenie chciałabym dodać, iż nieobecny małżonek, też może przyczynić się do trudności pracy z pdp. Mam tutaj na myśli osoby pozostające w żałobie, po stracie współmałżonka. -
Jak na chorobę Waszych podopiecznych reagują ich współmałżonkowie ?
zuziam odpowiedział(a) na I..Z temat w Praca Opiekunki w Niemczech
Wszystkimi członkami ciała się pod tym podpisuję. -
Dzień dobry Ależ tu już kawą pachnie ☕☕☕ Czas przetrzeć oczęta i swoją zaparzyć. Miłego dzionka
-
To i ja się przywitam. Widzę,że rannych ptaszków już się nazlatywało i ćwierkają od rana Dzisiaj w końcu wolne! Pół dnia, ale zawsze to coś. W południe ruszam na podbój wolnego miasta Pozdrawiam cieplutko i życzę spokojnego dnia. @lucyna.beata dobrej drogi i duuuuzo odpoczynku.
-
p*lę takie wczasy. Poza tym się zgadzam, w tej pracy "trzeba być twardym, a nie miętkim" https://www.youtube.com/watch?v=yCL-TtBNFa8
-
Cześć, witaj, rozgość się Pierwszy raz ma jedną wielką zaletę. Jest pierwszy, więc nie ma się porównania z innymi miejscami Głowa do góry, myśl pozytywnie, a będzie dobrze.
-
Spokojnej i dłuuuugiej nocy
-
To czekam na dobre wiadomości, zarówno dla Ciebie jak i dla mnie
-
a ja taka matka teresa z samarytanką i odrobiną supermena i za każdym razem źle na tym wychodzę.
-
Ratujcie! Od pierwszego dnia na Stelli wiem, że tutaj nie wrócę. Jak wspominałam nie ma tragedii, ale szału też nie, no i pozostanie dużo do wyjaśnienia z agencją, bo ja takiego stanu rzeczy bez odzewu nie pozostawię. Jestem u małżonków, kobieta psychicznie chora (w opisie nie było tej informacji, opiekunka przede mną nie zorientowała się, w agencji nie wiedzą, etc.) mężczyzna przecudowny, człowiek otwarty niesamowicie, mądry, szarmancki, o szerokich horyzontach. Uwielbiam z nim rozmawiać. Oboje trudni. Wymagają bardzo indywidualnego podejścia. Wynagrodzenie niezłe, ale do takiego nakładu pracy nieadekwatne. Miejsce bardzo obciążające fizycznie i psychicznie. No i nie leży mi współpraca z agencją. Znalazłam już ofertę w Austrii, nawet poświęciłam jej odrębny wątek Ale do rzeczy. Podopieczny zaczyna podpytywać, czy przyjadę. Coraz częściej mówi, że ma nadzieję, iż przyjadę ponownie. Na razie bardzo ogólnikowo odpowiadam, że jestem tu tylko na zastępstwo. Poza tym oni chcą kogoś na dwa czy trzy miesiące, a ja u nich szczerze mówiąc nie dam rady tak długo. Więc stwierdził, że może być 8 albo 6 tygodni. I wiecie co??? Wyłączył mi się chyba rozum i instynkt samozachowawczy, a zaczęła mięknąć rura i byłam już bliska rozważania powrotu na Stellę. Ratujcie kopniakiem, kubłem zimnej wody. Ja mam myśleć o sobie, swoim komforcie i zdrowiu, a nie lękach podopiecznych, którzy boją się zmiany. Robić swoją robotę dobrze, ale kierować się rozumem, a nie sentymentami.
-
Póki co korzystam z polskiej karty prepaid pakiet za 25 pln/30 dni rozmowy i sms bez ograniczeń + internet do tego 100 min w roamingu w UE i 1,5 GB internetu, po wyczerpaniu limitu groszowe sprawy. Ale grosz do grosza i się zbiera. Doza tym watsapp, gdy połączona jestem z wifi. Chętnie skorzystałabym z dodatkowego planu taryfowego, bo mamtelefon z dualsim, ale nie znalazłam jeszcze tak ciekawej oferty, jak Twoja. Może podzielisz się z nami, który to operator i jaki pakiet umożliwia swobodne dzwonienie w DE?
-
Temat trudny i ciekawy. Obejmuje zagadnienia związane z poszanowaniem wolności, która jest darem. Poszanowaniem życia, które jest darem. Poszanowaniem prawa do wolności wyboru ale i odpowiedzialności za wybory, decyzje, podejmowane działania albo ich zaniechanie. Budzi kontrowersje, bo najczęściej w wielu, jak nie we wszystkich doktrynach religijnych życie jest nadrzędną wartością. W Chrześcijaństwie i Judaizmie na straży życia stoi przykazanie, zapisane w Dekalogu. Warto pamiętać, iż teologia moralna/etyka chrześcijańska nie zawęża przykazania "nie zabijaj" do pozbawiania kogoś życia. Tutaj chodzi o nie ingerowanie w ludzkie życie także poprzez bezsensowne i za wszelką cenę podtrzymywanie go. Co innego ratowanie życia poprzez aparaturę, a co innego podtrzymywanie go, gdy człowiek nie jest już zdolny i nie będzie nigdy bez skomplikowanych urządzeń egzystować. Mówi się tu o tzw. zasadzie proporcjonalności środków leczniczych. "W Magisterium Kościoła katolickiego dawcą życia jest Bóg, a człowiek wyłącznie jego dyspozytariuszem. Jan Paweł II w Encyklice Evangelium vitae naucza, że nasze ziemskie bytowanie jest „rzeczywistością świętą, która zostaje nam powierzona, abyśmy jej strzegli z poczuciem odpowiedzialności i doskonalili ją przez miłość i dar z siebie ofiarowany Bogu i braciom”Życiem, jako darem nie możemy dysponować według naszego uznania. Autonomia rozumiana jako wolność decyzyjna (samostanowienie) jest w kontekstach medycznych ograniczana przez przywołaną już zasadę proporcjonalności środków leczniczych. Daje ona pacjentom możliwość porównania rodzaju leczenia, stopnia trudności i ryzyka, jakie za sobą pociąga, a także koniecznych wydatków i możliwości jego zastosowania ze spodziewanym rezultatem. Porównanie uwzględnia stan chorego, jego siły fizyczne i moralne. Jeżeli ocena wypadnie negatywnie jest „rzeczą godziwą przerwanie stosowania tych środków” bądź ich niewdrażanie. Wówczas „Odmowa chorego nie jest równoznaczna z samobójstwem: oznacza raczej zwykłą akceptację losu człowieka lub pragnienie uniknięcia wprawienia w ruch skomplikowanego aparatu medycznego, nieproporcjonalnego do spodziewanych rezultatów bądź też niechęć do nakładania poważnego ciężaru na barki rodziny lub społeczności”" (por. http://www.incet.uj.edu.pl/dzialy.php?l=pl&p=31&i=3&m=27&n=2&z=&kk=274&k=119) Czyli nie każde odłączenie od aparatury jest eutanazją. Nie wykluczone, że w przypadku umierającego znajomego też tak było: godziwie zadecydował o przerwaniu środków, które nie przynosiły rezultatów. Wystarczy nieco głębiej wejść w temat i znikają dylematy
-
Miłego i spokojnego dzionka na posterunku
-
Przywołany przeze mnie temat wywołał poruszenie przy kawie i padło tam wiele cennych i ciekawych wypowiedzi. Więc coby się przy tej kawie nie rozpłynął,poświęcam mu odrębny wątek. A zaczęło się od następującego pytania: "Czy są wśród Was osoby, które pracowały/pracują nie tylko z seniorami, ale z osobami młodszymi, które potrzebują opieki? Czy pojechałybyście drogie Panie/Panowie np. do mieszkającego samodzielnie, sparaliżowanego 35 latka? I tutaj przedmiotem wahania jest u mnie nie tyle stan pdp, co jego wiek. Stella wydaje się ok. Wyposażenie w niezbędny sprzęt. Asystent, który co rano mobilizuje pacjenta, i ubiera na zajęcia (od 8-16 pdp jest na warsztatach w tym czasie haushalt, przygotowanie posiłku, na wieczór, i free bo ile można sprzątać, gotować, robić zakupy?) Podopieczny w pełni sprawny umysłowo, wymaga pomocy przy posiłku, wieczornej toalecie, położeniu spać. Nie ma nocnego wstawania. Rodzinka (mama) mieszka oddzielnie. To 8 godzin swobody w ciągu dnia jest niezwykle kuszące, no i nie ma starczej depresji, demencji itp. Ale... no właśnie, jakie nasuwają Wam się ale?"
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 7