
ABC
SpołecznośćTyp zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez ABC
-
Q..wa mac, pozwola Ci zjechac? Laskawcy pieprzeni.... niech Cie teraz kuruja na swoj koszt, co masz zrobic? Zjechac do Polski, tak? Bo to wygodnie.... W zyciu, w Polsce bedziesz musiala pojsc prywatnie do lekarza, bo na termin poczekasz miesiacami, wylozysz kase, bedzie cholerne stawianie diagnoizy, probowanie lekow, w stylu: o... na to pani nie idzie, to teraz sprobujemy tego, smego, owego.... Czas bedzie lecial, kasy nie dostajesz, bo nie pracujesz, kase wydajesz, bo sie leczysz, Niemcy sie ciesza, bo glupia polska pińdzia pojechala w cholere i problem z glowy, jak nastepna sie zarazi to tez ja wydelegujemy w kosmos lub do Polski.... Kuzwa, zebym tam mieszkala, poszlabym z Toba i pomogla... Ja zaawsze wszedzie bylam typem zalatwiacza i lidera.... Do piekla wejde, ale zalatwie, zwlaszcza jak dla kogos, w swoich sprawach juz taka chetna do dzialania nie jestem... no co, idealem nie jestem.... Ale ja to ogarne, daj mi troche czasu, bo teraz nie dam rady, bo jest wolne, ale we wtorek ze swoja prawniczka austriacka pogadam, przeciez Austria i Niemcy to takie same przepisy prawne.... Sprobuje podzwonic do niej i zobaczymy... Oj, ja nie odpuszczam jak sie nakrece...
-
wiesz, ze mna sie bank kontaktuje i jak dzwonia w Polsce to pytaja:rozmowa jest nagrywana, w celu weryfikacji danych prosze podac date urodzenia, prosze podac ulice z nr domu.... no i Adas, dales mi do myslenia.... przeciez to jest niedopuszczalne... jeszcze kiedys jako funkcjonariusz sluzby celnej mialam kilkudniowe szkolenie z GIODO (Główny Inspektor Ochrony Danych Osobowych) wiec wiem, ze nie powinno sie podawac, a sama glupia pinda jak slysze, ze bank to bym nie tylko pesel, ale i szczegolowe wymiary meza pewnie podala, no na szczescie nie pytali
-
ja juz czasem dla swietego spokoju i braku zatargow z rodzina jechalam na rowerze do sklepu 3 kilometry, za wlasna kase sobie cos kupowalam, bo ile mozna zyc żrąc te durne Activie? Czlowiek mial ochote na zwykla bulke z Kaeseleberkaese.... Zawsze zjadalam jeszcze w sklepie... to nie jest normalne... Ja rozumiem,. ze kupowanie sobie pierdół do jedzenia za niewiadomo ile to przegiecie, ale czasem czekolada, a nie daj Boze, jak raz na rok naszlo mnie na Cole.... u... i anorektyczna corka by to zbaczyla... to gorzej niz bym pol litra wodki wypila.... ona nie toleruje, wiec nie moze byc w domu, koniec... chowalam u siebie w pokoju czasem jakies cosik rozpustnego slodkiego zeby nie widziala... kurcze... tylko czy ja dziecko jestem...
-
Opłaca się przyjrzeć różnym agencjom !
ABC odpowiedział(a) na Serenity temat w Praca Opiekunki w Niemczech
Blondi, nie kuś kobieto, nie kuś... ja sie sama zastanawiam ile ja tu jeszcze lat na wygnaniu kiblowac bede... po ciul bylo tyle studiowac... teraz zaczelam sie udzielac tutaj jako tlumacz.... i im wiecej sie udzielam, tym bardziej otwieraja mi sie oczy, zaczelam z kolega, ktory zarejestrowany jest jako bezrobotny w AMS chodzic na rozmowy, jak mu wyznaczaja termin w AMS do Beratera... ja pierdziele, ile tam ludzi, ile kombinatorstwa, nie zebym chciala korzystac z czyichs pomyslow, ale... tu sie czesto pracuje rok na umowie, powiedzmy w budownictwie, po roku idzie sie na zasilek, pozniej pracuje sie na czarno, a dodatkowa kasa z AMS... a u nas? u nas nie ma takiej opcji, bo w przypadku Gewerby zeby dostac zasilek dla bezrobotnych to przez rok trzeba dodatkowa skladke co miesiac cos kolo 120 euro placic... a moze to jest jakies rozwiazanie... 1500 euro i pozniej jakby cos sie stalo to kilka miesiecy mozna sie taka kasa podratowac... Kuzwa, tacy ludzie bez jezyka sobie radza, pokombinuja, a ja tu kibluje, jade do Polski to zawsze jak urlop bezplatny, a w tym czasie skladke na Gewerbe placic trzeba... A placac skladke na ewentualne bezrobocie po roku czasu mozna by zjechac do Polski na koszt AMS.... glupio mysle? bo jak nie pracujemy to dosytajemy i ta skladka 120 euro co misiac bylaby w jeden miesiac jako bezrobocie do odebrania... kurcze, miec jakas Steuerberaterke z jajami i mozna by to ogarnac... bo boli mnie to, ze kazdy na etacie dostaje 13 i 14 pensje, wakacyjne i Weihnachtsgeld, bezrobocie ma placone... Ciekawe jakby wygladalo gdyby probowac zrobic agencje gdzie opiekunka bylaby na normalnej umowie... Wtedy mialaby prawo do platnego urlopu no i do kasy w przypadku utraty pracy, ktora nie agentura, a AMS by placilo... bo teraz jest tak, ze jak pdp umiera, alboo idzie do szpitala to opiekunka jest bez pracy, albo w takim durnym bezlatnym oczekiwaniu.... ja tak mialam kilka razy, nagle pdp w szpitalu, 2-3 tyg, jade do domu i czekam... raz sie napracowalam AŻ 3 dni i na 3 tyg pojechalam... za podroz zaplacilam i przyjechalam do domu z 100 euro w kieszeni... a skladki na Gewerbe zaplacic trzeba bylo... Czego chce sie jeszcze dowiedziec? Zeby mi ktos potrafil kalkulacje zrobic: placac tyle, a tyle skladek ile bede miala z tego emerytury... Bo moze ja te kase, placac po 300 euro co miesiac to w bloto wywalam.... dokaladnie Adasiu, dokladnie... nikt w Austrii nie bedzie powaznie traktowal jakiejs polskiej agentury... ta agentura powinna miec austriacki adres... wiedenski najlepiej... chocby to bylo tylko w jakims biurze miejsce spotkan, ale trzeba cos takiego miec, trzeba tez wiedziec jaki przepisy tu obowiazuja, czyli, czy do prowadzenia agentury nie potrzeba czasem miec jakiegos kursu, czegos tam skonczonego zeby sie wykazac... papierologia czesto rzecz swieta -
Emma dokladnie tak, jak napisal Adaś, ja wiem, ze to trudne, sama przechodzilam takie sytuacje, mialam zmienniczke, Polke i jak corka pdp oszczedzala straszelnie na zakupach, bo tak mialysmy, ze co piatek z corka po zakupy jechalysmy do marketu, ja, czy zmienniczka mialysmy liste, a pozniej i tak anorektyczna corka wywalala polowe produktow, z haslem: Mama braucht das nicht.... jak wzielam sobie czekolade to przy kasie z moich prywatnych pieniedzy kazala mi zaplacic... na jedzenie i chemie wydawala jakies 70 euro srednio co tydz, czasem zakupy przesuwaly sie, raz jedna opiekunka opowiadala, ze corka nie przyjechala kilka dni i jadly z pdp ziemniaki z marchewka, bo tylko to bylo, jedyne czego zawsze duzo kupowala to Activia, juz mam jakis odruch odrzucajacy jak widze Activie, bleeee. Moja kolezanka, jak corka pdp sepila na kasie, a kasy miala duuuuzo, na siebie z sklepie z Trachten (te ubrania regionalne-drogie jak szlag, ale pięęęękne) potrafila wydac i 1000 euro za jednym razem, zakiecik kosztowal 150 euro. No ale jak sepila na zakupy, to kolezanka zawsze mowila: was werde ich essen? Wienerische Luft? Prawda jest tez taka, ze ci nasi pdp siedza wiekszosc czasu lub leza i nie potrzebuja normalnego, kalorycznego mam na mysli jedzenia, a my tak, bo ktos musi skakac kolo nich i miec na to sile.... aj, szkoda gadac, sami wiecie jacy dziwni ludzie potrafia byc.... a im bardziej maja kase, tym bardziej sępią...
-
ha, dobra jestes ja jak wyjezdzam to jestem jeszcze obłowiona w polskie gazety, bo w Polsce nie mam kiedy czytac, a tu znajduje na to czas, a pozniej jak w Wiedniu potykam sie z kolezankami to one bardzo chetnie odbieraja ode mnie te przeczytane juz gazety i puszczaja je w dalszy obieg ja bazuje tylko na tablecie, komorki mam dwie, ale takie zwykle, bezdotykowe, jedna polska, druga austriacka... sluza mi tylko do dzwonienia i pisania raz na tydz jakiegos sms-a. W Austrii mam pakiet w T-Mobile, gdzie za 15 Euro miesiecznie mam 2400 minut na Austrie do wygadania i 1000 sms-ow. O dziwo nawet takiej gadule jak ja to wystarcza
-
jakby sprawdzic pod co takie oszustwo podlega to mozna zlozyc doniesienie... ja bym nawet uderzyla na policje, austriaccy policjanci sa bardzo mili i kompetentni, mysle, ze tak jest z niemieckimi, jak nie wezma sie sami za sprawe to oddeleguja, a ty jakby co, to dostaniesz od nich pisemko, ze zglosilas sprawe.... jakby co, to zawsze moze byc to pomocne.... zdrowka Ci zycze, a policji jak powiesz, ze wiedzieli o tym, nie powiadomili Cie to bedzie dla nich jednoznaczne z dzialaniem z premedytacja, ze rozsiewaja chorobe....
-
nie jestes naiwna... nie miej sobie nic do zarzucenia... tacy ludzie maja swoje metody, bazuja na tym, ze jest problem z pracą, ze komus zalezy, a sytuacja miala i wygladala wiarygodnie.... kur..stwo ludzkie nie zna granic jak widac... ciekawe ile jeszcze osob naciagnela....
-
hej, wiesz, w komentarzach chodzilo o rozpietosc stawkową, bo kwota wynagrodzenia oscylowala miedzy 1100-1500 euro i pewnie jak zawsze tlumaczone bedzie to tym, ze im lepszy jezyk, tym wyzsza stawka, to napisalam, ze tu gdzie jestem to z pdp zamieniam na dobe 5 zdan i to nie jakichs rozbudowanych, podrzednie zlozonych, tylko proste komunikaty.... ja rozumiem, nie moze byc ktos, kto zna 3 slowa na krzyz, ale cholera nie robcie, mowa o agenturach, z jezyka wielkiego hallllo. ja mam magisterium z niemieckiego, a uwazam, ze w ciezszych przypadkach osoba z dosw szpitalnym lepiej sobie poradzi niz ja... my naprwde nie jezdzimy w roli pan do towarzystwa, czy panow... z tego, ze znam jezyk to tylko na tym cierpie... Christine, z rodziny pdp potrafi wydzwaniac i godzine nawijac o cwiczeniach z jogi, o opalaniu, moze samotna sie czuje, jest mila, ale nie chce mi sie za jej psychoanalityka rozbic... moja bulgarska zmienniczka gorzej zna jezyk i ma lepiej,kase mamy te samą, a ona ma gadulski swiety spokoj...
-
tak to wygladalo, bo bylo ogloszenie, polecialy pod tym komentarze, pozniej wchodze a tu wszystkie zniknely... pomyslalam, ze usuniete, a nowego juz sie nie dalo dopisac.... oki, teraz jasne o co chodzi...
-
Adaś, wypowiedzialam sie przy okazji tego ogloszenia, Ty zreszta tez tam napisales, chcialam Cie zacytowac i dopisac cos i mnie zablokowali... wykasowali niewygodne dla siebie komentarze.... ale potwierdzialo sie, ze: prawdziwa cnota krytyki sie nie boi.... zablokowali, to maja staracha.... prawdy sie boja, oto link do zablokowanego ogloszenia:
-
super Adaś a na ile do domku jedziesz? wracasz w to samo miejsce do ex-Casanowy? przelecialam calusienki wątek rozmowy przy kawie, jeszcze cala reszta innych wątkow mi zostala, aha, ten reportaż to na temat Twojej/naszej prac, czy muzyczny o Twojej pasji? bo jak o pracy, to fajnie, wreszcie ktos, kto wie jak to wszystko wyglada wypowie sie i pokaze niedowarkom i wszechwiedzacycm z Polski, ze my tu kasy za picie kawy i siedzenie na necie nie dostajemy.... ja teraz poznaje na nowo, po powrocie z pl swoja pdp, ktorej neurlogog ustawil nowe leki jak mnie nie bylo, zobaczymy, grunt, ze w nocy spi i nie łazikuje.... bulgarska zmienniczka wyjechala dzis po 5-tej rano, wchpodze do kuchnii, a tam tylko olej, ocet i maslo... kasa jest, oki, ale bladym switem nie bylo nawet jak kawy zrobic, a ja durna pinda jak wyjezdzalam to jej jedzenie na 2-3 dni morozilam, bo bedzie zmeczona i nie bedzie miala sily gotowac.... naiwna jestem, oj naiwna....
-
hej, wrocilam do Wiednia dzis w nocy, wrocilam do zycia, do cywilizacji.... siadam zaraz czytac co pisaliscie, jak mnie nie bylo, tesknilam i myslalam o Was wszystkich, buziaki!!!!! pytanie retoryczne.... jak dla mnie chociaz prawda jest taka, ze wszytsko zalezy od pkolicznosci, a raczej od towarzystwa, czy jest, czy nie ma....
-
Adaś dokladnie tak.... skoro doradca w banku mowi, ze to bedzie dla Ciebie najlepsze, to jakie masz podstawy mu nie wierzyc? przeciez ja sie nie znam, on tak....
-
ale dokladnie tak Adaś!!!! sama mam kredyt w CHF-ach... sasiad jest doradca banku, pracowal tam 20 lat i sam tez taki wzial... bo byl czas, kiedy tylko takie dawali... jakos nagle nikt nie mial zdolnosci kredytowej na nic innego tylko na te cholerne CHF-y... i teraz pokutujemy za to, ze wpuszczono nas kiedys w maliny... taki kredyt to studnia bez dna... im wiecej splacasz, tym wiecej pozostaje do splaty.... porazka
-
ale w jakim sensie? mojego gadulstwa Adaś? bo popatrz inni normalni ludzie jak sie tu wypowiadaja, to potrafia swoja wypowiedz zawrzec w 3 linijkach... a ja.... ja od razu poemat strzelam... a odbieganie od tematu to moja specjalnosc. Aha, Adas: zagadka, ile w sexshopie w Wiedniu moga kosztowac kajdanki... zalamalam sie dzisiaj jak bylam... porazka... jaaaakie ceny.... wariat jestem, ale jade szalec do domeczku, juhuuuu Adaś: zgaduj
-
hm.... nie chce zebys sie kochana napalala... bo trakie rozmowki, kiedy niby wysluchaja, niby umoralniaja pdp koncza sie nieciekawie, przynajmniej z mojego dosw.... najpierw ostentacyjne gadanie: Mama, Beata ist hier die Chefin! Mama, darfst du nicht oben gehen, dort wohnt Beata... a co potem, potem dzwonie, ze byla na gorze, jak poszlam na rower, to pierdzielona Rosie, coreczka mowi: ale ten dom nalezy do mamy, mama moze chodzic gdzie chce... pytam, dlaczego wszytskie papiery na gorze w mojej sypialni byly powyciagane z kosza na smieci i ostentacyjnie porozkladane na stole, czego tam szukala... ja zadzwonie do mamy, popytam, mama cie napewno przeprosi, godzine pozniej telefon: mama powiedziala, ze tam nie byla, nie wchodzila... kuzwa, same smieci powyskakiwaly... porazka, dobrze, ze mnie tam juz nie ma... jutro jade do domu... aha, znalazlam tu pomocna dusze: znalazlam babke w aptece, ktora kiedys byla pracownica Pflegedienst we Wiedniu.... poopowiadalam jej o problemach pdp z geschwollene Beine... dala mi plyn na nogi, krem z 10% Urea na stopy i krem na paznokcie a raczej przeciwgrzybiczy.... sluchajcie, co to za kurestwo, ze ja tu, w stolicy europejskiej nie spotakalalm nikogusienko kto bylby w starszym wieku i nie mial tej cholernej grzybicy, co? tutaj patrzac na ich panokcie u nog to mozna doktorat z rodzajow grzybicy zrobic... mordka wyszminkowana, zlote Kette wisi jak nic, a paznokcie i miedzy palcami to porazka... zgnilizna... niby przylaza te pedikiurzystki, ale co z tego... 10 minut popiluja i spadaja....
-
ten lasix to jest furosemid i daje jej 1/2 tabl rano... bylo gorzej, takie byly obrzekle stopy... aha, co jeszcze: ona miala codziennie na dzien i na noc skarpetki, ale one z taka gumka, ze szok, wypierdzielilam wszystkie, kupilam jej takie szerokie, bez gumki, ale w formie stopek, jest przeszczesliwa... znalazlam w necie dla niej fotel ten telewizjny, bo ona musi miec nogi wyzej.... przeslalam mailem rodzinie, pogadalam i co? tak, tak, super, kupią, to bylo 3 tygodnie temu, taki uzywany fotel skorzany znalazlam za 80 i 90 euro... wiec malutko, zwlaszcza, ze kasa jest... jak ja kocham to ich zapewnianie, ze jestem lieb, ze oni kupia, ze zalatwia, ze dziekuja, ze ich ukierunkowuje i pozniej cisza.... dupa zbita... ja naprawde chce dobrze, ale sama co moge? no nic, niewiele... juz widze jak przyjdzie neurolog, a rodzina tak zakreci rozmowa, ze wielkie nic z tej wizyty bedzie.... jedno co na nich wymusilam i juz jest to nowe uzębienie dla pdp... kurcze, ona ma zaawansowany uwiąd starczy, kurczy sie wszystko, te protezki co miala to mowiac palcem trzymala bo juz byly takie wielkie, ze jej spadaly, otarcia miala przy jedzeniu, okazuje sie, ze zahnarzt przychodzi do domu, robi wycisk na nowe, 2 razy przywozi do przymiarki i koszt 300 euro... pdp happy, ja jeszcze bardziej... jeszcze jedno pytanie: czy w innych agenturach jak jestescie to wypeniacie dokumentacje i na ile jest ona szczegolowa? co i w jakich ilosciach jadla, pila pdp, wyproznienia, sen w dzien, sen w nocy, wyszczegolnienie szklankowe spozytych plynow, cisnienie 2 razy dziennie.... dobija mnie to juz... nikt tego nie czyta, ale byc musi, moja zmora..
-
no zdecydowanie Adasiowi wiele mozna zarzucic, ale nie to, ze wyglada jak kobieta
-
zapomnij....; mial byc, ma byc.. bedzie... to jedyne co slysze... sytuacja sie poprawila z pdp... ale calą sytuacje o kant dupy rozbic... niby mila rodzinka, niby cywilizowany kraj... wszytsko niby... ciagle nie mozna sie niczego doprosic... jak dzis poinformowalam rodzinke, ze ja w ten czwartek, za 2 dni jade, to gały wielkie zrobili, bo zmienniczka moze sobie nie poradzic, bo to, bo smo... no i jak moge pojechac, jak neurolog ma przyjsc... to ja na bezczelnego mowie: ale ja szybciej wroce niz on przyjdzie, bylam bite prawie 7 tyg, mam uroczystosci w domu, musze przed tym wszytskim dojsc do siebie, odpoczac, a nie stad od razu w domowy kierat gosci... kurcze, co ja, maszyna jestem? no i co... co bedzie jak ten neurolog przylezie jak mnie nie bedzie? przeciez moja kochana bulgarska zmienniczka nie wytlumaczy wszytskiego... bo ona jest przekochana, ale jezykowo nie stoi dobrze... czasem jak z nia gadam to mam wrazenie, ze ona z sympatii do mnie przytakuje, ze rozumie... a nie rozumie z ząb... juz przeszlam na rosyjski zeby jej wytlumaczyc.... sluchajcie... a moze by tak napisac list do neurologa i opisac zachowanie, sytuacje... tylko komu dac? zmienniczce, czy rodzinie? rodzina przy babce nie da, a zmienniczka jak najbardziej bo to w naszym , nas obu interesie... a rodzinka do mnie dzis: ale to ty chcialas lekarza eurologa a teraz jedziesz do domu? no scielo mnie... jeszcze wyjdzie, ze to moze ja tabsow potrzebuje... obawiam sie, ze jeszcze troche to kto wie, kto wie... z innej beczki: byalm wczoraj kolejny raz u lekarki domowej... jak bedziecie slyszec, ze we Wiedniu jakas nawiedzona Polka zamordowala lekarke to bede ja... slowo daje.... mowie, ze babka miala opuchniete nogi, mimo, ze bardzo chuda... kazalam zeby jej zapisala lasix, oki, zapisala, potem babka sie skarzy, ze ma geschwolene Beine... mowie lekarce, ze ona jakas masc, znaczy Salbe chce... a ta pinda mnie pyta: warum sind die Beine geschwolene... to ja do niej: to kto tu jest lekarz, ja czy pani... powodow ,oze byc kilka... mowie, ze najlepiej jakby przyjechala ja obejrzec, w koncu ma 92 lata... nie, nie, ja mam powiedziec co chce., ona przepisze... ale chdce zebym do niej weszla jeszcze pogadac... co rusz kogos przyjmuje ja czekam jak durna, a ta wchodzi, wychodzi, macha do mnie: hallo, pa, pa... za ktorym razem, jak wstalam ,trzasnelam drzwiami i poszlam, powiedzialam do niej na koniec, ze popytam w aptece, ona mowi: super, ide do apteki, mowie, a babka do mnie: prosze dane pacjentki i lekarza, trzeba do lekarza zadzwonic i zglosic, ze pani chce sama leczyc pacjentke mascia... wiec mowie, ze nie chce sama, dlatego ja pytam... baba rumoru narobila i tyle, wyszlam w trakcie jej gadaniny, zadzwonilam do rodziny i kazalam zmienic lekatza... lekarka jak uslyszala z jakies rodziny dzwonia to przestala odbierac i mowi, ze oddzwoni... dom wariatow... i niech mi ktos powie, ze jak sie zna perfekcyjnie jezyk to mozna wszytsko zalatwic... co ja zalatwilam? nic, wieeeeelkie nic... gadanie ze sciana... pieprze to... jade do domu na seks... czlowiek musi odreagowac
-
ja pierdziele... grajka 5... szok... ale powinnam z Twojego wywodu wziac sobie cos do serca... ja wiem... wiem... ale czesto konczy sie na tym, ze za malo podchodze do tego jak do pracy, a za bardzo chce zbawiac swiat... naprawiac i godzic zwasnione czesci rodzin... no i to cholerne spratanie... ja potrafie przyjechac i zastawszy sam brud i syf sprzatac, po co? by mieszkac z czystym, robie to dla siebie, choc za to mi nie placa.... ale z tym karmieniem przez stomie to juz dowalili na maksa...
-
temat baaardzo dobry.... bardzo... ja mam miec wizyte neurologa w przyszlym tyg, ma cos przepisac i tez sie boje takiego roslinkowania pdp... wiem jak bylo kiedys u poprzedniczki, tej po probie samobojczej.... siedziala i spala.... a ta ma odjazdy nocne... wstaje rano i wiem, ze lazikowala po nocy: ustawia na podlodze miseczki z miesem dla kota... a kota nie ma juz od 10-ciu lat...
-
mowisz odpoczne? hm... na to licze... o ile o tym samym myslimy wiecie, boje sie ja sama zostawiac... z jednej strony musze wyjsc czasem cos pozalatwiac, zakupy zrobic... albo chociaz polazic po dzielnicy, zeby sie oderwac... a boje sie... cholera wie co jej strzeli do glowy... co dzien powtarzam sobie, ze to tylko praca, ze nie moge sie tak przejmowac, co ma byc to bedzie... ale... rozum sobie, a uczucia sobie... bo to zywy czlowiek, nawet jak nie do konca tego swiadom...
-
Fuck, fuck, fuck.... po polsku kląć nie bęę niech bedzie scheisse.... nosi mnie.... nosi.... nadaje sie cala pod prysznic, jestem brudna, mokra, wsciekla jak szlag.... co robilam przez poltorej godziny? no, jak myslicie.... szukalam zębów pdp... poszla myc zeby do lazienki, otwiera dziób do mycia, a kuzwa nie ma gornej szczeki.... szukalam w lozku, w sypialni, pod lozkiem, w poscieli, w koszu na smieci... w lodowce... juz swira dostawalam, bo przeciez ich nie zjadla, bo juz takie mysli tez mi przychodzily do glowy... nie ruszam nigdy jej biurka wewnatrz, bo to takie jej papierkowe krolestwo... no ale... mowi sie trudno... otwieram szafke, a tam, pudelko po butach (ona duzo rzeczy wklada i uklada w domu w takich wlasnie pudelkach po butach) a tam? jej koszulka, jej pielucha a centralnie na wierzchu przykryta jakby kolderka z recznika papierowego lezy poszukiwana szczena... nerwy opadly, ale po tym zmachaniu sie nie mam nawet sily isc pod prysznic, najpierw chcialam sie wygadac Wam.... teraz mam nadzieje gorzej dzis nie bedzie... oby...
-
Witaj Grażynko.... oj po 8-miu latach to ksiazke moglabys juz napisac... jak wieeelu z nas...