Skocz do zawartości

Zakochałam się w księdzu


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Z tekstem nie do końca się zgodzę. Ja obracam się wśród księży(taka praca) i mam naprawdę wśród nich wielu przyjaciół!!!Wiadomo,zawsze się zdarzy,że ktoś się zauroczy (jedna czy druga strona).Jednakże zauroczenie mija.Co innego jak się ktoś zakocha na całego. Tak jak ja.To nie było zależne ode mnie.I chcę nad tym pracować,to da się wypracować jeśli dwie osoby chcą tego.Nie chcę bowiem rezygnować z tej relacji!To głupota...Dlaczego?Bo Ksiądz się wielekrotnie jeszcze zakocha i co?Za każdym razem będzie zrywał relację?Lepiej jak zacznie się uczyć relacji z kobietą, nie dopuszczać do pewnych sytuacji i przede wszystkim rozmawiać!A co oni robią?Uciekają i się nie odzywają.Tak jest w moim przypadku.To niedojrzałe.Powinna być rozmowa, bo jeśli on nie potrafi mieć ze mną relacji żadnej,to powinien mi to powiedzieć i powiedzieć dlaczego. I wtedy można się zastanowić czy to ciągnąć, czy dać sobie trochę czasu czy w ogóle pójść w inną stronę.

Uwierzcie mi, ci księża którzy mają koleżanki,są naprawdę dojrzalści i nie pakują się w związek.Problem jest jak nie mają relacji z kobietą i nagle się pojawi jakaś na którą się otworzą i problem murowany bo tracą głowę.No i potem uciekają.

Mam nadzieję,że nie namieszałam zbytnio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do jane

Masz rację. Gdyby bardziej obcowali z kobietami byloby dal nich lepiej. Ja zaczynam wpowoli wychodzić z trudnej milosci do księdza. I rzeczywiście najgorsze dla mnie bylo jego milczenie. Teraz juz mi na tym nie zzalezy i nie boli. Nie odzywa sie dalej.Ale poznalam przyczyne milczenia. Jest z inną kobieta. Dziwie sie tylko jak 30 mężczyzna moze byz z prawie 50 letnią kobietą. Cos najwyrazniej z jego psychiką jest nie tak.

Życzę wszystkim nieszczęśliwie zakochanym duzo sily i duzo pracy, bo to najlepszy lek.

Wracajci etutaj i opiszcie jak udalo Wam sie od nich oderwac.

CZarna

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

A ja chciałabym usłyszeć opinię Przyjaciółki na temat postu zamieszczonego przez Mądrą.

Dodam, że również kocham Księdza. Wiem, że to jest miłość, bo miałam okazję się o tym przekonać. Przeczytałam wszystkie strony i naprawdę mi to pomogło. Najbardziej chcę podziękować Przyjaciółce,bo to niesamowicie kochana kobieta, której wypowiedzi podtrzymują mnie na duchu. ODEZWIJ SIĘ PRZYJACIÓŁKO !!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Z pewnością nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że od niedawna przeżywam to samo, co Wy. Teraz widzę to całkiem wyraźnie, że zakochałam się w księdzu z mojej parafii. Ksiądz jest dość młodym, 30 kilkuletnim wikarym, przyszedł do parafii rok temu. Ja też nie jestem jakąś gówniarą, mam 33 lata, męża i córeczkę, których kocham. Ale księdza też pokochałam.

Po raz pierwszy zetknęłam się z nim i zwróciłam na księdza uwagę, gdy przyszedł do nas po kolędzie w styczniu. Byłam wtedy sama z córeczką. Chwilę wtedy porozmawialiśmy, pamiętam, że stwierdziłam wtedy, że jest bardzo sympatyczny. Jakoś ostatnio ponownie zwróciłam na niego uwagę, nie tylko, że jest niesamowicie przystojny, ale ma taki aksamitny głos i mówi wspaniałe kazania. Dwa tygodnie temu miałam z nim krótki kontakt ponownie w kancelarii parafialnej, gdzie poszłam zamówić msze w kilku intencjach. Parę dni temu odkryłam, że zupełnie wpadłam i się zakochałam. Nie mogę przestać o nim myśleć. Na ostatniej mszy tak mu się przyglądałam i stwierdziłam, że to jest silniejsze ode mnie i nie jest to zwykła fascynacja! Nie myślcie jednak, że zaraz byłabym gotowa zdradzić męża i polecieć z księdzem do łóżka, bo do tego mi baaardzo daleko. Z resztą nie o to mi chyba chodzi, wcale nie chciałabym, żeby rezygnował dla mnie z kapłaństwa, czy coś podobnego. Po prostu byłabym najszczęśliwsza, gdybyśmy zostali przyjaciółmi. myślę, że to w zupełności by mi wystarczyło. Tylko jak do tego doprowadzić, jak mu o tym powiedzieć?

Zastanawiałam się, czy iść może do niego do spowiedzi i wyznać, że zakochałam się w księdzu, pwnie by się domyślił, że o niego chodzi. Może by mnie nie wyśmiał, nie wiem, albo nawet nie potępił, ale czy zaproponowałby przyjaźń? Tego bym chciała, ale co, mam mu powiedzieć, że chciałabym się z księdzem zaprzyjaźnić? To chyba głupsze, niż wyznać mu miłość w konfesjonale. Sama już nie wiem, co o tym sądzicie?

Mój maż śmieje się ze mnie, że spobobał mi się ksiądz....

a mi wcale nie jest do śmiechu....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Al-a

Przeczytalam Twoj list. Być moze wyda Ci się ze sie wymądrzam, ale przeszłam to wszystko. Podobnie sie zaczęło- wizyta kolędowa. Potem rozmowy, smsy i td. Brnęłam w to dalej i mocniej. A on sie wycofał. Ja "szalałam" bez niego. Znajomosc sie rozplynęła. Bolało i baoli jak diabli. Jeśli bedziesz sie z nim spotykac będzie gorzej i w koncu nie bedziesz umiala bez niego zyc.

To wszystko będzie niszczyć Twoje zycie rodzinne i osobiste. Pomyśl czy warto dla kogoś kto i tak zniknie z Twojego zycia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co powiesz w takim razie o przyjaźni z tym księdzem, albo jeszcze lepiej poproszę go, żeby zgodził się zostac moim kierownikiem duchowym. Chyba nie ma nic piękniejszego niż przyjaźń, pielęgnowana wiele lat, bez żadnych podtekstów, czy ukrytych pragnień? Choć niektórzy twierdzą, że taka przyjaźń z kapłanem może wcześniej czy później przekształcić się w coś głębszego, czego będzie oczekiwać jedna ze stron. Ale czy tak być musi? Chyba niekoniecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tez takie miałam pragnienie. Brakowało i dalej brakuje w moim zyciu takiego "przewodnika duchowego " i myslałam ze on kims takim zostanie. Nie mial zamiaru! Sugerowałam to nawet kilka raz, ale nie podjął tematu. Ma swoje cele w życiu i je realizuje. Nie przwiązuje sie do ludzi bo i tak za jakis czas zmieni miejsce pobytu. Robi to co lubi i na co ma ochotę. Ja tak to teraz z perspektywy czasu widzę. Nadal lubie chodzić na jego msze. Słuchać jego głosu, cudowny. Ale wiem że znajomosc z ksiedzem nie wyszła mi na dobre. Za duzo bólu. Dobrze że czas goi rany. Szkoda, że moje. Podsumowując: ja bym nie radzila wchodzic w taki związek, nawet jesli Ty nazwiesz go dzis przyjaźnią. Być może jesteś podobna do mnie i zrobisz właśnie na przekór wszystkim radom, ale uwierz mi, nic dobrego z tego nie będzie.

Odezwij sie jeszcze. Napisz co postanowiłaś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Al-a ja też tak mam.Mi by naprawdę wystarczyła przyjaźń,od tego się u mnie zaczęło.No,ale niestety zerwał ze mną wszelki kontakt bez słowa wyjaśnienia.To boli,strasznie.Nie odpowiada na maile,telefony.,smsy.Nie mogę zrozumieć takiego zachowania.Biorąc po uwagę,że nie mamy już po naście lat(Jestem prawie w Twoim wieku).

Mój przykład pokazuję,że choć my kobiety chcemy tylko przyjaźni to Ksiądz to zwyczajny facet,który nie ufa sobie gdy się zorientował,że czuje coś więcej.Więc wiem,że Ci ciężko,ale odpuść sobie i staraj się przekierunkować to wszystko może na męża,bądź "lepszą"żoną dla niego.

U mnie niestety jeszcze jest tak,że mamy wspólnych znajomych i siłą rzeczy będziemy się spotykać. Już nawet były 2 takie spotkania i co?Traktował mnie jak wszystkich innych,udawał że wszystko ok!A ja się uśmiechałam jak ta idiotka a serce mnie bolało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy ktoś moze mi wyjaśnic pewną prawidłowość związaną z księżmi. dlaczego oni tak szybko zrywają kontakty. nagle cisza i nic. pustka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy ktoś moze mi wyjaśnic pewną prawidłowość związaną z księżmi. dlaczego oni tak szybko zrywają kontakty. nagle cisza i nic. pustka

Też się nad tym zastanawiałam. I wydaje mi się,że tak ich nauczono by jak coś się zaczynało dziać to zerwać kontakt i nie mówić kobiecie- żeby jej nie obciążać. Takie rozumowanie jest typowo MESKIE. Oczywiście jak rozumiem zerwanie kontaktu, to nie rozumiem tego, że nie wyjaśnia się tego kobiecie. Takie odejście bez słowa jest bardzo raniące. Ale oni tego nie rozumieją, myślą że tak będzie najlepiej. Mnie bardziej rani to,że nie wiem dlaczego ktoś się do mnie nie odzywa niż sam fakt,że ktoś się nie odzywa. Wystarczyło by kilka słów wyjaśnienia i wszystko wyglądało by inaczej.Przynajmniej bym sie nie męczyła i zastanawiała czy przypadkiem coś zrobiłam nie tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie to samo czułam Jane. Setki razy czytałam sms-y do niego i od niego. Analizowałam każde słowo na gg. Obarczałam sie winą. Popadałam w paranoję. Myślałam ze oszaleję. Powiedział mi kiedyś żebym go nigdy nie okłamała, nie zraniła, bo zniknie bezpowrotnie. Więc zaczęłam sie zastanawiać co takiego złego zrobiłam. to było straszne. Okropne poczucie winy bez winy. Żałuję tylko jednego. Ale to jak chcesz to przeczytaj mój pierwszy wpis. Wyspowiadałam sie z tego i jest mi lżej. Dziś mam tylko czasem myśli, żeby cierpiał tak samo jak ja. Ale z drugiej strony to nie chcę sie mścić, bo szkoda mi go.

Pozdrawiam wszystkie dziewczyny. które cierpią z miłości do księzy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narazie nie postanowiłam nic szczególnego. Przez dwa tygodnie byłam na urlopie i miałam czas, żeby wszystko dokładnie przemyśleć.

Porozmawiam w tym tygodniu z tym księdzem i poproszę go o przewodnictwo duchowe, choć nie nazwę tego tak wprost, bo nie chcę żeby się przestraszył, czy przeraził, że np. nie nadaje się na kierownika duchowego. Po prostu powiem, że mam potrzebę porozmawiania czasem z kapłanem nt. wiary, itp. i sądzę, że on się najlepiej do tego nadaje. Mam nadzieje, że nie odmówi. Przekonamy się już niedługo ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A-la jesteś szalona.

a ja idę na pielgrzymkę do Częstochowy podziękować Bogu za to ze sie od niego uwolniłam. W głębi serca mam jakiś tam żal do siebie, że sobie na to pozwoliłam. Dziś wiem że to on ma problem bo uwikłał się w romans.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego od razu szalona?

Co złego jest w prośbie, żeby kapłan został kierownikiem duchowym? Albo nawet w przyjaźni? Naprawdę nie oczekuję niczego więcej!

Życzę udanej pielgrzymki i wielu naprawdę owocnych przemyśleń i refleksji.

Odezwę się jeszcze ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Oj kobieto!! przewodnik duchowy? :) Ciebie kręci przede wszystkim jako facet i próbujesz jakoś się do niego zblizyć. Napiszę tak... jestem w związku z księdzem już wiele lat, znam to srodowisko, wiem jak księza podchodzą do takich pomysłów, między sobą nazywają że jest kolejna nawiedzona która szuka wrażeń. Oni doskonale zdają sobie sprawę że sutanna przyciaga bo to owoc zakazany. Poza tym te które prowokują spotkania są dla nich tylko na chwile, wykorzystają i rzucą. To co przychodzi zbyt łatwo, to po co w ogóle dbac.

Nie chcę tu też uogólniac i nie twierdzę też ze wszyscy księża są źli, ale 8 na 10 tak właśnie mysli.

Życzę mądrych wyborów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zuzia- ostro powiedziane ale prawdziwa, znam to z autopsji. Kobiety nie dajmy się!!!

Ja myślę ze raczej delikatnie ujęłam, przynajmniej się starałam. Kobieta która sie nie szanuje i robi wszystko żeby ksiądz ją zauważył, prowokuje jakieś przewodnictwo duchowe, albo inne, sama wydaje sobie opinię kim jest. Jak powiedziałam swojemu :) dokładnie o tym przypadku to stwierdził ze takich chętnich jest na pęczki, które są do odstrzału już na starcie. Żenada

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej krytykować innych, a sama napisałaś:

>jestem w związku z księdzem już wiele lat.

Pozostawiam to bez komentarza!

Pozwoliłam sobie tylko na małą szczerość, sorry, wiem ze ona boli.

Napisałam ze jestem z księdzem wiele lat bo tak jest. Róznimy się jednak tym ze to On zabiegał o to zeby ze mną być. Ja się na talerzu nie podałam, musiał się naprawdę bardzo postarać.

Myślę ze teraz się rozumiemy, albo nie :) nie ta półka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, Kobiety,

rozumiem Was, ponieważ sama to przechodziłam. To On mnie przekonywał, że musimy być ze sobą na zawsze, że kocha mnie ponad wszystko na świecie i że odejdzie tylko wtedy, gdy ja Go wyrzucę z mojego życia. Nie jestem nastolatką (wybaczcie młodsze koleżanki), mam ukończone studia, miałam bardzo dobrą pracę.

Po pół roku starań z jego strony zamieszkaliśmy razem. On sprzedał wszystko, przyjechał do mnie. Mieszkaliśmy za granicą. Planowaliśmy ślub, chcieliśmy w przyszłości mieć dzieci.

Kochałam Go i kocham nadal... Wspierałam Go i byłam przy nim, gdy zaczął bać się przyszłości. W końcu mi powiedział, że za bardzo skupiamy się na uczuciach, na miłości.

Przyjechaliśmy do Polski. On miał szukać tutaj pracy. Wkrótce miała być nasza 2 rocznica wspólnego życia.

Zostawił mnie, wyjechał bez słowa. Prosiłam, by został. Mówiłam, że kocham. On twierdzi, że też mnie kocha, ale nie możemy być razem...

Zostałam z rozwalonym życiem: muszę organizować przeprowadzkę, załatwiać formalności, bo mój Ukochany poczuł powołanie, ma nową misję do spełnienia.

Czy mu na mnie zależy?

Nie wiem. Tak, twierdzi, że mnie kocha. Ale to przecież tylko słowa.

Dlaczego to piszę?

By Was ostrzec drogie Dziewczyny, które macie jeszcze wybór, gdy nie jest za późno.

Kocham Go nadal i cierpię...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

SareNka

Współczuję, naprawdę..A czy On odzywa się do Ciebie?W ogóle pracował?Co on ma zamiar robić?Chyba na powrót do kapłaństwa za późno...

Sorry,że tak pytam,ale w głowie po prostu zobaczyłam obrazek,że tak mogło stać się ze mną.

Też ten mój mówił,że kocha po czym wszystko uciął i przestał się odzywać - nie odpowiada na telefony, nic. Bez słowa wyjaśnienia.

Z tego co piszesz, mam wrażenie,że twojego gościa to wszystko przerosło. Zachował się jak tchórz. I mój zrobił tak samo, tylko że uciął wszystko na początku.

Wiesz, dzięki za ten post.Bo pewnie gdy ja wpakowałabym się w ten związek,to każdego dnia bałabym się że on po prostu odejdzie.Choć oczywiście nie wyobrażam sobie,że mi kiedykolwiek przejdzie i widzę siebie samą do końca zycia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny, widzę ze to jest metoda na zerwanie związku. Ciekawe kto im tak skutecznie wbił ją do głowy. Wszyscy robią tak samo. Szkoda, że nie znam na tyle uczciwego księdza żeby umiał i chciał to wyjaśnić.

Wiecie co? Mnie przeszło, tzn ta "miłość" i życzę Wam tego.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, Kobiety,

rozumiem Was, ponieważ sama to przechodziłam. To On mnie przekonywał, że musimy być ze sobą na zawsze, że kocha mnie ponad wszystko na świecie i że odejdzie tylko wtedy, gdy ja Go wyrzucę z mojego życia. Nie jestem nastolatką (wybaczcie młodsze koleżanki), mam ukończone studia, miałam bardzo dobrą pracę.

Po pół roku starań z jego strony zamieszkaliśmy razem. On sprzedał wszystko, przyjechał do mnie. Mieszkaliśmy za granicą. Planowaliśmy ślub, chcieliśmy w przyszłości mieć dzieci.

Kochałam Go i kocham nadal... Wspierałam Go i byłam przy nim, gdy zaczął bać się przyszłości. W końcu mi powiedział, że za bardzo skupiamy się na uczuciach, na miłości.

Przyjechaliśmy do Polski. On miał szukać tutaj pracy. Wkrótce miała być nasza 2 rocznica wspólnego życia.

Zostawił mnie, wyjechał bez słowa. Prosiłam, by został. Mówiłam, że kocham. On twierdzi, że też mnie kocha, ale nie możemy być razem...

Zostałam z rozwalonym życiem: muszę organizować przeprowadzkę, załatwiać formalności, bo mój Ukochany poczuł powołanie, ma nową misję do spełnienia.

Czy mu na mnie zależy?

Nie wiem. Tak, twierdzi, że mnie kocha. Ale to przecież tylko słowa.

Dlaczego to piszę?

By Was ostrzec drogie Dziewczyny, które macie jeszcze wybór, gdy nie jest za późno.

Kocham Go nadal i cierpię...

Bardzo współczuje, wiem ze takie cierpienie jest nie do zniesienia.

Ja po latach z moim X nauczyłam się jak zyć zeby być szczęsliwa. On nigdy nie jest mnie pewny, widocznie potrzebuje takiej adrenaliny i ja pewnie też. Mamy oboje dominujące charaktery i zawsze swoje zdanie, ustępstwa, kompromisy są dopiero jak zaczynamy tęsknić.

Pozdrawiam i zyczę aby to zycie zaczęło się do Ciebie usmiechac, a emocje tylko radosne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W listopadzie pisałam Tu że się zakochałam w Ks. ! Teraz tak nadal jest tylko że już w drugim .. Do tamtego co kochałam już nic nie czuje ! Jest dla mnie zwykłym kapłanem ... Ale pojawił się znów problem zakochałam się w księdzu z Mojej parafii ... Ile kroć z nim rozmawiam .... Jest dla mnie bliższy .... Wiem na pewno że sutanny dla mnie nie zrzuci ... Ponieważ jest bardzo długo kapłanem .... I wie że poszedł za śladami Jezusa !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
 Udostępnij



O nas

Forum Opiekunkaradzi.pl służy Opiekunom osób starszych już 8 rok. W tym czasie napisali oni (Wy) 356 tysięcy postów w blisko 49 tysiącach tematach, tworzą ogromne kompendium praktycznej wiedzy o pracy w opiece w Niemczech i Szwajcarii. To przy wsparciu Społeczności forum powstały Stelomierze, Rankingi opinii, Mapa Opiekunów i pierwszy w branży opiekuńczej multiFormularz, pozwalający aplikować jednym kliknięciem do wielu agencji na raz, będacy uzupełnieniem działu pracy, w którym oferty pracy w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i we Włoszech publikuje ponad 50 sprawdzonych i polecanych firm i agencji pracy. 

logo-opiekunka1.png
Wszelkie prawa zastrzeżone 2015-2023 Opiekunkaradzi.pl 

Polityka prywatności i cookies  |  Regulamin Kontakt  |  Reklama i HR - cennik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...