Butem o ścianę i WOT pod płotem
Butem o ścianę rzucił opiekun....Butem mieszkańca,żeby nie było.Naprawdę, ja to jakaś inna jestem:(Takie zachowania w mojej ocenie są niedopuszczalne.I to opiekun bardzo pracowity,nie z tych migających się od pomocy,nie ten od dżemu.Cierpliwość to chyba jednakcecha dawno zapomniana i u jednego i u drugiego,niestety.Ale do meritum.
Było tak- mieszkaniec na wózku,noszący specjalne ortopedyczne ,bardzo ciężkie do zakładania buty, na korytarzu mnie poprosił,żebym spróbowała mu jeszcze raz ubrać buta , bo stopa do konca nie dochodzi i wykręcona po wylewie noga boli.Zaczęłam próbować,ale ni hu hu.Przechodził D.więc poprosiłam,żeby może on spróbował, bo ja nie daję rady. Zaczął zakładać tak na szybko,na siłę ,mieszkaniec zaczął się drzeć z bólu/stopa zupełnie sztywna,nie rusza nią,trzeba tego buta dobrze ucelować ,żeby wlazł na miejsce/ i nic ,ciągnie ciągnie i nagle, jak nie pierdyknie tym nieszczęśnym butem o ścianę.Komentarza nie opiszę bo nie było w nim ani jednego normalnego słowa:(No po prostu zaniemówiłam....Spróbowałam jeszcze raz i udało się bucisko ubrać.Bez krzyków.potem pod koniec zmiany opiekun D. pyta mnie czy założyłam tego buciora i mówi"co?zatkało cię?"Odpowiedziałam mniej więcej ,że jest mało cierpliwy:)A w duchu to sobie myślę i w życiu zawodowym tę zasadę stosuję-traktuj każdego pacjenta tak,jak sam chciałbyś być traktowany w analogicznej sytuacji.I nieważne kim ów pacjent/mieszkaniec był w tzw.poprzednim życiu.Bo ten akurat mieszkaniec był dilerem narkotyków,kryminalistą i ogólnie złym człowiekiem.Dostał wpie...,sparaliżowało go i rodzina korzystając z okazji oddała go do DPS.Jest niemiły,niegrzeczny,roszczeniowy ,ale jednocześnie chory i zależny od nas,opiekunów.Nie wiem czy ja też z nim spięcia kiedyś miec nie będę,póki co ,dogadujemy się:)Jest jeszcze parę takich osób,z którymi większość ma problem i bardzo niechętnie je obsługuje.Są także mieszkańcy upierdliwi,wymagający,testujący na nas,nowych ,na co moga sobie pozwolić-całkiem jak na szteli w Niemcowie, tylko w hurcie:)Dla mnie nic nowego.Może dlatego,że wiem o co kaman i jestem cierpliwa do bólu ,ale i granic ,nie mam problemów z kontaktami z tymi bardziej konfliktowymi.Co nie znaczy ,że tak cacy lali zawsze będzie .W każdym razie lata doświadczenień z pacjentami w szpitalu i PDP w D bardzo się tu przydają każdego dnia:)Generalnie wg mnie ,to ma być tak,żeby mieszkaniec miał komfort funkcjonowania na miarę możliwości DPS i umiejętności opiekunów a opiekunowie czyste sumienie ,że zrobili wszystko, co potrzebne.
Z drugiej strony muszę zachowac równowagę i nie być zbyt wyrywna,,żeby na siostrę Idealię nie zostać pasowana,ha ha ha.Jest nas na zmienie 6 opiekunów,pracy dla każdego aż nadto:)
Wracając jeszcze do niecierpliwego D. ,to jest taka mieszkanka wymagająca karmienia,którą za skarby świata prawie nikomu nie udaje się nakarmić, bo zaciska buzię i koniec,a wchodzi D i pani otwiera usta ,jak wrota od stodołuy i wszystko zjada:)
Jutro znów kosmiczny ubiorek.Oddajemy pana na chirurgię w innym mieście ,bo Koszalin zakażony i szpital nieczynny:(Wczoraj koleżanka ,której przypadła izolatka, poza maseczką i rękawiczkami nie ubierała się w nic więcej i śmiała się z drugiej,że przesadza.....My tam jutro się poubieramy i machniemy sobie fotkę ,jak nie zapomnimy:)
WOT
Wczoraj pod DPS zajechał samochód WOT.Panowie nie uprzedzili o swojej wizycie i nie zostali wpuszczeni w ogóle na teren .Od dawna nie wpuszczamy na teren nikogo z zewnątrz,nawet przed budynek.Robili foty,bram,wejśc ,wyjśc.Coś się święci ,bo ponoc po całym powiecie tak latali z aparatami.Przypomniało się rządowi ,że jest coś takiego, jak DPS w naszym kraju,he he .Dostaliśmy też info niepotwierdzone,że będa robione testy dla pracowników i mieszkanców DPS w całym powiecie .Jutro będzie może coś nt temat wiadomo.Narazie to tylko plota.
W każdym razie odnośnie WOT, to myślały "żołnierzyki patykowe "Antosia,że wstępując do tej formacji będą sobie po lesie biegać ,z patyków strzelać i kasę brać a tu przyszedł koronek i zapędził towarzycho do zajęć ,których by się nigdy nie spodziewali.ha ha ha
Ogólnie wczoraj był fajny dyżur,dość lekki.Ale przy okazji większej ilości czasu wolnego powychodziły różne anse między personelem,niby po wierzchu tiu tiu tu a każdy lub prawie każdy ma doopsko obrobione w te i nazad.Ja też,bo już "życzliwi" donieśli,ha ha ha .Mnie samej,poza dwoma osobami ,z resztą pracuje się dobrze.Jak będzie dalej się okaże.W sumie to wszędzie,szczególnie w babskim zespole tak się dzieje,że jedna na drugiej suchej nitki nie zostawia,czasem słusznie a czasem nie.Samo życie:)Ja się mało przejmuję ,bo to co robię robię dobrze a przynajmniej się staram i wisi mi koło kisi ,to co o mnie mówią te osoby,którym nie podpasowałam.Za duża już jestem,żeby się pierdami ekscytować:)Ma być z mojej pracy zadowolony podopieczny,dyrekcja i ja,przede wszystkim.I robota zrobiona.Konflikty się ujawnią i obrabianie zaraz po wypłacie,bo ponieważ nie ma tu premii, dyrekcja wg uznania co miesiąc przyznaje dodatkowe,nieduże pieniądze, jako nagrody i o to też są zawsze pretensje, bo ona dostała a ja nie.....My raczej nie ,bo pierwszy miesiąc dopiero pracujemy ,więc w ogóle się nie nastawiamy ale niektórzy już dzielą skórę na niedźwiedziu.
Generalnie to błyskawicznie ten pierwszy miesiąc przeleciał.Dopiero zaczynaliśmy a tu już za 4 dni maj będzie:)I moja śliczna ,nowa kuchnia:)Jajko znoszę ,tak się doczekać nie mogę:)Hi hi hi
- 5
2 komentarze
Rekomendowane komentarze