Generalnie, praktycznie dla zasady nie rozmawiam z żadnym z Pdp o jakichkolwiek moich trudniejszych sprawach, bo są to osoby schorowane, przeważnie mające kłopoty z myśleniem i co by to byli za partnerzy do rozmowy o moich kłopotach ? no i wiadomo, że pochodzimy z innych światów... To co tu uchodzi za poważny problem to mnie śmieszy. To o czym mogę szczerze mówić, jak ciężko bywa w Polsce ? patrzono by na mnie jeszcze bardziej z góry...
Ale spotyka się tu jednak przecież wśród klientów osoby życzliwsze i mądrzejsze i czasem chciałoby się jednak z kimś w końcu pogadać w tej pustce... Rzadko i ostrożnie opowiadałam więc ostatnio mojemu Pdp o pewnych trudniejszych moich sprawach... Oj, śliska sprawa...
Dziś przy śniadaniu z moim Pdp poczułam, że chyba ostatnio byłam zbyt szczera - jakaś taka atmosfera nie taka, jakieś niezadowolenie...coś nie tak.....Pdp naprawdę sprawia bardzo dobre wrażenie i ewidentnie sam zachęcał do szczerości, ale...to jednak stary człowiek i mimo wszystko coraz gorzej u niego z myśleniem i żałuję dzisiaj, że trochę z moich zasad zrezygnowałam i jakiś trudniejszy temat podjęłam. Widzę, że nie było warto. Prawdę pisząc - był to błąd.
Nieprzyjemnie mi dzisiaj.
Będę teraz twardo mówić tylko o rzeczach lekkich łatwych i przyjemnych, udana praca i rodzina jak aniołowie. Co prawda ciężko zupełnie tak przerobić mój życiorys, ale będzie trzeba. Problemem będzie tylko to co do domu kupić i gdzie na urlop pojadę.
Man lernt nie aus.
Moi drodzy, piszcie o swoich doświadczeniach.