Witajcie.
Chwilę grozy przeżyłam dzisiaj, dopiero trochę ochłonęłam.
Ale od początku.
Wczoraj słyszałam rozmowę Syna mojego Sąsiada staruszka, w moim przedpokoju słyszałam, bo Sąsiad ma tam duży pokój i czasem słychać jest rozmowy. Syn powiedział tak '' Nie będę po robocie zadu,,, z zakupami do Ciebie'' i jeszcze powiedział, 'nie wychodź nigdzie bo jesteś słaby'.
To mi wystarczyło, pomyślałam, że Sąsiad jest chory, zamówiłam i wykupiłam mu catering , czyli obiady na dwa tygodnie. Zrobiłam to bo wiem jakiego ma Syna.
Rano poszłam też do sklepu, kupiłam świeżą szyneczkę, serniczek, pomidorki, banany, malinki Ojej itp łakocie . Zaniosłam mu to, pukam, otwierają się drzwi , widzę głowę , twarz jest cała posiniaczona szarożółta , oko jedno przekrwione masakra jakaś, o mało co tego jedzenia z rąk nie wypuściłam z przerażenia i ze strach! Pytam co się Panu stało? czy ktoś Pana pobił? Nie, nie, odparł, ja upadłem na parkingu. Ale, żeby aż taki zmasakrowany był? podniósł koszulkę i pokazał mi cała pierś, klatka pierśiowa jedna strona czarna,,,,,,
Boże On wygląda okropnie, weszłam taka rozdygotana do środka, zakropiłam mu te oczy kroplami, zrobiłam herbatę i powiedziałam, żeby o siebie dbał, powiedziałam, że wykupione ma obiadki , żeby jadł i nabierał sił. Miał łzy w oczach, wzruszył się, podziękował. A ja traumę i smutno mi taki widok jest dla mnie bardzo traumatyczny.