Długi post , ale nic to ...
Ania mam tak samo . Dbam o porządek , robię co do mnie należy ...i nic więcej . Żadnych rewolucji w szafach , szafkach i im podobnych pierdoletach . Jeśli wymagane jest prasowanie to prasuję chętnie , bo to lubię . Czasem trafiałam tak , że tylko ładnie składało się po upraniu i wysuszeniu i do szaf . Wtedy nie wyskakiwałam przed szereg , bo jestem najzwyczajniej leniwa ...lubię pobyć sama ze sobą a nie przy robocie Najważniejszym dla mnie jest zawsze PDP i tego się trzymam . Niestety miałam przez to mały zgrzyt ze zmienniczką ( ostatnią / jeszcze przynajmniej raz mamy się zmienić ) , której nie spodobało się , że niedosuszony przez maszynę podkład ( uprany ) na łóżko miałam zarzucony na krzesło w dużej łazience ( paskudnej , starej , nienowoczesnej , zagraconej łazience ) , gdzie go dosuszałam . Ufff...wytłumaczenie się z tego przestępstwa zostało na szczęście przyjęte , ale ręczniki , łapki , które jak mi przekazano były składane na pralce ...podniosła mi ciśnienie , gdy zaczęła je trzepiąc się przy tym okrutnie składać , przekładać , gładzić ....to jeszcze przetrzymałam Nie dałam rady powstrzymać języka na wodzy , kiedy po wykąpaniu się zeszłam z góry i zameldowałam , że swoje ostatnie przyodzienie wstawiłam do suszarki i jakieś nieszkodliwe uprane Jadzine ( żadna bielizna , łapki itp . ) rzeczy . Jezuśku Nazareński co się działo ....wyjechała na mnie krzykiem ( głos jeszcze bardziej chrapliwy od mojego ) , że nie mam prawa już nic jej pracy ruszać ...no i w ogóle . Nie zdzierżyłam ....opitoliłam jak święty Michał diabła . Choleryczka jestem ...na język można nadepnąć mi ...do czasu . Później ciężko mnie zatrzymać . Po awanturze ( straszna była ) nabrałam oddechu , ona dąsała się - ja nie - rozmawiałam normalnie choć wewnątrz jeszcze wszystko telepało .....Nadgorliwość mojej zmienniczki polega na tym , że najzwyczajniej w świecie gdzieś na szarym końcu jest CZŁOWIEK a próbuje wykazać się na zagraconych , zabublonych kwadratach . Na siłę chce coś zmieniać , przekładać ...a jej na to PDP-na nie pozwala . Zadzwoniła do mnie w sobotę ( bo myślała , że już jestem w domu) z płaczem , szlochami , że miała ostrą scysję z Jadzią ...jednocześnie zameldowała mi , że doopa Jadzi znów jest w kiepskim stanie . Noo...i znów będzie robota po moim powrocie . Dam radę . Gadanie " wiesz , że ja kiepsko z niemieckim , więc muszę pokazać , że robotna jestem " na mnie nie działa , bo , jeżeli potrafi się prostymi , pojedynczymi słowami opowiedzieć , że Polka , opiekunka w D. ex teściowa syna to pijaczka , złodziejka itp. to oznacza , że z tym niemieckim nie jest aż tak źle skoro PDP-na to zrozumiała i w telefonicznych rozmowach , czy podczas sporadycznych odwiedzin gości przekazywała to dalej uprzedzając , że w razie potrzeby opiekunki z Polski trzeba bardzo kontrolować i uważać Po jakiejś , którejś z kolei takiej ciekawej rozmowie Jadzia została przeze mnie opitolona i pomogło ...przynajmniej nie słyszałam już więcej . Jadziuśka jest czasem ( często ) upierdliwa , ale ja dawałam sobie z nią radę . Dużo żartowałyśmy , śmiałyśmy się . Utyskiwania , jeśli nie były niepokojące obracałam w żart i Jadzia sama zaczynała się z tego śmiać . Zmienniczka zarzucała mi , że pozwalam Jadzi na późne wstawanie z łóżka ( najpóźniej 9.30 - 10 ) i na końcową obsługę , czyli jej pójście do łóżka o 22 . Ona zmieniła na l e p s z e ....PDP-na oporządzana jest najpóźniej o 8 ....a wieczorna obsługa o 22 ! Takie to l e p s z e ! Teraz płacze , że wydłużył jej się dzień pracy . Trudno , jej problem , ja będę działała po swojemu ....chyba , że nie da rady , wtedy będzie to drugi i ostatni powrót do niej . Zmienniczka mnie nie obchodzi ...nie ta , to będzie inna ...tak samo jak adres i PDP-ni . Ważne , żebym wywiązywała się z obowiązków , żeby nie można było mi zarzucić , że nie dbam o PDP ....a serce dla nich mam wielgaśne . Nie biegam po chałupie jak mały Kazio , nie trzepię się , nie przejmuję się , że zrobiła mi się plamka na obrusie , bo go zmienię na czysty nie meldując tego wszystkim wokół , że obrus zmieniłam ...tylko po to , żeby wiedzieli , że coś robię . Rodzina częściej widzi mnie przy laptopie , książce , na papierosie niż na mopie i złego słowa na ten temat od nich nie usłyszałam , bo w domu jest czysto , firanki z pajęczyn nie wiszą , naczynia w zlewie nie czekają na umycie to chyba wystarczy ...widać , że coś pod ich nieobecność robię ...Miłe słowa na mój temat o zadowoleniu ze mnie PDP , która jest zadbana , czysta , nakarmiona tym na co ma ochotę i wolno jej tej jeść ...chwatit ...zajeżdżać się i jednocześnie płakać nie mam najmniejszego zamiaru . Taki dziwoląg już ze mnie