Witajcie mile ludki
U mnie na demencyjnym froncie amplituda zmian nastroju Stokrotki bardzo duza, czyli nie jest dobrze.
Rano dala sie obudzic ,umyc, sniadanie zjadla, nawet podrzemala ale potem sie zaczelo : dlaczego nie pozwolilas mi sie spotkac z kolezanka?Taka jestem chora, co ze mna bedzie?Co bedzie z moim psem? Nikt mi nie chce powiedziec, dlaczego ty nie chcesz mi powiedziec?(Probowalam, ale skutek byl odwrotny, beczala jeszcze bardziej, wiec wykonalam telefonik do kuratora).
Przyjechal, gadal, gadal, a ona jak dudlala, tak dudlala. Ale siedzial i sluchal, tlumaczyl.
Kiedys tam rozmawialismy i powiedzial mi, ze jego kolezanka twierdzi, ze z dementykami trzeba ostro,stanowczo, tak ma byc i koniec. Powiedzialam, ze to sie sprawdza przy demencji agresywnej, a moim zdaniem u Stokrotki jest wersja depresyjna.Teraz z zaciekawieniem obserwowalam jak postapi.
Takiej postawy o jakiej mowil nie zaobserwowalam.
Ale chcialam, zeby zobaczyl ja taka splakana i sie udalo. Mam nadzieje , ze do poniedzialku (kontrola u neurologa) bedzie pamietal.
Obiadu Stokrotka oczywiscie nie zjadla ale kotleta pokroila do psa. Zjadl, jeszcze w palec ja chapnal, ale niegroznie.
Potem zawracala glowe puzerce a ja bylam na wylocie.
Jak wrocilam to spala, ale obudzilam, poszlysmy na spacer. I nastroj zupelnie inny. Ogladala kwiatki, listeczka, pogadala z dziecmi, ktore biegaly miedzy blokami i przyszly glaskac psa. Gdy zwrocilam jej uwage na powietrzne smugi zostawione na niebie przez samoloty to zadzierala glowe, a jak zazartowalam"Pan Bog pali cygarety", bo jedna byla podobna do dymka to smiala sie jak , no, nie powiem jak
Na pewno jednak takie hustawki jej nie sluza.
A puzerka zalazla mi za skore i to bardzo.
Rzut oka na kuchnie i nie widze chleba. Szybko wyciagnelam z zamrazalnika, zeby sie rozmrozil. Wk. .wnerwa dostalam na siebie, bo raniutko chlebek kupilam i zeby tak nie zostawic? Tfu, demencja czy cus?
Przy szykowaniu kolacji znalazlam chleb w lodowce. W zyciu bym nie wlozyla chleba do lodowki!
Ale malpa zagladala, bo sie zapytala czy to ciasto w lodowce to moj wypiek. Bez mrugniecia powiedzialam , ze tak, chociaz kupilam w Lidlu a opakowanie wyrzucilam. Nawet mialam zamiar podpiec sposobem ORIM-ka, ale nie bylo wczoraj czasu. Juz z pieczeniem skonczylam ,bo uregulowalam wyproznienia
Ale najgorsze odkrycie zrobilam jak sprzatalam po kolacji. W lodowce nie ma piffka na lykend!
Jak sie jedno piffko na tydzien kupuje, dla pdp w nagrode to sie przeciez pamieta!
Ta zaraza zapitolila.
Raz zajumala z koszyka dwie butelki, jedna od pepsi, druga od piffka, a teraz to.
Zemsta moja bedzie sroga
A wracajac do milych tematow, to moja Stokrotka juz w lozeczku I to jest wielka zaleta tej Stelli