Mirelka1965

Takich zaginionych to jest dosyć sporo ostatnio Musimy Moderatora napuścić żeby nam książkę telefoniczno-adresową założył Ale wstęp tylko za specjalnym chipem żeby nie było jak z zaminowanym klubem gdzie znalazłam wśród członków ze dwie agencje

Też dzisiaj o niej myślałam jak wlazłam na wątek z domowymi wypiekami, który ona założyła Nikt nie ma namiarów?

Jeśli ktoś pracuje na jednym miejscu parę lat, to w jakiś sposób ubożeje. Zamyka się w jednym świecie jednego pdp, jednej miejscowości, jednej kuchni itp. Ten kto zmienia stele nie jest wcale gorszym opiekunem. Za to ma więcej możliwości. Poznaje nowych ludzi, nowe miejsca, nowe smaki, zdobywa nowe doświadczenia, poznaje dialekty i zwyczaje. Rozwija się. Przez trzy lata byłam na jednej steli i popadłam w marazm. Trzeba było potężnego impulsu żebym się z niego wyrwała. I dzisiaj jestem wdzięczna losowi za ten impuls. Tak więc koleżanki i koledzy, rozwijajcie się, wzbogacajcie nowościami, a przede wszystkim nie bójcie się. To jest naprawdę fajne uczucie, to jak wyprawa w nieznane, skok na głęboką wodę, to podnoszenie adrenaliny. Bądźcie odkrywcami białych plam na mapie Niemiec. Życzę wam tego z całego serca.

Nie życzę ci, ale najlepsza dieta to stres Chociaż ja jestem zaprzeczeniem tej teorii, bo na stresa słodycze rąbię W zasadzie, to żeby słodycze rąbać to nawet stresu nie potrzebuję

Błaha, ha, ha......

Napiszę później na priv

A zobacz jaką emotkę wstawiałam na końcu

Ależ ja się w zasadzie z nim zgadzam

A teraz odmeldowuję się na czas jakiś, over Idę ns daleki spacer, fajeczkę zapalę, a jak dojdę, to kaczkę na jutro przygotuję. A potem dziadki do koja, a ja będę świętować niepodległość w waszym cudownym gronie

Ciut starsza ode mnie, ale nie ma moich wymiarów No i nie łyka Nilogrin'u

Ja lubię gotować. Serio. I piec ciasta i chleby też lubię. Ale na moich warunkach. Tu zostałam postawiona przed faktem dokonanym. I z pieczeniem się nie wychylam. A gotuję na takich zasadach bo muszę

Szefowi uprzejmie doniosłam. Ale wiecie sami, że to nie takie proste. Jak zaraz zacznie wojować to pójdą gdzie indziej. A jak odczeka, a rodzina zadowolona będzie, to nawet nie piśnie i da więcej. Ja tu krzywdy finansowej nie mam. Tyle samo co poprzednio. Czyli jest nieźle

Mówiłam, że nie kłamię. Jak z lapka ciągniesz to zżera potwornie. Dlatego z telefonem się męczę

Nie, bo dostałam Fragebogen do poczytania. Córka "zapomniała" napisać

Dziewczynki wszystkie piszecie bardzo mądre rzeczy To latanie na przeciwko jest niedogodnością, bez dwóch zdań. Ale miejsce ma mnóstwo plusów. W nocy nie wstaję, nie dźwigam, nie zmagań się z agresją, śniadań i kolacji nie robię, dziadki codziennie myją się sami,jedynie raz w tygodniu babkę wykąpać muszy. Siedzieć z nimi non stop nie muszę. Mopikiem podłogi przetrzeć i ściereczką mebelki przelecieć to nie problem przecież. Pazury będzie robiła specjalistka. Fryzjer włoski obetnie. Na jedzenie nie żałują. To nie jest zła stella. A jak deszcze, śniegi przyjdą to reszta się sama ułoży.

Tego nie wie nikt na co trafi. W zleceniu było gotowanie 4 razy w tygodniu. Tylko rodzina nie napisała że nie w tym domu i że dla nich też. Mój szef ma zatem podstawy do negocjacji stawki. Mnie ona nie będzie tyczyła ale następczyni może dostanie więcej kasy. Tak więc nie myślę tylko o sobie

Tak knułyśmy Dwa razy w tygodniu na przeciw a reszta tygodnia we trójkę w domku. U dziadków nie ugotuję za dużo bo w kuchni brak przyborów wszelakich i zmywarki.... I lepiej niech tu nie przychodzą biesuadnicy bo pół dnia nad zlewem bym musiała stać

Dziadki przychodzą we dwoje na obiad. Sami bo ja już tam rządzę. Jemy, pijemy kawkę i spadamy. I tak co dzień

@Serenity gdyby nie to latanie na przeciwko, to bym tu z nudów zmarniała....Mój czas pracy zusammen to 6 godzin. No jak się wychylę to 8 A córka mnie wspiera, jak najbardziej...Potrzebujemy czasu. Jestem tu dopiero tydzień. Dla nich wszystkich to nowa sytuacja. Otwieram stellę więc nikogo tu nie było, nie są zmanierowani. Trzeba to poukładać i tyle.

Nie do końca tak, ale prawie.... Córka 3 razy gotuje....ale tłusto i ohydnie. .. A babka chce tam gdzie dziadek, więc hipotetyczny wózek odpada

Taka odwrócona kolejność nie jest u nas popularna. Przeważnie panierka jest na wierzchu a jajko pod spodem. Ja wolę ten "paryski" sposób bo bardziej soczyste mięsko jest i panierka tłuszczu tak nie chla.

Właśnie brak dialogu to skucha Papa sah Papa hat

Nie przyciągnie wózka biedaczka, bo łapka felerna, a tu pod górkę.... A dziadek za mało ruchu by miał to też by fochał

Właśnie nie są paniskami. Bardzo dobrzy ludzie, tylko mentalnie nie pasujący do tych czasów. Ojciec-głowa rodziny, a córka i żona- posłuszne temu co on mówi. Nic na siłę robić nie będę. Ale Niemcy nauczyli mnie super metody: langsam aber sicher Ja jestem jak ta kropla co kapiąc powoli skały rozwala

Córka jest zagoniona na maksa. Jedyna czka, to rodzice przyzwyczajeni że jest na skinienie. Dobra dziewczyna ale niedawno wykurowała rękę w trzech miejscach złamaną, prowadzą z mężem ogromną stolarnię, uprawiają warzywa i zioła, ma więc na głowie full. I cieszy się że jestem, ale z rodzicami nie powojuje. Taka mentalność i brak asertywności.