
Michał845
SpołecznośćTyp zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez Michał845
-
@Maria Jolanta Uruchom w telefonie tryb samolotowy (wyłącza sieć), po czym wyłącz tryb samolotowy i telefon powinien połączyć się z najbliższą siecią o najlepszym sygnale. Nie obiecuje, że się powiedzie, ale spróbuj
-
Hej ponownie. Ta kobieta jest super, że do rany przyłóż i nie odrywaj, tak jak reszta córek. Bardzo mnie polubiła i tylko dopytuje czy na pewno jeszcze wrócę. Ona mnie nie oskarżyła o przywłaszczenie pieniędzy, tylko zapytała uprzejmie czy przypadkiem mi nie brakło z "mojego" portfela i nie wziąłem od dziadka. Z jej rozmowy z ojcem zrozumiałem, że dużo tam nie brakowało. Ale tak jak mówię nawet ta świadomość, że mogę być podejrzewany o coś jest nieciekawa. Niedługo wracam do PL i uprzedziłem już zmiennika aby od tej pory przypatrywał się bacznie rozliczaniu się PDP ze sprzątaczką, itd. U mnie przy Hamburgu to chyba jakiś szczególnie inny klimat bo całe lato deszcze, a jak słońce to wiecznie w towarzystwie chmur. Nie wiem czy może bliskość morza to sprawia czy jak. od początku Lipca to takich dni aby cały dzień grzało czyste słońce to uzbierałoby się może ze trzyWracam do Polski 6 Września i mam ogromną nadzieję, że jeszcze będzie ciepło Mieszkam dość blisko morza i bardzo bym chciał zawizytować, tak wyszło, że już od 3 lat mnie nad morzem nie było
-
Hej wszystkim. Ja trochę wkurzony. Przyjechała wczoraj córka dziadka z urlopu i wzięła portfel PDP aby zapłacić ogrodnikowi za robotę. (Ja ten portfel zawsze daje PDP aby sam zapłacił sprzątaczce, FuBpflege albo właśnie ogrodnikowi.). No i córce coś się nie zgadzało z pieniędzmi. Pytała dziadka czy on nie dał komuś więcej w formie gratisu czy coś a dziadek taki skonsternowany nic nie mówił. Córka zapytała też mnie czy nie korzystałem i oczywiście zaprzeczyłem. Powiedziała, że zapyta swoich sióstr czy nie brały. Nienawidzę takich sytuacji. Ja bym sobie prędzej rękę uciął niż miałbym cokolwiek komuś podbierać. Dzisiaj była córka i niby wszystko ok, nie był temat w ogóle poruszany. Ale mimo to teraz źle się czuje z tym, że mogę być o coś takiego podejrzewany, kiedy dobroduszny PDP może dał komuś jakiś gratis a nie chce się być może do tego przyznać. No ale co zrobić. Idę się poopalać, później wpadne
-
Sami sobie zgotowali ten los przyjmując tych uchodźców na potęgę. Tzw. Państwo Islamskie (ISIS) samo mówiło, że będzie wysyłać wraz z uchodźcami swoich bojowników. No i teraz mają. Żeby nie było, jestem za pomocą uciekającym przed wojną, ale jednak gdy wiadomo, że wśród uchodźców są pochowani terroryści to jednak bezpieczeństwo obywateli powinno być najważniejsze. Powinni inaczej to wszystko zorganizować
-
Tak, jestem w Niemczech Chyba wiem już dlaczego tyle dają... Na długo zanim tu przyjechałem zmiennik (kolega z jednego z wcześniejszych adresów) opowiadał właśnie, że dostaje tylko 50 euro i musi ciągle kombinować. Rodzince (tak sądzę) się pewnie nie żalił i rodzina uznała, że w takim razie 50€ jest wystarczające. Tak to postrzegam. Ale tak jak napisałem przed chwilą- nie marudzę, bo poza tym jednym minusem to adres bajka, niemal jak wypoczynek w domku letniskowym w lesie
-
Tak, przeważnie chytrusy są z nich masakryczne. Co ciekawe, z jednej strony dla ojca zrobią wszystko, ale z drugiej opiekunowi nie dadzą konkretnych pieniędzy na zakupy. A dziadek był bardzo bogaty i zapewne ma dużą emeryturę. Był przedsiębiorcą i właścicielem fabryki. Wszystko zapisuje w specjalnym zeszycie i podliczam, znając ich to pewnie oddadzą na koniec zaległości. Ale to już takie bzdurne. Zmiennik mówił, że lepiej nie prosić ich o większe pieniądze bo on sam nie uzyskał pracując tu o wiele dłużej. Ale już nie marudzę, adres jest naprawdę urlopowy, w porównaniu do wcześniejszych to tamte były łagrami
-
Tylko mecyjas jest w tym, że on ma aktualnie kompletnie gdzieś tą gazetę Ma 96 lat i jedyne o czym myśli to o spaniu. Gdybym mu nie dał to nawet by się nie zająknął. No ale rodzina chce tej tradycji i tyle Równie dobrze mógłbym po wyjęciu ze skrzynki tej gazety od razu wyrzucić ją do niebieskiego kontenerka i na to samo by wyszło
-
Powiem Wam, że naprawdę nie zrozumiem nigdy Niemieckiej mentalności i podejścia do niektórych spraw. Mój aktualny adres jest super, ale oczywiście idealnie w 100% nigdy nie ma. Jedynym minusem jest to, że dostaje od rodziny na zakupy 50€ tygodniowo. Jakoś daje radę z tymi pieniędzmi, chociaż czasem jak nagle braknie większej ilości rzeczy, które są na wykończeniu to potrafię dołożyć te kilka euro ze swoich. Te kilka moich euro mnie nie robi i nie robię z tego problemu. Ale o co chodzi.... Rodzina ma zamówiony dla dziadka dość drogi dziennik "DIE WELT", za który tygodniowo wychodzi 20€ !! Żeby było śmieszniej to dziadek jedyne co robi to chwilkę spojrzy tylko na samą okładkę i odkłada, gazeta potem idzie do kosza. I tak codziennie. A przecież te 20€ mogliby dołożyć do tamtych pieniędzy i wtedy nie byłoby problemu z zaopatrzeniem w domu i dla dziadka mógłbym robić coś lepszego do jedzenia a nie głównie te papki ze słoików. Podczas dzisiejszej rozmowy tel ze zmiennikiem powiedział, że rozmawiał z rodziną o tym i powiedzieli, że ojciec zawsze czytał Die Welt i to już tradycja. .... Bez komentarza
-
@Serenity No posiedzieć trochę muszę dla kultury i okazania szacunku. Bo gdybym podczas czyichś urodzin w pokoju u siebie siedział to to by było nieładne. Normalnie jak ktoś przychodzi do dziadka w odwiedziny to się witam, wymienię kilka słów i idę do pokoju albo na spacer. Ale w tym wypadku przywitać się i zawinąć się na pięcie po prostu nie wypada Oczywiście nie robię z tego żadnego problemu bo miałem już setki takich zjazdów, jakoś przeżyję Do wieczora.
-
Hehe No tak, ale jednak dla mnie to takie niezręczne. Z tego grona będzie 6 osób mniej więcej w moim wieku i głupio tak siedzieć w milczeniu.... kiedy w Polsce na spotkaniach jak mam dobry dzień to jestem tą tzw. "duszą towarzystwa". Ogólnie to nie mam problemów z dogadywaniem się, rozumiem niemal wszystko co do mnie mówią i ja sam im wszystko wytłumaczę i wyjaśnię, i oni zrozumieć mnie zrozumieją. Chodzi tylko o gramatykę i składnie zdań bo to u mnie już leży
-
Witam wszystkich i miłego dnia życzę U mnie leje i leje. Normalnie angielska pogoda. Chociaż z tego co słyszę od znajomych to już w Angli jest lepiej w te lato. Dzisiaj wyprawiają u mnie u dziadka urodziny kogoś tam i przychodzi 15 osób. Mówiąc szczerze nigdy nie uśmiechają mi się takie Niemieckie spotkania w większym gronie bo już przy takiej liczbie osób wstydzę się trochę swojego niemieckiego. Już tak mam, że gdy jest mało osób to jakoś o tym nie myślę, ale przy większej liczbie ludzi trochę się krępuje odzywać, że będą się podśmiewać, itd. Bo jednak mój język jeszcze nie taki jak bym chciał Miłego dnia, pozdrawiam.
-
A gdzie @jolantapl. jesteś? Bo przy Hamburgu to od ponad miesiąca deszcze praktycznie codziennie. Dzisiaj WYJĄTKOWO nic nie padało Swoją drogą powiem wam, że byłem już na kilku adresach w Niemczech, a także naturalnie przy okazjach odwiedziłem wiele wiele innych domów.... I zauważyłem, że w Niemczech klimatyzacja w domach nie jest zbyt popularna, co może dziwić biorąc pod uwagę ich względną zamożność. Tak naprawdę dopiero tutaj gdzie aktualnie jestem spotkałem się z klimatyzacją. Chociaż póki co nie musiałem używać bo pomimo (czasem) upałów jest dosyć znośnie. W sumie się cieszę, że jestem teraz w lato tutaj gdzie jestem bo dochodzą mnie wieści z Polski, że nie idzie w mieszkaniu wytrzymać. Mieszkanie w kamienicy na poddaszu z cienkim i płaskim dachem. Jak nagrzeje w ciągu dnia to w nocy za oknem 23 stopnie, a w mieszkaniu 30. Wielokrotnie matce proponowałem, że zakupię klimatyzację do mieszkania, ale matka taka jakaś przedpotopowa, że: "absolutnie nie bo sąsiadom na pewno będzie przeszkadzać, że głośne i prąd będzie żarło". Nie da się przekonać
-
Co do jajek to rodzina mi mówiła, że wykryto jakieś bakterie w jajkach importowanych z Holandii. I te sklepy co sprowadzają jajka z Holandii póki co jajek nie mają (no przynajmniej wczoraj np. w Aldi dalej nie było). @Blondi Ciekawe podejście z tą niechęcią do powrotów Z jednej strony zawsze coś nowego i bez rutyny, ale z drugiej strony przecież można trafić gorzej, albo w ogóle na jakąś patologię, której niestety nie brakuje. Ja po swoich mocno pechowych doświadczeniach z adresami, teraz aktualnie kiedy jestem na bajkowym adresie (w porównaniu z poprzednimi) to na pewno bym się nie odważył ryzykować jadąc gdzie indziej, nawet gdyby większe pieniądze zaoferowali
-
Wiem Łukaszu Ale swoje miasto znam jak własną kieszeń. Wyjeździłem w nim na kursie już prawie 60 godzin. I tylko musi mnie pech opuścić i abym trafił na innego gościa niż tamci dwaj. Egzaminatorzy są obecnie przydzielani losowo przez komputer. Moim zdaniem bawienie się w inne miasta nie ma już sensu.
-
Łukasz, No właśnie z tym jest (nie)ciekawa sprawa bo kurs skończyłem już 2 lata temu. Ale niestety, mimo, że jeżdżę naprawdę dobrze to mam wielkiego pecha do tych egzaminów (a bardziej bym rzekł że do egzaminatorów bo trafiam ciągle na słynnych 2 największych buraków w moim WORD). Mam tam już jakieś swoje lata, bardzo późno za te prawko się zabrałem, i jak egzaminator czepia się mnie za nazwanie pokrywy silnika maską to mnie krew zalewa i biorą nerwy. A ja nie mogę nic powiedzieć. A jak to bywa w trakcie stresu i nerwów to wiadomo... idzie łatwo głupie błędy popełnić. Dość powiedzieć, że oblałem już 4 razy i to po kolei na rzeczach, których nigdy wcześniej nie popełniłem podczas kursu ani razu. Ale co zrobić, we wrześniu kolejna próba. Nie wiem jak to było za waszych czasów, ale obecnie zrobić prawko nie jest łatwo. Po opowieściach wielu starszych wiem, że kiedyś się zdawało.... inaczej
-
Ja osobiście już na pewno nie pojadę do małżeństwa, szczególnie tam gdzie druga osoba nie potrzebuje opieki. Ze wszystkich swoich szteli najgorzej wspominam te z małżeństwami (a było ich 3), Zero luzu i swobody, ciągły kontrolling, patrzenie na ręce, dawanie co róż nowych zadań, ciągle jakieś problemy i spięcia. A na tym poprzednim patologicznym obok Monachium to wariat jeszcze sam się "pochwalił" że z ukrycia kamerował moja pracę przy żonie Są oczywiście pewnie sztele gdzie z małżeństwem jest OK, ale ja po moich 3 pechowych podziękował już na amen. Od pieniędzy bardziej cenię własne dobre samopoczucie i zdrowie psychiczne. Aktualnie samemu z moim PDP mam luz totalny.
-
Kurczę, skąd Wy takie stawki bierzecie? Ja miałem zawsze 1000€ (przez agencję), w porywach 1100€, raz jeden 1200€. Chociaż ja bez prawa jazdy, bez perfekcyjnego Niemieckiego, no i nie gotuje jak szef kuchni
-
Opowiem wam w ramach ciekawostki taką sytuację. Nie wiem czy to będzie dla was, ale dla mnie to było dosyć zabawne Mam znajomego opiekuna 60 letniego z którym się kiedyś wymieniałem parę lat temu kilka razy i wyszło tak, że zakumplowaliśmy się i mamy regularny kontakt na Skype. Podczas pobytu na jednym adresie powiedział (zawsze mówił z pełną powagą) że ma PDP leżącego i nigdy więcej do leżących bo przewalone. Kolejny adres, PDP do którego trzeba wstawać w nocy i powiedział, że już więcej nie podejmie się szteli gdzie trzeba wstawać w nocy. Znalazł taką gdzie nie trzeba wstawać, do małżeństwa. Miał tam jakieś problemy z żoną PDP i powiedział, że już nigdy więcej do małżeństwa. Znalazł kolejny adres gdzie osobę ze stwardnieniem rozsianym trzeba było dużo dźwigać i powiedział, że nigdy więcej do chorych na SM i tam gdzie trzeba dużo dźwigać. Potem kolejny adres bez uprzednich "atrakcji" tyle, że osoba z demencją dosyć agresywna i powiedział, że nigdy więcej do chorych na demencję. Potem znowuż kolejny adres bez tamtych rzeczy, już na czarno za 1600€, pacjent podczas jego pobytu zmarł. W końcu parę dni temu będąc aktualnie w Polsce oznajmił, że nigdy więcej do roboty za mniej niż 1600€ ! To ja już mu odpowiedziałem: " Andrzej... Nie chcesz do nocnych marków... do małżeństwa... do chorych na SM... do demencyjnych.... do leżących... nie za mniej niż 1600€.... to jak Ty chcesz do k**** nędzy teraz cokolwiek znaleźć?"
-
Dzień dobry wszystkim Nie wiem jak tam w innych częściach Niemiec, ale u mnie przy Hamburgu odkąd jestem ponad miesiąc to pogoda wiecznie w kratkę. Na przemian słońce, chmury, deszcze, z naciskiem na te dwa ostatnie. Ogólnie większość czasu dosyć chłodno. W ogóle jakby lato zapomniało o tym rejonie.
-
Nie, to ten facet zadzwonił. Słyszałem przed zaśnięciem jak gdzieś dzwoni. Ale nie pomyślałbym, że na pogotowie. Nie wiem jaki miał w tym cel, bo z podopieczną nic się nie działo poza tym, że była rozpłakana jego agresją werbalną. Mój aktualny podopieczny też ma taki guzik. Ciekawy jestem czy w Polsce też są takie służby "na guzik" ? Za poprzedniego opiekuna stary raz go użył jak opiekun spał a on sam zleciał z łózka na podłogę. Ponoć przyjechało 3 zbudowanych facetów co mieli klucze od domu, sprawdzili jego stan, położyli go z powrotem na łóżko i pojechali. Mówiąc szczerze wcześniej nie wiedziałem, że taki system istnieje, dopiero tutaj się dowiedziałem.
-
Na moim drugim adresie były na piętro dość wysokie, mocno strome i kręte schody. Pewnego razu w nocy poszedłem do toalety i widzę.... jak podopieczna schodzi z tych schodów. A ona już ledwo ledwo chodząca, nietrzymająca stabilności na nogach. Myślałem, że dostanę zawału. Jakby spadła to na 100% byłoby po niej. Jakimś cudem wtedy wydostała się z łóżka zabezpieczonego barierkami.
-
Witam was serdecznie po długiej przerwie Przepraszam za długi czas bez odzewu. A więc u mnie potoczyło się tak... Wyjechałem w końcu około 20 maja z mojego poprzedniego patologicznego adresu. Ale nie dlatego, że agencja się zlitowała i mnie ściągnęła (lub szybko kogoś załatwiła), tylko dlatego, że podopieczna trafiła na czas nieokreślony do swojej siostry z uwagi na agresję swojego męża wobec niej. Otóż pewnej nocy na końcu pobytu maż pacjentki zaczął się na nią mocno drzeć (ja byłem w swoim pokoju), nie interweniowałem bo wiedziałem że fizycznie jej nie skrzywdzi i uznałem, że to nie mój biznes. Poza tym gdybym interweniował to w wypadku tego nerwusa dałoby to tylko tyle, że i mi by się dostało. Krzyki w końcu ucichły i zasnąłem. W środku nocy coś mnie budzi, otwieram oczy a nade mną.... ratownicy medyczni, i gadają do mnie mało przyjemnie (pomyślałem czy oni reanimowali mnie właśnie czy jak?). Mieli pretensje, że ja śpię zamiast być przy pacjentce skoro coś się z nią dzieje. Odpowiedziałem im już mocnym tonem, że była kłótnia między nimi i to ich prywatna sprawa. Podopieczną zabrali do szpitala, z którego później zabrała ją siostra. Czemu facet zadzwonił na pogotowie tego nie wiem. Na drugi dzień miałem zjazd do kraju. Agencja wbrew swoim zapowiedziom (ku ich szczęściu) wypłaciła tyle ile było na umowie. Pewnie uznali, że lepiej nie robić sobie wroga z kilkuletniego rzetelnego pracownika. Aktualnie od miesiąca jestem na nowym adresie i bardzo mi się poszczęściło. To mój najlepszy do tej pory adres. Mega sympatyczny podopieczny i rodzina. Wspaniała lokalizacja. Szkoda tylko, że 2 miesiące od tej pory będę tu zaglądał regularnie. pozdrawiam
-
Dokładnie. Sam już przekonałem się o tym aż za bardzo jak to jest z tymi ofertami "Last minute". Gdzie nagle potrzebują na teraz, na wczoraj. Tylko jak ich uniknąć? Oto jest pytanie. Przecież agencje nigdy nie powiedzą prawdy, że podopieczny jest osobą agresywną, itp.
- 1017 odpowiedzi
-
- agencja pracy
- opieka dla seniora
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Najczęściej wyższa płaca wiąże się z cięższą pracą na adresie. Albo z "kwiatkami" różnymi w stylu agresji seniora/seniorki, itp. Z tego co wiem to bardzo rzadko zdarza się aby za np. 1400 euro trafić na adres tzw. urlopowy Mówię oczywiście o pracy przez Polskie agencje. Co innego na czarno.
- 1017 odpowiedzi
-
- agencja pracy
- opieka dla seniora
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Z ofertami dla mężczyzn zawsze kiepsko. Ja to mam szczególnie kiepsko. Młody facet, rodziny często odrzucają moją kandydaturę z uwagi na mój wiek. Bez prawa jazdy (staram się zrobić, ale mam pecha coś do tego egzaminu praktycznego), no i z gotowaniem trzy po trzy. Język też nie perfekcyjny jeszcze.
- 1017 odpowiedzi
-
- agencja pracy
- opieka dla seniora
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami: