Maria Jolanta

Jeszcze prawie trzy tygodnie do wyjazdu a już rodzina się pyta kiedy wrócę. Cieszę się że jestem taka "rozrywana" bo po świętach wracam do "Gangreny" którą córka zabiera do siebie aż na 9 dni bo nie chcą nikogo innego tylko poczekają na mnie. Ciekawa jestem czy tutaj też się dopasują do moich terminów bo to będzie ponad dwa miesiące. Z drugiej strony przydałoby się coś zmienić i pojechać za większe pieniążki a nie tylko same lekkie miejsca. Hmmmm.... Zresztą po świętach będzie pierwszy raz kiedy wrócę w to samo miejsce.

Właśnie wróciłam z Lidla ale chyba byli już zajęci.

Na Świętego Mikołaja Tylko gdzie sobie Mikiego namalujesz ? Hmmmmm.

Zrób przegląd lodówki, to coś na kształt pizzy machnij.

Zobaczcie co u sąsiada stoi przed domem.Co chwila coś dokłada do pojazdu.

A da się ten zjeść ? Bo głodna jestem.

@Mirelka1965, uważaj co piszesz bo moja córcia mieszka w Gdańsku.

Widzę że wczoraj wywiązał się temat kontaktów realnych i wirtualnych. W obydwu przypadkach widzę plusy i minusy. Podstawowym plusem kontaktów wirtualnych jest wygoda i możliwość poznania osób których w inny sposób nie mogłabym poznać. Wygoda bo piszę i czytam kiedy mi to odpowiada albo mam czas i ochotę. Mogę na to poświęcić trzy minuty albo godzinę. Możliwość poznania innych osób tu chyba nie muszę wiele wyjaśniać. Każde forum, jakie by nie było skupia ludzi o podobnych zainteresowaniach albo problemach. realnie szanse na spotkanie tylu osób są bliskie zera. I realnie i wirtualnie jestem ostrożna. Jeśli coś czytam albo słyszę to nie zakładam z góry że to nieprawda ale też nie przyjmuję tego jako pewnik. W końcu każdy może się mylić albo po prostu ubarwiać rzeczywistość. Nie obawiam się zmienić świata wirtualnego na realny bo tak jakoś się składa że w sumie jest mi to obojętne. Jestem jaka jestem i innych ludzi biorę też takimi jakimi są a nie jakimi ja chciałabym ich widzieć. Ale spotkanie realne w naszym przypadku jest niezwykle mało prawdopodobne.

Witam porannie. Wczoraj nie miałam czasu bo podopieczna znów chora. Biedniutka taka wczoraj była, bez sił i od razu dziesięć lat jej przybyło. Na szczęście z godziny na godzinę troszkę lepiej było. Więc nici z dzisiejszego wypadu do miasta, może za tydzień się uda ?

Wreszcie Wolna ?

DDD Dni Do Domu.

No to chyba sama zacznę fotki robić to może też się przyłączę do strajku ? A będzie okazja bo w weekend jedziemy na jarmark bożonarodzeniowy do Bonn.

Ja też już kawę siorbię i czekam na nowy dzień. O schabowych z selera od rana czytam ale moja wyobraźnia tego nie ogarnia. Chyba za wcześnie jest.

Ta która robiła zawsze zakupy wyjechała na urlop i zakupy robiła druga córka. Napisałam że ma kupić chleb to kupiła. Jeden malutki krojony. W następnym tygodniu napisałam że ma kupić trzy chleby. Za to mięsko i wędlinki kupowała pierwsza klasa. Bułeczki upiekłam maślane, szybko i bezboleśnie. Gdzieś tutaj przepis wstawiałam. Część upiekłam z marmoladą. Dobre ale bez zachwytu. Za to nieustannie zachwycam się niemieckimi wypiekami z piekarni. Jutro raniutko znów lecę po bułeczki skoro podopieczna je lubi ? Ale tak między nami to ona ani razu mnie nie prosiła bym rano dymała po bułeczki. To JA uwielbiam świeże bułeczki na śniadanie.

Chleba nie piekłam ale bułeczki już tak. Byłam raz w miejscu gdzie zakupy robiła córka raz na tydzień i jak dostałyśmy na tydzień 9 kromek chleba to upiekłam bułeczki.

A ja 3 Tygodnie.

Już pomijając fakt że ma nas za idiotów myśląc że po takim wpisie reklamującym po raz kolejny tą samą agencję rzucimy się jak głupie bijąc się o pracę w tej agencji. Parszywe jest to że podszywa się pod opiekunkę !!!

@jolantapl. dzieci coraz starsze, przyjdzie taki czas gdy święta będą spędzały raz na jakiś czas z rodziną współmałżonków więc to taki mały przedsmak. Nie wiem co napisać ale jeśli podjęłaś taką decyzję to "kobyłka u płota". Mnie też usiłowano tutaj namówić do zostania na święta ale ja mam inną sytuację. Młodsza córka mieszka daleko, na dodatek 15 grudnia ma sprawę rozwodową i zaraz potem zjeżdża na święta do domu z dziećmi. To znaczy do mojego domu.

Naprawdę najłatwiej spotkać inną opiekunkę albo na zakupach albo na cmentarzu.

@erika przez chwilę myślałam że opisujesz miejsce w jakim byłam poprzednio. Wszystko się zgadza oprócz brata.

Myłam głowę leżącej osobie i też bez żadnego sprzętu. Trzeba tylko mieć dojście od strony głowy, stołeczek, wiaderko z ciepłą wodą, kubek i miskę. Na łóżko kładłam ręcznik, potem takie wielkie worki na śmieci, na to dużą porządną reklamówkę z której robiłam lejek. Na stołeczku miska i mycie głowy kubeczkiem. Woda ścieka po foliach do miski. Trochę jest przy tym zachodu ale nie miałam innej możliwości.

Deserów też nie robię ale poza tum co już wymieniłyście to odrobinkę albo kutii albo makiełków ( wolę makiełki ). Niby nie deser a jednak... I jeszcze "gęsie wino" czyli kompot z suszu.

Jesteś najlepsza ! Pogonić dziadka po wkładki higieniczne to nie każda potrafi.

Odwrotnie. To raczej było zdziwienie że mam zamknięte okno. Ona ma lodówkę w sypialni a ja ciepełko.

Zasnęłam przed piątą i zaspałam. W te pędy do sklepu po świeże bułeczki a troszkę mam, jakieś 1,5 kilometra z buta w jedną stronę. Bo ja leniwa jestem i nie chce mi się autka z garażu wyprowadzać na spacer. A tak na serio to lubię z buta łazić na zakupy, szybciutko, aż do zmęczenia. Wiadomo że jak z podopiecznymi to pomalutku spacerkiem więc taki sprint dobrze mi robi. Tylko na małe zakupki idę sama bo na większe to już jednak lepiej autkiem.