Boshhhh..!!!!
Moje serce! Moje gardło!!
Przeglądając Forum zachwycałam się Waszymi Braćmi Mniejszymi...
Zadzwonił Brat rodzony, pogadaliśmy chwilę n, zapytał o nalewki czy nastawiłam..
Ale "kontemoka" widzę jak moja ulubienica, Derina coś podrzuca leżąc na MOIM łóżku..
Uszy z radości fruwały, ogon tańcował jak flaga na wietrze..
Wstałam zatem od stołu i podeszłam bliżej, sprawdzić co ona tam ma..czy do jedzenia coś, czy zabawkę jakąś..
A ta pisssdunia MYSZ ZŁOWIŁA!!!
I tym się bawiła!!
A to se podrzucała, a to lizała, a to łapką trzymała...
Jak się zaczęłam drzeć, to mnie we wszystkich powiatach słychać było!!
Brat nadal na łączach, krzyczę zatem do słuchawki, że NATYCHMIAST MA MNIE URATOWAĆ, gdziekolwiek by nie był!!
Niestety tylko go rozśmieszyłam, bo on jakieś 60km ode mnie właśnie jest..
Jesuuuu!!! Ratunkuuuu!!
Rozłączyłam się z nim będąc już nieprzytomną..obie w zasadzie , i ja , i mysz byłyśmy nieprzytomne...
Z wrażenia pękła mi gumka w majtkach, piegi z gęby spadli i na doopie osiedli, włosy wszelakie dęba stanęły, a TAMTE wypadli...
Ja się drę nadal, mysz nadal fruwa na głową mojej Deruni...
Tchujaniemam!!
Zadzwoniłam po pomoc duchową do koleżanki, ale mieszka 400kilosów ode mnie, więc i duchowość zanikała, bo się tak świnia, nie koleżanka, śmiała!!
Ostatnim tchnieniem wzięłam się w garść, i ciągnąć mój odwłok za sobą poszłam po COŚ DO UNICESTWIENIA tego mysiego, zemdlonego, ohydnego POTWORA!!
Jakieś wiaderko plastikowe znalazłam , i zmiotką chciałam nakłonić tego wymemłanego w psich zębach , sierściucha aby tam weszło.
Modliłam się tylko, żeby mi na gębę nie skoczyła w przypływie agonalnego wigoru...
I z pianą na gębie, z rozwianymi włosami, z bijącym sercem, z okrzykami iście husarskim , wyniosłam te mendę na podwórko pod orzecha...
Poszczułam psem, Rambo przybiegł zaciekawiony, ale jak tylko wywłokę powąchał, zaciekawienie przeszło w obrzydzenie i zwyczajnie, po męsku ją.... olał...znaczy obsikał.
Idę się napić czegoś...
Umarłam.
Z Zaświatów relację spisała Wam Betinka...uffff...
Pogromczyni mysz, Derina i olewator sierściucha, Rambo.
A, a Pan se w pracy siedzi, gdy człek ma tragedię życiową!!