Demencja hasa sobie jak rusałka po mojej szteli.
Na razie gania za Sonią, Ale jak dłużej Bede przebywać w Demenclandii, to będą nastepna.
Kiedyś ubrana się i czekała..
Pytam na kogo? Na syna. Bo ma z nim jechać do fhydchv .Tu nie zrozumiałam slangu.
A że to był Rosemontag, to racuchy smażyłam.
Za jakiś czas pytam, o której on będzie.?
Ale kto? No, Armin.
Ale ona nie czeka na Syna, on jest w pracy i NIE przyjedzie.
Ok.Ja smażę dalej, chociaż z 1 szkl. Mąki to szaleństw nie ma.
Nagle słyszę jak sąsiadka i siostrzeńca w jednej osobie, gada do mojej szefowej.
Sprowadziła ją ze schodów, wyniosła wyżej i pojechały.
Wiało wtedy ze 100 na godzinę!
A moja w cienkim żakieciku i z gołym łbem.
Myślałam, że poszły do nich do domu, do jej brata już leżącego.
Za jakieś pół godziny przyjeżdża Armin, syn, znaczy.
Gdzie Mamusia?
Nie wiem, przyszła Petra i ją zabrała.
Ale czy gdzieś pojechały, czy są w domu..nie wiem. On zdziwiony i w szoku, że ja nic o tym nie wiem.
Nawet nie miał nr tam do nich.
Poszukam zatem notesu z numerami- co wcale nie było łatwe, bo Sonia przekłada rzeczy z kąta w kąt..
Zadzwonił, rozmawiał z którymś domownikiem, że poszły na spacer nas jezioro.
A tak pizgalo, że parę drzew polamalo!
Jak wróciły, opieprzyl obie.
Moją Sonia się upierała, że ciepło.
Potem kazała mi na tarasie obrus na stole poprawiać i domek dla ptaszków spadł..
A juści! Tu się zgina dziób pingwina! Jest zimno, a ja jestem chora. Obraziła się do kolacji, czyli na jakieś 40 min .
Następnym razem zapukala do mnie w czasie pauzy. Było doopie i nigdzie nie wychodziłam. Mam przerwę, mówię. Ona wie, ale mnie prosił żebym pocztę skrzynki wyjęła. ZATEM pół godziny dłużej byłam na pauzie.
Dziś obudziła mnie o 5.rano na siku. Zamykam łóżko wieczorem, bo zmienniczce wstawała w nocy i jeździła na wózku po chałupie.
Za karę ja dłużej dziś spałam.
W przerwie wyszłam zamykając mój pokój na klucz, bo zagląda wszędzie..
Piękne słonko, lazilam na kijkach ze 3 godz. Wracam, a ona w drzwiach siedzi z kluczykiem do skrzynki..
Poczta mijała mnie z 1.5 godziny wcześniej.
Wieczorem zgubiła jeden długopis i jeden nożyk do otwierania listów.
Jutro będzie dzwonić na policję, żeby mnie skontrolowali na okoliczność.
Dzwoń dziś, co będziesz czekać do jutra?
P.s.
Myślicie, że już czas zmieniać sztelę?
Oczywiście do syna zadzwonię, a firmie mekka wyślę.
A teraz oddam się serwetce.
Liczenie oczek uspokaja, czyż nie?