
Michał859
SpołecznośćTyp zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez Michał859
-
No powiem Joker, że totalnie nie spodziewałem się takiej odpowiedzi Aż mam wrażenie, że to tak w formie żartu wszystko napisane No zdaje sobie sprawę, że palenie (szczególnie wieloletnie) jest tak już w nas zakorzenione, że ciężko jest bez tego. Moja najdłuższa próba rzucenia 1,5 roku temu trwała 2 miesiące. Było ciężko, ale też dopiero wtedy przekonałem się jaki to jest odór jak się stoi w pobliżu kogoś palącego, mimo, że raptem miesiąc wcześniej sam byłem palącym i nie czułem w ogóle jak ktoś palił przy mnie. Tak jak wcześniej mnie wkurzały to dopiero w tamtym momencie zrozumiałem po co te wszystkie tabliczki z zakazem palenia w różnych miejscach gdzie może przebywać więcej ludzi. Ale główny powód chęci zerwania z tym raz na zawsze jest obawa przed przede wszystkim rakiem płuc, itp. Palę już 16 lat i serio już się boje. Na chwilę obecną nastawiam się psychicznie do rzucenia.
-
Witam wszystkich po czasie. U mnie bez zmian. Dalej u podopiecznej w pobliżu Monachium, już od 4,5 roku. PDP od około 8 miesięcy leżąca ale praca przy niej jest lekka praca. 3 razy dziennie przychodzą pflegedienst. W lutym jak zjeżdżałem do Polski to kobiety z pflegedienst mówiły, że marne szanse, że jeszcze wrócę. Ale wróciłem pod koniec maja i PDP się trzyma. Joker, jakie pozytywne zmiany u Ciebie nastąpiły przez ten czas? Może oprócz tych oczywistych jak lepszy węch i smak, brak smrodu. Może to mnie w końcu też zmotywuje aby rzucić to cholerstwo
-
A tak mnie wzięło wczoraj aby pierwszy raz w życiu zrobić ser własnej roboty I w przepisie w internecie było aby użyć śmietany kwaśnej 18%. Ostatecznie kupiłem Saure Sahne 10% i Schmand 24% (ten Schmand w tym markecie co byłem to tylko 24% i chyba nie ma innych?) no i wyciągnąłem ze Schmand kilka łyżek i dałem w zamian kilka łyżek Saure Sahne, to może i się zrobiło z tego koło 18% kwaśnej śmietany A ser wyszedł niezły , w smaku takie połączenie sera mozarella z serem żółtym. Z pewnością będę robił co jakiś czas. 1L mleka 3,2%, 200g śmietany, 3 jajka, trochę soli. I wyjdzie około 320g serka.
-
Hej opiekunkowo Prośba o poradę... potrzebuję konkretnie śmietany kwaśnej 18%. Niestety w Niemczech nie mogę znaleźć takiego czegoś. Saure Sahne dostępne jest tylko 10% (nigdy nie widziałem aby były jakieś gdzie jest więcej %). Co tu jest odpowiednikiem albo najbardziej zbliża się do śmietany kwaśnej 18%?? Może "Schmand" ? Tu pokręcone mają z tymi śmietanami.
-
Podopieczny odszedł kilka godzin temu. Bez bólu raczej bo godzinę wcześniej był lekarz i podał morfinę. Niestety była przykra sytuacja bo rodzina się pożarła przy nieboszczyku (syn i córka PDP), pokłócili się o to, że syn nie zadzwonił z rana do lekarki domowej a telefonować do niej można tylko do 12 w południe. Totalny idiotyzm bo to NIC by nie zmieniło. Córka myśli chyba, że jakby ta lekarka przyszła to może położyłaby mu niczym Jezus rękę na czole i PDP by się polepszyło. No ale oni się nie znoszą ponoć od dawna także trochę się z takim scenariuszem liczyłem. Poza tym według wcześniejszego planu pojutrze wyjazd bezpośrednio na poprzedni adres do podopiecznej w pobliżu Monachium. Choć ona też już w dość ciężkim stanie, więc mogę mieć dwie przykre sytuacje za jednym pobytem w Niemczech. Ale co zrobić. Pozdrawiam
-
Witam forumowiczów. Niestety z moim PDP bardzo ciężko. Aktualnie niemal zero kontaktu z nim. Praktycznie nie je i nie pije. To już jest końcówka. Pojutrze w podróż tutaj wyrusza nowy opiekun i będzie w czwartek. Ale to obecnie jest głupota. Nikt nie powinien być tu obecnie już wysyłany a PDP powinien trafić do hospicjum. Co prawda ja w czwartek stąd jadę (bezpośrednio na mój stały poprzedni adres) i teoretycznie już nie mój problem, no ale jestem empatyczny i po prostu szkoda tego nowego opiekuna bo jego przyjazd tutaj jest bezsensowny.
-
Ten region Niemiec jest czasem nazywany Niemiecką Majorką Najcieplejszy region Niemiec i rzadko śnieg pada. Tak jak jakiś czas temu np. region Monachium był totalnie zasypany śniegiem, lotnisko zamknięte, itd. to w naszym regionie zero śniegu i sporo na plusie Ja zakupy zazwyczaj o 8 rano robię albo 19-19:30. Wtedy prawie ludzisk nie ma
-
Też tu przy Heidelbergu mam domek na wzgórzu i w zasadzie całe miasteczko ulokowane na wzgórzu, a nasz domek ulokowany na samej górze. Najbliższy market Penny ulokowany jest na samym dole- i schodząc do niego to jest fajnie - ale gorzej już powrót Cały czas pod górkę i czasem dosyć stromo. Zawsze w Niemczech kiedy to możliwe korzystam z roweru ale tutaj to nie na moją kondycję. Znaczna większość tubylców korzysta z rowerów elektrycznych, ale tego luksusu akurat rodzinka dla opiekuna nie posiada.
-
Coś o tym wiem. Ja to już w ogóle te wyjazdy przeżywam jakoś gorzej od innych, nawet kiedy jadę w to samo miejsce co byłem. Już tydzień przed wyjazdem zaczyna się u mnie dołek i z każdym dniem coraz gorzej. A dzień przed wyjazdem i dzień wyjazdu to już w ogóle grobowy nastrój i złe samopoczucie. Noc przed wyjazdem zazwyczaj zero snu albo rzadziej symbolicznie godzina, dwie. Ogólnie najgorsze moje okresy w roku to te przedwyjazdowe do Niemiec. Gdyby tak istniały jakieś tabletki na nieprzejmowanie się... Życzę dobrej podróży i aby nowe miejsce było fajne
-
Trochę spóźnione ale Wesołych Świąt wszystkim! To już moje aktualnie PIĄTE pod rząd Święta i Sylwester w Niemczech. Powiedziałem sobie, że co jak co ale kolejne już na pewno w Polsce. Święta sam z podopiecznym, który praktycznie tylko śpi i nie ma z nim kontaktu, także można powiedzieć, że Święta samotnie. W wieczór Wigilijny przyszła rodzina ale kiepsko to wyglądało. Syn na siłę chciał aby ojciec spędził z nami wieczór na dole w głównym salonie. Więc przytachaliśmy go z piętra (ciężko było) i przy stole na wózku zasypiał i się mocno męczył. Cały czas musiałem być w pogotowiu z ręcznikami kuchennymi i pilnować aby nie zapluł innym talerzy z jedzeniem. Niestety PDP ma przypadłość, że na wieczór gdy coś je to zaraz zaczyna się długi okres kichania i gdyby nie interwencje z ręcznikami to jedzenie z jego buzi by lądowało wszędzie wokół.
-
A więc tak... tutaj przychodzą codziennie pflegedienst, ale tylko z rana z tabletkami. Gdy powiedziałem rodzinie, że bym potrzebował większej pomocy to pflegedienst zaczęły wchodzić na górę, podawać mu tabletki... i nic więcej. bez mycia, itd. Z tego co widzę i mi się tak wydaje to po prostu rodzina by musiała płacić im więcej aby to robiły, a chęci na to nie widać z tego co widzę. Daje rade jakoś robić przy PDP ale jest ciężko.
-
Niestety nie jest Przywieźli go wczoraj koło południa. Jest lepiej tylko w tym zakresie, że już nie dyszy i tak nie wyje, ale z mobilnością dalej tragedia. Niestety tak jak się obawiałem... syn chyba na siłę chciał dostrzec poprawę. Na siłę chciał aby wrócił do domu. Jedyne co daje radę ale to z wielkim wysiłkiem ostatkiem sił to z łóżka wziąć go na wózek i z wózka na łóżko. Jest ciężki, minimum 90kg waży. Całe szczęście w szpitalu założyli mu cewnik, więc pampersa nie moczy, ale wiadomo, że trzeba mu będzie zmienić i nie wiem jak ja to zrobie. Będę rozmawiał z rodziną aby załatwili jakieś pflegedienst chociaż raz dziennie. Miałem już adresy gdzie pflegedienst przychodzili 2 razy dziennie a seniorzy w sporo lepszym stanie niż ten tutaj.
-
Ponoć z seniorem już sporo lepiej i w sobotę, a możliwe, że nawet jutro go przywiozą. No nic, zobaczymy jak będzie. P.S- Jestem przy Heidelbergu. Piękna i malownicza miejscowość.
-
Dzięki Swoją drogą w tych niemczech ze służbą zdrowia cuda się dzieją. Na poprzednim adresie 92 letnią podopieczną jak miała zły stan to raz zabrali o 22 i przywieźli z powrotem następnego dnia.... o 5 rano! Teraz tutaj w środę przywieźli mi podopiecznego w bardzo złym stanie i następnego dnia zabrali z powrotem bo oczywiście był w takim stanie, że tylko szpital.
-
PDP w szpitalu. W 4 osoby- 2 medyków, ja i syn PDP ledwo go wytargaliśmy na tych elastycznych noszach z domu do karetki. Wcześniej w czwórkę nie daliśmy rady mu bluzy zdjąć w której wczoraj go przywieźli ze szpitala. Gdzie ja miałem cokolwiek przy nim robić No więc chwila luzu i dopiero na dniach dowiem się co dalej ze mną.
-
Była lekarz domowa. Powiedziała, że musi trafić do szpitala. Rozmawiała przez telefon z synową PDP. Prawdopodobnie trafi do szpitala jeszcze dzisiaj. Nie wiem czemu wczoraj go przywieźli, może chcieli się pozbyć problemu (?). No oby zabrali go jak najszybciej bo ja przy nim w takim stanie nic nie zrobię. Co dalej ze mną póki co nie wiem. Pewnie będę tu jeszcze sam w domu przynajmniej kilka dni w oczekiwaniu jak ze starszym. Do Polski nie chcę wracać bo finanse potrzebne.
-
Krótko opisze...Przez ostatnie 2 miesiące był tu mój znajomy były zmiennik i on mnie tu polecił rodzinie. Jak on był to było wszystko OK, adres zachwalał. PDP mobilny, sam jadł, stał pod prysznicem, itd. Ale w ostatnich dniach pobytu znajomego PDP nagle mocno się pogorszyło i po 2 dniach zabrali go do szpitala. No i oto wczoraj przywieźli mi seniora roślinę, który tylko cały czas mocno dyszy, co rusz wyje, nie ma z nim kontaktu, próby poruszenia jego ciała kończą się ostrym wyciem (chyba z bólu bo z czego innego)... no i tak to wygląda. Wczoraj wieczorem jak spróbowałem dać mu jeść to ledwo przeżuwał kęs, ale już nie połknął tylko cały czas trzymał w buzi przeżute jedzenie. Jestem bezsilny. Na godzinach ma być lekarz domowa i ocenić sytuację. Mam nadzieję, że zostanie podjęta jakaś decyzja bo tak się pracować nie da. Jeśli mi tu wszyscy rozłożą ręce i zostawią mnie z tym samego to zadzwonie do agencji.
-
Witam opiekunkowo Jestem załamany Trafiłem w sobotę na nowy adres, od soboty byłem sam po podopieczny kilka dni wcześniej w złym stanie trafił do szpitala. Ale rodzina zdecydowała, że mam przyjechać. Dzisiaj w końcu po 17-stej przywieźli mi seniora i po prostu jestem strzępkiem nerwów i nie wiem co robić. Senior leży tylko w łóżku i co rusz wyje. Nie ma z nim kontaktu. Tylko spojrzy na mnie jak coś mówie a czasem nawet nie spojrzy. Każda próba postawienia go w pozycji siedzącej kończy się jego wyciem z bólu. Wszystko go boli. Nie mogę przy nim nic zrobić. Nie wiem jak ja mu mam zmienić pampersa, a już pewnie trzeba bo nie trzyma moczu i kału. Tabletek nie połknął tylko trzymał w buzi. Nie wiem co mam robić. Ten człowiek powinien być aktualnie w hospicjum przy wykwalifikowanym personelu gdzie jeśli trzeba to nawet kilka osób przy seniorze coś działa.
-
Siatkówka oczywiście generuje sporo mniej pieniędzy niż piłka nożna. Ale moim zdaniem to niesprawiedliwość z tymi pensjami za grę w reprezentacji i powinno się to zmienić. Czytałem, że np. Chorwacja nie płaci NIC piłkarzom wybranym do gry w reprezentacji. Zawodnicy grają w swoich klubach i tam zarabiają a grę w reprezentacji uważają po prostu za powód do dumy. Dzięki wielkie. Choć jak pisałem już jakiś czas wcześniej gdybym mógł cofnąć czas to wybrałbym inną drogę. To miał być jeden czy dwa wyjazdy wtedy jak miałem 23 lata a wyszło jak wyszło. Sporo młodych lat straciłem będąc pozamykanym z tymi staruszkami. Teraz mi szkoda bardzo tych lat, ale co zrobić
-
Mój pierwszy adres w opiece (23 lata miałem). Małżeństwo. Pan wymagający opieki (i on był OK), małżonka nie wymagająca opieki (choć psychiatryczna by się przydała). No i z nią była jazda... - Codziennie wymaganie aby pucować na błysk chatę, m.in. 2 łazienki (kafelki, toaletę, itd). Co z tego, że na drugi dzień lśniły dalej na błysk... kolejny dzień to trzeba pucować. Najczęściej podczas tych czynności stała i się gapiła. - Brak wstępu do kuchni i wydzielanie jedzenia przez małżonkę. Trzymanie w lodówce spleśniałych rzeczy. Wspólne jedzenie śniadań, obiadów i kolacji w trójkę w kuchni przy stole. Na śniadanie i kolację limit-2 kromki chleba. Jak nałożyłem na kromkę coś więcej niż jedną rzecz (np. plasterek sera+ plasterek wędliny) to pretensje, że jak tak można i na za duży luksus sobie pozwalam. Obiady też mega skromne... lekko mówiąc. Ogólnie dojadałem na mieście w dosyć skromnym czasie wolnym już za swoją kasę. - No i wiele ciągłych i przeróżnych pretensji z tyłka. A to, że gdzieś się znalazł pod lupą jakiś kurz. A to, że nie sprzątam dwóch pomieszczeń jednocześnie w tym samym czasie, itd. Potem w karierze jeszcze 2 kolejne adresy z osobowymi "dodatkami"... gdzie było ogólnie jeszcze gorzej!! Ale to już by wymagało długich wpisów z opowieściami. P.S- Nie to, że pisze to jako: "To zobacz jak ja dopiero źle miałem". I na mój obecny adres narzekam mimo, że jest o niebo lepszy. Ale tylko opisuje jak to bywa
-
Mi na jednym w 2016 roku zaoferowali +50€ za mężą podopiecznej. Podopieczna około 55 lat z ALS i mąż pracujący. No i podopieczna OK ale właśnie ten mąż okazał się największą udręką i czynił adres horrorem. Szkoda gadać i opisywać. Kilka razy prawie złapaliśmy się za habety. Wtedy sobie powiedziałem, że nigdy więcej "dodatków". I teraz aby było ciekawiej... Nasi siatkarze jeśli wygrają w sobotę finał z Włochami to dostaną mniej pieniędzy za grę w reprezentacji niż nasi piłkarze dostaną nawet jeśli NIE zakwalifikują się do tego EURO 2024 !!! Bez dalszego komentarza.
-
Ja już od lat nie podejmuje się adresów gdzie są małżeństwa czy inne osobowe "dodatki". Choćby zaoferowali sporo więcej €. Byłem na kilku adresach gdzie była więcej niż jedna osoba i każdy ten adres był nieznośny. Ciągła kontrola, wydawanie poleceń, stanie na baczność, konflikty... no i ogólnie bardzo deprymująco. Nie to żeby każda sztela gdzie byłem z osobą samotną była dobra, oj nie... ale tam gdzie dodatkowe towarzystwo to zawsze była porażka. Oczywiście wiem, że bywają dobre sztele z małżeństwem ale ja na nie nie liczę i już nie chce liczyć. Hej. Wróciłem 3 września. Oj grzało (tu u mnie w Polsce) ostatnie kilka dni i na poddaszu się zdychało. Od dzisiaj już trochę chłodniej.
-
Strach przed obcokrajowcami? Dobrze się rozglądajcie!
Michał859 odpowiedział(a) na temat w Praca Opiekunki w Niemczech
I zapewne tak było. Ale napisał do portalu i zaraz artykuł dali... bo ciekawe i będzie się klikać -
Strach przed obcokrajowcami? Dobrze się rozglądajcie!
Michał859 odpowiedział(a) na temat w Praca Opiekunki w Niemczech
Dokładnie I też warto dodać, że dzisiejszych czasach wszędzie szuka się na siłę sensacji. Wszystkim się straszy. Bo to się sprzedaje. Tylko wybrany przykład z brzegu... Mój najlepszy kolega w PL jest kierowcą autobusu miejskiego. Dobry człowiek, często z nim jeździłem. Wiem jaki jest. Pewnego razu na jednym z miastowych portali internetowych pojawił się artykuł szkalujący mocno kierowcę (kolegę) za to, że niby pasażera Bogu ducha winnego bardzo źle potraktował i wygonił z autobusu. W komentarzach pod artykułem oczywiście morze hejtu. Zadzwoniłem do niego i jak się spodziewałem przedstawił mi zupełnie inaczej tą sytuację. Pasażer agresywny i nawalony na wyproszenie z autobusu po prostu sobie zasłużył. Ale portal internetowy tego oczywiście nie weryfikował, bo po co. -
Od dawna wiadomo, że tam tyle mięsa co kot napłakał a reszta panierka. Generalnie nie jadam w takich sieciówkach, baardzo rzadko i wtedy gdy ktoś namówi.