Michał859
SpołecznośćTyp zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez Michał859
-
Wszystkiego dobrego w nowym roku wszystkim! No, w nocy z soboty na niedzielę już zjazd do Polski. Wszelki duch Pana Boga chwali. W końcu się uwolnię od tego PDP psychola.
-
Wesołych Świąt!
-
Agencja olała mój opis sytuacji i prośbę o przeniesienie. Dlatego po powrocie kończę z nimi współpracę. Miałem długi czas bez pracy od zjazdu z poprzedniego stałego adresu gdzie w międzyczasie zmarła podopieczna, a tym tutaj gdzie trafiłem. Także finansowo stoję średnio. Jestem 3 tygodnie i zostały mi 3 tygodnie. Niestety jestem zmuszony jeszcze jakoś przetrzymać ten czas. Po zjeździe opisze to miejsce na różnych grupach przestrzegających przed minami na Facebooku i tutaj na portalu. Póki co za 3 tygodnie wraca masochista, którego zmieniałem. Ale potem będą tu chcieli wrzucić kolejnego nieszczęśnika. Trzeba ludzi ostrzegać.
-
PDP alkoholik, pijący cały dzień. Regularne wybuchy wściekłości i agresji słownej... do opiekuna, znajomych, sprzątaczki. Największy problem, że jest tu takim "panem i władcą". Ma 76 lat. To nie typ podopiecznego którego można słownie postawić do pionu. Wszystko mu przeszkadza, wymaga tzw. perfekcjonizmu. Wystarczy kieliszki u niego na półce postawić nie w takiej kolejności jak on uznaje i już wybuch wściekłości i awantura. Albo po prostu awantury bez żadnej przyczyny. O tak po prostu. Ale jak już napisałem... niektórym to za bardzo nie przeszkadza.
-
Spoko, trafię. Wielokrotnie dobrze trafiałem. Ja nie z tych masochistów co mój tutejszy zmiennik, który tutaj po mnie wraca i oznajmił: "Wolę się pomęczyć niż mam jechać gdzie indziej i trafić gorzej". No cóż, każdy ma swoje podejście.
-
@Kolodko No cóż. walnąłem się. Wcześniej mylnie myślałem, że to było 6 lat, ale spojrzałem w papiery i wyszło, że jednak 5. Zresztą... Nie wiem po co te czepialstwo. Zresztą nie ma to jakiegoś większego znaczenia ile lat.
-
Witam opiekunkowo. 20 października u mojego zmiennika na adresie w Bawarii zmarła seniorka do której wyjeżdżałem od 5 lat (super był adres, bardzo luźny) no i trzeba było jechać w końcu gdzie indziej. Tydzień temu wyjechałem w nowe miejsce i dramat Tęsknię za tamtą sztelą.
-
Wiesz Joker, miałem swój "patent". W Niemczech do tej pory są popularne domowe telefony stacjonarne, i numery zazwyczaj idzie znaleźć w niemieckich internetowych książkach telefonicznych. Jak dostawałem na e-maila do podpisania zlecenie to był tam adres szteli. Więc przed podpisaniem dzwoniłem i zazwyczaj opiekuni na miejscu mówili szczerze jak tam jest. Możliwe, że miałem do tej pory po prostu szczęście do tych ludzi. Choć jednak nie zawsze też się znajdzie taki numer domowy. Bardziej unikam adresów typu "last minute", czyli jak agencja chce aby wyjechać najlepiej na wczoraj. Wtedy mi się od razu zapala czerwona lampka, że zapewne ktoś kto jest na miejscu chce z takiego adresu jak najszybciej zjechać (potocznie: spie***ć). Co do fajek to niestety jeszcze palę
-
Witam opiekunkowo Kilka dni temu zmarła moja podopieczna do której wyjeżdżałem od 6 lat. Trochę smutno bo tyle lat to człowiek przywiązał się do tego miejsca. No ale tak bywa. Dostałem z mojej firmy nową ofertę. Mam zamiar poprosić o numer do opiekuna/i na miejscu. Tylko możliwe, że odmówią (bo rodo, srodo, itd.). Jak z waszym doświadczeniem w tej sprawie? Też prosicie o kontakt z kimś na miejscu?
-
Spoko, przygotowania idą pełną parą Jeszcze 5 dni i zjazd do kraju po 2,5 miesięcznym pobycie u PDP. Adres urlopowy i mało co do roboty, ale jednak ciągnie do domu jak cholera.
-
O kurcze, INEZ a wiesz, że w tych kwotach to masz już samoloty Monachium- Warszawa, gdzie jak wsiądziesz do samolotu to będziesz już u siebie zanim zdążysz do końca jakiś film z Netflixa? Miałbym zaufanego opiekuna, który chciałby pojechać w jakieś miejsce prywatnie tak właśnie w okolicach miesiąca czasu dorobić sobie, zmieniam się z nim na moim adresie od 4,5 roku, ale to chyba trzeba kobiety więc odpada.
-
@INEZ A jaka cena tego nocnego pociągu Monachium-Warszawa, orientujesz się? Zaciekawiło mnie to, bo może lepiej by było wracać z Monachium do Warszawy pociągiem i potem z Warszawy do mojego Elbląga PKSem czy pociągiem... niż się telepać 20h Sindbadem z Monachium do Elbląga @INEZ A jaka cena tego nocnego pociągu Monachium-Warszawa, orientujesz się? Zaciekawiło mnie to, bo może lepiej by było wracać z Monachium do Warszawy pociągiem i potem z Warszawy do mojego Elbląga PKSem czy pociągiem... niż się telepać 20h Sindbadem z Monachium do Elbląga A, i czy masz jakąś przesiadkę?
-
A to dziady Czyli wagon sypialny z tego co rozumiem Ja przy Monachium już od 4,5 roku pracuje. Około 25 minut pociągiem do dworca głównego w Monachium
-
Niezła przygoda ogólnie Fajnie, że pozytywnie wszystko odbierasz. Ja jak bym usłyszał, że 5h mam czekać extra to bym się załamał. Choć już miałem kiedyś akcje, że na koordynatora po wyjściu z Sindbada w Monachium czekałem bite 4h. Choć jedna opiekunka z którą się wymieniałem mówiła, że czekała na lesera...8h!! Koszmar. Nie wiem czy wspominałem tu swoją podróż poprzednią na adres. Facet około 40-stki wsiadł do Sindbada razem ze mną w moim mieście. Od razu zaczął doić "krowę", zrobiło się szybko nieprzyjemnie bo zakłócał spokój w autokarze, ludzi zaczepiał, przewracał się, a po kilku godzinach w Chojnicach na krótkiej przerwie ledwo wytoczył się z autokaru i bardzo chwiejnym krokiem jakoś poczłapał do pobliskiej biedronki. My czekamy czekamy, w końcu Policja podjeżdża do tej biedronki i do radiowozu go wsadzili. Coś musiał tam odwalić. Kierowcy zanieśli do radiowozu jego rzeczy i tak się zakończyła jego podróż Z innej beczki... nie wiem czemu, ale moja agencja dosyć chytra. Kiedy tylko mogą biorą dla opiekunów Sindbada, nie chcą załatwiać busów, jedynie gdy już nie ma wyjścia. Jakoś inne agencje nie mają z tym problemów. Ale ceny busów poszybowały w górę. Z mojego miasta do Monachium Sindbad 239 zł, a busy ta sama trasa od 550 zł w górę. Miałem swego czasu zmiennika na adresie, który wrócił do palenia po 8 latach. Właśnie na tym adresie zaczął ponownie, jak stwierdził... z nudów. Szok, że jeszcze po takim czasie można wrócić Jak rozmawiałem z nim to mówił, że nawet po latach czasami się zdarzają impulsy do zapalenia, szczególnie jak coś wkurzy. Z latami coraz mniej ssie, ale jednak bywa. Czy po tym adresie rzucił ponownie (bo deklarował, że chce rzucić szybko) czy może pali do tej pory... nie wiem, bo szybko straciliśmy kontakt. Ale tak to jest. Nałóg już zawsze gdzieś tam z tyłu głowy zostaje i już wiecznie trzeba się pilnować aby nie podkusiło. Najgorsze co można zrobić to np. na jakiejś imprezie powiedzieć "Ahhh, tego jednego sobie zapale, zobaczę na krótką chwile jak to było. Ale tylko tego jednego." No i ten jeden najczęściej jest powodem, że się wraca. Można tylko zazdrościć tym co nigdy nie palili bo oni w ogóle nie są tym "obciążeni".
-
Próbowałem już takiej metody. Niestety na mnie nie podziałała. Wyglądało to tak, że i tak paliłem tak czy siak a z drugiej strony męczyłem się ze względu na przedłużony czas między paleniem. Myślę, że jakbyś spróbował wtedy w ten sposób to miałbyś podobne odczucia. Spróbuję z Tabexem/Desmoxanem (te tabletki naprawdę działają!), no i chęć rzucenia.
-
No powiem Joker, że totalnie nie spodziewałem się takiej odpowiedzi Aż mam wrażenie, że to tak w formie żartu wszystko napisane No zdaje sobie sprawę, że palenie (szczególnie wieloletnie) jest tak już w nas zakorzenione, że ciężko jest bez tego. Moja najdłuższa próba rzucenia 1,5 roku temu trwała 2 miesiące. Było ciężko, ale też dopiero wtedy przekonałem się jaki to jest odór jak się stoi w pobliżu kogoś palącego, mimo, że raptem miesiąc wcześniej sam byłem palącym i nie czułem w ogóle jak ktoś palił przy mnie. Tak jak wcześniej mnie wkurzały to dopiero w tamtym momencie zrozumiałem po co te wszystkie tabliczki z zakazem palenia w różnych miejscach gdzie może przebywać więcej ludzi. Ale główny powód chęci zerwania z tym raz na zawsze jest obawa przed przede wszystkim rakiem płuc, itp. Palę już 16 lat i serio już się boje. Na chwilę obecną nastawiam się psychicznie do rzucenia.
-
Witam wszystkich po czasie. U mnie bez zmian. Dalej u podopiecznej w pobliżu Monachium, już od 4,5 roku. PDP od około 8 miesięcy leżąca ale praca przy niej jest lekka praca. 3 razy dziennie przychodzą pflegedienst. W lutym jak zjeżdżałem do Polski to kobiety z pflegedienst mówiły, że marne szanse, że jeszcze wrócę. Ale wróciłem pod koniec maja i PDP się trzyma. Joker, jakie pozytywne zmiany u Ciebie nastąpiły przez ten czas? Może oprócz tych oczywistych jak lepszy węch i smak, brak smrodu. Może to mnie w końcu też zmotywuje aby rzucić to cholerstwo
-
A tak mnie wzięło wczoraj aby pierwszy raz w życiu zrobić ser własnej roboty I w przepisie w internecie było aby użyć śmietany kwaśnej 18%. Ostatecznie kupiłem Saure Sahne 10% i Schmand 24% (ten Schmand w tym markecie co byłem to tylko 24% i chyba nie ma innych?) no i wyciągnąłem ze Schmand kilka łyżek i dałem w zamian kilka łyżek Saure Sahne, to może i się zrobiło z tego koło 18% kwaśnej śmietany A ser wyszedł niezły , w smaku takie połączenie sera mozarella z serem żółtym. Z pewnością będę robił co jakiś czas. 1L mleka 3,2%, 200g śmietany, 3 jajka, trochę soli. I wyjdzie około 320g serka.
-
Hej opiekunkowo Prośba o poradę... potrzebuję konkretnie śmietany kwaśnej 18%. Niestety w Niemczech nie mogę znaleźć takiego czegoś. Saure Sahne dostępne jest tylko 10% (nigdy nie widziałem aby były jakieś gdzie jest więcej %). Co tu jest odpowiednikiem albo najbardziej zbliża się do śmietany kwaśnej 18%?? Może "Schmand" ? Tu pokręcone mają z tymi śmietanami.
-
Podopieczny odszedł kilka godzin temu. Bez bólu raczej bo godzinę wcześniej był lekarz i podał morfinę. Niestety była przykra sytuacja bo rodzina się pożarła przy nieboszczyku (syn i córka PDP), pokłócili się o to, że syn nie zadzwonił z rana do lekarki domowej a telefonować do niej można tylko do 12 w południe. Totalny idiotyzm bo to NIC by nie zmieniło. Córka myśli chyba, że jakby ta lekarka przyszła to może położyłaby mu niczym Jezus rękę na czole i PDP by się polepszyło. No ale oni się nie znoszą ponoć od dawna także trochę się z takim scenariuszem liczyłem. Poza tym według wcześniejszego planu pojutrze wyjazd bezpośrednio na poprzedni adres do podopiecznej w pobliżu Monachium. Choć ona też już w dość ciężkim stanie, więc mogę mieć dwie przykre sytuacje za jednym pobytem w Niemczech. Ale co zrobić. Pozdrawiam
-
Witam forumowiczów. Niestety z moim PDP bardzo ciężko. Aktualnie niemal zero kontaktu z nim. Praktycznie nie je i nie pije. To już jest końcówka. Pojutrze w podróż tutaj wyrusza nowy opiekun i będzie w czwartek. Ale to obecnie jest głupota. Nikt nie powinien być tu obecnie już wysyłany a PDP powinien trafić do hospicjum. Co prawda ja w czwartek stąd jadę (bezpośrednio na mój stały poprzedni adres) i teoretycznie już nie mój problem, no ale jestem empatyczny i po prostu szkoda tego nowego opiekuna bo jego przyjazd tutaj jest bezsensowny.
-
Ten region Niemiec jest czasem nazywany Niemiecką Majorką Najcieplejszy region Niemiec i rzadko śnieg pada. Tak jak jakiś czas temu np. region Monachium był totalnie zasypany śniegiem, lotnisko zamknięte, itd. to w naszym regionie zero śniegu i sporo na plusie Ja zakupy zazwyczaj o 8 rano robię albo 19-19:30. Wtedy prawie ludzisk nie ma
-
Też tu przy Heidelbergu mam domek na wzgórzu i w zasadzie całe miasteczko ulokowane na wzgórzu, a nasz domek ulokowany na samej górze. Najbliższy market Penny ulokowany jest na samym dole- i schodząc do niego to jest fajnie - ale gorzej już powrót Cały czas pod górkę i czasem dosyć stromo. Zawsze w Niemczech kiedy to możliwe korzystam z roweru ale tutaj to nie na moją kondycję. Znaczna większość tubylców korzysta z rowerów elektrycznych, ale tego luksusu akurat rodzinka dla opiekuna nie posiada.
-
Coś o tym wiem. Ja to już w ogóle te wyjazdy przeżywam jakoś gorzej od innych, nawet kiedy jadę w to samo miejsce co byłem. Już tydzień przed wyjazdem zaczyna się u mnie dołek i z każdym dniem coraz gorzej. A dzień przed wyjazdem i dzień wyjazdu to już w ogóle grobowy nastrój i złe samopoczucie. Noc przed wyjazdem zazwyczaj zero snu albo rzadziej symbolicznie godzina, dwie. Ogólnie najgorsze moje okresy w roku to te przedwyjazdowe do Niemiec. Gdyby tak istniały jakieś tabletki na nieprzejmowanie się... Życzę dobrej podróży i aby nowe miejsce było fajne
-
Trochę spóźnione ale Wesołych Świąt wszystkim! To już moje aktualnie PIĄTE pod rząd Święta i Sylwester w Niemczech. Powiedziałem sobie, że co jak co ale kolejne już na pewno w Polsce. Święta sam z podopiecznym, który praktycznie tylko śpi i nie ma z nim kontaktu, także można powiedzieć, że Święta samotnie. W wieczór Wigilijny przyszła rodzina ale kiepsko to wyglądało. Syn na siłę chciał aby ojciec spędził z nami wieczór na dole w głównym salonie. Więc przytachaliśmy go z piętra (ciężko było) i przy stole na wózku zasypiał i się mocno męczył. Cały czas musiałem być w pogotowiu z ręcznikami kuchennymi i pilnować aby nie zapluł innym talerzy z jedzeniem. Niestety PDP ma przypadłość, że na wieczór gdy coś je to zaraz zaczyna się długi okres kichania i gdyby nie interwencje z ręcznikami to jedzenie z jego buzi by lądowało wszędzie wokół.