
ABC
SpołecznośćTyp zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez ABC
-
@Blondi ja uparta jestem, jak sie zapre to jezszcze z jej kostucha powalcze i bedzie dobrze... oby... jest teraz jakas kuzynka w odwiedziny...oj jak sie mnie chciala z domu pozbyc, co przyszla... kilka razy do mnie, ze ona zostanie z ciocia.. a jak poszla do niej do pokoju to drzwi zamknela na klucz.... i cos kombinuje, tylko co?... nie zostawie ich samych, oj nie... ha... nie ma jak rodzinka, czujaca, ze czyjs koniec sie zbliza...
-
byla lekarka.... wariactwo: pytanie glowne: jakie mam oczekiwania, wiec mowie, ze chce zeby bylo lepiej... a ona: 92 lata i ma byc lepiej? ludzie tyle nie zyja...i do mnie z pyskiem: keine Emotionen, Sie sind zu emotionel! das ist nur die Arbeit... Scheisse.... Tylko praca? mowie, ze nie ma apetytu, a ona: to niech nie je, pije, to dobrze, nie chce pic niech nie pije... kuzwa, krzyzyk postawila na niej... Ale mnie to wkurwilo.... a jak ja sie wkurwie to gory przeniose, zmotywowala mnie tak tak krowa austriacka, ze ja te Hedie na nogi postawie, oj moja w tym glowa... chocbym byla jedyna, ktora wierzy w to, ze bedzie lepiej!!!!!! Zadnych emocji? to tylko praca? tam mowi lekarz? ale to zywy czlowiek... pyta Heidie jak sie czuje, ta mowi, ze brzuch ja boli i wszedzie ja boli, a ta na to: no przeciez wiem, w liscie szpitalnym jest napisane co pani dolega, wiec przy tym boli.... ...
-
ha oj Adaś, Adaś... Ty wiesz, taką okazje odpusciles? Mogles zlapac taaaaką kondycje przy tej pańci smieje sie, a swoja droga, to wykonczajacy potrafia byc czasem nasi pdp, dlatego ja takim probujacym ustawic mnie do swojego rytmu od poczatku tlumacze: ty potrzebujesz opieki, tak? tak! wiec, ja tu po to jestem i ja za Ciebie odpowiadam, ja jestem Chefin, nie Ty i musisz o tym pamietac, ze ja tu pracuje i ja ustalam odpowiedni plan dnia... ale nie zawsze to skutkowalo...
-
a ja dzis wstalam tak wczesnie jak nigdy prawie, bo o 6-tej... wczoraj zapowiedziala sie w odwedziny moja bulgarska zmienniczka, ze wpadnie poczte odebrac, wyobrazcie sobie jaki przekret: pracowala w bulgarskiej agenturze, tu w Wiedniu, czy tez w Austrii, zarabiala grosze, ale.... ale kase rodzina przelewala agenturze, nie jej i agentura nikomu nie wyplacila tej kasy, poszkodowane dziewczyny wziely prawnika mowiacego po bulgarsku i wlasnie ma z nim spotkanie, jak zobaczyla w jakim stanie jest teraz nasza podopieczna to powiedziala, ze juz tu nie wraca... porazka... ona lezy z przykurczami, wywala wszytsko z lozka i wczoraj darla sie 2 godz jak opetana, bo widziala jakiegos ptaka na scianie i on ja atakowal... porazka... zwidy ma straszne... a rodzinka, ktora byla wczoraj mowi do mnie zebym po pare krokow z nia dziennie robila zeby sie nie zastala... a ona usiasc sama nie moze..... ale, ale: wiecie jak ja potraktowali w szpitalu? jak tak lezala bezwlladnie, to zjechala w dol, nikt jej nie podciagal, bo i tak zjezdzala w dol, najpierw na palcach u nog powstaly odlezyny, a pozniej otworzylo sie to, krew, ropa i poszlo tez miedzy palce, jest z tego teraz straszna skorupa zakrwawionych strupow... co za kurestwo... szok... aha, powiedzialam o tym lozku, insektach i powiedziala mi Christine, ze pogada z mezem i cos pomysla... kzwa, nad czym tu myslec, jedziesz, kupujesz lozko, obojetnie jakie i tyle... no i stawka, ja ją mam uzalezniona od stanu podopiecznego, miala 5 Pflegestuffe bylo 70 euro, ale teraz powinna miec najwyzsza, rodzina mowi, ze beda zalatwiac, ale dla mnie to znaczy czekanie do nie wiadmo kiedy.... cos czuje, ze pogadam ze swoja agentura, oj cos czuje, niech przyjada i sie pofatyguja zobaczyc jaki jest jej stan... lekarka domowa ma dzis przyjsc, zobaczymy co zdziala... Scheisse... A moze myslec o nowym miejscu i nowej pdp... jak ona za tydz znowu ma isc na kilka dni do szpitala... i znowu bede w zawieszeniu.... do stodoły Ci sie buzia smiala.... hm... ciekawe, mnie w tej piosence tez ta stodola najbardziej zachwycila, oj baaaardzo... a z innej beczki: czy ktos z Was biega, czy biegal? ja kiedys namietnie, codziennie, ale to bylo 20 lat temu i wiele kilo temu, ale wiem, ze fajnie sie z tym czulam i dumna bylam z siebie, oj bardzo, zwlaszcza z figury... czy ciezko po latach wrocic? nie mowie od razu o jakichs kilometrach, ale troche podejsc, troche podbiec i sie tak rozkrecic, hm? kolejna sprawa: pomyslalam, ze trzeba o siebie zawalczyc, jezyk znam, dosw tez mam i... i znalazlam namiar na jakas inna agenture: placa tak samo, ale, ale pokrywaja koszt ubezpieczenia w kwocie do 150 euro miesiecznie, to troche by mi odpadlo, przeciez nie musze byc tylko w jednej... jakbym te 2100 euro jakie mam miesiecznie miala tylko dla siebie, hm.... byloby suuuper... zadzwonie tam i popytam, co mi szkodzi... jeszcze tylko musze im powiedziec, ze chce przejsc w tandemie ze swoja bulgarska zmienniczka rozmawialam z nia dzis, ona powiedziala, ze chce jezdzic na 1-3 tygodni, bo nie potrzebuje tyle kasy, zebym cos znalazla i ustalila terminy, rzeczywiscie sprobuje tak zrobic, co mi szkodzi... moze maja jakichs konkretnych ppd.... proba nie strzelba
-
zlodziej czasu? no fakt, ale jaki mily zlodziej
-
i to bylo baaaaardzo trafione zagranie, drugi raz nie przyniosa... pospisywalam koszty wizyty lekarskiej, lekow, kompletu nowej poduszki i koldry, przescieradla... kuzwa, prawie 500 zl jestem w plecy... przychodzi dzis Christine, pogadam z nia i zawalcze o siebie... kuzwa, 21 wiek, a czuje sie w tym antycznym, od 50 lat niemalowanym, nieodnawianym mieszkaniu gorzej niz u siebie w piwnicy.... porazka...
-
Jak sobie radziliście z językiem na pierwszych sztelach?
ABC odpowiedział(a) na ewula1 temat w Praca Opiekunki w Niemczech
to ja z klasycznego niemieckiego przeszlam na wienerisch... to jest dialekt wiedenski, brzmi jak kluchy w ustach przy mowieniu... na poczatku mialam problemy ze zrozumieniem ichniejszego dialektu, a teraz powiem tyle, ze mimo, ze skonczylam studia z niemieckiego, to sama sobie dalabym teraz czerwona kartke za to jak mowie.... oni sami mowia z bledami, mimo, ze w ojczystym jezyku... jak sie zagalopuje w gadaniu, a potem pomysle co powiedzialam, to wlos sie jezy, a jaki efekt? uwazaja, ze mowie perfekcyjnie, bo plote bez zastanawiania, szlag trafil gramatyke czasem i o to chodzi, pierdzielic zasady, grunt to chciec sie dogadac... -
a ty wiesz co ja zrobilam poprzednim razem? chcialam te koldre odkazic i ja wypralam w 90 sopniach, zamiast w 60... zrobila mi sie taka jak do lozeczka dla dziecka
-
Czy warto wracać po raz czwarty?
ABC odpowiedział(a) na Serenity temat w Praca Opiekunki w Niemczech
ja jakos za zmianami nie przepadam... bylam na nie za fajnej stelli z mobbingiem ze strony corki, ale balam sie, ze moge gorzej trafic i tak 2 lata tam spedzilam prawie a pozniej tutaj trafilam... moze byc, a napewno bedzie inaczej i to przyzwyczajania sie tez duzo zachodu wymaga... -
ja tez juz jestem, wczorajszej, a raczej dzisiejszej nocy przyjechalam.... dzis odbieralam swoja pdp ze szpitala... nie ma w tym liscie wypisowym o demencji, ani slowa... dziwne, ale jest cos nowego: stwierdzono Parkinsona... hm... cos nowego... nastepnym razem jak jej ciaze zdiagnozuja w wieku 92 lat to chyba tylko ja nie bede zaskoczona tym faktem.... nie mialam jeszcze nigdy nikogo z Parkinsonem... poczytam i zobacze jak ona mi z tym swoim zachowaniem do tego pasuje, albo i nie... aha, bylam 4 dni w domu z tych 9 dni jakie byla w szpitalu, a przy wypisie dowiedzialam sie, ze na jakies specjalistyczne badania ma sie stawic za 7 dni,,, ciekawe jak bedzie tym razem? co tydzien bede do domu jezdzic na kilka dni? to ja na ubezpieczenie nawet nie zarobie.... a o zmienniczce to nie mam co marzyc... juz jej mowilam, ze niewiadomo jak bedzie... no i jk z nia bedzie, bo nie zapowiada sie ciekawo... bredzi cos ciagle, wola siostre z drugiego pokoju, a siostra od 20 lat nie zyje, koty jakies wola... chce isc ich szukac, a kotow tez nie ma.... sluchajcie, powiem jeszcze cos szczerze: nabawilam sie tu czegos.... swedziala mnie cala skora, porazka, ale tylko przod, doszlo do tego, ze szczotka sie drapalam... im dluzej sie drapalam, tym to bylo bardziej czerwone: brzuch, rece, nogi, kolana... i swedzialo glownie w nocy w lozku... to jest dom ze starymi niby antycznymi meblami, kotow zawsze bylo w ciul... zaczelam czytac, wiedzialam, ze to pochodzi z lozka, przeszly mi po glowie rozne roznosci: od świerzbu, pluskiew, ble... ale ja juz jebla dostawalam... co sie polozylam to sie drapalam jak opetana... a na skorze wygladalo to jak slady po poparzeniu pokrzywą, takie wyspy czerwonych kropek, teraz w ciagu tych 4 dni bylam u dermatologa: uczulenie na roztocza, powiedziala lekarka, ze musza byc jakies takie bardzo upierdliwe... dostalam leki przeciwalergiczne, cos, co narastalo 3 tyg, zniknelo w Polsce w 2 dni, zero drapania, slady znikly... najgorsze, ze musze porozmawiac z rodzina otwarcie zeby mi kupili materac, lozko, nie wiem co, ale cos do spania... teraz przywiozlam sobie z Polski nowa posciel, spie na podlodze na nowych nakladkach, takich grubych na materac... jutro bedzie rodzina, powiem wprost, kuzwa, wizyta i leki, bo dostalam tez sterydy, bo jak pokazalam lekarce zdarta skore do krwi to dala mi mocne leki, wizyta i leki to razem 340 zl wydane nie z mojej winy!!!!... boje sie tej rozmowy, ale na podlodze spac nie bede...
-
a ja w Polsce leniuchuje buziaki dla wszystkich, ja sie bycze do niedzieli
-
juz tlumacze: za kazdy dzien opieki jest 65 euro (max jest teraz w Austrii 75) plus codziennie na koszt dojazdu 5 euro, co daje razem 70 euro dziennie... minus taki, ze ubezpiecz i wszystkie inne skladki place z wlasnej kieszeni... czyli z tego co zarobie,,, obecnie skladka na ubezp i skl emerytalne co miesiac place 330 euro... na agenture place co roku 180 euro za caly rok, kazda rodzinna pdp co miesiac placi agenturze, za uzyczenie jej opiekunek 360 euro....
-
niestety dobrze zrozumialas.... mowi sie trudno.... tutaj jak jest u naszej wspolnej pdp to dostajemy obie 70 euro dziennie, czyli ponad 2 razy tyle co do wiesci ode mnie to bylam dzis w szpitalu... pdp zostaje wstepnie do poniedx, moze dluzej... a ja jade na przeczekanie do Polski,,, za godzine wyjezdzam... urlop oczywiscie bezplatny...
-
rozbawilas mnie czyli zyje miedzy kryminalem, a horrorem.... no to fajnie... ale czasem sie tak czuje... byl juz telefon i... i dowiedzialam sie, ze sprawa nie jest na telefon, ze bedzie o 13:30 spotkanie z lekarzem prowadzacym w szpitalu i z neurologiem i mam byc przy tym obecna... o tyle dobrze... oj wygarne swoje z pewnoscia... uswiadomie szanownych doktorkow, ze nic sama w domu nie zdzialam jak mi jej troche na nogi nie postawia, a chociaz nie dobudza w szpitalu... a z drugiej strony nie wiem ile potrwa to jej bycie w domu, czy nie bedzie to wedrowka od domu do szpitala... a przy okazji, skoro nadarza sie okazja by wyrwac sie do domu na jakies 2-3 dni to ciagnie mnie strasznie... odsapnelabym psychicznie, bo nie wiem ile tu jeszcze bede siedziec... obawiam sie, ze az do jej konca.... chyba, ze ja sie wczesniej psychicznie skoncze... aha, nie chca mojej zmienniczki, bo jakby nsie cos dzialo to ona nie sciagnie pogotowia, bo slabiej mowi po niemiecku... to zadzwoni do nich i oni sciagna to po pierwsze... aha, wiecie ile placi za pobyt u pdp bulgarska agentura z ktora, oprocz tej naszej wspolnej wspolpracuje moja zmienniczka? 30 euro za dobe bez zwgledu na stan pdp...
-
siedze w domu jak na szpilkach.... miedzy 10-11 ma byc decyzja, czy zostaje w szpitalu, czy wychodzi... jak zostaje to pewnie do poniedzialku i bede mogla wyrwac sie na kilka dni do domu....
-
wiecie czego boje sie nabardziej? ze jednak wypisza ją w srode do domu twierdzac, ze niewiele moga jejpomoc... a ja dostane takie warzywko i niewiele dam rade zdzialac...
-
92 lata... bylo w miare, ale na brak snu w nocy i odchyly demencyjne dostala 1g Risperdalu i po tym wladla w cos w rodzaju spiaczki,,, spadl cukier na makasa i do szpitala ja wzieli w piatek
-
wrocilam ze szpitala... wkurwiona na maxa... szpital chce sie jej chyba, tej mojej pdp pozbyc... powiedziala mi lekarka dzis, jakas mloda siksa austriacka, ze jak jutro rano po badaniu krwi wyjdzie, ze nie ma zadnej infekcji to juz w sobote mi ja oddadza do domu... a ona nie rusza sie.. warzywko, w 3 dni w szpitalu narobili jej takich odlezyn, ze w zyciu nie widzialam... kuzwa na ramieniu od strony plecow otwarta rana, ona,lezy, nie wstaje, to skad ma siniaki za kolanach? no i stopy? miedzy palcami otwarte rany, na bokach stop az since z otwartymi ranami... zawolalam te lekarke i pytam co wy z nia robiliscie... gdzie jest materac antyodlezynowy gegen Dekubitus... od razu dala... oj jak ja lubie swoj wyszczekany pysk, oj jak lubie... odkrylam koldre i pokazuje lekareczce paluchem tu, tu, tu, tego nie bylo... dlaczego pozwalacie jej spac caly czas... dlaczego jak nie rusza reka i noga to nikt jej rano nie nakarmil tylko do poludnia taca z jedzeniem stoi na stoliku? nakarmilam ja troche obiadem... ma jakies zwidy: widzi jakies jedzenie... niby lapie je w powietrzu i chce do ust wkladac... roodzinka to dzis widziala, powiedzialam, ze jak ona nie pije tylko na kroplowkach leci to ja jej nie przyjme tak szybko do opieki... a genialna Christine do mnie, ze najwyzej dadza mi jakas kroplowke na wynos dla niej i jej podlacze, ja mowie,ze umiem, ale nie zrobie, bo nie mam uprawnien... kuzwa mac.... jak mi ja taka we srode oddadza to do tygodnia zejdzie i nikt oprocz mnie sie tym nie przejmuje.... cholerna sluzba zdrowia....
-
@Serenity alez Ty jestes zorientowana w temacie... kolejny raz mnie zaskoczylas!!!! Podziwiam!!!!
-
Serenity... nie spotkalam sie jak do tej pory z sytuacja, gdy starsza osoba wypowiadalaby sie co do swojej przyszlosci w stanie zniedołężnienia.... dobre by to bylo... chociaz w sytuacji gorszego stanu zdrowia ci pdp nie biora pod uwage, ze to juz moze nadchodzic koniec... oni maja takie plany i nastawienie zyciowe jakby 200 lat mieli zyc...
-
kochanie... oczywiscie... rodzinka, bo pdp nie ma dzieci, ma dwoch siostrzencow, najpierw jeden sie nia zajmowal, jeszcze zanim tu przxyszlam, ale byly niesnaski, jak to w rodzinie, gdzie gra rozgrywa sie o kase.... wiec jak drugi zx siostrzencow mial sie nia zajac, to nie za friko... notariusz w domu, wszytsko zapisane dla tego, ktory sie nia zajmuje, czyli: dosttaje dostep do jej konta, jej oszczednosci, jej mieszkania po smierci, a mieszkanie jest wieeelkie, no i w 3 Bezirku, samo centrum Wiednia... na poczatku jak podpisali umowe i zasady dziedziczenia to byli do rany przyloz, a teraz, raptem po 3 miesuacach juz sa liski chytruski: czyli: po co starej, stojacej nad grobem ciotce kupowac jakis fotel telewizyjny, uzywany, ale za prawie 100 euro, jak to 100 ero to bedzie wiecej kasy dla mnie... kiedys bylo 250 euro tygodniowo, pozniej 200, teraz zeszlo do 100 euro... i zaczeli przynosic kupony znizkowe, najlepsze, ze do sklepow w 22 bezirku, a to stad jest raptem jakies 15 kilometrow.... chyba nie mysla, ze ja tam zapierdzielacx pieszo bede... bo jak mam pojechac metrem i zaplacic za bilety w obie strony 2,20 euro razy 2... to jaka bedzie oszczewdnosc... po co mam sie zabijac i oszczedzac? dla czyjejs pazernosci? w zyciu... tak wiec nie chce im sie nawet tej ciotki w szpitalu odwiedzac, bo i po co... pewnie byloby im na reke gdyby juz odeszla... proza zycia.... jednego tylko jestem ciekawa.... co stoi w tym pismie sporzadzonym z notariuszem? bo jak notariusz przywiozl, to moja pdp powiedziala, ze siostrzenca zona nie pozwolila tego otwierac i zaraz wpadla zeby to zabrac...
-
witajcie... jestem... wczoraj i przedwczoraj bylam u pdp w szpitalu.. oczywiscie mialam szczescie i trafilam na 2 polskie pielegniarki, ktore jak sie dowiedzialy, ze jestem 24Stunden Pflegerin to chcialy na mnie wymusic zebym przychodzila w poraqch posilkow i ja karmila... o, nie... jak ona jest w szpitalu to chce trszke odetchnac ze dwa dni... dzis bylam w porze obiadu... nakarmilam ja, ale bylo ciezko, nie wiem co z niej jeszcze bedzie... gada, non stop gada przy jedzeniu, ale tak bez sensu, jak jadla zupe i gadala to bokiem ust jej sie na sliniak taki foliowy szpitalny wszystko wylewalo... jak gadala i przelykala to sie krztucila i albo kaszlala, albo zwracala przy kaszlu wszytsko, n9c na nia nie dzialalo jak kazalam jej nic nie mowic... slyszalam tylko jej jakies hasla, czy ta muzyka u sasiadow to symfoniczna, czy instrumentalna... oj, nie wiem jak to bedziie.. ustalenie z rodzina jest takie, ze ja tu zostaje na czas jej pobytu w szpitalu, ze ja bede raz dziennie odwiedzac, a ooni mi beda placic, jak za kady dzien pracy, czyli 70 euro dziennie... z jednej strony chcialabym wykorzystac jej pobyt w szpitalu i wyskoczyc na kilka dni do domu, a z drugiej strony to boje sie, ze jak pojade to rodzina mi zadzwoni, ze ciotka zostaje jeszcze tydzien i jeszcze tydzien i z kilku dni pobytu w Polsce zrobia sie 2-3 tyg, o ile ona jeszcze wyjdzie, a tak, to siedzac tu caly czas dostane i tak kase... wiec pewnie zostane.... ale jak w poniedzialek learz powie, ze ona ma jeszcze zostac tydz lub 2 w szpitalu to zadzweonie do agentury i poinformuje agenture jak wyglada sytuacja i zeby mi kogos szukali na zmiane, bo tu juz moze byc koniec.... buziaki dla Was wszystkich...
-
odezwales sie suuuuper, odpoczywaj, odpoczywaj a u mnie... pdp sie dzis nie dobudzilam... wieczorem wczoraj tez sie nie obudzila... zawiadomilam dzis rodzine, ze nie dam rady sama nic zrobic, ze sciagamy lekarza... rodzinna oczywiscie sie wymigala... Christine z Ewaldem (siostrzeniec z żoną) przyjechali... probowali dobudzic... skonczylo sie na sciagnieciu tu Rettung... No i dobrze... Lekarz chcial tylko ze mna rozmawiac... Jakie ciacho!!!!!!!! Jak sie usmiechal... jak mnie docenial, och, ach... Dwa razy mrugnął tak okiem, ze odplynelam prawie... Kurcze... chyba jestem na maksa wyposzczona, ale ten doktork chyba tez... a o czym to ja mialam pisac... aha... o Hedie... no zabral ja, powiedzial, ze cukier jej polecial, podlaczyl w domu kroplowke... wynik badania na poczatku wskazywal 25-poziom cukru... czyli zero prawie... pozniej sie troche przebudzila... powiedzial, ze zabiera ją, bo musi cos dac zeby zniwelowac dzialanie risperdalu, bo dla takiej chudzinki dawka byla za wielka... no i pojechala Hedie... ja zostalam sama, rodzinka pojechala z nia... szpital jest 8 minut pieszo od domu... rodzinka mnie POPROSILA!!!!! zebym zostala tu, jak Tante Hedie bedzie w szpitalu, zebym ja raz dziennie odwiedzila, podrzucila jej jakas gazetke.... a oni mi beda normalnie placic za te dni, kiedy ciocia bedzie w szpitalu... życ nie umierac
-
nie bede jej dzis zadnej tabl., nawet połówki Risperdalu... odjazd jest....
-
@erika o jak Ci fajnie... Adaś pojechal, Ty pojedziesz... oj pustki zostaną... gdzie nasza @Blondi ? @emma witaj kawoszko u mnie ciulowo... 2 dni temu moja pdp dostala 1mg Risperdalu... wczoraj byla bardzo ospala... dzis porazka.. warzywko, nie wstaje, ba, nie siada, dalam jej pic, to dziób otworzyla ale nie zamykala, rozlewalo sie wszystko... nikt by nie uwierzyl, ze 2 dni temu na krzeslo wlazila, chodzila normalnie... dzis jest jak w spiaczce... nie budzi sie sama... probuje ja wybudzac... to mial byc lek hamujacy demencje, jej pobudzenie, a nie lek, ktory ja zetnie jak galarete... porazka...