
ABC
SpołecznośćTyp zawartości
Profile
Forum
Artykuły
Blogi
Poradniki
Sklep
Galeria
Treść opublikowana przez ABC
-
jak czytam te wypowiedz to nie mam wątpliwosci komu na czerep padło... żadnych.....
-
ale jestes wredna,ale okrutna!!!! strasznie! ja tu katusze bez seksu przechodze a Ty mi piszesz, ze powiesz mi ile razy bylo na dobe? serca nie masz!!!! zazdroszcze!!!! baw sie za siebie i jeszcze za mnie ze 2 razy buziaki, uwieeeelbiam cie!!!!! bleeee..... lepiej ci jak sobie napisales? szczescia zycze......
-
o Ty niedobry Adamie!!!!!! na polityke to czas znalazles, ale zeby cos do rozmowy przy kawie dorzucic to juz nie bylo czasu co? do kiedy ta Twoja Zonka nam Cie zabrala? kiedy jedzie? czy zostaje az pojedziecie razem, jak bedziesz konczyl prace u swojego pdp? bo tesknimy przy kawie, puste miejsce przy stole czeka, a kawa dla Ciebie to juz nie tylko wystygla, ale chyba zamarzla
-
o... ta w czerwonym to nasza @Blondi z czasow gdy tanczyla w za wysokich szpilkach i noge skrecila ale wrazenie zrobilas blondasku swietne a z powazniejszych tematow: byl wczoraj synalek tej mojej pdp, sympatyczny bardzo, rocznik 1949... Hansio rozmawialam z nim o drzwiach, a raczej ich zamykaniu, o wszytskim, jaki rezultat: milo i z usmiechem powiedzial mi, ze: mama jest stara, ma 94 lata, ma swoje nawyki i przyzwyczajenia od zawsze, mieszka od 50-ciu lat sama i nawet jak on jej bedzie mowil cos to ona i tal zrobi po swojemu wiec nie ma sensu mowic... i co? hm... przed momentem niespodzianka: przyszedl pan z agentury, ktory robil dla mnie Meldezetel i oddawal mi paszport i ma na imie Adam i jest Polakiem, sympatyczny, wesoly, pytal co mi nie pasuje tu i przez agenture bedzie chcial zalatwiac to wszytsko droga sluzbowa i o tych drzwiach powiedzialam, powiedzial, ze przekaze najwiekszemu hersztowi agentury, czyli Adrei i andrea mi to zalatwi, wiec jestem lepszej mysli, a na razie stopniowo przymykam metodą malych krokow drzwi co kilka cm za kazdym razem i jest juz mniej szeroko niz na poczatku a i jeszcze cos nie wiem czy pisac, ale mysle, ze mnie nie zlinczujecie: naprzeciwko swojego balkonu mam okna z bloku obok i... wczoraj, pdp spi, bo idzie spac z kurami, siedze na balkonie z laptopem, kolo 23-ciej, naprzeciwko otwarte okna, zaswiecone swiatla i jakas para uprawia seks... gdyby nie byli glosno to moze nie podnioslabym glowy znad laptopa, ale byli dosc glosno, kurcze, jaką mieli kondycje i fantazje... ponad godzine seansu mialam, skonczyli po polnocy, biedacy, pewnie musieli konczyc i isc spac, bo rano do pracy dobra, przyznam sie: zazdroscilam, wiecie, ze uwielbiam seks chcialabym byc na ich miejscu, oj baaaardzo buziaki dla wszystkich z pianką mowisz? hm... ups, mam skojarzenia
-
co to jest nyny? jakis dialekt?
-
brawo za szczerosc i odwage, a nie slowa o powinnosci, bo rodzic, bo dal zycie i takie tam... tak, na milosc, szacunek pracuje sie swoim zyciem, postawą i albo dostaje sie milosc za milosc albo to sie dostaje w zamian co sie komus dalo... moja mama byla dla mnie oschlym generalem, dyktatorem domowym, bez czulosci... szkoda slow, ale od czasu jak mam dzieci to troche sie ocieplila w stosunku do mnie, natomiast w stosunku do nich, maluchow jest wzorem czulej babci, aniol, nie mam jej nic do zarzucenia a wiele do wdziecznosci, jakby sie nimi nie zajmowala to nie moglabym teraz byc w Wiedniu... pracowac... jednak za jej chore poczucie obowiazku sprzatania, sterylnej czystosci, ktore pielgnuje do dzis i sprzata naokraglo, az do obledu ma zapowiedziane, ze jak umrze to w trumnie poloze jej przenosny odkurzacz i szmate do podlogi, bo to jedyne wspomnienie, ktore zwiazane jest z moim dziecinstwem.... i jeszcze skorzany pas harcerski z taka metalowa klamra, ktorej uderzenia bardzo bolaly... do dzis pamietam... moich dzieci nie uderzyla nigdy.... gdyby sprobowala nie recze za siebie.... przepraszam... łzy mi kapią na klawiaturę....
-
wariaty jestescie, uwieeeelbiam Was!!!!
-
kochana, jak poetycko Ci idzie.... oj te wesela dobrze na ciebie dzialaja
-
ha, super ja dostalam wreszcie wiadomosc o slubie mojej bylej uczennicy z liceum, z ktora sie od dawna przyjanie, slub bedzie 10 czerwca... tak, za rok, ale planowny od 3 lat... podpowiem im pomysl z tą budką bede tam swiadkiem, a Marta, czyli panna mloda chciala jeszcze zebym zostala starosciną... u.... ja sie do tego nie nadaje, nie znam sie, na wesele chodze raz na 10 lat chyba... to trzeba kogos opykanego dobrze w zwyczajach @gość Barrakuda: oj, Francji jeszcze nie przerabialismy, nie? ale zawsze jakies nowe doswiadczenia, co? :)podziwiam, bo dla mnie francuski to czarna magia:) @adamos1 Adaś brawo, fajnie Ci, znaczy Wam, żonka przyjechala, to od razu, mimo, ze w pracy jestes to taka domowa atmosferka sie robi, super milego czasu we dwoje, bo zawsze poza domem inaczej takie spotkanka wygladaja, a moze jeszcze pokazesz zonie okolice, pozwiedzacie nieco jak czas pozwoli
-
@Blondi piekne... ale... ale nie zawsze zycie jest jak piosenka... czasem to tylko slowa... obietnice.... a, nie ma co sie wdawac w szczegoly... @Blondi wlasnie przeczytalam Twoja wypowiiedz... kurcze, wspolczuje, masakra, trzymaj sie i zdrowiej... maila wysylam
-
ale mnie pocieszyles ha wiesz jakie to uczucie, jak wszystkie naczynia sie lepia od brudu? brzydzisz sie czegokolwiek dotknac? bleeee.... nie ma zmywaqrki, bo wsadzilabym to i wygotowala brudy naczyniowe... garnki, z ktorych korzystam mylam domestosem, bo brud tylko po tym odchodzil z jedzeniem na razie spoko.... i nie zanosi sie na problemy... dzis jak byla corka pdp to przywiozla jarzynki ze wsi od siebie... z blotem w gazete zawiniete... bez komentarza... babka jest lakoma strasznei i ciagle pyta co bedzie jesc, wiec kasy na jedzenie jej nie zaluja
-
ha @erika a ja mialam najazd na dom, a raczej na klitkowate mieszkanko... corka pdp Edith z mezem, dwojka dzieci, znaczy wnukow, 5 i 7 lat wnuki i maz... przedefilowali przez pokoj babki, wpadli do mojego pokoju bez pytania, otworzyli sobie balko, jest u mnie w pokoju, pozasiadali tam, pogadali chwile, bylo im za goraco to weszli do mojego pokoju, bo to jedyne miejsce w domu gdzie nie ma w miare chociaz graciarni i popadali na moje lozko, przykryte moim bialym pluszowym kocykiem... serce mi pekalo... kuzwa... co za typy... pogadalam z Edith, mowie, ze potrzebuje prywatnosci, a ona na to: tak, ja to rozumiem, pogadam z matka... ty to rozumiesz? jakos nie widzac... jak to ma byc moj pokoj to nie tylko na noc do spania, ale na caly dzien tez, goscie wchodza jak ja ich zaprosze, ale nie ma co i z kim gadac.... na szczescie babka sama robi wokol siebie wszsytko, potrzebuje tylko zeby jej zrobic zakupy, ugotowac i posprzatac... siedzi w fotelu i albo tv oglada na full, albo przysypia... spokojna jest, ale jaka moze byc inna jak ma 94 lata... domu nie sprzatam, nie robie jak wczesniej wszedzie sterylnej czystosci, mam gdzies... nikt tego nie dostrzeze... pranie reczne dzis w nowej misce zrobilam,kuzwa, wszyscy na balkonie podziwiali moj stanik, koronkowa bielizne i 3 bluzki... ale gdzie to mam suszyc? chyba nie w wc, gdzie mole lataja.... brrr... aha, lenoru oczywiscie nie mieli kocham sie w Lenorze jak moj maz sie ozenil ze mna i zaczal przychodzic do pracy w rzeczach przeze mnie pranuch to zyskal ksywke: o... lenor juz przyszedl
-
kochana jestes @erika dziekuje Ci slicznie za mile slowa, baaardzo. oj duzo mi daje to nasze forum i Wasza obecnosc i wsparcie!!!!
-
małe wiezienie? hm... klaustrofobiczne wiezienie
-
@adamos1 Adasiu... wiesz juz jak sytuacja z oddawaniem Twojego pdp do Heimu? siostrzenica pdp ogarnela jakos sytuacje? wiadomo juz kiedy przeprowadzalby sie tam? no i Ty do domku bys wtedy zjezdzal... @agryppina44 czytam co piszesz... czytam... o tej Twojej zmienniczce i az dreszczy dostaje... brrrrr ... na kogo to mozna trafic... aha, pisalam Wam, ze jak wyjezdzalam do Polski to tej nowej zmienniczce z Bulgarii, Marianie, zostawilam swoj stick do internetu, swoj laptop, konto naladowane... nie korzystala z mojego laptopa, ale z internetu tak... jak jechalam po swoje rzeczy otwieram laptop, a tam lezy karteczka i 10 euro: du bist lieb, danke, das ist fuer das Internet milo? oj tak, milo, nie musiala... ale chciala... kocham bulgarki, moge im zawsze w ciemno ufac i nigdy sie nie zawiodlam tez na to licze... w milym towarzystwie czas szybko zleci... pdp nie jest uciazliwa o tyle dobrze w Wiedniu leje robiac dzis zakupy pamietajcie, w poniedz Festtag, sklepy beda zamkniete... czy w Niemczech jest jak w Wiedniu, ze wszytskie sklepy sa zamkniete we wszystkie niedziele? tu jest tylko jedna pijacka Billa na Praterze czynna, a wokol niej pijani ... pijani Polacy
-
oj nie... chyba, ze to jakas nieznana dzielnica Wiednia to moge poszperac na mapie i moze znajde... glupawka mi zaczyna siadac na mozg,ale to jedyne co mi teraz pozostaje w tej sytuacji zeby nie zwariowac... ide w miasto szukac plastikowej miski na pranie... zegnaj cywilizacjo, witaj epoko wczesnego Gomułki w Wiedniu @Blondi moja kochana, widzialas? dalam swoje prawdziwe zdjecie na profilu, co mi tam, grunt, ze wlosy krecone, naturalne co Ty tam w tym domku robisz? wracaj na forum, bo tesknie
-
ale oczywiscie, ze kler... dobijal sie do wladzy od dawna, ale teraz sam pis oddal wladze w kleru rece i jeszcze mu blogoslawi, tylko ze te rzady kleru to do ciemnogrodu nas doprowadza, a nie do cywilizacji... ale szkoda slow... bo to nic nie da... trzeba zmienic chore myslenie niereformowalnych zwolennikow pis-u i kleru
-
no wlasnie... tak mysle, przezyje te 2,5 tyg... babka w nocy 4 razy do toalety wychodzila.... krzyczala z drugiego pokoju, ze idzie, ze co idzie robic.... a ze drzwi otarte to i widzialam przy zaswieconym swietle jak idzie no i 4 pobudki bez sensu... co usnelam, bo nowe miejsce to kolejne wstawanie... o nie... te drzwi musza zostac zamkniete... bedzie jutro przed poludniem jej corka to powiem wprost, ze to, do czego byla przyzwyczajona jej matka to jedno, a drugie to to, ze sa jakies zasady, mialam dostac osobny pokoj, czyli dostac, a nie tylko w nim przebywac przy otwartych drzwiach... ona telewizor na full, bo nie doslyszy... dzwoni moj mąż, ktorego z ząb nie slysze bo telewizor na full, wiec mowie jej, ze musze zamknac drzwi bo rozmawiam, a ta do mnie, ze jej nie przeszkadza, ze rozmawiam, mam drzwi nie zamykac... kuzwa, ale twoj babo telewizor mi przeszkadza, bo przez telewizor nie moge nic uslyszec... no i dokonczylam rozmowe na balkonie... ale tez nie chce narazac sasiadow na to, ze ktos do mnie dzwoni a oni beda tego wysluchiwac... kosz na smieci jest tylko w toalecie... ale to juz z corka zalatwilam, bo jak mam cos w kuchni przygotowac i latac co chwile przez jej rolator i wozek stojacy w przedpokoju do toalety z kazdym smieciem... a drugi nowszy wozek inwalidzki stoi u mnie w pokoju... a przy lozku pod szafka nocna stoja: słoiki z przetworami... czuje sie jakbym w Abstellraum czy w Keller mieszkala... babka na co dzien uciazliwa nie jest, sama robi wszytsko sama, lacznie z myciem... spoko... chyba pojde dzis z przyjaciolka, jak 2 dni temu odreagowac troche w ramach pausy... wczoraj nigdzie nie wychodzilam... tu podsylam fotke robiona 2 dni temu w temacie: witaj Wiedniu buziaki dla Was kochane i kochani moi gdyby nie Wy to zwariowalabym i to nie raz aha, zdjecie szczegolne, ci co mnie znaja to wiedza: ja mam krecone wlosy, naturalnie i naszlo blondynke na wyprostoawane... no co... czasem mozna zaszalec buziaki:)
-
na 2,5 tyg, do 29 sierpnia... i chyba tu nie wroce... kurcze, 21 wiek... Wieden, centrum miasta a ja zyje jak za krola Ćwieczka...
-
teoretycznie moge wyjsc... ale przez to, ze ona jest sprawna i moze lazic dokad chce, a na balkon lazi co pol godz.... to nie rozgryzlam jej jeszcze i sie boje ją zostawic... ale jutro wychodze, przeciez nie bede w tym wiezieniu siedziec... tez jestem w szoku... jak zaczynalam tu w Wiedniu 3,5 roku temu to mialam domek pod Wiedniem, klia, Wintergarten... cywilizacja... a pozniej im kolejna Stella tym gorzej... porazka... kosz na smieci jest w toalecie, w kuchni nie ma.. a toaleta na koncu mieszkania... no to sobie skombinowalam wiadereczko plastikowe i pod zlewozmywakiem w kuchni postawilam... nie bede z kazdym papierkiem pol mieszkania przemierzac... co za pomysly... w kuchni chodzi sie bokiem taka wąska.... oj kiepskie to malo powiedziane... z kim rozmawiam ze znajomyych to wszyscy juz myslami sa w Szwajcarii... moze i nam sie komus z forum uda?
-
hej kochani, witajcie o.... mamy mężczyzne!!! Witaj @Marcinku jak milo, kolejny mezczyzna w naszym forumowym towarzystwie... a wizja imprezki na forum mi sie bardzo podoba ja kawke z mleczkiem poprosze jestem juz u nowej pdp... hm... co mam napisac? prawde? mieszkanie klaustrofobiczne, stare obdarte rury w lazience, ktora jest za kuchnia i oddzielona tylko jakas zaslona... nie ma wanny, ba, nie ma prysznica.... jest posadzka taka cmentarna lastrico i w niej dziera na odplyw.... otoczone to jakas folia i wisi z gory nad tym prysznic, nie dosc, ze nie ma zmywarki to nie ma pralki... w toalecie jest kosz na brudna bielizne i tam sie wrzuca brudy, raz w miesiacu, tak w miesiacu corka pdp mnie zaprowadzi do piwnicy gdzie mialabym to wyprac w pralce wspolnej... oj cos czuje, ze jutro pogonie do sklepu i kupie sobie taka plastikowa miske by tam recznie przepierac swoje rzeczy a dokladnie je wypiore w domu w pralce a nie w takiej wspolnej z jakimis turkami i uchodzcami w piwnicy, bo nie chce jakichs liszajów zlapac... myc sie chyba tez w niej bede traktujac jako dol kabiny prysznicowej.... babka rocznik 1922.... ale sprawna, bez demencji... mieszkanko malutkie, przez jej pokoj przechodze do swojego, czy raczej do swojej dziupli z jedna szafa i lozkiem... drzwi maja byc zawsze otwarte... wiec ja je otwieram, ale zeby nie gapila sie na mnie non stop ze swojego pokoju to siedze z tylu za drzwiami na poduszce na podlodze z laptopem... zero intymnosci... chodzi spac o 20-stej, czasem wczesniej i ma byc idealna cisza.... czyli co? znaczy, ze z nikim nie porozmawiam... i moze do toalety do rana mam tez nie wychodzic? jak bedzie jej corka, czy syn, ludzie pod 70-tke, emeryci, mili nawet to pogadam... nie moze byc tak, ze zero intymnosci do cholery... teraz ogladala tv, wylaczyla go i spi w fotelu chrapiac jak stado chrapiacych facetow... na co mi przyszlo.... a wracajac do tego, ze bylam wczoraj w mieszkaniu Hedie po swoje rzeczy... hm.... nie uwierzycie, ale byli wszyscy z rodzinki i jak sie pakowalam to otworzyli moje drzwi na ościez i.... siedzac przy stole patrzyli mi na rece zebym czasem czegos nie wyniosla... porazka, czulam sie upokorzona... ale zacisnelam zeby, spakowalam sie, duuuzo tego wyszlo, oni przyjechali wielka terenowka... myslalam, ze zaproponuja podwiezienie, ale gdzie tam... musialam taxi zamowic... chcialam zeby mi referencje wystawili, to on powiedzial, ze zapomnial zabrac, a jego zona: jak wymyslimy co tam napisac to na maila ci wyslemy.. nie ma jak szczerosc...
-
witajcie, ja tylko na momencik... nie moglam nie zdac Wam relacji, za godzine jade do Wiednia z pustymi walizami zabierac swoje manele jutro od Hedie... umowilam sie z jej rodzinka, ze mnie wpuszcza do niej do domu jutro kolo poludnia, pozabieram: laptop, dokumenty, buty, ciuchy, posciel, ksiazki, dokumenty, kosmetyki, duzy wiatrak i step do cwiczen, bo planowalam cwiczyc planowalam... chyba TIR-em powinnam po to jechgac... u przyjaciolki bede spac z czwartku na piatek, bo tam to pozwożę i w piatek mam byc rano w agenturze, jeden Bezirk obok tego co bylam mam byc i tam tez taka samotna pani rocznik 1922... niby oprocz starosci nic jej nie jest... ale to i tak okaze sie przy blizszym poznaniu... mieszkanie jakies male jak na Wieden, bo 2 pokoju 1 65 metrow... no zobaczy sie... i tak nie mam wyjscia... z szukaniem czegos w Szwajcarii skonczylo sie na zamiarach szukania i dobrych zamiarach... jade teraz gora na 3 tyg tak zeby przed rokiem szkolnym moc wrocic i dziecmi sie zajac... a 3 tyg to i na szpilkach da sie wysiediec jak platnosci czekaja i wyznaczaja dni pracy... zreszta jak u kazdego z nas...bziaki kochani, bede sie meldowac juz z Wiednia i bedzie kawka dla wszytskich i ciacho i lodziki
-
ha jak to mowia dupa zbita... bo? bo jak juz Wam zdalam relacje, zaczelam sie przyzwyczajac myslowo do nowej Stelli to dostalam maila od agentury, ze jednak zle dane mi wyslali, ze jednak tego nie dostane, bo dali to komus innemu, a dla mnie maja kolejna wersje Hedie, bo rocznik 1922.... kurcze, czy ja mam na twarzy wypisane: kocham antyki? i niby nic jej nie dolega oprocz wieku, mieszka sama, mieszkanko 2 pokoje... zobaczymy... prawie centrum Wiednia, niedaleko tego, gdzie mieszkalam... aha, sama za bardzo nie chodzi, potrzebuje wsparcia, bo sie chwieje... to moze nie bedzie ocami sama wedrowac... zobaczymy...
-
tak, zmiany mialy byc co 2 tyg, ja na ten czas pojechalam do Polski, a zmienniczka z Bulgarii wziela na te 2 tyg Hedie pod opieke... niby wszystko bylo dobrze, miala apetyt, wczoraj przy sniadaniu zbladla nagle, dostala ni to dreszczy ni to drgawek i Maraianna , ta opiekunka z Bulgarii wezwala i rodzinke i pogotowie, jak przyjechalo pogotowie to reanimowali ja jeszcze pol godziny i zmarla, pozniej w domu policja, bo zmarla w domu i pozniej przy policji telefon do mnie: bo nie ma wszytskich kompletow kluczy od mieszkania.... no nie ma, bo ja zawsze mam ze soba jeden, bo jak Hedie w szpitalu jak ja wracam do Wiednia to kto mi otworzy jak przyjezdzam kolo polnocy.... no i glupia pinda jestem, bo wracalam ostatnio z dziecmi i z mezem autem z Wiednia, moglam pozabierac swoje rzeczy... a nie zabralam, bo kto przypuszczal... dokumenty tam zoostaly, laptop, ubrania... teraz pojade to wezme wszytsko, dostalam juz info od Agentury o nowej osobie, a raczej osobach... mam zaczac od piatku, jedna osoba demencyjna bardzo, bez sensownej komunikacji, jak to ujeli, mieszka z mezem, za nią mam miec 70 euro dziennie, dodatkowo, ze jest maz i jemu tez trzeba ugotowac wyprac to za niego 30 euro dodatkowo... kasa fajna, ale.... no wlasnie ale... bo ta demencja silna mnie przeraza.... jakby co, to moge zawsze zrezygnowac przeciez... bede tam pierwsza opiekunka i ja bede ustalac rytm zmian i sama bede sobie szukac zmienniczki... boje sie, ale kto z nas sie nie boi? zawsze mamy stracha przed pierwszym razem w nowym miejscu.... to dom jednorodzinny... mieszka tam, ale podane, ze tylko 4 dni w tygodniu ich syn.... a gdzie mieszka dalsza czesc tygodnia? no i co za syn? jaki jest? a moze on tez ma uczestniczyc we wspolnym "żywieniu" to przy okazji i w opieraniu... az sie boje, bo moze sie okazac, ze ta osoba demencyjna to mniejszy problem niz ta reszta rodzinki, ktora trzeba bedzie obsluzyc....
-
ja dalej w Polsce, mialam jechac we wtorek do Wiednia, a dzis tel z Wiednia, ze Hedie zmarla... w domu... 92 lata... a ja? ne dosc, ze bez pracy to jeszcze glupia nie zabralam swoich rzeczy i leza u niej w domu... dokumenty, ubrania i laptop... jak bede miec nowa pdp to pojade tam odebrac...