lucinda

kolega z liceum wyjechal do nowej zelandii.....ogarnal sie ma stadnine i pewnie do pierwszego mu styka ale....nie ma zony partnerki itd...co dwa trzy lata jezdzi do kraju za zona jak do tej pory jeszcze nie trafil na gotowa i chetna do wyjazdow...spotykamy sie regularnie pijemy kawe widze jendak ze to juz nie jest jego swiat

witam starych i nowych bywalcow, sen mialam rwany jakos tak.....czyzby starosc? juz rece zacieram na dzisiejsza eskapade do cywilizacji..a jak towarzystwo wyborne to zacieszam sie podwojnie mialam z rana walke ...walke z emocjami...co robic co robic?? czy ustapic czy poczucie obowiazku zagluszyc lenistwem czy jednak jak na odpowiedzialnego opiekuna przystalozwlec sie z wyra i pomnazac zasob portfela ? wygralo jednak wrodzone poczucie odpowiedzialnosc i jestem aczkolwiek nie chcem.. milego zycze foremki na sobote niedzile itd

niby banalnie ale trafnie.....kazdy z jakiegos powodu sie znalazl w tym miejscu ...ladnie ujety sens tej pracy witam sie rowniez z kolega

jak doliczysz czekanie za wcisna cie gdziekolwiek to wygada znajomo....dentysta pol roku do mojej dzidzi lekarz domowy tzn rodzinny srednio az raz na kwartal pod warunkiem ze..bedzie mu po drodze....deja vu?

niestety musze przyznac ci racje

nie moge powiedziec ze zrobilabym to lepie ale qwa.....ta beztroska w kwestii higieny mnie rozwala sraja sie o byle gowno i wytykaja cudze bledy a nie daj boze ich skrytykowac ....reki opadaja...teraz czeka nas dentysta a tu juz mam doswiadczenie i tez skora cierpnie....jak uslyszalam ze kamien lapiduch czyscic bedzie....to bedzie mad max czesc 40sta ze mna w roli glownej ale tym razem jakas maczete zakupie a przed wypije setke zeby od razu lap nie obciac

no i sie ciesz moj tez dawal rade...do czasu ale pozytywnie .....da si rade

przeciez twoj tez ma albo trzy albo prawie trzy lata

to wlasciwie zenada jest wiesz???

on juz ponad 4 lata moja droga a szajsu nie kupilam tylko dostalam wiec darowanemu w zey sie nie zaglada....

doczekala sie moja dzidzia po DWOCH latach wizyty specjalisty od uszu nosa itd....z zamiarem czyszczenia uszu przyszla pani lat ...dajmy 75+....z asystentka....cale trzy godziny szybciej niz byla zapowiedziala bo....jej pasowalo ....szogun w sklepie ...musi komorki wysilic zeb ogarnac jak morela albo melon wygladaja.....no wiec te panie sie witaja i sru do pokoju no to ja ze chyba dawno ich nie bylo ale obowiazuje zasada: myjemy rece MYDLEm a potem dezynfekujemy a potem dopiero moga wejsc dalej....pani doktor mocno zdziwiona mowi ze jest tu znana na to ja ze pracuje tu od prawie dwoch ale nie mialam przyjemnosci pani poznac a szefa nie ma wiec niestety ja wykonuje obowiazki zgdnie z niemieckim gesundheiamtem...zamikla poszla umyc rece....nie chcialam juz prosic o dowod osobisty bo i tak mnie zdraznil fakt ze moja przerwa sie poszla...j...c...jakas godzine....no dobra....pani z asystentka i zdecydowanie "dziwnym " wyrazem twarzy zabrala sie za ogladanie ucha...lewe ogarnela bo dzidzia po talecie lezala na prawym boku....wziela ten swoj wycior zapominaja o rekawiczkach..podalam jej pudelko..bez slowa odlozyla instrumenty i ubrala rekawiczki....dobra wyciagnela a raczej wyskrobala zawartosc z ktorej swieczke spokojnie mozna zrobic ...cmoka cmoka wec pytam co jest a ona...a jak ja sie dostane to prawego ucha???udalo mi sie nie parsknac smiechem...no dobra...powoooooli rozpakowalam dzidzie polozylam na plecach odlaczaja sprzety lekko przekrecilam w sowja strone zeby to prawe ucho mogla obejrzec...no i sie zaczelo.....pomijam fakt ze jakies poltora roku babce leciala z tego ucha krew i mimo prosby sie doktorka nie zjawila....dzidzia ma spatystycznac i mimowolne drawki wiec....taniec doktorki z drapakiem przypominal troche cme nad swieca....wygarnela zawartosc...tu szczegolow oszczedze....skaleczyla bidule ta sie zas krwia zalala.....i mamy zas prawe ucho zatkanie gazikiem z antybiotykiem mase kropli do aplikowania... kiedy prosilam asytentke o "dziwnym" wyrazie twarzy o pomoc przy prawidlowym ulozeniu ....mialam wrazenie ze wypadnie jej zuchwa albo co.....dobrze ze szogun zdazyl zjechac wiec jakos poszlo.... zostawiam bez komentarza bo co mozna dodac?? trzesace sie rece lekarki przypomnialy mi mojego doppeldoktor z kassel ale on byl..92+...strach si bac dac takiem pogrzebac..gdziekowliek

a mnie lapek si zas zbuntowal qwa mac...nie lapie wi-fi i glucho i ciemno..dostalam bzdeta od szoguna wiec lapie kontakt ze swiatem laczem stalym ale...do lozeczka mojego alberta juz nie zabiore bo mnie drazni to co mu z boku wystaje , syn kolezanki jak mi go ostatnio reanimowal sugerowal ze zywot sie mu konczy czyli......wrrrr i zas trza oszczedzac , zadnej czekolady zadnego szalenstaw na wyprzedazach tylko szparowac szparowa szparowac....bo przeceiz kupic nowe czesci to drozej niz sprzet nowy

zalezy mi pracy miec wiec z dbalosci o jego serce nie moge mu takich wrazen fundowac

lenistwo lenistwem obcyngalanie sie obcyngalaniem ale dla pozoru trzeba sie odziac chociaz i pokrecic odrobine..szogun wprawdzie w snie glebokim ale babka mnie tu sie jakos wierci niespokojnie wiec ide moja dzidzie uspokoic, a szefa w pizamie witac nie wypada jeszcze wiec raz milego piatku zycze kochani

masz na mysli takie wybudzanie sie????

i tak mam kuchnie pod siebie ulozona a zamiast ciasta wole truskawki z awokado , mniej tylek rosnie ..on nie jest fanem macznych rzeczy MIESO MIESO moja droga a jak juz sie skusi to pozera wszystko co w nazwie ma slowo CZEKOLADA..ostatnio pochloniecie sloiczka nuteli zajelo mu...dzien...lody tylko z polewa a czekoladowe ciasto popija goraca....czekolada.... bardziej rzadzic sie tu juz nie da basiu

minimalizm jak wspomnialam wiec przelkniemy zupe z grzankami jutro...kuchnia zamknieta wiec o niedzielnym obiedzie pomysle...z niedziele

to ja sie przysiade ze tak powiem...tez niechciejstwo sie rozpanoszylo u mnie.....minimalizm w kazdym wydaniu gdybym mogla to bym nawet kawe pila przez wezyk albo dozylnie no ale jak sie na co sie lubi t..ubiera sie dres idzie na miasto zabiera tym co maja zyczac pogodnego piatku nie moge doczekac sie jutra..wypad na kilka godzin odpowietrzenie glowy to dobry jest na swoisty stres jaki towarzyszy na zleceniach bez wzgldu czy to dobre miejsce czy nie...tak mi sie wydaje nie mam pojecia co za slowa w piosence padaja ale taka.....na mily poczatek dnia i ladne zdjecia

a ja nadal 16761 hennigsdorf i cisza...no prawie cisza

jak musisz to dawaj do mnie wypalimy zagadmy zaczynimy uroki jakowes na kolejne dni ..no fakt straszny przymus tam u ciebie

no to trzeba.....zapuscic weza to kolektury

i sloneczny dzien wita wiec i ja sie witam w sielskim nastroju wybudzil mnie dzisiaj w nocy gosny smiech mojej dzidzi...zaskoczona bylam setnie bo przeciez bidula lezy jak pflanca o bozym swiecie nie widzac moze cos jej sie snilo? czasami patrzac na nia zastanawiam sie na il diagnza lekarzy jest trafna? czy faktycznie po kilkunastu udarach jej mozg nie odbiera zadnych bodzcow zewnwtrzynch ? czy te komory sa puste i martwe na swiat wokol niej czy to tylko ich przypuszczeia, bo w chwili kiedy szogun do niej mowi ona otwiera oczy wsluchuje sie swoj ojczysty jezyk i reaguje smiechem grymasem lekkim ruchem glowy..wiec moze jednak lapiduchy nie maja racji? czwartek mamy i oby dzien uplynal szybko i bezbolesnie czego zycze wam i sobie