Witam,jestem nowa dużo czytam na temat zleceń.Moje pierwsze zlecenie miałam w styczniu i pojechałam na 2 miesiące bałam się tylko jak poradzę sobie z językiem,wyjechalam pierwszy raz ,ale z jakimś wielkim spokojem nie bałam się.Doświadczenie mam opiekowalam się teściową leżącą,zlecenie dotyczyło częściowego wsparcia,okazało się że raczej całkowicie , po 3 dniach babcia już była w pampersach, dla mnie to nie był problem.Zadzwoniłam do firmy zaproponowali zjazd lub premię,oczewiscie premi nie otrzymałam.Chcem powiedzieć, że rodzina super,babcia trochę po polsku mówi,domek jednorodzinny z ogrodem, w domu tylko ja z babcią,córka często odwiedza i jej rodzina.Mam kontakt z moją zmienniczka i wiem że babcia nie chce jeść,noce nie przespane w sumie różnie, ja przez ostatnie 2tygodnie tak miałam i mam dylemat czy tam pojechać na miesiąc,obiecałam babci ,że przyjadę,ale czy ona pamięta?naprawdę nie za takie pieniądze jak firma mi zapłaciła, nie wiem czy mogę napisać?nawet zastanawiam się czy prywatnie jeździć ,boję się bo język słaby.Bardzo był pomocny telefon, jak coś chciałam to tłumaczyłam w goglach.Jak pojechać na zlecenie na czarno?czego się pilnować,czy raczej przez firmę,w maju chcem wyjechać na miesiąc,może coś doradzicie.