Witam. Opisze co mnie ostatnio spotkało.
Pojechałam na nową stelle. Firma zamówiła busa i jadę. Zadowolona jestem, bo miejscowość ładna u podnóża Alp. Przed podróżą i w czasie podróży jestem w kontakcie telefonicznym z córką pani która mam się opiekować. Zajeżdżam na miejsce a tam dom zamknięty nikogo nie ma. Widzę obok kogoś wyjeżdżającego z garażu, zaczepiam pytam a młoda kobieta mi odpowiada, że ta starsza pani jest w szpitalu. Dzwonię do córki a ta mówi, że za chwilę ktoś przyjedzie i mnie wpuści do domu. Bus odjeżdża a ja czekam pod drzwiami. Za chwilę przyjeżdża jakaś para - mężczyzna i kobieta, oboje po 70- tce. .Wnoszę walizkę po zewnętrznych schodach, wchodzimy do domu a chwilę potem telefon. Informacja, starsza pani zmarła, tylko nie w szpitalu a w domu starców. Dzwonię do agencji, jest sobota nikt nie odbiera. Dzwonię do kierowcy busa aby zawrócił, bo wracam. Bus zawraca w tym czasie agencja oddzwania do mnie i pani koordynatorka mówi abym została, może się coś wyjaśni. Ci z busa naciskają mnie bym schodziła na dół , bo chcą jechać. Sytuacja robi się nerwowa. Ci znajomi tej córki podopiecznej wręczają mi 50 euro i czekają abym opuściła dom. Z koordynatorką z polskiej agencji jestem cały czas w telefonicznym kontakcie, ta mi każe czekać na miejscu. Nie ma kontaktu z niemieckim koordynatorem. Koordynatorka z Polski mi nie wierzy, proszę ją by porozmawiała z tymi ludźmi co tu są a ona, że nie mówi po niemiecku. Dzwonię ponownie do córki, ona mi życzy szczęśliwej podróży i przeprasza. Taszczę znów więc po schodach w dół te moje klamoty wsiadam do busa i jadę. Szofer z busa każe mi zapłać za podróż powrotną. Mówię ok. ale proszę o pokwitowanie, bo transport organizowała agencja. Szofer mówi, że nie daje żadnego pokwitowania a ja ,że bez pokwitowania nie płacę, ten chce mnie wysadzić. Byłam tak wkurzona, że mówię tak, proszę mnie wysadzić i myślę sobie, że zaraz się udam na pierwszy lepszy komisariat policji, bo jak tak nie można człowieka traktować. W efekcie sytuacja się wyciszyła i dojechałam do domu w busie z przeciągami przy ciągłych dźwiękach muzyki disco polo i techno. Od kilkunastu godzin jestem w domu. Popijam sobie kawę i myślę sobie, oby mnie już więcej coś takiego nie spotkało. Żałuję bo nawet tym widokom Alp nie miałam czasu się przyjrzeć. Stracony czas i pieniądze, zmęczenie. W domu lodówka pusta, odmroziłam przed wyjazdem. Jest niedziela, aby do poniedziałku. Mam kawę i zupki chińskie.