Choroba jajec i inne przypadki.
Naszych mieszkańców płci męskiej dopadła jakaś dziwna choroba jajec....Tak to między sobą nazwałyśmy bo mamy już trzech takich :"zainfekowanych",dwóch leżących i jeden chodzący.O ile leżący ,to nie byłoby nic dziwnego, to ten co na chodzie ,nas zdziwił.Otóż,jądra są zaognione jak polane wrzątkiem,złazi z nich skóra i pękają na zewnątrz naczynia krwionośne i jest to dolegliwośc bardzo bolesna:(.We wtorek ma być dr obejrzeć delikwentów.Jak się domyślacie ,doszło nam dodatkowe zadanie w postaci bardzo ,ale to bardzo rzetelnej pielęgnacji owych jajec,oraz przypilnowanie każdego chłopa w tej kwestii.Naoglądamy się na zaś ile fabryka dała.ha ha ha Gorzej,że niektóre najnowsze koleżanki mają wielkie opory ,żeby przerzucać jajęta w te i nazad 3x dziennie:)Ja tam nie mam Nogi szeroko,łapki na brzuchu i ani drgnąć!I lecimy z maściami:):):)A potem leżymy w pozycji ginekologicznej pół godziny i wietrzymy klejnoty:)A jak się słuchają:):):)Jak tak dalej pójdzie zostanę specjalistką od pielęgnacji jajec:)Niejaki Mareczek ,to nawet żałował,że nic mu nie jest:):):)
Pan Igiełka
Przedwczoraj robiłam porządki z łóżkiem mieszkanca brudasa i zbieracza wszelkiego możliwego dobra.Czego tow tym barłogu nie było....Ludu mój:( Bułek w róznym stanie rozkładu i kolorach wszelakich nazbierała się cała torba,taka zakupowa jak z ALDI,kolonia grzybówi innych takichdługopisy,śmierdzących gaci i skarpet od groma.Ale najciekawsze znalezisko, to były igły.takie zwykłe ,krawieckie,co się w pasmanterii kupuje,na tekturkach i luzem...Ze 40 sztuk nazbierałam.Pan Igiełka był krawcem i widać zamiłowanie do igiełek mu pozostało.Pan na wózku,nie ma obu nóg,brudas niemożebny,nie myje się ,kąpieli odmawia,nie ejst ubezwłasnowolniony i jest kumaty więc żadne "siłowe" rozwiązania nie wchodzą w grę:( No koszmarny współlokator dla drugiego,który tak samo poszkodowany czyli bez nóg ,ale czyściutki i pachnący,wszystko sam koło siebie robi.I to on właśnie o interwencję poprosił,bo waliło w pokoju tragicznie.Kłocą siębez przerwy o ten syf ,bo jak żyć :(A my nic zrobić nie możemy:( Poza tym pan igiełka jest erotoman molestujący:(Upatrzył sobie taką panią A.,na chodzie ,ale demencja galopująca i potrafi nawet w nocy wjechać do jej pokoju i do łóżka się pakować.Nocne mają przechlapane bo muszalatać i łobuza gonić.Ale nawet straszenie policją nie pomaga:( A w dodatku pani A.,któa nie rozumie ,że to dla jej dobra jest płacząca i nieszczęśliwabo przeganiamy jej "przyjaciela"
Bilans płynów i panna W./była o niej mowa wczesniej/
Ambicją panny W .jest chyba udowodnić wszystkim ,a szczególnie dyrekcji ,że jak innym się nie udaje, to ona tak cudownie potrafi napoić każdego mieszkańca ,że wypijają naraz nawet 500ml....co jest nieprawdą ,bo dziś akurat sprawa się rypła.Ta częśc mieszkańców ,która jest już w stanie "roślinka" nie pije płynów,niestety:( Nakarmić taka osobę ,to naprawdę sztuka a już napojenie przynajmniej 3-4 x dziennie to naprawdę cud.Jak wypiją po 100ml za każdym razem ,to radocha,o 500ml nie mam mowy.Ale nie,pannie W "fantastycznie się to "udaje" a to dlatego ,że np.dzisiejsze kakao zostało wylane do kibelka a do bilansu wpisane, jako wypite i została na tym wylewaniu przyłapana przez koleżankę,która ,jako opiekunka jest naprawdę rzetelną osobą i b dokładną .Afera się zrobiła i raczej nie zostanie zamieciona pod dywan....W środę się dowiemy,jakie było zakończenie,bo mamy dwa dni wolnego.
Fryzjerka
Okazało się ,że jedna z opiekunek to zawodowa fryzjerka i wreszcie wyglądam jak człowiek:):)Z okazji ,ze niedziela i wąłdza zwierzchnia wolne miała,ja i jeszcze dwie dziewczyny na miejscu zaliczyłysmy wizytę:)Ostatni raz byłam na postrzyżynach 4 lutego....Hełm miałam już na głowie koszmarny,teraz czuję się lżejsza o kilogram:):)
Składka na wieniec
Tak się smutno złożyło,że koleżance tato zmarł wczoraj.Normalna rzecz w takim przypadku, to ściepa na wieniec od koleżanek i kolegów z pracy.Chyba wszędzie tak to funkcjonuje.I wydarzyła się bardzo dziwna i wydaje mi się niesmaczna w odbiorze/moim na pewno/ sytuacja.Każdy kto dziś był w pracy dał dychę,a jedna z dziewczyn na komentarz,że biedna L .sierota, bo już nie ma obojga rodziców a taka młoda/27/,odrzekła ,że ona też już rodziców nie ma,obróciła się na pięcie i poszła...No ,nie wiem.są takie sytuacje ,kiedy należy osobiste animozje na bok odłożyć.Tak czy nie?Szczególnie ,jak się razem pracuje.Nikt tego słowem nie skomentował,każdy tylko po sobie spojrzał,ale my,te najnowsze, to wszystkie w lekkim szoku byłymy....
Dzień dziś wyjątkowo się dłużył,nie wiem dlaczego,chyba pierwszy taki długaśny.Roboty nic mniej a jak ślimak się ślimaczył.
Kuchnia jeszcze nie wypicowana ,czekam na zamówione dodatki i jeszcze dwie poprawki majstra.
Pogoda wietrzna ,ale słoneczna i dośc ciepło ,nawet jeszcze teraz,po 22 - ej.
- 3
1 komentarz
Rekomendowane komentarze