Dzień pierwszy
Okazało się ,że nowych jest więcej:)Było nas w sumie 5 świeżynek.Do 10-ej czas zleciał na szkoleniach różnych,podpisywaniu stosu dokumentów i przymiarkach mundurków służbowych.Każdy z nas dostał osobę wprowadzającą i do roboty.PDP jest 80 osób na 3 piętrach,połowa leżąca,połowa z tej połowy do karmienia i pełnej obsługi.Jest co robić.Normalnie na każde piętro jest po 2 opiekunki i pokojowa,teraz po 1,bo kilka osób na zwolnieniach.W szpitalu raport jest zwykle rano,tu o 11-ej.Do 15-ej zleciało błyskawicznie,potem już troszkę spokojniej.Teraz nie ma spacerów na zewnątrz ani terapii zajęciowej więc ci PDP ,którzy są na chodzie i bez demencji zwyczajnie się nudzą.Jest kilku panów z agresją/alkoholizm/,kilka dość młodych ,takich do 50tki,leżących.
Z paleniem nie ma problemu,na zewnątrz i pojedynczo,wtedy kiedy wszystko jest zrobione.12 sztuk spaliłam,jak na mnie to swoisty rekodr Guinnesa,he he
Minusem jest brak wyżywienia dla personelu,nawet odpłatnego obiadu,przy własnej kuchni.Trochę to dziwne,ale zaopatrzyliśmy się stosownie ,bo przytomnie zapytałam o to wcześniej.Nawet za dużo mieliśmy, bo zostało.Woda dostępna nieograniczona.Przerwy w sumie ze 4 ,takie na posiedzieć i kanapkę zjeść.Spoko.
Opiekunki nie wykonuja żadnych zabiegów medycznych,robią to dwie pielęgniarki raz w tygodniu lub w razie potrzeb.Lekarz na telefon.Opiekunki podają insulinę i mierzą cukier,po szkoleniu i podpisaniu stosownego papiórka.I dopiero ,kiedy minie umowa na czas próbny.Tak samo z lekami,kroplami do oczu itp.Więc przynajmniej do konca czerwca mnie to nie dotyczy.Tak samo bycie tzw.dyżurkową czyli opiekunką ,która właśnie rozkłada leki,.zamawia je w aptece,robi dzienne raporty,mierzy RR i temperaturę.Dyżurkowa nie bierze udziału w toaletach,kąpielach,rozdawaniu posiłków ,siedzi w dyżurce i robi swoje.
To taki skrócony opis pierwszego dnia.Zaliczyłam kilka toalet w łóżku i kąpiel oraz kilkanaście karmień.
Jutro biorę krokomierz i podejrzewam,że te modne 10 tys kroków wyrobię.Oraz zważyłam się tego pierwszego dnia i to samo zrobię za miesiąc,bo że zrzucę parę kilogramów ,to więcej niż pewne:)
Ale generalnie to nie miałam jakiegoś stresa czy cuś ,raczej ciekawość.Foka trochę tak,bo pracę opiekunki znał do tej pory z moich opowieści:)
Ciekawostką jest nowa opiekunka,z zawodu ratownik medyczny,po 40-tce.Ostatnio pracował rok w niemieckim heimie.Jeździła teżwpogotowiu,pracowała w PL wcześniej dodatkow w innych DPS-ach.teraz nie chciała wracać do zawodu,choć mogła ze względu na epidemię.Już po pierwszym kontakcie na własny użytek ochrzciłam ją "siostra Idealia":)A tekst "u nas w heimie" i nieustanne wtrącanie niemieckich słówek wywoływał dziwny uśmieszek na twarzach "starego" personelu.
Ja przyjęłam pozycję obserwatora całości i nie wychylałam się z komentarzami za bardzo.Pierwszego dnia nie odkrywa się wszystkich kart:)Pilnowałam się:)Mam czas.
Fakt ,że przyszliśmy do pracy razem też oczywiście wywołał komentarze:)"Z chłopem w pracy i z chłopem w domu???Ocipiałabym"Skomentowałam,że "to zależy ,jakiego się ma chłopa"ha ha ha
No,ale rzeczywiście taka sytuacja zdarza się rzadko:)Nam to pasuje.Jesteśmy na tyle zgranym tandemem,że praca w jednej firmie nie stanowi żadnego problemu.I tak nie pracujemy w parze i nie będziemy pracować,więc jedno drugiem ani na ręce nie patrzy ani biegać za soba nie będziemy.W sumie to spotkaliśmy się tego pierwszego dnia dwukrotnie w pokoju socjalnym.No i pod koniec ,kiedy juz nic się nie robi tylko czeka na ewentualne dzwonki i koniec zmiany
Tyle na dziś.Czym zajmuje się Foka napiszę pojutrze,bo jutro to na mnie nie liczcie:)
Spokojnej nocy:)
- 3
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia