Moj pierwszy raz -santorium
Wymyslilam sobie sanatorium,komercyjnie.
Sopot.
Nie pamietajac rad kolezanek z forum, zapakowalam walize wielkosci malej szafy.Jeszcze pakujac sie,przez chwile trzymalam klapeczki cudnej urody,rozwazajac upchniecie ich w walizie.
Ale przyszlo opamietanie,,kobito, polskie morze, poczatek maja, gdzie bedziesz nozka bosa po piachu latac?
Zapalenia pecherza, tudziez przydatkow przecie mozna dostac.
Dygalam walize po schodach, raz gora,raz dol w Warszawie na Centralnym.Wsiadlam w oslawione ,,Pindolino..
Nie powiem,w 3 godziny bylam w Sopocie.
Sloneczko obiecujaco swiecilo,dotarlam do sanatorium Helios.
Dostalam pokoj na 6 pietrze,zgodnie z zyczeniem -z widokiem na morze.
Boszsz,jaki cudowny widok!!!
Pokoj nie bardzo mi sie podobal, posciel okropna, ale jest MORZE!
Od razu zobaczylam czujke na suficie, wiec z paleniem wynioslam sie na balkon.
Kazali isc na obiad,
Odnalazlam jadalnie, i siadlam do stolika ,przy ktorym siedziala jakas para.
Dobrzy ludzie zorientowali sie,zem tu nowa i kazali isc do biura.
Coby dostac przydzial stolika.
Tak wiec usadowiono mnie na innej sali.
Nawiazalam pierwsze znajomosci z kobitkami przy stoliku.
Nastepnie kazali isc do pielegniarki. Ta umowila mnie z lekarzem na dzien nastepny.
Przezornie wypytalam w recepcji gdzie tu jakis sklep.
,,niedaleko,, uslyszalam.
Jaaasne.
Po dyganiu walizy potwora, to niedaleko wydalo sie baaardzo dalekie.
Przerazilam sie, kiedy minelam tablice ,,Gdansk,,
Matko, ja przeciez zawsze sie gubie, wiec pewnie teraz tez polazlam w zlym kierunku.
Ale nie, mialam szczescie.
Nabylam kawe ,mleczko itd.
Nogi i kregoslup zaczely wyc, ledwo dowleklam sie do ,,domu,,
Po wypiciu kawy, muss byl pojsc nad morze, przywitac sie.
W jednej chwili, minal bol kolan, plecow, ramion.
Ono bylo tuz przede mna!I
Ten zapach!!!
W drodze na kolacje,zobaczylam tlum otaczajacy pana,ktory zbieral chetnych na wycieczke to Malborka.
To jest to! wiele lat temu bylam tam, mialam w planie jakos dotrzec, aby znow zobaczyc to majestatyczne miejsce.
Nie koniec niespodzianek, bo mijajac kawiarnie ,widze zapowiedz na wieczor Szanty!
Hm, dobrze sie zaczyna pomyslalam.
Koncert byl udany, facet ciekawie opowiadal o morzu, obyczajach i oczywiscie spiewal szanty.
Publisia wtorowala.
O godzinie 20.00 po prostu padlam ,na dworze jasno, a ja nieprzytomna w bety.
Aha, jeszcze w kawiarni bylo zaproszenie na wieczorki taneczne od wtorku do niedzieli.....
- 1
- 1
53 komentarzy
Rekomendowane komentarze